sobota, 19 stycznia 2013

Rozdział 36



Obudziłam się szybciej, niż Jeff. Ciekawe, jaki wyraz przybiera moja twarz, kiedy śpię. On zawsze wyglądał jak 10-letnie dziecko. Wstałam energicznie z łóżka. Zamówiłam śniadanie i wzięłam prysznic. Akurat zdążyłam wysuszyć włosy, kiedy do drzwi zapukała obsługa  hotelowa. Przyjęłam zamówienie, zawiązując szczelnie szlafrok. 
- Jeff – zawołałam, żegnając się z krępawym kelnerem. – Ja wiem, że miło się śpi, ale jest 11 i wypadałoby zjeść śniadanie – nachyliłam się nad jego twarzą, całując w czubek nosa. Otworzył leniwie oczy
- Takie widoki to ja mógłbym mieć codziennie – powiedział, zerkając na mój odsłonięty dekolt. Chwycił mnie mocno i momentalnie usadził na swoich biodrach, całując zachłannie.
- Śpiochy nie dostają nagrody – przesunęłam się na drugi koniec  łóżka. Zrobił smutną minę i trącił widelcem rybę na talerzu – Ewentualnie mogę się zastanowić, co do wieczora – dodałam, a on uśmiechnął się pod nosem. 
- Pójdziemy na plażę? – Izzy podał mi mój talerz. Nigdy nie przepadałam za rybami, ale ta była naprawdę niezła. Dobrze przyprawiona  i odpowiednio słona.
-  Przyda ci się trochę słońca. Jesteś za blada – odsłonił moje udo.
- I kto to mówi – chyba nie zrozumiał mojej aluzji – Dopiero wczoraj przekonałam się, że twoje dłonie mogę być ciepłe. Podejrzewałam, że jesteś wampirem. Dlatego ryba jest z dodatkiem czosnku – powiedziałam ciszej
- O rzesz ty! – rzucił się na mnie, zrzucając na podłogę jedzenie – Co teraz powiesz? – przyciskał moje dłonie do mostka.
- Kocham cię – zachichotałam
- A ostatnie życzenie przed śmiercią? – musnął ustami moją szyję. Następnie znacznie intensywniej wpił się w moje wargi. Minęło kilka minut a my wciągnie mieliśmy dość.
- Teraz mogę umierać – wysapałam, patrząc w jego ciemne oczy.
- Chyba wampir nie ma zamiaru cię uśmiercać, bo zakochał się w tak cudnej i niewinnej niewiaście
- Dobra – odsunęłam go – Dosyć zabawy. Trzeba wezwać obsługę hotelową, żeby posprzątała i wymieniła pościel, bo nie chcę, żeby w nocy jakaś ość wbiła mi się w tyłek – wysunęłam spod łóżka walizkę i wygrzebałam czerwony strój kąpielowy i zwiewną, kolorową sukienkę. Po kilkunastu minutach z łazienki wyszedł Stradlin. Świeże, jeszcze lekko wilgotne włosy, okulary słoneczne, biała koszulka i zielone szorty w… małe palemki. Widzę, ktoś złapał urlopowy klimat.
Jednak nasz entuzjazm ostudziło to, co zobaczyliśmy niecałe pół godziny później. Plaża, jak długa i szeroka, zapełniona była tysiącami ludzi. Nie można było wetknąć nawet igły.
- Nici z naszych planów – westchnęłam.
- To nic, skarbie. Chodź – pociągnął mnie za rękę – szedł szybko pomostem, a ja truchtałam za nim.  Zaciągnął na bok jakiegoś ciemnoskórego faceta i wcisnął mu coś do ręki. Koleś uśmiechnął się tylko pod nosem i cicho pożegnał.
- Zapraszam na jacht – podsadził mnie do góry, stawiając na pokład.
- Ale, że serio…?
- Jak najbardziej
- Izzy wiesz, że jesteś najukochańszym mężczyzną na świecie? Naprawdę nie musisz robić takich rzeczy, żeby…
- Dobra wystarczy. Kładź się na leżak i odpoczywaj, a nie bawisz się w analizę tego, co dla ciebie zrobiłem, a czego nie –  oh, Stradlin.

Mogę z ręką na sercu przyznać, że był to znowu jeden z najlepszych dni mojego życia. Pod wieczór, kiedy szykowałam się już psychicznie na powrót do hotelu, Izzy oznajmił, że jacht jest nasz do następnego zachodu słońca.  Spędziliśmy upojną noc  i bardzo ciekawy poranek.  Generalnie cały nasz wyjazd był jednym wielkim leniuchowaniem. Kolejne pięć dni spędziliśmy na plaży. Nikt nas nie zaczepiał, nikt nie prosił o autograf. Wspaniałe uczucie. 
Przeglądałam zdjęcia, które zrobiliśmy razem z Jeffem (!). Nie wiem, czemu nigdy nie chciał dotykać aparatu, ale ma świetne oko i robi naprawdę świetne fotografie!






- Co? – zapytałam, kiedy wyciągnął z kliku zdjęć jedno z nich,
- Jaką ja mam piękną narzeczoną – chyba się zarumieniłam.
- Mogę powiedzieć to samo w stosunku do ciebie
- Zamiast gadać takie głupoty, lepiej się zdrzemnij
- Naprawdę tego nie widzisz? Nie potrafisz dostrzec, że jesteś wspaniałym, przystojnym, dobrym, czułym i opiekuńczym facetem? Za każdym razem, kiedy wchodzę na ten temat, szybko go ucinasz.
- Śpij, proszę!
- Jeff, o co chodzi?
- Zrobiłem w życiu tyle złego, że mogę to wynagrodzić chociaż w ten sposób.
- Nie zrobiłeś niczego strasznego
- Tylko nie staraj się mnie usprawiedliwiać
- Nie mam zamiaru. Nie zrobiłeś niczego złego i już na pewno nie musisz tego wynagradzać akurat mi.
- Nie chciałabyś być z takim facetem, jakim byłem kiedyś.
- Nie? To zobacz – pokazałam mu lewą dłoń, na której zielonkawe oczko zaświeciło się w słabym świetle – Wyobraź sobie, że jestem z tym facetem, którego tak nie cierpisz. To część ciebie. Kocham cię. Całego, bez dzielenia na stronę dobrą i złą. Nigdy o tym nie zapominaj
- Chodź tu do mnie – objął mnie mocno i pocałował w czoło

Karen:
- Duffy pospiesz się, za pół godziny musimy być na lotnisku – popędzałam mojego męża.  Zaspaliśmy przez co, żadne z nas nie zjadło śniadania.
- Już, sekunda – wyprysł z łazienki wciągając spodnie i koszulkę z The Ramones.

Czekaliśmy na Izziego i Rossie przy drzwiach głównych. Szybko zauważyli nasz samochód. Stradlin schował walizki do bagażnika i oboje wsiedli na tylne siedzenia.
- Cześć – przywitała się moja siostra.
- Hej Duff – uścisnęli sobie ręce – Hej Karen. Jak tam miksy McKagan?
- Wszystko super. Jutro z rana idziemy przesłuchać całość, ewentualnie, co nie co poprawić.
- A Rudy wymyślił już tytuł
- Tak, tylko, że jest taka jedna sprawa… widzisz materiału było tak dużo, że postanowiliśmy, to znaczy ja, Rudy, Steven, Slash i Alan, żeby wydać dwa krążki: Use Your Illusion I i II
- Fajnie, że ktoś dał mi o tym znać – rzucił z sarkazmem Stradlin.
- Jak minął wam urlop Rossie? – zapytałam, by rozluźnić atmosferę.
- Wspaniale, później pokażę ci zdjęcia. Kupiłam ci fajną sukienkę. Jest świetna. Mam też coś dla Slasha. Tamtejszą lokalną whisky. Wódka nie daje takiego kopa, jak ten trunek.
- To fajnie – napięcie w powietrzu było niemalże namacalne. Stanęliśmy pod domem. Stradlin wyszedł szybko, trzaskając drzwiami auta i zabrał cześć bagaży. Rossie chciała targać resztę sama
- Może jej tak pomożesz? – szturchnęłam Duffa.
- Jasne – dołączył do mojej siostry. Nie odzywali się do siebie. Po chwili doszło do jakiejś szamotaniny.
- Co tu się dzieje? Duffy, co robisz?! – wrzasnęłam. Przygwoździł moją siostrę do auta.
- Nic kurwa, nie wtrącaj się
- Co ty odpierdalasz! - krzyczałam. Z domu wybiegł Axl.

Rosemary:
- Dobrze, że jesteś. Nie dałabym rady – zwróciłam się do blondyna
- Nie ma sprawy – wyciągnęłam walizkę. Przejął ją ode mnie spoglądając na moją dłoń. W szczególności zatrzymując wzrok na pierścionku
- Co to jest do cholery? – zapytał.
- Nie twoja sprawa
- Odpowiedz mi, co to kurwa jest! – złapał mnie za nadgarstki.
- Pierścionek kurwa. Zaręczynowy.
- Coś ty powiedziała?! – przycisnął mnie do samochodu – Ty nie możesz tego zrobić, słyszysz? Jasna cholera… Ja… Nie możesz zostać żoną Stradlina! – warknął.
- Co tu się dzieje? Duffy, co robisz?! – z auta wyszła Karen.
- Nic kurwa, nie wtrącaj się – jak on się do niej odzywa?!
- Co ty odpierdalasz! – krzyczała. Drzwi frontowe otworzyły się i pod pachą Duffa zauważyłam zbliżającego się do nas Rose’a.
- O co chodzi? Duff, co ty robisz. Puść ją! Mówiłeś, że jej nie…
- Tak, ale oni się zaręczyli – odpowiedział Rudemu głosem wypranym z uczuć.
- To masz problem Stary. Wszyscy macie.
- Może mi ktoś w końcu wyjaśnić, co jest grane? – odezwałam się.
- Chodź ze mną – szarpnął mnie Duff.
- Na pewno nigdzie z tobą sama nie pójdę. Puść mnie! – krzyknęłam. Axl pomógł mi się wyswobodzić z uścisku McKagana – Nie po czymś takim – rzuciłam i weszłam do środka.

19 komentarzy:

  1. O ja pierdole jaka akcja!!! Ohh tą część ze stradlinem i rossie czytałam z zacieszem na twarzy <3
    ale przy końcu serce mi kurwa stawało! no i co bedzie...czekam, czekam!
    Duff...odpierdol się :D

    OdpowiedzUsuń
  2. zielone szorty w… małe palemki.
    Widzę, ktoś złapał urlopowy
    klimat. - to mnie dosłownie powaliło na łopatki.

    Ej co się dzieje?! Dlaczego Duff ma coś przeciwko małżeństwie Rossie i Izzy'ego? :c
    Błagam o następny rozdzial!

    Skaltka

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow... co to miało być kurde?! o.O Ten ostatni moment! Grr, ale pierwsza część była wspaniała, i te fotografie <3 Super rozdział! Przepraszam, że nie skomentowałam poprzednich, ale tak szybko dodawałaś, a ja nie miałam po prostu czasu..:/
    Zapraszam również do mnie na nowy: http://linkin-park-soldiers.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. O Kurwa, miłość wisi w powietrzu, i nie chodzi mi o izziego i Rossie, śle o duffa, chłopak ewidentnie jest zazdrosny, za co bedzie miał przejebane u rose, stardlina, i karen. Czyżby ożenił się z nią że względu na siostrę? Chuj pierwsza klasa i dupek jak się patrzy XD
    Urlop <3 odpoczywałabym

    OdpowiedzUsuń
  5. piękne zdjęcia, piękny urlop, piękne wszystko.
    tylko co do cholery odpierdala Duff?
    czekaj, czy ja dobrze myślę?
    najpierw Slash, teraz Duffy o czo chodzi?!
    ja się nie zgadam! Rossie i Izzy forever together <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeeeny jaki fajny urlop ;D Boskie zdjęcia, jacht, śniadanka itd ^^ żyć nie umierać :)
    Tylko o co chodzi z końcówką? Co ten Duff odpierdala?! Tylko mi nie mów, że on też coś do Rossie... ale jest mężem Karen przecież... Mam nadzieję, że szybko się dowiem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja pierdole, ale komplikujesz. Rozdział świetny, zdjęcia, urlop no cudo. <3
    Pisz szybko następny, bo chcę wiedzieć o co z tą końcówką chodzi. :D

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja mam przeczucia że to chodzi o Slasha. Że on nadal ja kocha i że jak sie dowie, że znowu jest zaręczona z Izzym to się wkurzy :D ale to takie moje domysły. Końcówka Boska :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale że o co chodzi?
    Duffowi odpierdoliło? Tylko mi nie mów, że teraz on się w niej zakochał... Mam nadzieję, że chodzi o Slasha, nie o Duffa. Bo tak to by miał przejebane chyba u wszystkich.
    A tę część z urlopu bardzo przyjemnie mi się czytało. Dobrałaś genialne zdjęcia. W ogóle tak słodko, cudownie i w ogóle.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Oooo matko ale się porobiło. Część z Izzym przecudowna i w ogóle, ale co ten Duff odpierdala? Jestem ciekawa, o co mu chodzi, chociaż chyba się niestety domyślam...

    OdpowiedzUsuń
  11. Kurwa, czytam i czytam i kurwa koniec, i teraz nic tylko myśleć co ty tam wykombinujesz.
    Co by to nie było, będzie zajebiste.
    I ten też zajebisty C:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mejduję że u mnie kolejna część tego czegoś co docelowo powinno być opowiadaniem o Gunsach.
      I takie pytanie - informować Cię o wszystkim czy tylko o czymś konkretnym?

      Usuń
  12. Jej. No zachwycam się.
    1. Wyjazd Stradlina i Rossie. Wampiry, jachty, te zdjęcia, wyznanie miłości = pięknie!
    2. Duff. Duff. Duff. Duff = i co teraz, jak to się potoczy :O?
    Czuję się zaskoczona i czekam na więcej, bo, kurde, nie wiem co tam się takiego wydarzy...pisz, pisz, błagam!
    ______________
    http://zakazane-fontanny.blogspot.com/ - nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie no tylko niech Duff się nie zakocjuje w rossie przecież to by byL taki cios dla Karen,dziewxzyna by soobie coś zrobiLa do tego duff jet meżem Karen. MAM NADZIEJĘ że chodzi o Slasha czy coś takiego. Ale słowa rudego wskazują na Duffa :c nosz kurde.
    Co do idealnej częście Izzy i Rossie to idealnie !!!! Kurde cudownie to się czyta.błagam dodaj coś nowego ,bo nie wytrzymam dłużej.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie no tylko niech Duff się nie zakocjuje w rossie przecież to by byL taki cios dla Karen,dziewxzyna by soobie coś zrobiLa do tego duff jet meżem Karen. MAM NADZIEJĘ że chodzi o Slasha czy coś takiego. Ale słowa rudego wskazują na Duffa :c nosz kurde.
    Co do idealnej częście Izzy i Rossie to idealnie !!!! Kurde cudownie to się czyta.błagam dodaj coś nowego ,bo nie wytrzymam dłużej.

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapraszam na 4 rozdział "Slash story" ;D
    http://breath-of-memories.blogspot.com/2013/01/slash-story-cztery.html

    OdpowiedzUsuń
  16. Hmm... Duff kocha Rose, a z Karen ożenił się, bo nie było innej opcji? Tak mi to wyglada. W sumie, to może być całkiem innaczej, ale jak tak jest to... nie wiem, normalnie Rose chyba udusi Duffa za to co zrobił Karen. McKagan pisze się na pewną smierc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D

      Naprawdę nie mogę powiedzieć nic więcej :P

      Usuń