Zanim przeczytasz:
Nie wiem, czy dodam jeszcze coś w czasie ferii. Gdybym nie dała rady, to następny rozdział dopiero za półtora tygodnia.
Starałam się jakoś wybrnąć z tej dziwnej sytuacji w trójkącie Rose - Duff - Karen.
Namieszałam, ale cóż... Teraz powinno zaczął ciś układać. Nie uważacie, że jest tu trochę za mało Gunsów w Gunsach? Co powiecie na to, by dalsze losy głównych bohaterów toczył się w trasie? W kończu mamy 1991r. Use Your Illusion Tour I & II :D
Namieszałam, ale cóż... Teraz powinno zaczął ciś układać. Nie uważacie, że jest tu trochę za mało Gunsów w Gunsach? Co powiecie na to, by dalsze losy głównych bohaterów toczył się w trasie? W kończu mamy 1991r. Use Your Illusion Tour I & II :D
***
- Hej Baz – zawołał Jeff
-Siema Stradlin, o Rose, jak ja cię dawno nie widziałem!
- Taa, dwa tygodnie – odburknęłam
- Coś ty taka nie w sosie? – uśmiechnął się do mnie szeroko
i objął ramieniem
- Jest Maria?
- Położyła Parisa, ale…
- Mogę z nią pogadać? – przerwałam mu, wyplątując się z jego
objęć.
- Jest w sypialni – weszłam cicho po schodach i uchyliłam
drzwi. Moja przyjaciółka czytała gazetę, słuchając muzyki na walkmanie.
Stanęłam naprzeciwko niej, by mogła mnie zauważyć
- Rose? – wyciągnęła słuchawki z uszu – Chodź tu do mnie –
uklęknęłam na łóżku i obie się mocno uściskałyśmy – Coś się stało, prawda?
- No tak… W zasadzie, tak. Duff ożenił się z Karen.
- To już wiem – Skąd? Zmarszczyłam brwi
- Gazety, kochana – pomachała mi przed nosem tanim
śmatławcem - To chyba jeszcze nie koniec świata
- Jasne, że nie. Na początku nie chciałam się z tym
pogodzić. Teraz, kiedy wszystko zaczęło się układać, ponownie przyjęłam oświadczyny
Jeffa i wyprowadziliśmy się za miasto, Duff przyjechał i powiedział, że mnie
kocha.
- Co?! – podniosła głos. Zatkałam jej buzię, żeby nie
obudziła Małego.
- Tak – szepnęłam – Przyjechał do mnie i powiedział, co
czuje
- A ty?
- Co ja?! Wywaliłam go z domu. Pocałował mnie – Maria wytrzeszczyła
oczy – Ale kazałam mu wypierdalać. Wyobrażasz to sobie? On się hajtnął z Karen
wyłącznie dlatego, że jest moją siostrą!
- Jak ona się teraz czuje?
- Nie wiem, nie chciała ze mną rozmawiać. Właśnie
stamtąd wracamy.
- Musisz jak najszybciej wyjaśnić Mckaganowi, że nic do niego
nie czujesz. Powiedzieć mu to jasno i dosadnie – doradziła Maria
- Tak, ale… - do pokoju wszedł Sebastian
- Nie chcę przeszkadzać w zapewne ciekawej konwersacji, ale
Izzy chciałby już jechać, także…
- Jasne. Dzięki Maria, że mogłam się komuś wygadać –
cmoknęłyśmy się w policzki – Pa Baz – uścisnęłam chłopaka, który odprowadził mnie
do wyjścia i zamknął za mną drzwi.
- Możemy zawrócić? – zapytałam Jeffa, kiedy zbliżaliśmy się
do skrzyżowania – Do Gunsów oczywiście
- Tak – odpowiedział niepewnie – Można wiedzieć po co
- Muszę wyjaśnić pewną kwestie z wysokim farbowanym
blondynem – w mgnieniu oka staliśmy przed budynkiem. Zapukałam. Znowu otworzył
mi Rudy
- Rose? Zapomniałaś o czymś?
- W rzeczy samej. Jest jeszcze Duff
- Tak – weszłam do środka i rozejrzałam się w około
- Kuchnia – podpowiedział Axl. Słyszałam za sobą kroki Jeffa
- Mógłbyś tu zostać? – zwróciłam się do niego – Proszę –
ewidentnie mu się to nie spodobało. Przekroczyłam próg kolejnego pomieszczenia
i stanęłam twarzą w twarz z Duffem – Muszę ci coś powiedzieć
- Jasne – chyba zaczął się denerwować. Mało mnie to
obchodziło. Jeśli chciałam wybrnąć z tej chorej, patologicznej (tak Rose :P Przyp.Aut.) sytuacji
musiałam być zimną suką.
- Posłuchaj, nigdy, nawet przez chwilę nie łączyło nas
cokolwiek więcej niż koleżeńskie stosunki – spojrzał na blat i sięgnął po
paczkę papierosów. Szybko zapalił jednego z nich – I nigdy – kontynuowałam –
Nic więcej nie będzie nas łączył, rozumiesz? – nie doczekałam się żadnej
reakcji – Jesteś największym gnojem, jakiego znam. Nie mówię o tym, że masz
ochotę odbić swojemu przyjacielowi laskę. Naprawdę to w tym nie jest najgorsze.
Nie potrafię się pogodzić z tym, że potraktowałeś tak moją siostrę! Nigdy ci
tego nie wybaczę!! – krzyczałam coraz głośniej – Doskonale wiedziałeś, jak ci
ufa!!! Miałeś pojęcie tego, że jest
niepełnoletnia!!! Teraz wiem, czemu zależało ci na szybkim ślubie! Jesteś
świnią, Duff!!! Na co liczyłeś kiedy przyjechałeś do mnie do domu?! Myślałeś,
że rzucę ci się w ramiona, powiem: ”Tak kocham cię. Będziemy zawsze razem”?!
Jestem z Jeffem i kocham go, jak nikogo przedtem. Mam zamiar spędzić z nim resztę
życia, rozumiesz! - Wybiegłam na
korytarz wpadając na osobę, której bym się tutaj najmniej spodziewała. Karen.
- Kochana… - zaczęłam, ale nie dała mi dokończyć. Stała ze
swobodnie opuszczonymi rękami i płakała. Wielkie, okrągłe łzy spływały po jej zaczerwienionych
policzkach, a oczy zadawały nieme pytanie: dlaczego. Zrobiłam krok do przodu,
zmniejszając dzielącą nas odległość i czekałam na ruch z jej strony
- Rossie - wydukała.
W sekundzie przytuliłam ją do siebie najmocniej, jak mogłam
- Ciii – szeptałam jej do ucha. Z rozpaczy ugięły się pod
nią kolana. Z łatwością zdołałam ją podtrzymać. Była lekka, jak piórko – Chodź,
usiądziemy – weszłyśmy do salonu, w którym siedział Axl i Stradlin.
- O-n… jak m-ó-g-ł? – pomiędzy każdą sylabą nabierała
głęboki oddech. Usłyszałam, że ktoś zbiega ze schodów. W drzwiach dostrzegłam
czuprynę Mulata
- Karen? Co ci? – wycofał się, kiedy zauważył mnie.
Uśmiechnął się nieznacznie i wrócił na górę.
- Skarbie, nie wiem – mówiłam spokojnie . Tuliłam ją do
siebie i lekko kołysałam. Po pewnym czasie Axl tylko machnął ręką i wyciągnął
spod stolika do kawy niepełną butelkę wódki i upił kilka łyków podając ją Stradlinowi,
który odmówił, zerkając ukratkiem na mnie. Kiwnęłam głową na zgodę
- Ja poprowadzę – powiedziałam bezdźwięcznie, głaskając
usypiającą już siostrę po głowie. Kiedy zamknęła oczy i zaczęła miarowo
oddychać, a jej mięśnie rozluźniły się, zerknęłam na mojego narzeczonego
- Jeff, może zabierzemy ją do nas, co? Niech chociaż prze
24h nie musi martwić się o to, że gdy wyjdzie z pokoju zobaczy Mckagana
- Dobrze kochanie już – Stradlin był już mocno podpity.
- W sumie, możesz zostać, jak chcesz – zasugerowałam
- Serio? Nie będziesz zła, jak…?
- Oh, ale się z ciebie zrobił pantoflarz – zaśpiewał cicho
Axl
- Nie, nie będę. Kiedyś byliście nierozłączni. Axl –
zwróciłam się do Rudzielca, mrugając słodko oczami – Pomógłbyś mi z Karen?
- Dla ciebie wszystko – zatoczył się, lecz bez problemu
wziął brunetkę na ręce i zaniósł do auta.
- Tylko nie upij do nieprzytomności wybranka mojego serca –
zaakcentowałam
- Tak jest – zasalutował
- Pa, Rudzielcu
- Ja ci się kiedyś odwdzięczę za tego rudzielca! – zawołał
za moim autem. Chwila i byliśmy już na miejscu. Wzięłam ją na ręce, ale nie dałam
rady przenieść dalej, niż do salonu. Leżała na ogromnej, skórzanej rogówce,
przykryta krwistoczerwonym kocem. Nie chciałam zostawić jej samej, więc po tym,
jak wzięłam prysznic, dałam psu jeść i sama coś przekąsiłam, usiadłam obok i
zasnęłam.
- Rossie? – ocknęłam się i z wielkim grymasem bólu
poruszałam zdrętwiałym karkiem – Gdzie my jesteśmy?
- U mnie w dom? – odgarnęłam jej głosy z czoła
- A gdzie Stradlin?
- Został z chłopakami. Axl miał racje, stał się strasznym
pantoflarzem – piszcząca kulka wyłoniła się z kuchni i ślizgając się małymi
łapkami na nowym parkiecie przydreptała do nas – Chodź tu do mnie – zawołałam słodko
i wyciągnęłam ręce.
- Masz psa?! Jezu, jaki słodki – jej oczy zaświeciły się.
Podałam jej go. Mały od razu wyślinił całe jej ręce. Teraz wyglądała, jak
dziecko, szczerząc się i bawiąc z moim pupilem. Przytulając go i głaskając.
- Zrobić ci coś do jedzenia?
- Jeśli chcesz – westchnęła – Ty nic o tym nie wiedziałaś,
prawda?
- O czym?
- No o Mckaganie…
- Nie, Karen. Byłam niesamowicie zaskoczona. Na początku nie
docierało do mnie, to co mówił
- Rozmawiałaś z nim wcześniej, niż wczoraj wieczorem?
- Wczesnym popołudniem przyjechał tutaj.
- Wiesz, Rose tak sobie myślę… Skończyłam szkołę średnią z
całkiem dobrym wynikiem… Chyba wyjadę na studia po za Kalifornię
-Czemu? – zasmuciłam się
- Muszę pomyśleć, odciąć się od tego wszystkiego… rozwieść
się z Mckaganem. W New Jersey zostawiłam wszystko. Może zapiszę się na studia w
Philadelphi, albo w Nowym Jorku. Sama nie wiem… - zamrugała kilkakrotnie
oczami. Najwyraźniej nie chciała już płakać.
- Zrobisz, jak uważasz. Musisz sama wybrać to, co jest dla
ciebie najlepsze. Wiedz, że cie kocham. Jesteś moją małą siostrzyczką i zawsze
przyjmę cię tu z otwartymi ramionami – przytuliłyśmy się do siebie mocno.
- Pojedziesz ze mną po rzeczy? Ja nie chcę… - uroniła jedną
łzę. Westchnęłam. Nie uśmiechało mi się znów patrzeć na Duffa, ale co mam
zrobić? To jest moja siostra. Muszę jej pomóc.
- Dobrze skarbie, ale najpierw wszyscy troje zjemy śniadanie
– wzięłam na ręce szczeniaczka.
- Jak on się w ogóle wabi?– zmieniła temat. Uśmiechnęła się
nieznacznie i otarła mokre policzki.
- Nie wiem. Jeszcze nie ma imienia.
- Ale wołasz na niego kulka
- To jest ona… hm… Kulka. W zasadzie, czemu nie – wzruszyłam
ramionami
***
I w sumie to jeszcze pochwalić się chciałam :P W domu w kółko od rana o tym nawijam, ale nikt mnie nie słucha :'( Dostałam się do Paradise City Wiecie, taki Gunsowy Facebook, gdzie zaproszenia wysyła administracja, więc nie każdy może tam dołączyć ;) Trochę o tym było głośno na polskiej stronie o Gunsach: Nightrain Station Może ktoś ma konto? Miło byłoby mieć pod ręką, kogoś znajomego, a nie samych obcych :)
Widzę, że nie tylko u mnie główna bohaterka ma nie najlepsze układy z Duffem. Lubię to ; )
OdpowiedzUsuńI tak sobie myślę, że studia Karen to dobry pomysł - może pozna kogoś nowego, kto ją pokocha za to, jaką jest, a nie tak jak McKagan.
I Żyrafie się zrobi przykro, głupio i będzie miał wyrzuty sumienia, będzie chciał wrócić do Karen, a ta będzie sobie na drugim końcu kraju na studiach. Oł je.
Ale to tylko moja chora wyobraźnia, pozdrawiam i zapraszam na 19 rozdział. Chyba już o nim napisałam w poprzednim poście, ale co tam (;
Keep on rockin' \m/
Jakie półtorej tygodnia? Pisz szybko, bo ja jestem ciekawa konfrontacji skacowanego Duffa z siostrami!!
OdpowiedzUsuńA studia poza miastem to bardzo dobry pomysł. Moja kreatywnosc ostatnio drastycznie spadła.-,-
No i gratuluje Ci, że dostałaś ;-)
W sumie jest trochę mało Gunsów jako takich, ale... who cares? :DD
OdpowiedzUsuńPopieram pomysł studiów, bo to pewne, że nie za bardzo uśmiecha jej się oglądanie gęby McKagana, a tak to z dala od tego wszystkiego będzie się mogła zdystansować :)
Ale mnie Duff wkurza... aż mi słów brakuje...
Izzy pantoflarzem haha :D
Półtora tygodnia!? Matko Boska litości. Ma ktoś namiary na jakiegoś dobrego psychiatrę? Ja chyba oszaleje. Co ja będę w szkole na nudnych lekcjach robiła?
OdpowiedzUsuńOK. Trochę się uspokoiłam, ale z tym psychiatrą to mówię poważnie.
Rozdział bardzo fajny. Nie mogłam się powstrzymać od śmiechu, jak sobie wyobraziłam Karen na kanapie ze śliniącym się szczeniaczkiem i Rose siedzącą przed nimi na podłodze. Cudowny obrazek :D
A mi tam szkoda Duffa, bo on jest teraz nieszczęśliwy, a McKagan to takie fajne stworzonko.
OdpowiedzUsuńMi też jest go trochę szkoda, ale moim zdaniem sobie zasłużył.
UsuńCzytam od początku i uwielbiam to *.*
OdpowiedzUsuńTylko szkoda mi trochę Duffa, ale takim zachowaniem to zasłużył.
http://dust-n-bones-gnr.blogspot.com/
Zapraszam, jestem nowa ;D dopiero prolog...
Ojej, ale przynajmniej się trochę się wyjaśniło. Duff sobie zasłużył moim zdaniem, ale trochę mi go szkoda. Siostry razem, pocieszają się. Izzy rzeczywiście się zrobił takim...pantoflarzem :D Mniejsza z tym, fajny rozdział.
OdpowiedzUsuńGeneralnie podziwiam cię, że tak często publikujesz coś nowego i nie tracisz poziomu.
Gratuluję przyjęcia do Paradise City oczywiście :D!
http://tacy-pozostaniecie.blogspot.com/ - nowy, zapraszam :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, nie mogę się zalogować na profil. Przeniosłam bloga na adres:
OdpowiedzUsuńhttp://dustt-n-bones-gnr.blogspot.com/
Dodałam trzy nowe rozdziały.
Informuję!
OdpowiedzUsuńUwaga uwaga, nowy u mnie.
Koniec Informacji.
To co piszesz jest zajebiście niesamowite. Ciekawe co będzie jak im (gunsom) powie że wyjeżdża.
Zapraszam na połowę rozdziału Just ride baby.
OdpowiedzUsuńZapraszam na kolejny framgnet "Niebo jest Wszędzie" Trochę o tym, jakie ukryte pasje ma Elena i o Tony'm, który zderza się z brutalną rzeczywistoscią showbiznesu.
OdpowiedzUsuńNowy, 9 rozdział u mnie :D
OdpowiedzUsuńhttp://life-in-the-paradise-city.blogspot.com/
Hej ;]
OdpowiedzUsuńInformacja u mnie. ill-still-be-thinkin-of-you.blogspot.com
Zapraszam do mnie na nowy rozdział: http://pod-skrzydlem.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńnowy na http://gunsnroses-sweet-child-o-mine.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńzapraszam :D
Zapraszam na kolejny rozdział Zagubionego Księcia http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPs: Mam Cię dalej informować? Bo szczerze, to nie widzę żadnego sensu, nic po sobie na moim blogu nie pozostaiwasz.
http://sympathy-for-a-devil.blogspot.com/ <- Coś krwawego i niejasnego, czyli rozdział Death Horse; Pierwsze trupy.
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdział 19. http://during-the-november-rain.blogspot.com/ ^^
OdpowiedzUsuń