- Cześć Aga. Mogę się u was zatrzymać na trochę? – Paulina
stała pod drzwiami dużego mieszkania
Duffa i jej przyjaciółki.
- Jasne tylko… A zresztą nieważne. Wchodź, kochana – W
oczach czarnowłosej pojawiły się łzy – Ej, co się stało?
- Powiedziałam Slashowi – otarła pojedynczą, spływającą po
jej policzku. Nigdy nie płakała przy ludziach. To jej żelazna zasada.
- Zareagował nie tak, ja się tego spodziewałaś?
- Właściwie zachował się dokładnie tak, jak przewidziałam.Wkurwił się i
wyszedł. Zresztą… wcale się mu nie dziwię.
- Nie mów tak… Daj mu chwilkę. Musi ochłonąć, a potem na
pewno będzie chciał, żebyś wróciła.
- Tylko, że ja nie jestem już tego taka pewna
- Co ty opowiadasz… - westchnęła Agata.
- Podważyłam jego zaufanie. Nie doceniłam tego, jakim jest
wspaniałym facetem.
- To on ci tak powiedział prawda? – Paulina zmarszczyła
czoło, próbując się domyśleć o czym mówi jej przyjaciółka – To są jego słowa.
Ty w życiu byś tak nie powiedziała. „… jakim jest wspaniałym facetem” –
zacytowała naśladując ton głosu Pauliny - Litości.
- Zmieńmy temat, proszę. Co u ciebie i Duffa?
- Duff pojechał do Izziego. Chciał obgadać z nim kilka
ważnych spraw. Obaj kombinują stworzyć coś solowego
- Do rzeczy, do rzeczy...
- Chyba coś do niego dotarło po ostatnim ,ale w sumie
nawet mnie nie przeprosił, bo stwierdził,
że „Po prostu taki jest”.
- Wiesz o tym, że to też nie jest fair, prawda?
- Tak, ale zrozum Paula, ja go kocham i nie chcę, by taka
błahostka zaważyła na całym naszym związku.
Za bardzo mi na tym wszystkim zależy.
- Kulka? Ale ty wyrosłaś! – Karen przytuliła golden
retrievera, który już nie przypominał małej piszczącej kupy kłaków.
- No wyrosło jej się trochę
- Opowiadaj, co mnie ominęło – Karen zatarła ręce w uciesze,
czekając na jakieś ciekawe ploteczki. Rose zaczęła mówić siostrze o wszystkim z coraz mniejszym
uśmiechem na twarzy. Przy ostatnim pozwoliła
sobie na wybuch płaczu ulgi, który tamowała w sobie od kilku tygodni.
- Karen, ta potwornie się o niego bałam. Robiłam wszystko,
naprawdę uwierz mi, wszystko, by mógł wrócić do domu, a całą sprawę załatwił
ostatecznie facet, którego Jeff widział pierwszy raz w życiu.
- Niczego z tego nie rozumiem... – Karen przytuliła mocno do
siebie Rose.
- No ja też nie – wychlipała. Całej sytuacji z tarasu
przyglądał się Izzy. Każda pojedyncza łza jego narzeczonej rozrywała mu serce.
W całym domu rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Stradlin bez słowa poszedł je otworzyć
- Duff? – ściszył głos – To chyba nie jest najlepszy moment…
- Stary, przestań. Mieliśmy przecież w najbliższych dniach
obgadać ten nowy projekt – McKagan wszedł do środka, zerkając od razu na
kanapę. Nie spodziewał się jej tu spotkać. Wyglądała jakoś tak inaczej… Musiał przyznać, że go
oczarowała. Wydoroślała (tak, jak inne części jej ciała).
- Przecież nie dawałaś znaku życia… - szepnął.
- Wolałbyś żebym umarła, prawda? Jakimś cudem w Afganistanie
żadna kula mnie nie dosięgła.
- Nie.. W jakim Afganistanie?! – zbulwersował się
- A co cię to
obchodzi?!
- Jesteś moją żoną! – krzyczał. Ani Rosemary, ani Izzy nie
śmieli się wtrącić.
- Przypomniało się jaśnie panu? Nie martw się, już nie
długo. Za chwilę jadę do urzędu właśnie w tej sprawie. Potrzebuję mieć czystą
kartę.
- Zdradzasz mnie?! – nie wiedziała, jak ugodziło to w jego
chore, przerośnięte ego.
- A ty? Nie powiesz mi chyba, że ta cała Agata tylko u
ciebie sprząta – zaśmiała się - Tak, Rosemary o wszystkim mi opowiedziała.
- Nie byłaś taka…
- Life is brutal, honey – rzuciła, wstając z kanapy – Będę
się już zbierać. Nie chcę popsuć sobie tak pięknego dnia. Zajrzę do was jeszcze wieczorem, przed powrotem do
NY
- Mieszkasz w Nowym Jorku? Z kim?! – warknął.
- Powtórzę znowu, tym razem dobitniej, gówno cię to
obchodzi. Od dzisiaj w moim imieniu będzie kontaktować się z tobą wyłącznie
adwokat. Wyszła przed dom, zamykając
szczelnie drzwi i głęboko zaciągając świeżego powietrza. Dała radę. Nie złamała
się i pokazała McKaganowi, że ma swoją wartość.
Tymczasem wewnątrz willi:
- Duff przesadziłeś!
– przerwał ciszę Izzy.
- Przecież ona sama mnie sprowokowała. Wszystkie laski są
takie same. Najpierw Agata, teraz Karen.
- Pokłóciłeś się z Agatą? – zapytała Rosemary – Bardzo
dobrze. Może w końcu zostaniesz sam, jak palec i zrozumiesz, co robisz nie tak
– warknęła i bez słowa poszła na piętro. Musiała odpocząć. Przecież nie wolno jej
się denerwować.
- Przegiąłeś stary. Naprawdę doświadczenia z przeszłości nic
cię nie nauczyły?
- Izzy, jeszcze ty? Po prostu jestem zazdrosny, a ona póki
co jest jeszcze moją żoną
- Jeśli ona miałaby żyć w czasie waszej separacji sama, ciebie
również powinno to dotyczyć.
- Przestać do cholery, Stradlin! – warknął – Nie przyszedłem
rozmawiać tu o swoim prywatnym życiu.
- Nie chcę tylko,
żebyś skrzywdził kolejną dziewczynę. Niech zgadnę, nie podoba jej się, że wciąż
czepiasz jej się o kusy strój, uśmiech, który od czasu do czasu póści do
przypadkowego chłopaka, albo o to, że ma kiepski dzień i nie ma ochoty się z tobą
pieprzyć – blondyn zamachnął się, ale ciemnowłosy chłopak, zwinnie uniknął
kontaktu z jego pięścią – Trafiłem w samo setno, co? – zaśmiał się gardłowo.
- A ty co taki idealny partner?! „Zrobię ci herbatkę,
kochanie”, „Przynieść ci kocyk?”. Straszna ciota się z ciebie zrobiła.
- Rosemary mnie kocha, a jeśli to oznacza bycie ciota, to
ja mogę nią być do końca życia. Naprawdę
jesteś tak głupi i nie widzisz, że ranisz każdą kobietę, którą spotykasz na
swojej drodze? Nawet Rosemary, która podobno kiedyś tam była dla ciebie ważna –
Farbowany blondyn zastanowił się chwilę nad tym co powiedział jego przyjaciel.
Być może miał rację? Szybko jednak odgonił od siebie tę myśl i wyszedł z domu,
trzaskając ciężkimi, dębowymi drzwiami.
dobre dobre.. moze w końcu ten idiota zrozumie ze coś jest z nim nie tak.. Ale kurde oni nie są razem, jest jego żona ale tylko na papierze, a on sie wkurza że sypia z innym, jak sam robi to samo :) choree.. a izzyy słodziak <3
OdpowiedzUsuńNo przyznam, że mnie zagięłaś zachowaniem Duff'a. Aż mam wrażenie, że on naprawdę kocha Karen, ale w sumie, może to naprawdę, jego głupie ego. Oby nie, bo jakoś mi oni tak do siebie pasują... Ale zrobisz jak uważasz. Szkoda mi Pauliny, bo ma naprawdę dziewczyna przesrane. Rozdział mi się bardzo podoba, tylko fajnie by było gdybyś dodała trochę więcej opisów ;]
OdpowiedzUsuńZ rozdziału na rozdział wydaje mi się, że coraz bardziej nie lubię Duffa. I to nie tylko w twoim opowiadaniu.
OdpowiedzUsuńTo jak zachowuje sie w stosunku do Karen, no kurde wydaje mi się, że to ona jest od niego starsza! Albo jak traktuje Agatę. On ma jeszcze czelność krytykować Izzy'ego?
Co do Stradlina: "Rosemary mnie kocha, a jeśli to oznacza bycie ciota, to ja mogę nią być do końca życia." Najpiękniejszy fragment jaki ostatnio przeczytałam.
A Duff znowu zostanie sam. Kurde, niby zasłużył, ale jednak szkoda mi go trochę... A co tam, niech cierpi za Karen i Agatę.
OdpowiedzUsuń"Rosemary mnie kocha, a jeśli to oznacza bycie ciota, to ja mogę nią być do końca życia."- Strasznie mi się to zdanie spodobało. Takie proste i słodkie po prostu <3 XD
Mam nadzieję że wszyscy się ze sobą pogodzą. Tzn Agata z Duff'em i Paulina ze Slash'em. Nie mogłam się doczekać spotkania Duff'a z Karen i w końcu ono się pojawiło. Przebiegło zupełnie po myśli Karen i to bardzo dobrze x'D
OdpowiedzUsuńAle z tego Duff'a hipokryta. Może jak na jakiś czas będzie sam to się ogarnie? Fajnie by było...
Cała ostatnia wypowiedź Izzy'ego była po prostu piękna... <3
Każda z nas wiele by dała za takiego faceta... Ale ta Rosemary ma szczęście x'D
Pozdrawiam i czekam na następny rozdział... ;)
"Rosemary mnie kocha, a jeśli to oznacza bycie ciota, to ja mogę nią być do końca życia." - ulubiony cytat miesiąca.
OdpowiedzUsuńIzzy jest po prostu cudowny, kochający... Chodzą tacy po ziemi? Bardzo bym chciała...
Aaa, jak ja kocham złego Duffa <3 Kocham złego Slasha, smutną Paulinę i wkurzoną Agatę. Zboczenie zawodowe.
Karen jest świetna, podoba mi się jej dojrzalsze zachowanie. Do sądu po papierowy rozwodowe z dwu metrowymi, tlenionymi żyrafami!
Chyba się domyślam, dlaczego McKagan się tak zachowuje... Ale zostawię to dla siebie.
Keep on rockin'
Aaach *_* ta kłótnia na końcu to miód na moje serce spragnione zbulwersowanego McKagana. Albo mi się wydaje, albo jakiś taki krótki ten rozdział. Ale to dobrze, bo przynajmniej wiadomo co komentować xD Otóż uwielbiam Karen! *_* wcześniej wydawała mi się taką trochę pustą małolatą, a teraz jest takim przykładem młodej, lecz dojrzałej kobiety, o! Kolejne co mi się podoba to ten niegrzeczny i bezmyślny McKagan, nie podoba mi się tylko płacz Pauli ;c smutno mi jest, a to już drugi rozdział gdzieś Slash wciąż jest wkurzony! Czekam na poprawę sytuacji u Hudsonów no i z niecierpliwością wypatruję kolejnego rozdziału *_*
OdpowiedzUsuńZwiązki się sypią! :D Rzeczywiście co się stało z Duffem? :< Mam nadzieję, że się zmieni i będzie milszy dla Karen. Co do Slasha, również oczekuję na zmianę. Świetny, rozdział!
OdpowiedzUsuńU mnie NOWY :)
www.use-your-patience.blogspot.com
Totalnie mnie z tropu zbiłaś!
OdpowiedzUsuńDuff, idioto! Nie, serio mnie powoli wkurwia. Miał żonę i zrobił co zrobił -trudno. Znalazł sobie dziewczynę, znów problem - trudno... I nagle sobie przypomina o Karen, ach, no pewnie! I jeszcze ma pretensje do Izzy'ego. Owszem, zrobił się taki opiekuńczy i w ogóle, ale przecież to chyba dobrze dla Rose. Duff nie jest jakby w stanie pojąć tego, że bycie napalonym przez całe życie, zmienianie kobiet co dwa tygodnie to nie wszystko i nie da się tak żyć cały czas...także ciekawa jestem co będzie dalej.
Pozdrawiam i czekam ;*
Duff chuj come back... no to jedyne co mogę z siebie wyciągnać... i zachwycam się rozmową McKagana z Karen.
OdpowiedzUsuńHEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEJ :3 (tak to ja, ten beszczel który kazał Ci zmienić kolory) Mam prośbę. Rzadko wchodzę na facebook'a, więc mogłabyś powiadamiać mnie na blogu o nowych rozdziałach ( http://hello-my-dear-this-is-your-paradise.blogspot.com/ ) To dla mnie ważne, bo jeśli przegapię jakiś rozdział znów wrócę do cięcia się słonym budyniem waniliowym ;---;
OdpowiedzUsuńdawno nic nie mówiłam, i się nie odzywałam :c
OdpowiedzUsuńw każdym razie ja i Citharae zaczełyśmy coś nowego O ZEPPELINACH <3
w kazdym razie pojawiły sie już 3 rozdziały w tym pare nowych zakładek i bohaterowiexD
jesli chcesz ;* --> http://been-dazed-and-confused.blogspot.com/
Cześć :D Serdecznie zapraszam na 14 roział na moim blogu.
OdpowiedzUsuńhttp://life-in-the-paradise-city.blogspot.com/
Hej :D
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy rozdział
http://gunsnroses-sweet-child-o-mine.blogspot.com/
Może zabrzmi to głupio, ale chciałabym żeby Duff był z Karen.
OdpowiedzUsuńNo i pięknie... Jeszcze Duffa znielubię... Nie no, to niemozliwe... A z resztą... Fakt, głupio się zachował, strasznie głupio... Czytając to pomyślałam o zakończeniu, że Duff przyznałby rację Izzy'emu, wziąłby butelkę wódki i zaczął tak jakby płakać (no ale tak jak na rockmana przystało), a w tym czasie KAren by wróciła, bo czegoś zapomniała i znou byliby razem... Szkoda, że on ją tak skrzywdził, bo według mnie do siebie pasują...
OdpowiedzUsuńNo i oczywiście rozdział zajebisty...
A już na początku prychnęłam śmiechem - 'SZATAŃSKO' :p i pomyślałam '666, the number of the beast't... :D