piątek, 31 maja 2013

Rozdział 56

 Coś, co pomagało mi pisać. Może nie koniecznie pasuje do rozdziału, co nie zmienia faktu, że jest to świetny kawałek ;)

- Nie spodziewałam się, że łącznie ze Skidami będzie nas aż tylu. Zrobiło się naprawdę tłoczno – wykrzyczała Rosemary w stronę ucha Jeffa. Inaczej po prostu nie dało się rozmawiać.
- Może lepszym pomysłem byłoby pójście do Roxy, albo Rainbow.. Nie wiem… Nie wydaje mi się, żeby cała ta impreza spełniła swoje zadanie.  Zobacz – zwrócił się do narzeczonej - Już od samego początku nie potrafimy usiąść razem na kanapach, wypić po kolejce wódki i po prostu pogadać – ot takie rozmyślania Stradlina przerwało pojawienie się Agaty. Oboje zdążyli zauważyć, że chwilę temu przechodziła obok nich, tym razem przebiegła, jak rakieta, szturchając w pośpiechu ramię Izziego
- Aga? – zawołała Rosemary.
- Zaczekaj! – krzyknęła Paulina, zszokowana zasłaniając usta.
- Co się stało?  -zapytał Jeff
- Spójrz – czerwono włosa wskazała coś ogrodzie.
- Ja pierdolę – gitarzysta machnął ręką – Wszystko się chrzani. Dobrze, że odszedłem stąd w odpowiednim momencie i chociaż moje życie jest normalne. Rosemary, lepiej się stąd zmywajmy. Na pewno jesteś zmęczona – chłopak objął ją w talii i pocałował w czoło. W drzwiach minęli się z Axlem, obejmującym zapłakaną Agatę.
***
- Pieprzony chuju! – zawołała Paulina w momencie ciszy pomiędzy dwoma kolejnymi utworami, zwracając na siebie uwagę wszystkich przybyłych – Teraz możesz się pierdolić. Agata zobaczyła już to, co powinna! – dodała, obracając się na pięcie i idąc na górę do pokoju jej i Slasha. Mulat w ogóle nie pojawił się na dole. Jednoczył się za to mentalnie z balującymi na dole przyjaciółmi, popijając wódkę. Dziewczyna bez słowa zabrała mu butelkę i upiła kilka łyków
- Nie poznaję cię – zaśmiał się gardłowo.
- Wiesz co? – rzuciła retorycznie – Kochaj mnie! – usiadła na jego kolanach, wtulając się mocnie w jego szyję.
- Ale co się stało? – uśmiech nadal nie schodził z jego twarzy.
- Czy po alkoholu zawsze musisz tak dużo gadać? – wpiła się w jego usta, chcąc nacieszyć się tym, że go ma. Była pewna, że mimo jego stylu życia i nałogów jest jej wierny oraz pała do niej mocnym uczuciem. Właśnie za to bezgranicznie go kochała
***
 - Ciii… Chodź ze mną – objął ją ramieniem i zaczął prowadzić w stronę domu.
- Nie! – zaparła się – Nie chcę!
- Nie idziemy na imprezę, Aga. Zabiorę cię, gdzieś, gdzie będziesz miała ciszę i spokój – ścisnął ją jeszcze mocniej i szybko przemknął z dziewczyną na górę, zamykają za sobą szczelnie drzwi swojego pokoju i przekręcając klucz w zamku. Całe pomieszczenie było wyciszone. W ogóle nie było słychać imprezy, która rozkręcała się pod nimi. Stała na środku, jak nieporadna sierota, nie zbyt wiedząc co ze sobą zrobić. Axl czuł, że jest mu bardzo przykro. Polubił ją, w dodatku była śliczna i miała temperament. Imponowała mu charakterem.
- Usiądź sobie – zgarnął z łóżka brudne ubrania.
- Axl, ja nie powinnam tu…
- Nie przesadzaj. Nie mogłem pozwolić ci odejść w takim stanie.
- Pieprzony dupek – syknęła – Podobno zależało mu na tym, żebym tu przyszła… Jeśli miałam zobaczyła go w towarzystwie innej laski mógł mi to powiedzieć przez telefon  - westchnęła. Rudzielec miał ochotę objąć dziewczynę ramieniem, jednak się przed tym powstrzymał.
- Lubisz Pink Floyd? – zapytał ni stąd, ni zowąd.
- Tak – zdziwiła ją zmiana tematu, ale była jej na rękę. Chłopak podszedł do adapteru i włączył winyla The Wall. Dopiero teraz rozejrzała się po jego pokoju. Na ścianach wisiało kilka oprawionych w wąskie, czarne ramki plakatów: Aerosmith, The Beatles, Pink Floyd i The Rolling Stones. Pod oknem stał szeroki regał – miejsce kolekcji analogowych płyt  Rose’a. Łóżko ogromne, ze złotymi dodatkami zajmowało cały środek pomieszczenia.
- Możesz wybrać coś innego… - zasugerował.
- Nie, ta jest świetna. Ostatnio kupiłam wersję deluxe
- Szukałem jej w Tokio, ale ostatecznie wyszedłem ze sklepu z Creedence Clearwater Revival i The Animals. Mam wiele płyt z różnych zakątków świata
- Moja skromna kolekcja, jest niczym przy twojej – neutralna rozmowa najwyraźniej im służyła. Oboje zaczęli poruszać najróżniejsze tematy: przez podróże do ulubionych dań, programów telewizyjnych i sławnych osób, które stwarzają pozory bycia innymi osobami, niż w rzeczywistości
- Ja również myślałam, że jesteś taki, jak się o tobie mówi – rzuciła odważnie.
- Zależy co usłyszałaś
- Sądziłam, że jesteś wrednym, samolubnym, impulsywnym, złym facetem – odpowiedziała – Ale bardzo pozytywnie mnie rozczarowałeś – dodała.
- Kiedyś trzeba wydorośleć i zacząć zachowywać się normalnie – usłyszeli pukanie do drzwi. Axl przekręci klucz w zamku i stanął przed pijanym Duffem
- Gdzie ona jest?!  - warknął – Muszę z nią porozmawiać!
- Niczego nie musisz – odpowiedział Rudy i próbował wypchnąć go z pokoju – blondyn rzucił krótkie ‘spierdalaj’ i zamachnął się mocno, lecz na tyle niezdarnie, że zdążył porządnie oberwać od wokalisty, który natychmiast po tym, gdy ten runął na ziemię, zamknął drzwi.
- Kurwa – syknął rozmasowując dłoń.
- Pieprzony gnój – warknęła, przykładając do jego dłoni szklankę z whisky i lodem, którą zrobił sobie niedawno Axl
- Świetny pomysł – kąciki jego ust uniosły się delikatnie w górę. Agata oparła się na chwilę o ramę łóżka po czym odpłynęła
- Słuchaj chciałabyś może… - zaczął, przerywając. Spostrzegł, że dziewczyna zasnęła. Ułożył ją wygodnie w swoim łóżku i przykrył kocem. Rozczulał go ten widok. Pierwszy raz miał ochotę zaopiekować się laską, a nie tylko wyobracać ją na wszystkie strony.
***
- Hej – Kevin odebrał ją z lotniska. Przytulił dziewczynę na powitanie, zachowując przy tym lekki dystans, co nieco ją zastanowiło.
- Coś się stało? – zapytała. Miał ochotę odpowiedzieć:” Tak Karen, wszystko!!!”, ale nie mógł tego zrobić. Nie mógł jej w to wtajemniczyć. Chciał ją chronić. Na nikim bardziej mu nie zależało. Gdyby tylko została w  Los Angeles nieco dłużej. Pieprzone przeciwności losu!
- Nic, skarbie. Jestem po prostu zmęczony. Wiesz, mój organizm odreagowuje stres – kolejny fałszywy pocałunek. Nie dała się na to nabrać, więc już w domu chłopak postawił na drastyczniejsze środki. Skończyło się na tym, że wylądowali w łóżku i zasnęli o 3 nad ranem.  Ocknął się już po pół godzinie. Ze stresu nie mógł spać. Patrzył na spokojny wyraz twarzy dziewczyny, zastanawiając się, jak mocno ją skrzywdzi. Oby tylko była mu to w stanie wybaczyć, kiedy wróci. Właśnie, na tym polegał kolejny problem. On nie wiedział kiedy i czy w ogóle wróci.
- Przepraszam – szepnął niedosłyszalnie, wtulając się jeszcze na moment w jej ramie, po czym wyszedł z łóżka i szybko naciągnął spodnie. Zszedł na dół i wyszedł, nie zabierając ani jednej swojej rzeczy.
***
Karen przeciągnęła się leniwie, pozwalając swoim kościom cicho strzelić w stawach. Czuła się wypoczęta. Nawet wątpliwości co do zachowania Kevina minęły w momencie, kiedy wylądowali w sypialni. Był cholernie czuły. Wiedziała, że jest przy nim bezpieczna, a chłopak jest w stanie zapewnić jej szczęście. Sądziła, że pewnie jest na dole, dlatego ubrała jego koszulę, która była dla niej znacznie za duża i skierowała się w stronę kuchni. Radio cicho męczyło Smells Like Teen Spirit, jednak czajnik był zimny, a w szafce brakowało pieczywa. Może poszedł do sklepu? Wróciła na górę, wzięła prysznic i przebrała się w swoje ubrania. W salonie po raz kolejny przywitała ją cisza. Podejrzana cisza.
Odczekała z telefonem do jego brata jeszcze kilka godzin, ale nic się nie zmieniło, dlatego wybrała numer, zapisany na kalendarzu.
- Halo – ktoś po drugiej stronie słuchawki, rzucił zaspanym głosem.
- Jared? – upewniła się. Pierwszy raz z nim rozmawiała.
- Taa, a z kim mam przyjemność?
- Karen… Karen McKagan
- Ach tak… dziewczyna mojego brata
- Właśnie. Słuchaj, dzwonię do ciebie, bo mam pytanie. Nie wiesz może, czy Kevin miał dzisiaj jakieś szkolenie? Coś w tym stylu?
- Z tego, co mi wiadomo, wziął tygodniowy urlop – odpowiedział szybko – Coś nie tak? – dodał, gdy nie usłyszał od niej żadnej odpowiedzi.
- Nie, po prostu… Dzisiaj obudziłam się, a jego nie było już w domu. Z tego, co zdążyłam się zorientować, nie zabrał żadnych rzeczy. Nawet koszula leżała w tym samym miejscu, w którym zostawił ją wieczorem.
- Dziwne… Naprawdę nie zostawił ci kartki, listu? To do niego niepodobne – westchnął – Daj mi znać, jak wszystko będzie już ok, dobrze? – chciała się już rozłączyć, ale odezwał się w ostatniej chwili – Aha! Próbowałaś do niego dzwonić?

- A jak myślisz? Zostawił telefon na komodzie. Nawet radio włączył. Coś mi tu nie pasuje – podsumowała i pożegnała się krótko, po czym zakończyła rozmowę.

12 komentarzy:

  1. To się kurde porobiło, a miałam nadzieję, że u Karen się wreszcie wszystko ułoży, biedna dziewczyna. Ciągle coś.
    No i Duff, kurde myślałam, że się wreszcie ogarnie, jakoś ustatkuje, a tu nic. Kolejny raz się na nim zawiodłam, serio. Już straciłam jakiekolwiek nadzieje, że się zmieni.
    Za to wydaje mi się, że coś będzie między Axlem, a Agą, dobrze. Może chociaż Rudy da jej trochę miłości...

    OdpowiedzUsuń
  2. Kuffa, gdzie jest Kevin?! Karen już taka szczęśliwa była, a tu nagle JEBUT. I weź tu żyj spokojnie.
    I Aga z Axlem. Zgrabnie ich rozmowę opsiałaś. Taka.. fajnie wyszła po prostu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com - nowy xD

    OdpowiedzUsuń
  4. http://dont-cry-in-november-rain.blogspot.com/
    Zapraszam na nowy rozdział po miesięcznej przerwie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten tego ten tego ten tego tak, jakby ktoś może by chciał to ja tak sobie zaczynam http://you-are-so-fuckin-crazy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobry Deń!
    A ja tu mam zaległości od cholery i ciut ciut. Do soboty nadrobię, dobrze?
    Zapraszam na 9 część Kwiatu. To ta historia z Duffem-rycerzem, Pearl, i Addie XD http://ja-pierdole-nie-mam-pomyslu-na-adres.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Uff, w końcu nadrobiłam zaległości i wracam do świata żywych.
    Tak więc najbardziej utkwiło mi w pamięci zdanie "[Slash] Jednoczył się za to mentalnie z balującymi na dole przyjaciółmi, popijając wódkę." no genialne! Do tej pory się z tego śmieję. Ogólnie rzecz biorąc, to właśnie Hudsonowie skradli moje serce w obu rozdziałach. Są po prostu tacy...normalni xD
    Szkoda mi Stevena, ale nie za bardzo rozumiem sens w jego zachowaniu. Narkoman tak po prostu robi sobie naleśniki o 2:00 w nocy z narzeczoną kumpla i jest w tym czasie bardzo szczęśliwy? Chyba że nie jest uzależniony do tego stopnia, aby myśleć tylko o braniu, w takim wypadku wszystko gra. Axl i Agata? 3 razy tak, przechodzicie dalej!
    Duff to już kompletnie mnie zdołował, co dalej z nimi będzie? McKagan pozwoli Axlowi zabrać jego "wielką miłość"?

    Nie mogę się doczekać porodu, ślubu cywilnego i...no w dwóch słowach: następnego rozdziału. Powodzenia i weny!

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. łosz kurwa. Ale się porobiło.

    Axl.
    Uwielbiam go. Przypomina mi trochę mojego Rose'a. Jest świetny, bo taki... Nie axlowy - czuły, miły, delikatny. No chyba, że przypierdolił Duffowi. Ten moment też mi się podobał.
    Duffa nie trzeba komentować, kocham gościa. Kocham go za to, jakim jest gnojem. Za to, że traktuje Agę jak skończoną szmatę. K O C H A M G O.
    Dobra, to by było na tyle. Nie mam talentu do komentowania, ale pamiętaj - było jak zwykle. Czyli świetnie.

    Pisałam już o nowym rozdziale 29? Bo wydaje mi się, że wszyscy zapomnieli o moim opowiadaniu przez ten miesiąc ;c
    Keep on rockin'

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny <3 No i tajemniczy... Ciekawe o co chodzi z tym Kevinem...? Oby Karen nie cierpiała... Znowu.
    No i Duff zachowuje się jak skończony dupek! Głupi, nachlany debil, który pewnie skrzywdziłby Agę, gdyby nie Axl. No właśnie... Axl. Powinni być razem z Agatą, pasowaliby do siebie! No i jaki opiekouńczy się zrobił :)
    A więc, podsumowując - rozdział genialny <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam na 11 rozdział ^^ http://breath-of-memories.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/2013/06/rozdzia-108-bittersweet-memories.html - zapraszam na rozdział 108 :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nowy rozdział na used-uphas-beens.blogspot.com!
    Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń