Obudziłam się szybciej, niż Jeff. Ciekawe, jaki wyraz
przybiera moja twarz, kiedy śpię. On zawsze wyglądał jak 10-letnie dziecko.
Wstałam energicznie z łóżka. Zamówiłam śniadanie i wzięłam prysznic. Akurat
zdążyłam wysuszyć włosy, kiedy do drzwi zapukała obsługa hotelowa. Przyjęłam zamówienie, zawiązując
szczelnie szlafrok.
- Jeff – zawołałam, żegnając się z krępawym kelnerem. – Ja
wiem, że miło się śpi, ale jest 11 i wypadałoby zjeść śniadanie – nachyliłam
się nad jego twarzą, całując w czubek nosa. Otworzył leniwie oczy
- Takie widoki to ja mógłbym mieć codziennie – powiedział,
zerkając na mój odsłonięty dekolt. Chwycił mnie mocno i momentalnie usadził na
swoich biodrach, całując zachłannie.
- Śpiochy nie dostają nagrody – przesunęłam się na drugi
koniec łóżka. Zrobił smutną minę i
trącił widelcem rybę na talerzu – Ewentualnie mogę się zastanowić, co do
wieczora – dodałam, a on uśmiechnął się pod nosem.
- Pójdziemy na plażę? – Izzy podał mi mój talerz. Nigdy nie
przepadałam za rybami, ale ta była naprawdę niezła. Dobrze przyprawiona i odpowiednio słona.
- Przyda ci się
trochę słońca. Jesteś za blada – odsłonił moje udo.
- I kto to mówi – chyba nie zrozumiał mojej aluzji – Dopiero
wczoraj przekonałam się, że twoje dłonie mogę być ciepłe. Podejrzewałam, że
jesteś wampirem. Dlatego ryba jest z dodatkiem czosnku – powiedziałam ciszej
- O rzesz ty! – rzucił się na mnie, zrzucając na podłogę
jedzenie – Co teraz powiesz? – przyciskał moje dłonie do mostka.
- Kocham cię – zachichotałam
- A ostatnie życzenie przed śmiercią? – musnął ustami moją
szyję. Następnie znacznie intensywniej wpił się w moje wargi. Minęło kilka
minut a my wciągnie mieliśmy dość.
- Teraz mogę umierać – wysapałam, patrząc w jego ciemne
oczy.
- Chyba wampir nie ma zamiaru cię uśmiercać, bo zakochał się
w tak cudnej i niewinnej niewiaście
- Dobra – odsunęłam go – Dosyć zabawy. Trzeba wezwać obsługę
hotelową, żeby posprzątała i wymieniła pościel, bo nie chcę, żeby w nocy jakaś
ość wbiła mi się w tyłek – wysunęłam spod łóżka walizkę i wygrzebałam czerwony
strój kąpielowy i zwiewną, kolorową sukienkę. Po kilkunastu minutach z łazienki
wyszedł Stradlin. Świeże, jeszcze lekko wilgotne włosy, okulary słoneczne,
biała koszulka i zielone szorty w… małe palemki. Widzę, ktoś złapał urlopowy klimat.
Jednak nasz entuzjazm ostudziło to, co zobaczyliśmy niecałe
pół godziny później. Plaża, jak długa i szeroka, zapełniona była tysiącami
ludzi. Nie można było wetknąć nawet igły.
- Nici z naszych planów – westchnęłam.
- To nic, skarbie. Chodź – pociągnął mnie za rękę – szedł
szybko pomostem, a ja truchtałam za nim.
Zaciągnął na bok jakiegoś ciemnoskórego faceta i wcisnął mu coś do ręki.
Koleś uśmiechnął się tylko pod nosem i cicho pożegnał.
- Zapraszam na jacht – podsadził mnie do góry, stawiając na
pokład.
- Ale, że serio…?
- Jak najbardziej
- Izzy wiesz, że jesteś najukochańszym mężczyzną na świecie?
Naprawdę nie musisz robić takich rzeczy, żeby…
- Dobra wystarczy. Kładź się na leżak i odpoczywaj, a nie
bawisz się w analizę tego, co dla ciebie zrobiłem, a czego nie – oh, Stradlin.
Mogę z ręką na sercu przyznać, że był to znowu jeden z
najlepszych dni mojego życia. Pod wieczór, kiedy szykowałam się już psychicznie
na powrót do hotelu, Izzy oznajmił, że jacht jest nasz do następnego zachodu
słońca. Spędziliśmy upojną noc i bardzo ciekawy poranek. Generalnie cały nasz wyjazd był jednym
wielkim leniuchowaniem. Kolejne pięć dni spędziliśmy na plaży. Nikt nas nie zaczepiał,
nikt nie prosił o autograf. Wspaniałe uczucie.
Przeglądałam zdjęcia, które zrobiliśmy razem z Jeffem (!).
Nie wiem, czemu nigdy nie chciał dotykać aparatu, ale ma świetne oko i robi
naprawdę świetne fotografie!
- Co? – zapytałam, kiedy wyciągnął z kliku zdjęć jedno z
nich,
- Jaką ja mam piękną narzeczoną – chyba się zarumieniłam.
- Mogę powiedzieć to samo w stosunku do ciebie
- Zamiast gadać takie głupoty, lepiej się zdrzemnij
- Naprawdę tego nie widzisz? Nie potrafisz dostrzec, że
jesteś wspaniałym, przystojnym, dobrym, czułym i opiekuńczym facetem? Za każdym
razem, kiedy wchodzę na ten temat, szybko go ucinasz.
- Śpij, proszę!
- Śpij, proszę!
- Jeff, o co chodzi?
- Zrobiłem w życiu tyle złego, że mogę to wynagrodzić
chociaż w ten sposób.
- Nie zrobiłeś niczego strasznego
- Tylko nie staraj się mnie usprawiedliwiać
- Nie mam zamiaru. Nie zrobiłeś niczego złego i już na pewno
nie musisz tego wynagradzać akurat mi.
- Nie chciałabyś być z takim facetem, jakim byłem kiedyś.
- Nie? To zobacz – pokazałam mu lewą dłoń, na której
zielonkawe oczko zaświeciło się w słabym świetle – Wyobraź sobie, że jestem z
tym facetem, którego tak nie cierpisz. To część ciebie. Kocham cię. Całego, bez
dzielenia na stronę dobrą i złą. Nigdy o tym nie zapominaj
- Chodź tu do mnie – objął mnie mocno i pocałował w czoło
Karen:
- Duffy pospiesz się, za pół godziny musimy być na lotnisku –
popędzałam mojego męża. Zaspaliśmy przez
co, żadne z nas nie zjadło śniadania.
- Już, sekunda – wyprysł z łazienki wciągając spodnie i
koszulkę z The Ramones.
Czekaliśmy na Izziego i Rossie przy drzwiach głównych.
Szybko zauważyli nasz samochód. Stradlin schował walizki do bagażnika i oboje
wsiedli na tylne siedzenia.
- Cześć – przywitała się moja siostra.
- Hej Duff – uścisnęli sobie ręce – Hej Karen. Jak tam miksy
McKagan?
- Wszystko super. Jutro z rana idziemy przesłuchać całość,
ewentualnie, co nie co poprawić.
- A Rudy wymyślił już tytuł
- Tak, tylko, że jest taka jedna sprawa… widzisz materiału
było tak dużo, że postanowiliśmy, to znaczy ja, Rudy, Steven, Slash i Alan,
żeby wydać dwa krążki: Use Your Illusion I i II
- Fajnie, że ktoś dał mi o tym znać – rzucił z sarkazmem
Stradlin.
- Jak minął wam urlop Rossie? – zapytałam, by rozluźnić
atmosferę.
- Wspaniale, później pokażę ci zdjęcia. Kupiłam ci fajną
sukienkę. Jest świetna. Mam też coś dla Slasha. Tamtejszą lokalną whisky.
Wódka nie daje takiego kopa, jak ten trunek.
- To fajnie – napięcie w powietrzu było niemalże namacalne. Stanęliśmy
pod domem. Stradlin wyszedł szybko, trzaskając drzwiami auta i zabrał cześć
bagaży. Rossie chciała targać resztę sama
- Może jej tak pomożesz? – szturchnęłam Duffa.
- Jasne – dołączył do mojej siostry. Nie odzywali się do
siebie. Po chwili doszło do jakiejś szamotaniny.
- Co tu się dzieje? Duffy, co robisz?! – wrzasnęłam.
Przygwoździł moją siostrę do auta.
- Nic kurwa, nie wtrącaj się
- Co ty odpierdalasz! - krzyczałam. Z domu wybiegł Axl.
Rosemary:
- Dobrze, że jesteś. Nie dałabym rady – zwróciłam się do
blondyna
- Nie ma sprawy – wyciągnęłam walizkę. Przejął ją ode mnie
spoglądając na moją dłoń. W szczególności zatrzymując wzrok na pierścionku
- Co to jest do cholery? – zapytał.
- Nie twoja sprawa
- Odpowiedz mi, co to kurwa jest! – złapał mnie za
nadgarstki.
- Pierścionek kurwa. Zaręczynowy.
- Coś ty powiedziała?! – przycisnął mnie do samochodu – Ty nie
możesz tego zrobić, słyszysz? Jasna cholera… Ja… Nie możesz zostać żoną
Stradlina! – warknął.
- Co tu się dzieje? Duffy, co robisz?! – z auta wyszła
Karen.
- Nic kurwa, nie wtrącaj się – jak on się do niej odzywa?!
- Co ty odpierdalasz! – krzyczała. Drzwi frontowe otworzyły
się i pod pachą Duffa zauważyłam zbliżającego się do nas Rose’a.
- O co chodzi? Duff, co ty robisz. Puść ją! Mówiłeś, że jej
nie…
- Tak, ale oni się zaręczyli – odpowiedział Rudemu głosem
wypranym z uczuć.
- To masz problem Stary. Wszyscy macie.
- Może mi ktoś w końcu wyjaśnić, co jest grane? – odezwałam się.
- Chodź ze mną – szarpnął mnie Duff.
- Na pewno nigdzie z tobą sama nie pójdę. Puść mnie! – krzyknęłam.
Axl pomógł mi się wyswobodzić z uścisku McKagana – Nie po czymś takim –
rzuciłam i weszłam do środka.
O ja pierdole jaka akcja!!! Ohh tą część ze stradlinem i rossie czytałam z zacieszem na twarzy <3
OdpowiedzUsuńale przy końcu serce mi kurwa stawało! no i co bedzie...czekam, czekam!
Duff...odpierdol się :D
zielone szorty w… małe palemki.
OdpowiedzUsuńWidzę, ktoś złapał urlopowy
klimat. - to mnie dosłownie powaliło na łopatki.
Ej co się dzieje?! Dlaczego Duff ma coś przeciwko małżeństwie Rossie i Izzy'ego? :c
Błagam o następny rozdzial!
Skaltka
Wow... co to miało być kurde?! o.O Ten ostatni moment! Grr, ale pierwsza część była wspaniała, i te fotografie <3 Super rozdział! Przepraszam, że nie skomentowałam poprzednich, ale tak szybko dodawałaś, a ja nie miałam po prostu czasu..:/
OdpowiedzUsuńZapraszam również do mnie na nowy: http://linkin-park-soldiers.blogspot.com/
O Kurwa, miłość wisi w powietrzu, i nie chodzi mi o izziego i Rossie, śle o duffa, chłopak ewidentnie jest zazdrosny, za co bedzie miał przejebane u rose, stardlina, i karen. Czyżby ożenił się z nią że względu na siostrę? Chuj pierwsza klasa i dupek jak się patrzy XD
OdpowiedzUsuńUrlop <3 odpoczywałabym
piękne zdjęcia, piękny urlop, piękne wszystko.
OdpowiedzUsuńtylko co do cholery odpierdala Duff?
czekaj, czy ja dobrze myślę?
najpierw Slash, teraz Duffy o czo chodzi?!
ja się nie zgadam! Rossie i Izzy forever together <3
Jeeeny jaki fajny urlop ;D Boskie zdjęcia, jacht, śniadanka itd ^^ żyć nie umierać :)
OdpowiedzUsuńTylko o co chodzi z końcówką? Co ten Duff odpierdala?! Tylko mi nie mów, że on też coś do Rossie... ale jest mężem Karen przecież... Mam nadzieję, że szybko się dowiem :)
Ja pierdole, ale komplikujesz. Rozdział świetny, zdjęcia, urlop no cudo. <3
OdpowiedzUsuńPisz szybko następny, bo chcę wiedzieć o co z tą końcówką chodzi. :D
A ja mam przeczucia że to chodzi o Slasha. Że on nadal ja kocha i że jak sie dowie, że znowu jest zaręczona z Izzym to się wkurzy :D ale to takie moje domysły. Końcówka Boska :D
OdpowiedzUsuńAle że o co chodzi?
OdpowiedzUsuńDuffowi odpierdoliło? Tylko mi nie mów, że teraz on się w niej zakochał... Mam nadzieję, że chodzi o Slasha, nie o Duffa. Bo tak to by miał przejebane chyba u wszystkich.
A tę część z urlopu bardzo przyjemnie mi się czytało. Dobrałaś genialne zdjęcia. W ogóle tak słodko, cudownie i w ogóle.
Pozdrawiam :)
Oooo matko ale się porobiło. Część z Izzym przecudowna i w ogóle, ale co ten Duff odpierdala? Jestem ciekawa, o co mu chodzi, chociaż chyba się niestety domyślam...
OdpowiedzUsuńKurwa, czytam i czytam i kurwa koniec, i teraz nic tylko myśleć co ty tam wykombinujesz.
OdpowiedzUsuńCo by to nie było, będzie zajebiste.
I ten też zajebisty C:
Mejduję że u mnie kolejna część tego czegoś co docelowo powinno być opowiadaniem o Gunsach.
UsuńI takie pytanie - informować Cię o wszystkim czy tylko o czymś konkretnym?
Jej. No zachwycam się.
OdpowiedzUsuń1. Wyjazd Stradlina i Rossie. Wampiry, jachty, te zdjęcia, wyznanie miłości = pięknie!
2. Duff. Duff. Duff. Duff = i co teraz, jak to się potoczy :O?
Czuję się zaskoczona i czekam na więcej, bo, kurde, nie wiem co tam się takiego wydarzy...pisz, pisz, błagam!
______________
http://zakazane-fontanny.blogspot.com/ - nowy :)
Nie no tylko niech Duff się nie zakocjuje w rossie przecież to by byL taki cios dla Karen,dziewxzyna by soobie coś zrobiLa do tego duff jet meżem Karen. MAM NADZIEJĘ że chodzi o Slasha czy coś takiego. Ale słowa rudego wskazują na Duffa :c nosz kurde.
OdpowiedzUsuńCo do idealnej częście Izzy i Rossie to idealnie !!!! Kurde cudownie to się czyta.błagam dodaj coś nowego ,bo nie wytrzymam dłużej.
Nie no tylko niech Duff się nie zakocjuje w rossie przecież to by byL taki cios dla Karen,dziewxzyna by soobie coś zrobiLa do tego duff jet meżem Karen. MAM NADZIEJĘ że chodzi o Slasha czy coś takiego. Ale słowa rudego wskazują na Duffa :c nosz kurde.
OdpowiedzUsuńCo do idealnej częście Izzy i Rossie to idealnie !!!! Kurde cudownie to się czyta.błagam dodaj coś nowego ,bo nie wytrzymam dłużej.
Zapraszam na 4 rozdział "Slash story" ;D
OdpowiedzUsuńhttp://breath-of-memories.blogspot.com/2013/01/slash-story-cztery.html
Hmm... Duff kocha Rose, a z Karen ożenił się, bo nie było innej opcji? Tak mi to wyglada. W sumie, to może być całkiem innaczej, ale jak tak jest to... nie wiem, normalnie Rose chyba udusi Duffa za to co zrobił Karen. McKagan pisze się na pewną smierc.
OdpowiedzUsuń:D
UsuńNaprawdę nie mogę powiedzieć nic więcej :P
dziwny ten Duff
OdpowiedzUsuń