wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 64

 - Cześć Rossie – Karen rzuciła się jej na szyję.
- Heeej – tuliła się mocno do swojej młodszej siostry – Rozumiem, że  od niedawna można zwracać się do ciebie nazwiskiem panieńskim? – przytaknęła,  nie chcąc wyprowadzać jej z błędu. Na razie nie potrzebuje zamętu i wykładów pod tytułem: "Zrobiłaś błąd życia. McKaganowi nie daje się drugiej szansy".
- Pokaż mi mojego siostrzeńca – pisnęła radośnie, zmieniając temat.
- Raczej małego dyktatora – posmutniała – Nie mam już siły. On ciągle czegoś ode mnie chce. Jak nie jeść to zmienić pieluchę, albo dotrzymać małemu gówniarzowi towarzystwa – jęknęła.
- Gówniarzowi? Rosemary jak ty mówisz o swoim synku do cholery?! – warknęła Karen – Początki są trudne…
- Trudne, nie trudne, ale ja chcę po prostu iść do kibla, wyspać się, poćwiczyć trochę, żeby wrócić do dawnego  wyglądu. Zobacz – podciągnęła koszulkę do góry pokazując nie do końca zagojoną, lecz pozbawioną już szwów, podłużną ranę – Wyglądam jak wrak i tak samo się czuję! Nie mam już siły – ukryła twarz w dłoniach.
- Rossie, czy ty przypadkiem nie masz depresji? – zasugerowała.
- Jasne, uznaj mnie za nienormalną, bo przytłacza mnie małe, ryczące dziecko
- Kochana, przecież wiesz, że ja nigdy nie będę przeciwko tobie. Uważam, że powinnaś zasięgnąć porady. To zdarza się tysiącom matek.
- Pozwól, że sama o siebie zadbam – wrzasnęła. Z piętra zszedł Izzy, trzymający na rękach maleńkiego syna
- O cześć, Karen. Widziałaś już  Jacoba? Chodź kochanie, pokażemy cię cioci? – Rossie tylko prychnęła i zamknęła się w kuchni.
- Jest cudowny… pójdziemy go położyć? – chłopak przytaknął. Chciała z nim pogadać. Czy on naprawdę nie dostrzegał zmiany, jaka nastąpiła w Rosemary?

- Uważasz, że ona może mieć depresję? Jezu… - jęknął Izzy.
- Może niekoniecznie będzie leżeć w łóżku i patrzeć w sufit, bo pewnie już by to robiła, ale musisz mieć ją na oku, wspierać. Myślę, że fajnie byłoby gdybym również ja była na miejscu. Wpadałabym np. po pracy. Zarówno ty, jak i Rossie moglibyście odpocząć.
- Nie możemy ciebie obciążać naszymi sprawami…
- Ale to mój siostrzeniec, przecież mogę się nim zająć, prawda? Odpocznijcie sobie. Namówmy Rosemary na wyjście z tobą do restauracji, albo kina. Niech odetchnie chociaż psychicznie.
 - Myślę, że to dobry pomysł. Naprawdę chcesz tu wrócić? Całe to otoczenie nie będzie ci za bardzo przypominać o twoim byłym mężu?
- Izzy… tobie jednemu powiem prawdę, ale proszę zachowaj to dla siebie. Nie rozwiodłam się z Duffem – wyznała. Chłopak zdziwił się, chodź to raczej delikatnie powiedziane. Wszyscy spodziewali się, że relacje tej dwójki dawno odstają od normy, tymczasem Karen zrezygnowała z rozwodu? – Od pewnego czasu kontaktujmy się ze sobą i dobrze dogadujemy. Oboje chcemy spróbować. Nie mamy już nic do stracenia, a rozwieść możemy się w każdej chwili.

- Karen? – Duffa sparaliżowało, gdy spotkał swoją żonę na ulicy. Miała być przecież w Nowym Jorku.
- Hej – cmoknęła go w policzek z ulgą korzystając z okazji i odstawiając ciężkie siatki na chodnik.
- Co ty tutaj robisz? Szykujesz się na nuklearne piekło? – wskazał na jej zapasy. Musiała zakupić pare niezbędnych rzeczy, których w nowym mieszaniu niestety nie posiadała. Bez pytania zgarnął jej zakupy do swojego auta.
- Kupiłeś nowy wóz? – zapytała.
- Kiedyś trzeba było, nie? Mów gdzie mam cię zawieść
- Po prawdzie nie znam jeszcze dokładnie tych wszystkich numerków. St Virginia Boulevard. Pokażę ci.
(…)
- Gdzie ci to wnieść? – zapytał.
- Do kuchni – poszła za nim – Postaw na blacie – stała bardzo blisko Duffa. Ocierała się o jego plecy i czuła zapach męskich perfum. To nie jej wina, że pomieszczenie było tak wąskie.
- Kar, możesz… - obrócił się twarzą do niej i utonął w jej błękitnych oczach. Chciał, żeby odsunęła się od niego. Przytłaczała go. Jej zapach wbijał mu się w nozdrza. Gdyby mógł od razu pocałowałby jej wargi.        Stała jak zahipnotyzowana. Gdy głośno westchnęła, nabierając porcji świeżego powietrze, mężczyzna nie wytrzymał i rzucił się na nią, całując ją z ogromną pasją i namiętnością; inaczej, niż kiedyś. Czuła niemalże wylewające się z niego uczucia. Odwzajemniała każdą jego pieszczotę. Jeszcze nigdy nie czuła takiego pożądania. Wszystko, tylko niech nie przerywa, pomyślała. Jednak jemu taki pomysł nawet nie zakiełkował w głowie. Był przeszczęśliwy. Pozbawił Karen koszulki i pieścił z nabożną czcią jej ciało. Przenieśli się na pokrytą remontową folią kanapę. Nie przeszkadzał im ani jej szelest, ani to, że przyklejała się do ich spoconej skóry. Teraz już oboje nie mieli na sobie ubrań. Ciemniejsze, niż zwykle spojrzenie dziewczyny przekonało Duffa, że podoba jej się to, co robi i nie będzie później miała do niego pretensji. Pisnęła, gdy poczuła go głęboko w sobie. Nie myślała teraz o konsekwencjach i poczuciu winy. Zbyt mocno go pragnęła.

   Parę obudziła, jakże subtelnie zapuszczona z samochodu stojącego pod wieżowcem,  piosenka.
- Słyszysz, jaki nam romantyczny klimat sąsiad stworzył? – parsknęła śmiechem.
- Trochę się spóźnił. Wcześniej byłoby naprawdę gorąco. – zachichotał McKagan, przez co leżąca na  nim poruszała się w rytmie skurczy jego brzucha.
- A nie było? – uniosła się na łokciach.
- Doskonale wiesz, że tak. Jedna z najlepszych nocy w moim życiu. Szkoda, że nie mogę się do tego przyzwyczajać – pomimo szerokiego uśmiechu, w orzechowych oczach pojawił się smutek
- Czy fakt, że pozwoliłam ci się ze sobą przespać i co więcej, mi sprawiło to równie wielką przyjemność, jest mało wymowny? Daję ci drugą szansę, Duff – odpowiedziała poważnie – Tylko nie pozwól na to, żebym żałowała – położyła się na wolnej poduszce.
- Ale… - zatkało go – Naprawdę? – nie mógł w to uwierzyć. Z wrażenia usiadł na łóżku. Już dawno stracił nadzieję na to, że kiedykolwiek mogliby być razem, nie tylko jako przyjaciele, ale w końcu jako mąż i żona.
- Tak – uwiesiła się na jego karku – Nie  będę ukrywać, że kiedy zjawiłeś się po odwyku u mnie w domu, taki radosny i pełen życia, wcale mnie to nie ruszyło, bo to nie prawda! Nie mam zamiaru torturować nas obojga – wyznała. Duff siedział prosto nie odzywając się ani słowem. Karen zakryła się rantem kołdry i usiadła naprzeciwko niego. Dopiero teraz zrozumiała, dlaczego nie usłyszała od kilku minut jakiejkolwiek odpowiedzi. Po szorstkim policzku chłopaka spływała jedna, pojedyncza, ale jakże czysta i niewinna łza.
- Heeeeej – przytuliła go do siebie - Co robisz? Chcesz zburzyć stereotyp, który mówi, że chłopaki nie płaczą?
- Nie wierzyłem… nawet przestałem marzyć, a tymczasem sama… Rany, nawet nie wiesz, jaki jestem szczęśliwy! – niespodziewanie wpił się w jej usta. Trafiła na "chybił trafił" główną wygraną. Wtedy, w Vegas, poślubiła Duffa, natomiast po wszystkich zawirowaniach, w jej łóżku wylądował Michael, zupełnie inny mężczyzna.

- Paula? No hej, gdzie ty do cholery jesteś? Wracamy z Axlem do domu, a zamiast ciebie i Slasha zastaliśmy tylko jeden wielki syf. Co wyście wyprawiali pod naszą nieobecność?
- Tak się składa, że aktualnie jestem w Hiszpanii.
- Gdzie do cholery? – wrzasnęła – Aaaa taki żarcik, spoko. Teraz na poważnie, gdzie jesteś? Mam ci tyle do opowiedzenia…
- Mówię całkiem poważnie. Wróciłam do Europy.
- Jak to wróciłaś?! Co tu się stało?
- Zerwałam ze Slashem i poprosiłam o przeniesienie do oddziału w Europie, w którym mają wolne stanowisko. Tyle.
- Powoli… Czemu z nim zerwałaś i dlaczego nie mogłaś zostać tutaj?
- Zerwałam z nim, bo chciał, żebym była jego prywatną dziwką na każde wezwanie, a kiedy odmówiłam poszedł do burdelu. Miałam tego dość, rozumiesz? Pieprzonego Los Angeles, Hudsona, rozrywkowego stylu życia i wiecznego oglądania pijanych mord jego kumpli. Oprócz ciebie nie mam tam nikogo, więc co mnie miało zatrzymać? Zabrałam te same trzy walizki, z którymi przyjechałam i koniec.
- Zostawić was kurwa na chwilę samych to koniec świata rozpętacie.
- Dobra, skończ! Wszystko dobrze u ciebie? Jak się mają sprawy a Axl’em? – dopytywała.
- Yyyy… jakie sprawy? – przecież Paulina nie mogła wiedzieć o tym, że są razem. Agata dopiero miała ją o tym poinformować.
- Przecież widać, że macie się ku sobie! No dawaj, co tam się wydarzyło.
- No… jesteśmy ze sobą – Ruda usłyszała pisk po drugiej stronie słuchawki.
- Nareszcie! Przyznam ci się, byłam przekonana, że Axl prędzej do ciebie wystartuje, ale on tylko wciąż się czaił i czaił, a nie robił niczego konkretnego. Dopiero te wakacje…
- Było cudownie! – zbankrutowałaby gdyby chciała opowiedzieć Paulinie wszystko przez telefon wszystko.
- Wyślij mi odbitki zdjęć, co? Prooooooszę
- No dobra, ale na niektórych zachowujemy się jak dziesięcioletnie dzieci.
- Tym bardziej chcę je zobaczyć!
- Dobra, muszę kończyć. Axl stoi nade mną z grobową miną, bo wiszę na telefonie, a on też ma kilka spraw do załatwienia.
- Ok., całusy!
- Paula! – zawołała – Mam nadzieję, że wiesz, co robisz – rzuciła i odwiesiła słuchawkę.
- Wcale nie miałem na myśli tego, że tak długo rozmawiasz – objął ją w talii Rose – Chciałem tylko wydusić z ciebie, gdzie jest pieprzony Slash!
- Obawiam się, że od Pauliny się tego nie dowiemy: rozstali się, a ona jest teraz w Hiszpanii.
- Ja pierdolę – wywrócił oczami – Te dramaty miłosne – udawał, że go to obchodzi – Już słyszę te rozpaczliwe solówki…

- Oj, przestań. Niech Slash gra takie solówki, jakie mu się podoba! Jeżeli właduje w nie trochę emocji będą brzmieć chyba jeszcze lepiej panie specjalisto od przepełnionych uczuciami tekstów? 

- - - 
Czekam na moją/waszą niespodziankę i  doczekać się nie mogę :/ Cóż...
Chciałabym zaprosić na mojego Twittera, na którym jestem prawie 24h/dobę: @Ninde01

14 komentarzy:

  1. Może skomentuję pierwsza...

    AWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWW <3
    Duffy i Karen... No w końcu, no w końcu. Ile ja na to czekałam! I te zły McKagana. Zarówno w Twoim, jak i moim opowiadaniu Duff płacze. Tylko Twój z radości, a mój... A z resztą, możesz się domyślić.
    Slash mnie wkurwia. Nie wiem czemu, ale jakoś mam takie negatywne uczucia do jego osoby. Ugh, pieprzone rozstania. Ale jakby się okazało, że Hudson jakiegoś ejdsa złapał od dziwki, to bym ryła. Chyba bym ze śmiechu umarła. I nad nim Paulina "NO I NA CHUJ POSZEDŁEŚ NA DZIWKI?!" Haha, dobra. Mam głupawkę, przepraszam :c
    Axl i Agata się fajnie dogadują, co mi bardzo pasuje. I to bawienie się jak dzieci, ojeeeeeeeeeej *u*
    Szkoda mi Rosemary. Kurka, jak się okaże, że ona tego dzieciaka nie kocha? ;__; Izzy będzie smutny :c I ja będę smutna. I Jacob będzie smutny. I kurwa wszyscy popełnimy zbiorowe samobójstwo :)


    A przy okazji, to nie wiem czy mówiłam, ale napisałam (w końcu! .__.) 33 rozdział. Duff płacze, a Alice... Wariuje, jak zwykle.

    A ja wciąż czekam na ten Twój prezent, czy niespodziankę, czy co to tam miało być.

    Keep on rockin'

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże jak cudownie, Duff i Karen- cholernie się cieszę, że dali sobie drugą szansę.. że ona mu ją dała.. to bardzo dobrze...
    A no i cieszę się że Axl i Agata są razem! To będzie fajny związek.. :)
    Zastanawia mnie co z Rosemary, martwię się o nią.. Sądzę, że Karen może mieć rację, no i nie dziwię się jej, że nie chce powiedzieć Rose, że nadal jest panią McKagan ..
    Tak myślę, co będzie ze Slashem i Pauliną.. No właśnie? To definitywny koniec? Na pewno? Była z nich fajna para...
    No cóż.. zobaczymy co będzie dalej.

    Eh, opowiadanie, rozdział- zawsze to samo, czyli zajebiście!
    Ja... też tak chcę umieć :(
    No cóż, nie każdy ma taki talent...

    No, życzę Ci aby ta twoja niespodzianka, przybyła szybciej ! No tak jakoś, JUŻ :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam od początku i KOCHAM!!!! xDDD Nie mogę się doczekać, co będzie dalej i zapraszam też do sb :DDD

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja pierdzielę *_* KOCHAM CIĘ KOBIETO! Piszesz tak lekko i tak pięknie, że chyba przeczytam sobie ten rozdział jeszcze raz. Ale to za moment, teraz skrobnę kilka słów uwielbienia.
    Ekhm ekhm...
    Na początku włączyłam sobie to Nothing Left To Fear i tak przez cały rozdział towarzyszył mi mroczny klimacik. W całym poście jest tyyyyyle emocji, że sama nie wiem od czego zacząć. Może od Hudsona: gdzie on się teraz podziewa? Powoli tracę nadzieję na jakiekolwiek pozytywne sytuacje pomiędzy nim a Paulą. Rozpaczliwe solówki! Ha! To było świetne. Wcześniej oczywiście zrozpaczona Rossie, strasznie mi jej szkoda, ale mam nadzieję, że szybko się pozbiera i razem z Izzy'm będzie chętnie opiekować się dzieciaczkiem. Co do Karen i Duffa to chyba nie muszę zbyt dużo pisać. Choć mimo że się tego spodziewałam, to i tak jestem z lekka zszokowana. Genialna była scena na szeleszczącej folii, coś pięknego... *_*

    Tak więc czekam na kolejny tak doskonały rozdział, pozdrawiam i życzę mnóstwo weny ;*

    P.S. Trzymam kciuki żeby niespodzianka szybciej dotarła!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;) Niespodzianka dotarła 15 minut przed twoim komentarzem ;P

      Taa emocje, pełno emocji, a jakie ja cuda piszę sobie wolnym , żółwim tempem na komputerze... Uhuhu ;D
      Tam dopiero będzie emocji :P Ale na razie cichutko, nikt o nich nie może się dowiedzieć xd

      Dziękuję za trzymanie kciuków, wsparcie, inspirację, szczerość i uwielbienie ;)

      Usuń
  5. Przeczytałam cały blog. Nie pisałam wcześniej, bo i tak pewnie byś nie przeczytała... Co do samego bloga - strasznie mi się podoba, posiadasz duży talent. Twoje opowiadania nie są ani sztywne, ani sztuczne, normalnie czułam się, jak bym tam była ;). Co do rozdziału - jeszcze straaaaaaaaaaaszniej mi się podoba ^^ Bardzo lubię nowego Duffa ( a raczej Michaela ^^ ), fajnie, że pajac się w końcu ogarnął. Dwie prośby - ogarnij Rosemary i parkę z dramatem miłosnym ( Slash + Ty )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ci dam! Jak to bym nie czytała?! Zawsze czytam i jaram się każdym kolejnym komentarzem!

      A TA Paulina, nie jest mną w sensie... nie miałam pomysłu na imię dlatego tam wyszło. Za to osobiście znam Agatę :P

      Dziękuję za miłe słowa i komentarz ;D

      Usuń
    2. No wiesz, nigdy nic nie wiadomo... ;)
      No ja wiem, wiem, ale że i TY jesteś Paulina i ONA jest paulina, to pozwoliłam napisać sobie w skrócie TY :)

      Nie ma za co. ^^

      Usuń
    3. Mówisz że czytasz a ja na odpowiedź pod bonusem czekam i czekam i doczekać się nie mogę.. ;( Ale i tak kocham Twoje opowiadania i czekam na następneee. <33

      Usuń
    4. Już odpisane. Przepraszam, że musiałaś tak długo czekać.

      Usuń
    5. Warto było czekać, bo jaram się tym że mi odpisałaś jak jakaś psychopatka.xdd Nie no bez kitu nawet mnie przeraża to jak ja Cie ubóstwiam. O.o. Ale patrząc na komentarze, to nie jestem sama.;) Muszę przyznać że myślałam że mi nie odpiszesz bo stwierdziłam że jestem za mała w porównaniu do Ciebie. Ale obiecuję że postaram sie pisac komentarze pod kazdym rozdzialem, wiec jakbyś zobaczyła jakiś rozemocjonowany komentarz walniętego anonima to wiedz że to ode mnie .xd
      Jeej, jakie ja pisze głupoty, aż wstyd.;-; Kończe juz bo nie chce sobie popsuc opinii do konca . Dobranoc. ;D

      Usuń
    6. Widzę, że ktoś ma problem z obiektywną samooceną. Tutaj każdy jest równy i może osiągnąć sukces różnych dziedzinach, czy to przez bloggera, czy You Tube, albo DeviantArt'a ;)
      Możesz się jakoś podpisywać w komentarzu, co będę wiedziała, że to ty.
      Trzymaj się ;P

      Usuń
  6. Jaki fajny rozdział! Taki... nie wiem. Jest właśnie godzina 00:03, nie spodziewaj się ambitnego komentarza. Fajnie, że Duff i Karen są razem. To, że Duff tak się zmienił jest aż takie... niemożliwe.
    Dobrze, że Paula wyjechała. Tzn. to była dobra decyzja, skoro chciała to wyjechała, proste.
    Jejku, jejku co się dzieje z Rossie? Chce rozwinięcia tego wątku w następnym XD
    Kocham.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W następnym rozdziale będzie trochę więcej Rose, także czekaj cierpliwie :)
      Również uważam, że Paula podjęła dobrą decyzję. Mimo, że staram się nie wprowadzać własnych cech do postaci (zwłaszcza do mojej imienniczki) to tak właśnie postąpiłaby Paulina-Ninde, gdyby w jej życiu trochę się poplątało. Dobrze jest wyjechać i spojrzeć na sprawę z dystansu, bez "wujków dobra rada".

      Usuń