Przepraszam że tak krótko, ale w tym tygodniu WYJĄTKOWO nie chciało mi się niczego pisać. Coraz bardziej irytuje mnie fakt, że mam szansę wystukać coś na klawiaturze tylko w weekend i nie mogę się doczekać 26 lutego, kiedy dostanę tak wyczekiwanego laptopa. Nareszcie będę mogłą pisać w każdej wolnej chwili :)
***
Paulina
Siedzieliśmy przy stoliku. Ja kończyłam
właśnie jeść lody. Slash zawiesił swój
wzrok na wieży Eiffla.
- Coś nie tak? – zapytałam nie co zdezorientowana jego miną.
- Nie… skąd – oprzytomniał i ściągnął swoje ciemne okulary.
Jakie on miał oczy! Nie chciałam wyjść na idiotkę gapiąc się centralnie w jego
twarz, ale nie potrafiłam przestać. Były
niesamowite – mocno czekoladowe i lśniące. Czemu ukrywał je pod tymi paskudnymi
oprawkami? Nawet nie zauważyłam, kiedy przysunął się bardzo blisko mnie. Za
blisko. Czułam jego oddech. Zatrzymał się kilka milimetrów przed moją twarzą i
czekał na mój ruch. Fuck, co ja robię! Karciłam
się w myślach, ale było już za późno. Musnęłam jego usta, a chłopak, jak gdyby
właśnie na to czekał, namiętnie wpił się w moje usta. Gdzieś w najdalszych
zakamarkach mojej głowy kłębiła się myśl: „Uważaj! Wiesz, jaki jest ten facet.
Wiesz, jakie jest całe Guns N’ Roses”, a jednak nie potrafiłam tego przerwać.
Cholernie podobał mi się sposób, w jaki Slash mnie całował. Przestał, ale nie odsunął się. Cały czas
obejmował moją twarz.
- Może poszlibyśmy w jakieś ustronniejsze miejsce? – szepnął.
- Zapomnij – oderwałam się od niego i usiadłam prosto – Dziwki
znajdziesz dwie ulice dalej! – burknęłam.
- Myślałem, że… - zaczął
- Jeśli dam ci się pocałować, to jestem cała twoja, aż do
rana, kiedy zniknie bez słowa, lub zostawisz małą karteczkę „Było fajnie”?! - dokończyłam za niego.
- Nie… Po prostu
- To nie moja sprawa, Slash. Naprawdę było mi bardzo miło.
Jesteś dobrym kumplem. Nie żałuję, że cię poznałam, ale teraz muszę już iść –
wstałam z miejsca i zebrałam ze stolika swoje rzeczy.
- Mi też było bardzo miło… - powiedział lekko zażenowany (?)
całą sytuacją – Widzisz – zaczął – Jutro z samego rana mam samolot do Stanów.
- W takim razie do zobaczenia na kolejnym waszym koncercie
tutaj – przytuliłam go lekko. Najpierw zesztywniał, ale chwilę później odwzajemnił
uścisk.
- Pa – rzucił krótko i odsunął się ode mnie. Posłał lekki,
krzywy uśmiech i poszedł w przeciwną stronę. Poczułam dziwny ucisk w gardle.
Jakbym właśnie żegnała się z kimś bardzo bliskim, a nie osobą, gwiazdą rocka,
którą znam lekko ponad 24h.
Agata
- Jestem padnięta – powiedziałam głośno. Już dawno tak
dobrze się nie bawiłam.
- To nie koniec – blondyn uśmiechnął się tajemniczo i
prowadził w stronę śródmieścia. Hotel? – Chodź do baru. Najpierw się czegoś
napijemy – usiedliśmy przy ladzie. Kelner postawił przed nami po dwa kieliszki
wódki. Raz kozie śmierć. Wypiłam oba – jeden za drugim. Poczułam niesamowite ciepło w gardle i
zakaszlałam kilkakrotnie, starając się nabrać powietrza.
- Chodźmy na górę - powiedział Duff z lekkim uśmiechem na twarzy. Wiedziałam, jak to się skończy, ale nie było mi spieszno, by protestować.
Rosemary (dzień wcześniej)
Izzy leżał obok mnie, zakopany w śnieżnobiałej pościeli.
Obudziłam się i automatycznie na niego zerknęłam. Mamy za sobą wspaniałą noc .
Po wieczorze spędzonym w klubie, wróciliśmy do hotelu i zajęliśmy się sobą.
Oboje byliśmy potem wykończeni.
- Jak się spało? – zapytał odgarniając mi z czoła
przydługawą grzywkę.
- Bardzo dobrze – przeciągnęłam się w wielkim łóżku – A tobie?
- W zasadzie przez większość nocy byliśmy… zajęci, a potem
tak jakoś…
- Znowu nie mogłeś zasnąć? – uniosłam się na łokciach i
spojrzałam mu w oczy – Jeff, tak nie można…
- Myślałem sobie nad przyszłością i.. – przerwał.
- Hm… rozwiń myśl… - uśmiechnęłam się do niego.
- Wiesz o tym, że nasze dziecko miałoby już skończony roczek
– westchnął. Przymknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech.
- Wiem. Stało się tak, jak stało i nic na to nie poradzimy.
- Pewnie byłabyś już moją żoną… - kontynuował – Zawsze muszę
coś spierdolić! – zirytował się i szybko wyszedł z łóżka, porywając ze stolika
nocnego paczkę fajek.
- Przestań, to nieprawda!– wrzasnęłam.
- To dlaczego nie chcesz mieć ze mną dzieci! Dlaczego nie
chcesz wyjść za mnie?
- Jestem na to za młoda. Mam tylko 28 lat!
- A ja w tym roku kończę 30 i co z tego?! Powiedz od razu,
że nie chcesz mieć dziecka z dilerem i śmieciem! – krzyczał.
- Przesadziłeś! – syknęłam. Wyskoczyłam z łóżka i wyciągnęłam spod niego moją walizkę . Wpadłam,
jak burza do łazienki i zabrałam z niej moje kosmetyki
- Co robisz? – nadal w jego głosie można było wyczuć
napięcie.
- Wracam do LA. Tego w końcu chciałeś prawda?!
- Nie! Dlaczego nie potrafisz mi odpowiedzieć na te dwa
pytania do cholery! – krzyczał za mną, kiedy bez słowa pożegnania wyszłam na
korytarz, ubierając wcześniej szorty i byle jaką koszulkę. Trampki nadal
zostawiłam niezawiązane.
- Na lotnisko proszę – powiedziałam do taksówkarza.
Pomimo kłótni z Jeffem, cieszyłam się, że wracam do domu.
Miałam dość tej cholernej trasy, naciskającego na mnie Stradlina i
przywalającej się do jednej z tych poznanych w barze dziewczyn, Duffa. Pierwsze, co zrobiłam po dojechaniu do domu,
było odsłuchanie automatycznej sekretarki. Jedna z wiadomości była od Karen.
Opowiadała o tym, jak jej się powodzi na wschodnim wybrzeżu. Chociaż z tego
byłam zadowolona. Nareszcie zaczęło jej się układać. Zdecydowała się również na
złożenie pozwu rozwodowego, z orzeczeniem o winie dla tego debila oczywiście. Wzięłam
prysznic i pojechałam do Marii
- Rose? – szczerze zdziwiła się na mój widok
- No. Tak wyszło. Mogę wejść?
- Jasne – Maria wpuściła mnie do środka. Usiadłam na kanapie
w salonie – Co się stało?
- A musiało się coś zdarzyć? Po prostu wróciłam… - w tym
momencie do pokoju wbiegła Kulka. Była już znacznie większa – Ale ty jesteś
śliczna – nachyliłam się do obśliniającego moje buty psa i wzięłam go na
kolana.
- Nie udawaj…
- Dobra. Pokłóciłam się z Jeffem. Robi jakieś podchody…
Coraz częściej rozmawia ze mną o dziecku, ślubie i założeniu rodziny, a ja po
prostu nie czuję się… nie chcę na razie tego robić.
- Możesz mi powiedzieć,dlaczego? Po prostu pytam…
- Po tej akcji… wtedy, kiedy straciłam dziecko, następnie
dręczenie przez mojego byłego… Chcę się nacieszyć tym, że mam Izziego przy
sobie i dla siebie. Dziecko wszystko zmieni. Będę siedziała zakopana w
pieluchach, a on zostawi mnie samą i wyjedzie z Gunsami - taka była prawda. Tego się obawiałam i
opowiedziałam o wszystkim, co mnie trapiło Marii.
- Rossie… Masz do tego złe podejście. Absolutnie nie chcę
cię nakłaniać do macierzyństwa i ślubu, ale… Izzy jest wspaniałym, opiekuńczym
człowiekiem i nie wierzę, by uciekał od
odpowiedzialności i opieki nad maleństwem. Popatrz na Sebastiana. Paris
to jego oczko w głowie. Na początku było ciężko. Oboje nie potrafiliśmy się
przyzwyczaić do nowej sytuacji, ale teraz? Wydaje nam się, że nie mógł nas spotkać
większy cud. Każdy jego uśmiech wynagradza dziesiątki nieprzespanych nocy,
każde wypowiedziane słowo jest największa nagroda. Dobrze wiesz, jak byłam
nastawiona do macierzyństwa na początku ciąży, jakie miałam obawy, ale
przysięgam ci, to tak nie wygląda. Zastanów się nad tym jeszcze raz i przede
wszystkim porozmawiaj ze Stradlinem tak, jak ze mną.
- Ale jesteś kobietą, matką… to co innego
- Nie zgadzam się, Rosemary. To dokładnie to samo. Zobacz,
ile ten facet dla ciebie poświęcił, jak się o ciebie troszczył. Tak naprawdę
to, jaką jesteś teraz osobą, zawdzięczasz wyłącznie jemu – doskonale wiedziałam,
że Maria ma absolutną rację, ale całą sprawa z mojego punktu widzenia wyglądała
trochę inaczej. Ciekawa jestem, czy rozmawiałaby ze mną tak samo dwa lata temu,
kiedy zamiast karmić kaszką Parisa, biegała po sklepach w poszukiwaniu szpilek
na nocną imprezę.
GŁOSUJCIE W SONDZIE!!!
DZIĘKUJĘ ZA PONAD 46 TYŚ. WYŚWIETLEŃ. TO NIEWYOBRAŻALNA DLA MNIE LICZBA. KOCHAM WAS :*
Mam zastuj i nie wiem co napisać. Rose trochę em... robi problem gdzie go nie ma, a przynajmniej takie mam wrażenie. Izzy zresztą też.
OdpowiedzUsuńI mam tylko pytanie, czy mam cie powiadamiać, bo nie chce spamować jeśli nie czytasz.
Powiadamiaj, bo czytam, tylko jestem taki ninja i nie komentuję :) Tak na serio to ostatnio wciągnęło mnie twoje Slash Story tylko muszę je jeszcze tak do końca ogarnąć :)
UsuńA więc tak .. Rose trochę głupio zrobiła ,że wyjechała bo teraz biedny Izzy będzie się zadręczać . Ona powinna mu wytłumaczyć dlaczego nie chce dziecka a on powinien uszanować jej decyzję .
OdpowiedzUsuńCo do Pauliny to wiedziałam ,że tak będzie . Byłam tego pewna.
Co do Agaty no to hm ... dziwne .
W pewnym sensie chciałabym aby ona może była z McKaganem ale w pewnym sensie chciałabym aby on w końcu zrozumiał jak wielką krzywdę wyrządził Karen.
A i jeszcze tak na zakończenie nie jestem pewna czy mam cie informować czy nie .. no ale informuję.nowy u mnie .
http://byswag.blogspot.com/
Rose się nie zachowała dobrze, powinni ze Stradlinem porozmawiać poważnie, i wyjaśnić sobie wszystko na spokojnie. Rossie zrobiła to pod wpływem chwili i wydaje mi się, że nawet będzie żałować tego, że wyjechała. I tu się zgadzam z Marią ma do tego bardzo złe podejście. I szkoda mi, że Duff nie jest z Karen, potraktował ją jak jakąś zabawkę i to jest chyba najgorsze. Chciałabym, żeby on stwierdził, że naprawdę ją kocha. Był dla niej taki czuły, delikatny. Nie mogę uwierzyć, że był taki tylko ze względu na Rossie.
OdpowiedzUsuńA co do tych dwóch dziewczyn, nie wiem czemu ale cholernie mnie wkurwiają, mam wrażenie, że tak jakby poleciały w ogóle na nich za to kim są. Nie wiem, ale jestem jakoś do nich sceptycznie nastawiona. Reszta jak zwykle świetna, mam nadzieję, że dodasz kolejny niedługo.
Biedny Izzy... tyle dla niej robi a ona nic mu nie chce nawet wytłumaczyć. :(
OdpowiedzUsuńale i tak ją rozumiem!
Ja pierdziele...kiedy ja tu jebnę w końcu jakiegoś porządnego komenta? x.x spróbuję jeszcze dzisiaj!
OdpowiedzUsuńA tymczasem zapraszam do mnie na kolejny rozdział ♥ http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/2013/02/rozdzia-88.html
A ja uważam, że Ninde dobrze zrobiła pisząc o dziewczynach. Cały czas było Karen, Rose, Duff, Karen, Rose, Duff to już było do znudzenia. Karen wyjechała koniec kropka, więc dajcie Duff'owi spokój! Chłop ma prawo się zakochać wiecie, tak "zakochać, zakochać" <3, a że wypadło na tak zwaną "RUDĄ" to co wam do tego.
OdpowiedzUsuńWszyscy marudzicie Duff jest taki, sraki i owaki.
Przecież nie może zostać starym, samotnym dziadem do końca życia. ; )
A co do czerwonowłosej jest spoko.
Znam autorkę osobiście i wiem co jej chodzi po głowie.;D
I nieeeee, dziewczęta nie lecą na nich tylko dlatego, że należą do zespołu.
DZIĘKUJĘ. xD
Kieruję to do wszystkich co mówią, że Duff ich wkurwia.
Z poważaniem wasza:...RUDA. ;)
Polać Paulinie za to, że nie dała się Slashowi ! :D Tylko szkoda, że tak szybko się pożegnali... No cóż...
OdpowiedzUsuńNo, a Agata nie ma takiej silnej woli hah, a Duff oczywiście to wykorzysta...
Rossie powinna się chyba cieszyć, że Stradlin chce mieć z nią dziecko i się ożenić, bo zazwyczaj to kobieta tego chce, a facet się wymiguje... Ale i tak wiem, że to nie potrwa długo i za chwilę się pogodzą ! :D
Zasługujesz na tyle wyświetleń :). Przyznaję, że ostatnio zaniedbałam wchodzenie na Twojego bloga, jednak mam zamiar nadrobić.
OdpowiedzUsuńJeśli zechciałabyś poczytać, to zapraszam. http://goodnight-tonight.blogspot.com/
Ciekawy blog ;D Zapraszam do mnie: nowe-zycie-niny.blogspot.com
OdpowiedzUsuńHej nie wiem czy mam cię informować czy nie ale jakby co to u mnie nowy :)
OdpowiedzUsuńhttp://just-imagination-canberealinyourdream.blogspot.com/
Ta kłótnia między Rose a Izzym nie miała sensu. W sumie, to jest ważna sprawa, ale nie można tak się o nią kłocic. No sory.. własnie, Maria ma rację. Powini o tym wszystkim pogadać. A skoro Rose ma juz 28 lat, to.. kiedy ona chce urodzić dziecko? Po 40? Bo trzydzieska minie jej bardzo szybko, a potem będzie mogła zdac sobie sprawę, ze chyba jest już za pozno.. ten czas to najlepszy :D
OdpowiedzUsuńOsz kurna, ale zapieprzam z tymi rozdziałami o.o nowy http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/2013/02/rozdzia-90.html
OdpowiedzUsuńBiedactwo, ten nasz Izzy.
OdpowiedzUsuńDopiero znalazłam Twojego bloga, ale przeczytałam wcześniejsze rozdziały. Bardzo fajnie piszesz, stwarzasz ciekawe sytuacje. To się chwali, bo dzisiaj na blogach najwięcej jest dzadostwa o 1D.
CHAMSKA REKLAMA! ;)
http://shadows-of-nights.blogspot.com/ - opowiadanie nie o Gunsach, ale może się spodoba.
Hej zapraszam na nowy na sweet childzie :)
OdpowiedzUsuńNowy :D http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/2013/02/rozdzia-91.html
OdpowiedzUsuńTak, to znowu ja. Kolejny rozdział napisany http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/2013/02/rozdzia-92.html
OdpowiedzUsuńHej.Być może mnie kojarzysz z komentowania bloga Michelle. Od dawna czytam twojego bloga. Jest naprawdę świetny. nigdy nie miałam czasu żeby zostawić Ci komentarz. Postaram się częściej komentować. Trafiasz na moją listę blogów które czytam.
OdpowiedzUsuńJak masz chęci i chwilę wolnego czasu to wpadnij do mnie. Komentarze mile widziane. Moje rozdziały nie powalają na kolana, ale chyba też nie są jakieś tragiczne. Mam jedno skończone opowiadanie o Gn'R, dosłownie kawalątek o Led Zeppelin i kilkanaście rozdziałów o Metallice. Myślę, że coś cię zainteresuje.
Adres bloga - http://panna-rose-history.blogspot.com/
Pozdrawiam, Niko Rose.
Nowy u mnie ;] ill-still-be-thinkin-of-you.blogspot.com
OdpowiedzUsuńcześć :D Zapraszam na nowy, 10 rozdział :D
OdpowiedzUsuńhttp://life-in-the-paradise-city.blogspot.com/
Znowu nowy o.o http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńhttp://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/ zapraszam na punkt widzenia Slasha co do całej chorej sytuacji z Marg, Lily i Alice. Jak on się z tym czuje? Możesz się o tym przeknać :D
OdpowiedzUsuń28 lat? Jest gotowa na slub.. To serio dojrzal wiek. Wkurza mnie jednak bohaterka. Kloci sie o byle co i wszystko 'to jej wina' obwinia sama siebie. Dziwny charakter :))
OdpowiedzUsuńwww.use-your-patience.blogspot.com