czwartek, 14 marca 2013

Rozdział 45



Rosemary pakowała Izziego na trasę. Chłopak pojechał do wytwórni załatwić ostatnie formalności, a ona przeszukiwała szafy, chcąc znaleźć ogromną, czarną walizkę, którą zabierali w każdą podróż. Nie wiedziała, jakim cudem schowana była ona w górnej części ogromnej szafy, w przedsionku pomiędzy kuchnią, a garażem. Stanęła na palcach na chybotliwym krzesełku, wysunęła ją z szafki i już miała ją w dłoniach, gdy kółka wysunęły się jeszcze bardziej do przodu, a walizka uderzyła w głowę dziewczynę, spadając z hukiem na podłogę. Rosemary zachwiała się nieznacznie i runęła z krzesła na podłogę. Nie miała siły, by się podnieść. Syknęła kilkakrotnie, gdy sprawdzała, czy czasami się nie połamała. Na szczęście bolała ją tylko kostka. Z trudem pozbierała się z podłogi. Odechciało jej się całego pakowania, ale obiecała w końcu Jeffowi, że dokończy to za niego. Przy składaniu ubrań do toreb, zakręciło jej się  głowie, ale zbagatelizowała to i kontynuowała swoje zajęcie dalej. Energicznie nachyliła się do dolnej szuflady w komodzie. Poczuła ból głowy, silne ukucie w dole brzucha i upadła


Duff zerknął na Agatę, całując ją w skroń. Dziewczyna cieszyła się, że jej przyjaciółka w końcu się zakochała. Po kilku nieudanych „incydentach” z przeszłości nareszcie mała szansę na szczęście. Slash odsunął się na moment od czerwonowłosej i objął ją ramieniem
- Możemy iść? – zapytał z rozbrajajco niewinną miną. Zawieźli wszystkie swoje rzeczy do hotelu, odświeżyli się i wspólnie pojechali do hali, w której miał odbyć się koncert.
- Duff powiedział ci, że będziemy w Tokio?
- Tak. Chciałam już lecieć do LA, ale Agata powiedziała mi, że jedziecie w trasę i wylądowałam tutaj – uśmiechnęła się. Mulat znów objął mocno czerwonowłosą i cmoknął ją w czoło.
- Już nie mogę się doczekać, kiedy ten koncert się skończy
- Jeszcze się nie zaczął…
- Chciałbym móc być już z tobą sam, na sam
- Panie Hudson. Trochę powagi! Jesteśmy w  publicznym miejscu – chłopaka szczerze rozbawił jej służbowy ton. Nie potrafiła być poważna.
- Nie w takich miejscach się TO robiło – podkreślił.
- Slash! – pisnęła, kiedy złapał ją za tyłek – Na próbę, ale to migiem! – warknęła, odsuwając się lekko od niego.


- Ktoś rozstroił Twój bas – zauważyła Ruda.
- Co? Jak? – farbowany blondyn podszedł do swojego instrumentu, bacznie się mu przylądając. Faktycznie struny były maksymalnie poluzowane – Cholera! Jesteś spostrzegawcza, nie ma co
- Gram na basie od 7 lat – przyznała po chwili namysłu
- Zagrasz mi coś? – zapytał
- No nie wiem… - krępowała się. Ogromna hala świeciła co prawda pustkami, ale nadal była wielką przestrzenią.
- Nie gadaj, tylko pokaż mi, na co cię stać – Duff wręczył jej swój zapasowy czarny bas marki Fender. Dziewczyna zagrała parę basowych solo i rytmicznych utworów. Dźwięki płynnie wydobywały się spod jej palców, rozchodząc się po obiekcie z niesamowitą siłą rażenia.
- Wiesz o tym, że jesteś zajebista, prawda?
- Wiem, ale i tak zawsze miło usłyszeć – wytknęła język
-   W takim razie mogę ci to powtarzać codziennie – znów złączyli się w słodkim pocałunku
- Dalej gołąbeczki – przez mikrofon wydarł się Axl – Panna usiądzie sobie obok, a ty ogarniaj dupę i zabieraj się do grania! „You know where you are?! You’re in a Jungle, baby! You gonna die!” – zaczął


Jeff wszedł do domu, obładowany torbami z zakupami. Rose prosiła go by kupił kilka kosmetyków i leków. Wypuścił Kulkę na dwór, ponieważ od samego wejście nie chciała się od niego doczepić. Pies jednak, nie wybiegł na zewnątrz tak, jak robił to dotychczas, tylko nadal podgryzał chłopaka w pięty
- Czego ty jeszcze możesz chcieć, co? Jeść? Założę się, że Rosemary niedawno cię karmiła. Właśnie, gdzie jest twoja pani? Chodź poszukamy ją – szukał na parterze i nawoływał, ale nikt nie odkrzykiwał mu z wyrzutem, że niepotrzebnie drze się na cały dom. Salon, jadalnia… w końcu nadszedł czas na ich sypialnię. Wszedł do pomieszczenia niemalże pewien, że zastanie tam dziewczynę ślęczącą nad przeładowanymi walizkami, tymczasem znalazł swoją narzeczoną, nieprzytomną na podłodze. Momentalnie znalazł się obok niej, sprawdzając czy jest cała, nawołując i klepiąc ją po policzkach. Powoli otworzyła swoje zielone oczy.
- Rosemary, co się stało do cholery?! – szepnął.
- Nie wiem… Pakowałam nasze rzeczy… Upadłam… Nie wiem…
- Musimy jechać do lekarza
- Ale po co, Jeff? Zobacz, już jest w porządku – usiadła. Lekko zakręciło jej się w głowie, ale nie przyznała się do tego chłopakowi.
- Ej, zemdlałaś! To nie są żarty!
- Jasne, jasne… - rzuciła pod nosem i wstała przy lekkiej asekuracji ze strony Stradlina.
- Mów sobie co chcesz, ale ja w tym momencie pakuję cię do samochodu i zabieram do najbliższego szpitala
- Jeff… - jęknęła z rezygnacją
- Dasz radę sama, czy mam cię wziąć na ręce? – kontynuował.
- Sama, sama!
Kwadrans później siedzieli już w jednej z prywatnych kalifornijskich klinik. Po chwili z gabinetu wyszedł lekarz i wywołał dziewczynę. Jeff oczywiście chciał iść z nią, ale ta stanowczo zaprzeczyła. Mimo ogromnych próśb ze swojej strony, lekarz zmusił je, by została na obserwacji. Stwierdził, że omdlenie z pewnością spowodował wcześniejszy upadek, a Rosemary, która przeszła dwa lata temu poważny wypadek, może mieć z tego powodu różne komplikacje. Brunetka wyszła z gabinetu i spojrzała spod oczu na Izziego
- Chcą mnie tu zatrzymać – zaczęła
- Co?! Dlaczego?! -  zerwał się z krzesła
- Lekarz stwierdził, że musi trochę mnie poobserwować, bo te omdlenie – ściszyła głos do szeptu – Było zapewne spowodowane moim wcześniejszym upadkiem
- Czym?! Czemu mi nie powiedziałaś?! Co się stało?!
- Nic takiego. Po prostu doktor dmucha na zimne. Wiesz ten wypadek sprzed dwóch lat… Musi sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Nic więcej. Pojedziemy do domu, weźmiemy trochę moich rzeczy, wrócimy tutaj. Chciałabym cię prosić żebyś poinformował jeszcze mojego szefa, jeśli zdążysz zrobić to przed wylotem do Japonii, oczywiście.
- Nie lecę do żadnej Japonii, kiedy nie wiem, co się z tobą dzieje…
- Nie utrudniaj, proszę. Spędzę tu jedną noc, po czym wyjdę do domu i wszystko będzie ok. Jak chcesz mogę zatruwać ci życie telefonami.
- Rosemary, dobrze wiesz, że to nie o to chodzi. Boję się o ciebie. Zostawiłem cię tylko na chwilkę. Nie dziw się, że nie chcę wyjechać na miesiąc. Cholerne 30 dni – zaklął. Dziewczyna spojrzała mu prosto w oczy


- Obiecuję, że nie wywinę już żadnego numeru – cmoknęła go w  usta.
- Chodźmy na miasto – Agata z Pauliną siedziały bezczynnie za kulisami sceny, na której za kilka godzin miał wystąpić jeden z najlepszych zespołów świata.
- Nie znam Tokio – odpowiedziała naiwnie Czerwonowłosa
- Głupku, ja też nie. Dlatego warto byłoby je poznać, zwiedzić, zobaczyć, czy cokolwiek. Nie mamy wkońcu nic ciekawszego do roboty – zasugerowała Agata.
- Ja mam plany. Czekam na Slasha i idziemy razem do hotelu.
- Uuuu! – zawyła jednoznacznie Ruda – Będzie się działo!
- Daj sobie na wstrzymanie, co? Ja w twoje spawy łóżkowe nosa nie wtykam
- Jak uważasz. W każdym razie  nie radzę być za głośno, bo ściany są dość cienkie
- Ha ha, bardzo śmieszne – rzuciła z sarkazmem – Następnym razem ponabijamy się z ciebie, ok.? – W tym momencie, jak na zamówienie pojawił się gitarzysta.
- To do zobaczenie – zaśmiała się dziewczyna McKagana i unikając ciosu ze strony swojej przyjaciółki wyszła z pomieszczenia


- Stradlin, telefon! – wrzasnął z pokoju Duff.
- Co…? W sensie, że do mnie?
- Brawo! – Blondyn pacnął się w czoło. Rytmiczny podbiegł szybko do słuchawki
- Halo?
- Jeff? – chłopakowi przebiegły przez myśl same najgorsze rzeczy. Umówili się przecież, że Rose będzie dzwonić tylko wtedy, gdy coś się wydarzy.
- Coś się stało – niemalże stwierdził. Dziewczyna zamilkła – Rosemary, proszę powiedz mi o co chodzi, zanim zejdę na zawał
- Bo widzisz… Zatrzymali mnie w tym szpitalu na trochę dłużej – wyjaśniła po chwili irytującej ciszy.
- Dlaczego? Jesteś chora?!
- Nie do końca… Jeff… - głos jej się załamał – Jestem w ciąży - wypaliła. Chłopak aż usiadł z wrażenia na łóżku.
- Rose… Boże! W sensie, że będę ojcem?! Ja pierdolę… Czekaj! – wrzasnął, podrywając się z miejsca – Czemu płaczesz?
- Naprawdę się cieszysz? – pisnęła, pociągając nosem.
- Jasne głuptasie, ale czemu musisz zostać w szpitalu?
- Przez ten upadek. Lekarze muszą się upewnić, że wszystko będzie dobrze. Wiesz, że teoretycznie nie tak dawno miałam połamaną miednicę i przez to ciąża może być zagrożona
- Jakim cudem mówisz o tym tak spokojnie? – chłopak nie mógł uwierzyć w jej opanowany ton głosu.
- Bo wierzę, że wszystko będzie dobrze. Nawet nie chcę myśleć inaczej. Nie mogę. Dostałabym do głowy w tych czterech, białych ścianach
- Powinienem być teraz z tobą…
- Jesteś. Dobrze wiem, że duchem jesteś tutaj ze mną. Niczym się nie martw i rób swoje, a ja tu na ciebie poczekam. Wierz mi, nigdzie się nie spieszę
- Kocham cię. Tak bardzo chciał bym mieć już ten miesiąc za sobą
- Izzy! Gdzie jesteś?! – słyszał na korytarzu wrzaski Rudego.
- Idź, idź… - poganiała go narzeczona – Też cię kocham
Nie mógł uwierzyć w to, że zostanie ojcem. Ostatnim razem spieprzył sprawę. Rosemary była w ciąży i poroniła – przez niego. Nigdy sobie tego nie wybaczył. Stara się żyć dalej, do przodu, ale mimo wszystko… ten żal nadal gdzieś głęboko w nim pozostaje i nie potrafi się go pozbyć.


Slash zamknął drzwi na klucz. Nie chciał by ktokolwiek im przeszkadzał. Pierwszy raz miał okazję być z Pauliną tak blisko, w dodatku sam na sam. Dziewczyna była lekko spięta, ale nie dawała tego po sobie poznać. Mulat otworzył jedną z butelek wishky stojących w barku i upił kilka łyków.
- Mogę? – zapytała. Slash uśmiechnął się pod nosem, po czym podał jej trunek, zatrzymując swoje dłonie na jej talii. Przysunął się do niej blisko, zaraz po tym, jak przełknęła alkohol. Musnął jej wargi. Wpił się w jej usta i całował coraz zachłanniej. Paulina poddawała się każdej jego pieszczocie i najmniejszemu dotykowi. Zabrał się za jej pasek od spodni, rozpinając go gwałtownie. Na twarzy czerwonowłosej zakwitł lekki uśmiech. Wsunęła dłonie pod jego koszulkę. Były lodowate, ale chłopak nawet się nie wzdrygnął. Rozpiął jej czerwoną koszulę w kratę i sunął nosem wzdłuż jej szyi, aż po dekolt. W bardzo szybkim tempie znaleźli się na łóżku. Slash niemalże zerwał z niej ubrania, w międzyczasie pozbywając się również swoich. Wszedł w nią, a dziewczyna głośno pisnęła. Do samego końca całował ją namiętnie, tłumiąc ich wspólne jęki. Raz ona górowała nad nim, raz on nad nią. Po pół godzinie leżeli obok siebie w ciszy. Mulat drażnił jej skórę drobnymi pocałunkami i muśnięciami na wysokości talii i piersi. Ona leżała z przymkniętymi oczami, delektując się tym wspaniałym uczuciem.
- Kocham cię – szepnął jej do ucha, przygryzając jego płatek
- Ja też – spojrzała głęboko w jego czekoladowe oczy.
- Wiesz, że muszę się już zbierać? – jęknęła cicho, reagując na jego słowa – Tak, tak… Może idź gdzieś z Agatą, albo… nie wiem.
- Poradzę sobie – cmoknęła go w czubek nosa


Po wspaniałym koncercie, który  Paulina i Agata spędziły za kulisami razem z ekipą techniczną, zespół wrócił do hotelu, by jutro z samego rana polecieć do kolejnego miasta. Każdy zastanawiał się, dlaczego Izzy, który zawsze był nieomylny jeśli chodzi o rytm, gubił go. Najwyraźniej miał zły dzień, albo był po prostu zmęczony. Przyleciał w końcu do Japonii z dwugodzinnym spóźnieniem, nikomu się z tego nie tłumacząc.  Po krótkim i zimnym prysznicu Duff wyszedł na balkon, z widokiem na ogromne oświetlone japońskie wieżowce i odpalił kilka papierosów. Agata zdążyła wziąć długą kąpiel i wysuszyć włosy, a chłopak nadal sterczał przy drzwiach. Wiedział, że jest coś, o czym powinien jak najszybciej jej powiedzieć.
- Hej, a co tak tutaj sam stoisz? – dziewczyna wyszła w zwiewnej, czarnej, koronkowej koszulce.
- Wejdźmy do środka, bo się przeziębisz – objął ją zamieniłem i wprowadził do pokoju – Posłuchaj… Nie wiem, czy wiesz, ale jakiś czas temu byłem z siostrą narzeczonej Izziego… - zaczął
- Duff, nie chcę słuchać o twoich byłych… - zaproptestowała.
- Ok., ale musisz wiedzieć, że ja… Jestem jej mężem – oznajmił i zamilkł. Przed najbliższe kilkanaście minut w pokoju panowała cisza. Mckagan przechodził nerwowo z nogi na nogę – Nic nie powiesz? – dopytywał się.
- Daj mi pomyśleć do cholery – warknęła  - To nie jest takie proste do ogarnięcia. Spodziewałabym się naprawdę wszystkiego, ale to…? – odetchnęła głęboko. Zerwała się z miejsca, naciągnęła na nogi jeansy, a na górę czarną koszulę.
- Co ty robisz?! – zdenerwował się
- O siódmej będę z powrotem – rzuciła i wyszła, trzaskając drzwiami

20 komentarzy:

  1. IZZY OJCEM! ROSE JEST W CIĄŻY! :DDD
    Nie wiem czemu od poczatku rozdziału coś tak czułam :P
    Ale teraz będzie wspaniale :D
    Uwielbiam Pauline i Slasha <3 są mega słodcy ♥
    I nie dziwię się Agacie... Też bym była w szoku gdyby nagle facet mi powiedział, że ma żonę...
    Ciekawe,co postanowi..

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde jak przeczytałam że Rose zakuło podbrzusze, to już wiedziałam, ze będzie w ciąży. Kurde no i proszę! Ale z nich będzie cudna rodzina!
    Hahah Agata xd Daj mi pomyśleć! Ciekawe co będzie po tej siódmej Ale nie no, ja bym jebła, jakbym się dowiedziała, że mój facet ma żonę o.O
    Dobrze, że pan chodzący Mop do podłogi (jak moja kumpela określa Slasha) ma kobietę przy sobie!
    A no i jeszcze mam nadzieję, że Rose spokojnie donosi ciążę.

    OdpowiedzUsuń
  3. No dobra, wszystko pięknie ładnie i słodko, ale ja sie zastanawiam czy Jeff odejdzie z GNR z powodu ciąży Rose? W końcu mamy ten 1991r., no nie?!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ah dlaczego to musi być tak zajebiste ?
    Kompleksy znowu mam kompleksy :<
    *******
    Jejciu Izzy ojcem Rose mamą ? JAK CUDOWNIE *,* Nawet nie wiesz jak bardzo na to czekałam :) Gdy przeczytałam pierwszą część co jest o upadku od razu pierwsza myśl - CIĄŻA <3 Tylko teraz ona ma urodziC - liczę na to że urodzi zdrowe dziecko :>
    Paulina i Slash razem-ta opcja mi bardzo pasuje :3
    No co do Agaty to...no no no narobiłaś. Tylko nieh ona nie zrywa z nim komtaktów !Przydałby się powrót Karem oj przydałby się ! Rozważ te opcje.
    Ciekawe czy Duff powie czemu niby już nie jest z siostrą Rose.

    Ah cudowne opłacało się czekać ! Te problemy z laptopem wiem coś o tym :)
    Jest cudownie.
    Wiem nie zawsze komentuje ale zawsze czytam niestety niezawsze mam dostep do laptopa:/
    Mam kompleksy na maxa i juz czekam na nastepne byle szybko c:

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na kolejny rozdział "Niebo jest Wszędzie" O tym, jak wytłumaczyć dziecku, że prawda nie zawsze musi być prawdą? I jakie decyzje chciała podjąć Anna Rose kilka lat temu. http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/

    Ps: Przeczytam w wolnej chwili.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na rozdział 23 http://during-the-november-rain.blogspot.com/ ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Po pierwsze przepraszam, że znowu miałam taką długą przerwę, ale mam koniec trymestru w szkole co jest równe większej ilości sprawdzianów i te całe klasyfikacje...bla, bla, bla.
    Po drugie...IZZY BĘDZIE OJCEM, AAAAAAAA :D! Ależ mi się ten fragment podobał. I jeszcze miałam już kiedyś wspominać, że strasznie mi się podoba to, że Rossie mówi do Izzy'ego Jeffrey. Jeff, Jeffrey. Takie ładne imię.
    Idąc dalej i wcześniej równocześnie. Paulina, Agatka, Duff I Slash. Niby wszystko jest cudnie, ale z drugiej strony się okazuje, że pan McKagan ma żonę. I co? Właśnie jestem ciekawa co. Ja bym się w każdym bądź razie LEKKO wkurzyła. Ale tu wszystko jest możliwe jak się przekonuję z rozdziału na rozdział, więc...czekam!
    Pozdrawiam i pisz, bo ciekawa jestem :D
    I zapraszam na XV rozdział na http://tacy-pozostaniecie.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  8. O lol, Izzy i dziecko? Będzie ciekawie, naprawdę:D Też tak coś czułam, gdy czytałam początek rozdziału:) Powalił mnie teks Axla z tymi gołąbeczkami:D Ostatni akapit przygnębiający... Duff jest żonaty? Wtf? I nic nie powiedział... To ładnie...Ciekawe gdzie Agata pójdzie. Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniały, z resztą, jak zawsze ;D Z jednej strony szkoda mi Agaty, ale z drugiej to dobrze, że pan McKagan zebrał się do wyznania jej prawdy. Lepiej późno niż wcale xD
    A tak na marginesie, to zaczęłam pisać bloga i byłabym niesamowicie wdzięczna, gdybyś w wolnej chwili weszła na http://sny-o-gnr.blogspot.com/ i zostawiła jakąś krytykę co do pierwszego rozdziału ;P
    Wracając... Prooooszę, dodawaj szybciej kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  10. przepraszam, że dopiero teraz komentuję, bo choć przeczytałam od razu po powiadomieniu to byłam na telefonie :)

    Wiesz... widać jak bardzo zmienił się Izzy. to jest piękne. kocha Rosemary tak bardzo, że stał się dla niej dojrzałym i odpowiedzialnym facetem a jednocześnie jest sobą :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Koleżanka dopiero zaczyna więc ja w jej imieniu zapraszam na http://in-a-jungle.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Romantyczny Duff i Axl.
    Wspomnienia Izzy'ego.
    Czemu nie trzymać węża w sypialni.
    Skurwiel Slash.
    Jednym słowem. NOWY
    http://my-hell-and-heaven.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. No to chyba Duff będzie musiał wziąć rozwód, a to znaczy, że Karen się pojawi? Jeny, no ja chcę Karen. Tęsknie za dziewczynką.
    Rose znów w ciaży, ciaża jest zagrożona. Smutne to, ale przyważnie na blogach tak jest, że te bohaterki maja problem z ciazą, haha. Ale mam nadzieję, że wszystko jakoś tam się dobrze pukłada i urodzi się zdrowy dzieciaczek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tą zagrożoną ciążą, to tak troszkę na siłę. Rosemary jest przecież po bardzo ciężkim wypadku. Miała roztrzaskaną miednicę, nogi itd... A Karen? Jak będę miała natchnienie to się pojawi :P Nie no pojawi się jakoś w najbliższym czasie

      Usuń
  14. http://gunsnroses-sweet-child-o-mine.blogspot.com/ - zapraszam na nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  15. ooo jak fajnie ż eRosie w ciąży mam nadzieję że dziecko urodzi się zdrowe.

    OdpowiedzUsuń
  16. Duffy zjebał po całości.
    I w tej chwili myślę: *.* Ślepia jak pięiozłotówki i jaramy się małym jeszcze nienarodzonym Stradliniątkiem!
    Będzie chuj-wie-ile-razy-zajebiste-ale-na-pewno-w-chuj-dużo zajebiste (za tatusia, za mamusię, za ciocię, za wujków, za Kulkę też!)
    Stradlin jest ogarnięty niczym ja! Ostatnio na historii notatka: Juliusz Cezar zabity w idy marcowe (15.03 i tutaj skreślone 2013) xDD
    Praszam za taki komentarz, nieco... no nie ukrywajmy, dziwny.
    + NOWY, czyli Kolejna butelka Danielsa u mnie

    OdpowiedzUsuń
  17. http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/ Zapraszam na parę słowek ode mnie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Cześć. Zapraszam do zapoznania się z pierwszym rozdziałem na blogu http://www.corkaczasu.blogspot.com/ Mam nadzieję, że spodoba Ci się ta historia. :)

    OdpowiedzUsuń
  19. To jest genialne!
    Nareszcie Rosemary zajdzie w ciążę, matko *___* To dziecko będzie miało najlepszego ojca i wujków na świecie. Ciekawe wątki dotyczące Slasha i Duffa, oby ich szczęście trwało jak najdłużej :)
    Pozdrawiam. [marynowana-łasica]

    OdpowiedzUsuń