piątek, 24 maja 2013

Rozdział 55



- Możesz mi powiedzieć, co Steven robi  w twoim aucie? – Izzy udawał, że jest spokojny, ale nie spodobał mu się widok, drzemiącego perkusisty w samochodzie jego narzeczonej.
- Śpi. Zgarnęłam go z ulicy. Był w opłakanym stanie. Nie mogłam go tam zostawić – wyjaśniła, kładąc się do łóżka.
- Dobrze, już dobrze. Mam nadzieję, że rano zmyje się do domu.
- Axl go wyrzucił – odpowiedziała cicho.
- Co? Ale jak… - przysiadł obok niej.
- Cuchniesz knajpą – rzuciła zniesmaczona, przewracając się na boku.
- Jakimś cudem zamiast w studio wylądowaliśmy w barze – zaśmiał się pod nosem.
- I bardzo dobrze! – przyznała szczerze – Tylko idź teraz wziąć prysznic, ok? – podniósł ręce w obronnym geście, ściągając koszulkę i wchodząc do łazienki. Chyba częściej będzie nakłaniać  Jeffa do spotykania się z kumplami w barach, skoro ma potem oglądać go tak rozpromienionego. Kwadrans później chłopak kładł się obok niej w samej bieliźnie.
- Wiesz co? – zapytała retorycznie – Co byś powiedział na to, gdybyśmy w najbliższym czasie odwiedzili Urząd Stanu Cywilnego?
- W celu? – wymruczał nieprzytomnie. Zaczynał już przysypiać.
- W celu podpisania kilku papierków, żebym mogła nosić twoje nazwisko i być nazywana twoją żoną
- Co?- ziewnął przeciągle
- Chcę wziąć ślub cywilny – oświadczyła jaśniej.
- Z kim?! – poderwał się z miejsca, uderzając w wezgłowie łóżka.
- Z Robertem Plantem – zażartowała – Z tobą idioto!
- Przecież nie chciałaś… - spojrzał na nią rozbłyszczonymi oczami.
- Tak, nie chciałam i nadal nie chcę wyglądać w sukni ślubnej, jak piłka, ale pragnę zostać twoją żoną, a ceremonia w USC nie wiąże się z niczym wielkim. Kilka dokumentów, jakaś porządniejsza sukienka i zostaniemy małżeństwem.
- Kocham cię! – wpił się w jej usta. Odsunęła się od niego lekko.
- Ale najpierw będę musiała porozmawiać  z Axlem – oznajmiła.
- Nie mieszaj się w to, proszę – ucałował jej ramię.
- To nasz przyjaciel, Jeff. Jakikolwiek by nie był, musimy mu pomóc…
- Wiem o tym – westchnął – Dobrze, pojedziemy i spróbujemy…
- Chcę zrobić to sama. Nie potrzebujemy kolejnej awantury – wiedziała, że na każde drażniące uszy słowo, które będzie wypowiadać Axl, Izzy będzie reagował docinkami i w rezultacie może wywiązać się między nimi sprzeczka. Są przyjaciółmi od wielu lat i właśnie dlatego, w obawia, że mogą mówić sobie prawdę prosto w oczy, nie chciała, by Jeff był obecny przy ich rozmowie.
- Rossie, to mój nieobliczalny przyjaciel…
- Pamiętam o tym – odpowiedziała krótko.
- Nie puszczę cię samej, zapomnij o tym! – ostrzegł.
- Nie możesz mi tego zabronić
- Nie dyskutuj na ten temat, proszę. Jesteś w ciąży, a to wystarczający powód na to, bym mógł się o ciebie bać – oświadczył, kładąc się na lewym boku.
- Świetnie, najlepiej uciąć temat, prawda? – syknęła, robiąc to samo, co Stradlin. Udawała, że śpi. Chłopak zresztą też. Jego oddech unormował się dopiero po przeszło godzinie. Odsunęła kołdrę na bok i wstała, schodząc do kuchni. Usiadła na zimnym blacie i nalała sobie szklankę wody. Zauważyła siedzącego na schodach tarasu Stevena. Najwyraźniej już się ocknął. Ubrała wiszącą na wieszaku bluzę gitarzysty i wyszła na zewnątrz.
- Jak się masz, Steven? – zapytała w nocnej ciszy.
- Rosemary, jak ja się tutaj dostałem? – był lekko zdezorientowany.
- Przywiozłam cię tutaj. Powiedz mi, dlaczego siedziałeś w takim stanie na ulicy? Co się z tobą dzieje?
- Straciłem kontrolę. Nie jestem już sobą. Axl wywalił mnie z domu i bardzo dobrze. Jestem ćpunem rozumiesz? Najgorsze jest to, że nie mam ochoty tego zmieniać. Tak jest mi dobrze
- Steve… przestań tak mówić. Postaram się pogadać z Axlem – chwila ciszy – Zastanawiałeś się przez chwilę nad tym, by zgłosić się na odwyk?
- Po co? – Nie chciała się do tego przyznać, ale jego odpowiedź bardzo ją zabolała. Był w końcu jej przyjacielem.
- Chodź do środka, może zacznie padać. Chyba nie chcesz się przeziębić – po wejściu do kuchni, Rosemary zapaliła światło. Oboje przymrużyli przyzwyczajone do ciemności oczy – Chcesz coś do jedzenia? Pewnie jesteś głodny…
- Jest druga w nocy. Nie będziesz teraz hałasować – spojrzał na nią tak rozbrajająco ciepło, że jej serc wypełniło morze żaru. Uwielbiała tego chłopaka. Miała przy nim syndrom opiekuna. Chciała opiekować się nim, jak własnym młodszym bratem, którego nigdy nie miała.
- Jeff i tak nie usłyszy niczego na górze. Na co masz ochotę? – spędzili dobre pół godziny na robieniu naleśników. Ktoś z zewnątrz mógłby pomyśleć, że zwariowali, gotując późno w nocy, ale sprawiło im to ogromną frajdę.
- Steven, ja dotrzymam słowa i jutro pojadę do Axla
- No co ty! Coś sobie znajdę
- Jasne… a potem znowu spotkamy się po pół roku przerwy. Nie ma mowy!
- Wszystko się rozwaliło – zaczął – Nie widzicie tego? Guns N‘ Roses już nie ma. Slash żyje własnym życiem, Axl wprowadza jakieś głupie zasady i szuka muzyków, do zagrania symfonicznego utworu, całym światem Izziego jesteś ty, a Duff niszczy życie tej… jak ona ma na imię? Agacie – chodź to cholernie bolesne to jednak, prawda. Zespół rozpadał się na ich oczach, a oni nie potrafili tego dostrzec.
- Przepraszam… jestem już trochę zmęczona – pociągnęła nosem
- To ja przepraszam, za to co powiedziałem, ale Rosemary, doskonale wiesz, jak sprawy się mają
- Wiem i właśnie dlatego dobija mnie powaga tej sytuacji.
***
Pomimo oślego uporu Rosemary, Izzy zawiózł ją pod dom Axla i Slasha. Jeff użył starych kluczy i wpuścił dziewczynę do środka.
- Ale syf – rzucił odkrywczo. Nieświeży zapach, pozalewanych, brudnych mebli i wszechobecne śmieci można było by porównać do stanu, w jakim teraz znajduje się zespół.
- Axl?– zawołał Stradlin – Slash? – po chwil słychać było ciche kroki na drewnianych schodach.
- Jezu, jaki bałagan! – zawołała Paulina.
-Cześć, Paula – przywitała się Rose – Są? – wskazała na górę.
- Ta. Slash za chwilę przyjdzie, ale co do Rudego i Duffa to nie byłabym taka pewna.
- Duffa? A co ten tu robi?
- Agata się z nim pokłóciła. W sumie, wcale się jej nie dziwię
- O siema! – zawołał Mulat, który stanął przed nimi w samej bieliźnie.
- Możesz mi wyjaśnić, co się tu dzieje do jasnej cholery? – Izzy podniósł nie co głos – Rossie znajduje Adlera na ulicy, tu wszystko jest upieprzone od wódy i starego jedzenia
- Słuchaj, ja mam to w dupie. Chcę wynająć jakieś mieszkanie, byle tylko tu nie mieszkać – odpowiedział
- A zespół? Nie widzisz tego co się z wami dzieje? – odezwała się Rosemary – Czy naprawdę tylko Steven potrafi dostrzec, że nie ma już Gunsów? Jest Axl, Slash, Duff, Izzy i Steven! Jeżeli naprawdę zależy wam na tym, co zrobiliście przez lata, powinniście usiąść razem i porozmawiać, jak ludzie, a nie warczeć na siebie, jak zwierzęta.
- Slash, idź po Axla – zawołała  Paulina – Chcesz coś do picia, Rosemary? Wydaje mi się, że trochę to potrwa
- Kurwa, Stary nie, to nie! – wrzasnął Slash, trzaskając drzwiami od sypialni Axla
- Pojeb powiedział, że mam spierdalać. Sami sobie z nim gadajcie! – warknął zdenerwowany.
- Kurwa – syknął Izzy i poszedł na górę. O dziwo przez najbliższe pół godziny panowała niezmącona cisza. Nikt się do siebie nie odzywał, co jeszcze bardziej skreślało nadzieje Rosemary na pojednanie przyjaciół. Stadlin zszedł w końcu z góry i stanął przed nimi, ciężko wzdychając
- Wieczorem będzie impreza. Macie przyjść wszyscy: Steven, Duff, ty Slash, ja i Axl z dziewczynami, oraz Skidzi. Ma być tak, jak za dawnych czasów, chociaż przez chwilę, jasne? – wszyscy cicho przytaknęli. Jeżeli cokolwiek miało im pomóc, to tylko ta impreza.
***
- Wypadałoby zaprosić Agatę – rzuciła Paulina, malując się przed lustrem.
- Pewnie nie będzie chciała przyjść – odpowiedział, wciągając na nogi kowbojki. Tak dawno ich nie nosił.
- Pogadam z nią – zapewniła Mulata. Zeszła na dół i wybrała numer przyjaciółki. Kwadrans zajęło jej przekonanie Rudej o tym, że Duffowi zależy na tym, by dzisiaj przyszła
- W takim razie, dlaczego to nie on ze mną rozmawia? – zapytała.
***
Willa Guns N’ Roses znów tętniła życiem. Głośna muzyka i dom pełen ludzi sprawiał, że odczuwało się wrażenie przesunięcia w czasie. Axl otworzył drzwi kolejnemu gościowi. Agata uśmiechnęła się niepewnie, wchodząc do przepełnionego dymem i zapachem alkoholu budynku.
- Cześć – rzuciła.  Rose musiał przyznać, że wyglądała obłędnie w czarnej mini, mocnym podkreślającym jej szaro-niebieskie oczy makijażu i wysokich szpilkach. Szukała wzrokiem farbowanej, blond czupryny, ale nigdzie Go nie widziała.
- Hej, Paula. Gdzie Duff? – zapytała przyjaciółkę.
- Kręcił się gdzieś w ogrodzie – zawołała z tłumu, przekrzykując muzykę. Za radą czerwonowłosej stanęła na tarasie i zobaczyła bardzo przykry widok. Oparta o drzewo dziwka, z którą czasami widywała Rachela ze Skid Row, całowała i obmacywała uśmiechniętego i pijanego Duffa. Nie odezwała się ani słowem, tylko obróciła się na pięcie, zderzając się ze współczującym wzrokiem Axla. Powstrzymała gromadzące się w oczach łzy i wybiegła przez parter domu, przed posesję.
- Aga, zaczekaj! – zawołał za nią ktoś, kogo by się nie spodziewała. Spojrzała na niego przez ramię, czując spływające po policzkach mokre smugi
- Co?! – warknęła – Macie dla mnie jeszcze jedną niespodziankę?! – Rose zbliżył się do niej, łapiąc jej trzęsące się dłonie.
- Don't Cry – szepnął jej do ucha i przytulił mocno, jakby chciał ochronić dziewczynę przed całym złem tego świata, swoim własnym ciałem.

16 komentarzy:

  1. Zapraszam na 10 rozdział "Just ride baby." http://breath-of-memories.blogspot.com/‎
    rozdział przeczytałam i dziś się zabieram za komentowanie wszystkiego po kolei

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie wiem dlaczego, bo rozdział nie jest komediowy, ani nic, ale cały czas chciało mi się śmiać...
    - Co Steven robi w twoim aucie?
    - Śpi.
    Ja mam ostatnio coraz bardziej zryty humor, ale to nie jest takie istotne... Będzie ślub! Z dziwnych powodów uwielbiam śluby w opowiadaniach, a reakcja Izzy'ego była bezcenna.
    I jeszcze Axl. Matko no...denerwuje mnie on. Co nie zmienia faktu, że rozdział mi się podobał :D
    Pozdrawiam i zapraszam na kolejny rozdział - http://tacy-pozostaniecie.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie chce mi się rozpisywac więc napiszę tylko: zajebiste!

    OdpowiedzUsuń
  4. http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/ - nowy ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. I w kolejnym opowiadaniu wszystko się pieprzy...Ale taka kolej rzeczy: musi się pieprzyć żeby coś się urodziło, nie? xD Także mam nadzieję, że ta impreza da będzie niczym odnowienie przyjaźni i zespół zmartwychwstanie (chociaż mam co do tego mieszane uczucia). Czekam na kolejny ;)

    Trzykropek

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na rozdział 31 - http://during-the-november-rain.blogspot.com/ ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. AAAAAAAA jak sie ciesze ze Rosemary chce tego ślubu choćby teraz!!!!
    Izzy pewnie jest przeszczesliwy :D
    Kurde głupi pojeb z tego Duffa!!!!
    Wszystko potrafi spierdolić.
    Axl taki słodki jak pobiegł za Agą ohhh *.*

    Super rozdział !!

    Tym czasem zapraszam na nowy rozdzial :)

    http://gunsnroses-sweet-child-o-mine.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. O kurczaki.
    Ten koniec.
    Matulcu.
    Umieram.
    Też tak chcę.

    Nie muszę się rozpisywać nad Twoim wymiarem zajebistości. Wyszło genialnie, jak zwykle. Kocham to opowiadanie. KOCHAM. A teraz spadam, bo jest już prawie 23, a ja jeszcze nie śpię.
    Keep on rockin'

    OdpowiedzUsuń
  9. Duff przegiął!
    Oj przegiął!
    Czyżby Axl i Agata? :>
    No podoba mi się ta perspektywa.
    Duff powinien zostać sam jak palec, żeby zobaczył jak rani!
    Zranił Karen teraz Agatę- super po prostu ://
    Uwielbiam Rose i Izziego<3
    Czekam na następne :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Super :> Najbardziej podobały mi się naleśniki xD No nie, a serio to Axl i Agata :D Zajebiście, czekam na następne rozdziały ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. No tak, akcja z naleśnikami była spoko :D Jako że lubi Stevena nie pogniewam się, jeśli będzie w opowiadaniu częściej :D
    Mam też małą prośbę. Moja przyjaciółka pisze bloga, dopiero zaczyna. Czy mogłabyś wpaść i zobaczyć co sądzisz? Z góry i ja i ona dziękujemy :D http://linkinowe-opowiadania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. ojjj nie wytrzymuje napięcia xD teraz co godzinę sprawdzam czy już wstawiłaś nowy rozdział xD

    OdpowiedzUsuń
  13. Wow ślub?:D Nie mogę się doczekać! Najlepszy tekst:" W celu? – wymruczał nieprzytomnie. Zaczynał już przysypiać.
    - W celu podpisania kilku papierków, żebym mogła nosić twoje nazwisko i być nazywana twoją żoną
    - Co?- ziewnął przeciągle
    - Chcę wziąć ślub cywilny – oświadczyła jaśniej.
    - Z kim?! – poderwał się z miejsca, uderzając w wezgłowie łóżka." hahaha:D
    Wow, a końcówka.. była piękna i zarazem smutna;/ Jak Duff mógł to zrobić, kurczę. Świetny rozdział, ale mam nadzieję, że ta akcja się jakoś.. wyjaśni.
    Zapraszam również do mnie na nowego: http://linkin-park-soldiers.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. No niee... Jeszcze znienawidzę Duffa... Nie no, jak już mówiłam, a raczej pisałam, to niemożliwe... Ale fakt, żyrafa zachowuje się jak ostatni pacan! Straci Agę i tyle! Ale oby Guns n' Roses się nie rozpadło, choć to co powiedział Steven to tylko czysta prawda. A na odwyk niech pójdzie!
    No i jestem za tym, żeby Aga i Axl byli razem! Może on też zmieni swoje zachowanie, i wszyscy będą szcześliwi? Oby tak było, niech nawet Duff sobie wszystko jakoś ułoży, zmieni się... Ale zostanie już sam jak palec...
    No nic... Ja zapraszam do mnie, mam już całe 5 rozdziałów, no z prologiem, to 6 :p Ale piszę już kolejny i może nareszcie coś się stanie :D To jak będziesz miała czas, to proszęęę - zajrzyj: my-gnr-jungle.blogspot.com :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapraszam na rozdział 32. http://during-the-november-rain.blogspot.com/ ^^

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapraszam na epilog "Elektra's Story"
    Kinga

    OdpowiedzUsuń