Co wy na to, gdybym publikowała przez jakiś krótki czas (parę części) takiego one-shota na fanpage'u (KLIK)? Miałoby to jakiś sens?
Możecie posłuchać sobie tego kawałka podczas czytania: KLIK Bardzo fajny sposób na to, by pozbyć się braku pomysłów i chęci ;)
- Duff? Co ty…?
Piłeś?! – Agata szarpnęła go za ramię, próbując zwrócić jego uwagę. Źrenice
chłopaka były lekko rozszerzone, a wokół niego unosił się zapach wódki.
- A nawet jeśli to co cię to kurwa obchodzi?! – warknął,
wyrywając się z jej uścisku.
- Przestań mnie tak traktować! – krzyknęła – Gdzie Slash?
Dokąd poszła Paulina?
- A czy to schronisko dla ludzi ze złamanymi
serduszkami? - zawołał pieszczotliwie –
Nie wydaje mi się. Zacznij się w końcu interesować tym, czym powinnaś –
przyciągnął ją do siebie, wciskając swoje lepkie, brudne dłonie pod materiału
jej dolnej bielizny.
- Zostaw mnie – syknęła – Puszczaj! – wyrwała się, z impetem
opierając o przeciwległą ścianą –
Przegiąłeś – warknęła, biegnąc do sypialni i pakując najważniejsze rzeczy. Zdążyła
jeszcze zabrać kilka kosmetyków i wyszła z mieszania. Nie chciała mieć z nim
nic wspólnego. Skierowała się na przedmieścia miasta do swojej koleżanki z
pracy.
- Elisa, mogę u ciebie przenocować? – wysoką, śniadą
dziewczynę z pięknymi, długimi lekko pofalowanymi czarnymi włosami poznała
pierwszego dnia pracy w galerii sztuki współczesnej. Z kilkudziesięciu wrednych
przestarzałych, albo pustych dziewczyn, ona była ostoją spokoju i przede
wszystkim bardzo inteligentną i wesołą osobą.
- Jasne – zaprosiła rudą do środka – Co się stało, Aga?
- Duff – rzuciła niechętnie
- Znowu? Ile można dawać się tak wykorzystywać? - jęknęła, siadając obok swojego gościa na
kanapie.
- Wiesz ta sytuacja… Mam niezłe deja vu. Dzisiaj przyszła do
mnie Paulina. Też pokłóciła się ze swoim chłopakiem, tyle, że teraz pewnie
godzą się u siebie w łóżku, a ja nawet na to nie mam ochoty. Najchętniej w
ogóle bym go nie oglądała. Mam serdecznie dość
wszystkich basistów, muzyków i rockmanów! – ukryła twarz w dłoniach.
- Daj sobie trochę czasu, jemu zresztą też. Niech wytrzeźwieje. Może wtedy dopuści do głosu zdrowy rozsądek.
- Daj sobie trochę czasu, jemu zresztą też. Niech wytrzeźwieje. Może wtedy dopuści do głosu zdrowy rozsądek.
- Eli, on ostatnio w ogóle nie jest trzeźwy. Boję się o
niego, a przede wszystkim o siebie. Wiesz, że leżąc w tym korytarzu chciał mnie
przelecieć?! Naprawdę zaczynam obawiać się jego reakcji – wyznała.
- Agata? – zapytała po chwili ciszy Elisa – Nie rozważałaś
tego, by się z nim rozstać?
- Karen, przepraszam cię za Duffa, on…
- Nie kłam tylko dlatego, żebym poczuła się lepiej.
Doskonale wiem, że chciał by było mi źle. Ok. Może troszkę mu się udało,
ale to ja nadal jestem tym, kto rozdaje karty. Złożyłam już pozew. Duff
powinien otrzymać go, kiedy ja będę daleko stąd – Rosemary uśmiechała się w
duchu, słysząc to, co mówi jej siostra…. Jej malutka siostrzyczka, była teraz
silną psychicznie i pewną siebie kobietą, aż trudno w to uwierzyć – Czemu tak mi
się przyglądasz?
- Tak jakoś… zamyśliłam się. Opowiedz mi o tym twoim…
- Kevinie? – pisnęła trochę za głośno dając siostrze do
zrozumienia, że naprawdę jej na nim zależy – Poznałam go w Afganistanie, ale to
już wiesz. Jest żołnierzem, ale to również zdążyłam ci powiedzieć.
Podkochiwałam się w nim od pewnego czasu. Wiesz… byliśmy bliskimi przyjaciółmi.
Kiedy już wiedzieliśmy, że wracamy do Stanów, pojechał na ostatni patrol, a
jego pancerniak wjechał na minę pułapkę. Myślałam, że umrę czekając na jakieś
wiadomości. Nigdy w życiu tak się o nikogo nie bałam. Kiedy wrócił…. Miałam
gdzieś to, że jesteśmy „tylko” przyjaciółmi po prostu rzuciłam się na niego i
wyznałam, co czuję. Jak się okazało on również tłumił w sobie podobne emocje.
- Historia, jak z jakiegoś pięknego romansu
- Wiem, a najśmieszniejsze jest to, że teoretycznie jestem
mężatką, prawda? – zachichotała – Jak to brzmi: Mężatka wdaje się w romans z
przystojnym żołnierzem – obje wybuchły śmiechem. Do sióstr przysiadł się Izzy
- Chciałbym ożenić się w twoją siostrą…
- Rozumiem, że pytasz mnie o zgodę – zażartowała z jeszcze
szerszym uśmiechem.
- Ta… Chodzi o to, że Rose nie chce się zgodzić na żadną
ceremonię przed narodzinami Małego. Może gdybym był alkoholikiem na skraju
załamania nerwowego z przystawioną do skroni lufą pistoletu, wtedy
powiedziałaby, że godzi się na wszystko
- Bardzo śmieszne – zmierzwiła jego ciemne włosy
- A oni cały czas tak samo zakochani… - westchnęła Karen – Uważajcie, bo wasze życie
zmieni się w nudną, sielankową telenowelę.
- A masz co do seriali? – podniosła głos Rossie – Ostatnio
zaczęłam nawet oglądać kilka… Taki nowy leci
w TV Moda na Sukces, czy jakoś tak…
- Błagam cię, tysiąc
odcinków o tych samych osobach i ich problemach?
- Jak dla mnie może być nawet pięć tysięcy
- Kiedy przyjedziesz znowu? – zapytał Jeff.
- Postaram się za jakieś dwa-trzy miesiące żeby zobaczyć
mojego małego siostrzeńca – cały czas chichotała.
- Bardzo śmieszne… wcale nie takiego małego. Ten wielki
brzuch zaczyna mnie przeważać. Niedługo zacznę toczyć się, jak piłka
- Nie przesadzaj, masz szerokie biodra i dzięki temu nie
masz przed sobą ogromnej piłki, tylko
słodki, okrągły brzuszek
- Nareszcie ktoś ma takie samo zdanie, jak ja – wtrącił się
Stradlin – Rose, muszę już uciekać do studia. Dzisiaj w nocy rejestrujemy
gitary – cmoknął narzeczoną w policzek – Pa, Karen – uściskał dziewczynę mocno –
Trzymaj się w tym Nowym Jorku – zgarnął z
kanapy kurtkę i wyszedł.
- Rose, o co chodzi z tym ślubem? Nie chcesz wyjść za
Izziego? – zapytała siostrę proso z mostu..
- Chcę – odpowiedziała szybko – Tylko nie teraz… Zobacz, jak
ja wyglądam. Po za tym nie czuję się na siłach, żeby tańczyć do rana na weselu.
- Rosemary, przecież jemu nie chodzi o tę całą ceremonię,
tylko o fakt, że będziesz tylko jego. Nie widzisz, jak bardzo mu na tym zależy?
Zawsze to laska musi nakłaniać faceta do zaobrączkowania, a twój bardzo tego
chce. Nie stawiaj oporów. Idźcie do urzędu, złóżcie przysięgę, wymieńcie się
obrączkami, podpiszcie kilka papierków i to wszystko
- No nie wiem, Karen… Obiecuję ci, że nad tym pomyślę, ale
nie rozmawiajmy już o tym, ok? – młodsza z sióstr przytaknęła.
- W zasadzie powinnam już jechać na lotnisko…
- To może ja cię odwiozę? I tak muszę jeszcze zrobić zakupy,
wjechać na pocztę po przesyłkę dla Jeffa i kupić nową płytę Nirvany In Utero –
wyjaśniła
- Myślałam, że przestałaś ich słuchać.
- To, że nie przypominam już ponurej, długowłosej
szesnastolatki, nie oznacza, że przestałam wielbić ten zespół – uśmiechnęła się
tryumfalnie, odgarniając kilka niesfornych kosmyków, które wypadały jej zza ucha
i przysłaniały oczy.
Wsiadły do auta i pół godziny później były już pod terminalem
- Będę za tobą tęsknić – przytuliła Karen, Rose.
- Może niedługo się zobaczymy – uśmiechnęła się tajemniczo druga:
”Szybciej, niż myślisz siostra!”,
pomyślała.
Wracając z lotniska, Rosemary odebrała paczkę z kilkoma
płytami zawierającymi wstępne próbki materiału na solową płytę Stradlina oraz
kupiła CD Nirvany. Włączyła muzykę już w aucie. Nie lubiła być rozpraszana podczas
pierwszego przesłuchu nowych kawałków, ale tych nie mogła się doczekać. Nigdy
nie zwracała uwagi na siedzących w bramach żuli, meneli, ćpunów i alkoholików,
ale dzisiaj coś kazało jej zerknąć w prawo. Pod obskurnym, obdrapanym i
rozpadającym się budynkiem siedział doskonale jej znany roześmiany blondyn. Steven!
Jak dawno go nie widziała! Będzie chyba coś z pół roku, ale gdzie
podział się jego uśmiech, rozpromienione oczy i zabawny tapir na głowie, dzięki
któremu dostał od chłopaków przezwisko „Popcorn”. Zatrzymała auto i wysiadła z
niego, podchodząc do Adlera.
- Steven? – nachyliła się nad nim. Wcale nie był pijany, tak
jak mogła się tego spodziewać. Wydawać by się mogło, że w jego żyłach są
jeszcze resztki zażytego kilka godzin temu narkotyku. Zaczynało się już
ściemniać. Nie miała zamiaru go tu zostawić – Proszę, wsiądź ze mną do
samochodu?
- Rosemary? – dopiero teraz zauważył, kto nad nim stoi.
- Tak, cześć stary. Chodź ze mną, pojedziemy do mnie. Nie
będziesz przecież siedział tu na ulicy…
- Rudy wywalił mnie z chałupy – wymamrotał.
- Ja to wywalił? Tak po prostu? Wstań! – złapała go za rękę.
Chłopak posłusznie zwlókł się z chodnika i usiadł w fotelu koło kierowcy.
Dziewczyna przyciszyła muzykę i ruszyła. Chciała z nim porozmawiać, dowiedzieć
się, co się z nim stało, ale perkusista najzwyczajniej świecie zasnął. Będąc już na miejscu,
przykryła go wyjętym z bagażnika kocem i zostawiła w samochodzie zaparkowanym
na tyłach domu.
O cholerka *_* DOSKONAŁY!
OdpowiedzUsuńI ja tam jestem za krótszymi rozdziałami.
A co do fanpage'a, to myślę, że nie jest to taki zły pomysł, jednakże, szczerze mówiąc, osobiście rzadko zaglądam na fb, więc wolałabym ujrzeć coś takiego tutaj, na blogu xD
Wracając do rozdziału: WIELBIĘ KAREN I ROSSIE. Axl to dupek, jak tak można Adlera z domu wywalić? No jak?! Szkoda mi go, a jeszcze ta muzyczka, którą poleciłaś, wprowadziła mnie w stan (prawie)depresyjny. Mam tylko jedną, maleńką uwagę techniczną: "po za", nie nie nie, pisze się "poza". To chyba tyle.
Rozwijaj się dalej, pisz jeszcze więcej i trzymaj się jakoś w tym nudnawym życiu ♥
FAK, zapomniałam o Duffie. No więc co do tego pana to pozostaje mi tylko trzymać kciuku za jego powrót do normalności. Na miejscu jego kobiety pewnie zrobiłabym to co ona robi teraz, bo nie wierzę, że każda dziewczyna jest tak odważna i rzuciłaby swojego faceta, który ma problemy i samodzielnie sobie z nimi nie poradzi.
Usuń"Dzisiaj przyszła do mnie Paulina. Też pokłóciła się ze swoim chłopakiem, tyle, że teraz pewnie godzą się u siebie w łóżku" *_* czyżby to jakaś zapowiedź na kolejny rozdział? Nawet jeśli nie, to mam ogromną nadzieję, że ta urocza parka się tam pojawi i wyjaśni sobie kilka dość istotnych spraw.
Izzy też jest świetny! Najbardziej spodobał mi się fragment z mierzwieniem po włosach, wyszedł Ci taki...naturalny. Nawet nie przeszkadza mi ta ciągła troskliwość, pocałunki, przytulanie etc. ♥.♥
To już chyba wszystko xD
Papa.
P.S. Już nie mogę się doczekać ślubu!
Czemu zawsze, jak widzę na Gmailu powiadomienie, że dodałaś komentarz, to cieszy mi się gęba? :D
UsuńZ tym poza nie mam już po prostu siły. Za każdym razem, kiedy piszę poza, MS Word poprawia mi na po za i tak w kółko się bawię.
Dziękuję za każde miłe słowo
Kocham to! Juz czekam na awanture wiewiory z Rossie xD uhuahuhuhuu xD super. A ile mniej wiecej zajmuje ci napisanie jednego rozdzialu?
OdpowiedzUsuńHaha najśmieszniejsze jest to, że nie przewidywałam awantury Rose-Axl, ale podsunęłaś mi fajny pomysł :))
UsuńRozdziały piszę różnie, jeśli mam dobry pomysł to potrafię zapisać całość na 4 stronach A4 w pół dnia - jeśli idzie mi to opornie, albo nie mam czasu, to potrafię rozwlekać się na cały tydzień
Jestę Geniuszę xD to fajnie, jestem twoją wielką fanką :>
UsuńO matko matko *-* Kiedy w końcu ten ślub? I kiedy dzidziuśśś? :> Czekam na zdjęcie tego pomarszczonego mięcha xD oczywiście żartuję... :D Mogę zostać jego chrzestną? :> A Duff i Agata *-* Pogodzą się? Nie czekaj, wiem! Wiewiórka zgarnie Agatę :D Zgadłam? Zgadłam?* Czekam na ciąg dalszy!
OdpowiedzUsuń*Piszę jak jakieś dziecko z adhd no ale co poradzić, uwielbiam te opowiadania xD
Cześć, zapraszam na 19 rozdział ill-still-be-thinkin-of-you.blogspot.com
OdpowiedzUsuń;]
Steven, Steven, Steven, Steveeeeeeeeeeeeeeeen *.* Ślinię się. Wróć, serio się ślinię, fuj. To wszystko przez Pat ;__;
OdpowiedzUsuńDobra, postaram się napisać składny i zrozumiały komentarz, ale nic nie obiecuję.
Czekam, aż w końcu urodzi się dzieciak Izzy'ego i Rossie. Jak dzieci nie lubię i nie trawię, to na tego czekam z niecierpliwością. To nie w stylu RocketQueen jarać się dzieckiem. Fuj?
KOCHAM DUFFA. No kocham gościa. Jest taki, jakiego sobie wyobrażałam. Robi dokładnie to, co chciałam, żeby robił. Jest cudowny, jest cudownie, jesteś cudowna. Dziękuję.
Karen i Kevin. To szczęścia im życzę i... No w sumie tyle. Jakoś nie przywiązuje do nich większej wagi, ale i tak ich lubię.
Boże, ześlij mi takiego cudownego Izzy'ego, no proszęproszęproszę.
Jak zwykle, jest bosko. Kocham wszystko, co napiszesz. A na nowy rozdział zapraszam 1 czerwca ;)
Keep on rockin'
PS. U mnie nowa zakładka 'Autorka i kontakt', więc jeśli masz jakieś pytania, to pisz. A bohaterowie pojawią się niedługo.
Smutne, że taki uroczy człowiek zszedł na psy... choć myślę, że Axl miał w tym swój udział, no i nikt go nie wspierał.
OdpowiedzUsuńTeż bym nie chciała ślubu w ciąży :D Izzy się boi, że Rose urodzi i ucieknie, czy co? :)
Prosiłaś, żeby informować, wrzuciłam nowy!
OdpowiedzUsuńHej :) miałam informować Cię o nowym rozdziale na naszym blogu , więc zapraszam na rozdział 8 -> http://unicorns-and-lollipops-linkin-park.blogspot.com/ ~ChazzyChaz ♥
OdpowiedzUsuń