niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział 30

 Dziękuję z całego serca za 30.000 wyświetleń <3
 ***
Pojechaliśmy taksówką do najbliższego hotelu. Nie mogłem zabrać jej przecież do mojego zasyfiałego mieszkania. Usnęła mi na rękach. Całe szczęście. Gdy tylko dotarliśmy na miejsce położyłem ją do łóżka i ucałowałem w czoło. Nawet przez sen marszczyła czoło. Serce mi się krajało, gdy tak na nią patrzyłem. Chwyciłem za telefon i wybrałem numer do managera Guns N' Roses.
- Halo? - odebrał po trzech sygnałach.
- Alan? Tu Izzy Stradlin. Mógłbyś dać mi do słuchawki Karen?
- Jest z Duffem na spacerze
- Dobrze, w takim razie przekaż jej, żeby jak najszybciej do mnie oddzwoniła. Chodzi o jej siostrę - podyktowałem mu numer telefonu i szybko się pożegnałem.

ROSEMARY:
Obudziłam się w jasnym pomieszczeniu do którego, z wielkich okien wpadało świeże powietrze i mnóstwo słońca. Mimo, że nie wiedziałam, gdzie jestem czułam się bezpiecznie. Przymknęłam oczy i zwinęłam się w kłębek. Usłyszałam ciche kroki. Moje ciało przeszedł dreszcz. Objęłam kolana rękoma.
- Nie śpisz już? - cisza, jaka panowała w pokoju sprawiła, że jego szept wydawał się wyjątkowo głośny - Przykryję cię kocem i zamknę okno - powiedział. Chwycił materiał i otulił mnie delikatnie głaszcząc po włosach - Może poszłabyś wziąć prysznic? Zauważyłem w łazience jakiś żel, szampon...
- Może później - odpowiedziałam krótko. Nie miałam ochoty na rozmowę z kimkolwiek, nawet z Izzym.
- Zamówiłem ci śniadanie. Nie wiem, kiedy ostatnim razem coś jadłaś - jego blada twarz z sinymi workami pod oczami przybrała jeszcze gorszy wyraz..
- Dziękuję - szepnęłam.
- Za co? Nic nie zrobiłem...
- Uratowałeś mnie. Pomogłeś. Długo by wymieniać
- Apropo pomocy. Musimy pojechać dzisiaj na policję
- Proszę Izzy...
- Im szybciej złożysz zeznania, tym szybciej skażą tego gnoja i zamkną w pace
- Nie mogę tego zrobić! - usiadłam gwałtownie - On mnie zabije. Tobie też zniszczy życie. Trzeba szybko wszystko odwołać...
- Czy ty siebie słyszysz? - starał się zachować spokojny ton głosu - Koleś zniszczył ci życie, a ty chcesz tak po prostu odpuścić? Jeśli opowiesz wszystko na policji on trafi do więzienia na długie lata i nikogo nie będzie mógł skrzywdzić. Chyba o to ci chodzi,prawda? Dlatego bierzesz do ręki kanapkę - wcisnął mi na siłę kawałek bułki - Jesz, następnie idziesz się odświeżyć i za pół godziny jesteś gotowa, jasne?
- Dobrze, ale... będziesz tam ze mną? Nie zostawisz mnie? - nie poradziłabym sobie sama.
- Oh... jasne, że będę - usiadł obok mnie. Chwilę zastanawiałam się nad tym, czy się do niego przytulić. Z jednej strony rozum mówił mi, że nie mogę nikomu ufać, z drugiej serce podpowiadało, że to przecież tylko mój Izzy, który nie zrobi mi krzywdy. W końcu wzięłam głęboki wdech i przytuliłam się go jego pleców. Nieco zaskoczony moim zachowaniem, odwrócił się i pozwolił uwiesić na swojej szyi, całując kilkakrotnie w czubek głowy.

Siedziałam w wysprzątanym mieszkaniu Stradlina. Przesłuchanie na komisariacie trwało 7h. To było gorsze, niż bycie samą ofiarą Marka. Musiałam, z najdrobniejszymi detalami, opowiedzieć co zdarzyło się przez minione dwa tygodnie. Jeden z funkcjonariuszy kazał Stradlinowi pójść do domu i przyjechać, kiedy po niego zadzwonią. Gdy wrócił znalazł mnie siedzącą na ławce, pod komisariatem. Chciał chyba zrobić awanturę tym policjantom awanturę, o to, że zostawili mnie samą, ale widząc, w jakim jestem stanie po prostu odpuścił i zabrał mnie do siebie. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Lękam się każdego gościa. Boję się, że to może być Mark. Wiem, że jest w areszcie, ale mino wszystko mój rozum nie potrafi dogadać się z resztą ciała. Izzy słabo się do mnie uśmiechnął. W drzwiach stanęła chuda, niska blondynka. Rzuciła wszystkie walizki i przybiegła do mnie mocno ściskając. Rozpłakałam się, jak niemowlę. Stradlin obserwując wszystko z boku po prostu usunął się w cień i zamknął w drugim pokoju. To chyba nie było już na jego nerwy.
- Boże, Rossie, tak bardzo cię przepraszam, gdybym nie wyjechała...
- Nie mogłabyś nic zrobić - wyszlochałam - Znęcałby się nad nami obiema.
- Może powinnaś skorzystać z pomocy psychologa...
- Nie, Karen! Nie chcę... Już sama sobie kiedyś poradziłam - wytrzeszczyła oczy - To był PRAWDZIWY powód mojego wyjazdu z New Jersey - zaakcentowałam.
- Ale skoro on już kiedyś... Czemu nie poszłaś tego zgłosić?! Gnój już siedziałby w pierdlu
- Teraz również nie chciałam iść z tym na policję
- Co?! Słyszysz, co ty mówisz? - oburzyła się
- Jeff powiedział mi to samo. Dopiero co stamtąd wróciliśmy - z moich oczu znów zaczęło lecieć więcej łez. Siedziałyśmy ściśnięte na jednej kanapie, tak długo, dopóki nie urwał mi się film.


Następny tydzień był jednym z najcięższych okresów w moim życiu. Bałam się rozebrać pod prysznicem, zasnąć, zostać sama, wyjść na dwór. Odesłałam Karen z powrotem do Duffa. Protestowała, ale ostatecznie zgodziła się po namowach nas wszystkich. Nie chciałam, by brała to za bardzo do siebie. Izzy pomagał mi, jak mógł. Doceniałam to i starałam się pozbierać, jak najszybciej, by nie obarczać go swoimi problemami. Znowu miałam ten dziwny sen. Noc, jezioro. Stałam sama na pomoście. Przerażał mnie kolor wody. Czarna tafla nie odbijała nawet blasku księżyca. Słyszałam za sobą kroki. Wiedziałam, że gdy się obrócę zobaczę Marka. Będzie wpatrywać się we mnie szarymi, niemalże stalowymi oczyma. Nie mogłam nic na to poradzić. Wszystko działo się automatycznie. Znowu miałam wybór: pozwolić, by znęcał się nade mną, bił i poniżał, lub wskoczyć do jeziora. Wybrałam już po raz piąty opcję z pływaniem. Wskoczyłam do wody. Czułam jak coś ciągnie mnie w głębiny, a do płuc dostaje się woda. Zaczęłam się dusić. Coś zaczęło ciągnąć mnie w górę
- Rossie! - usłyszałam stłumiony głos - Rose! - ponownie. Udało mi się otworzyć oczy. Zaczęłam przeraźliwie kaszleć - Już dobrze - szeptał tuląc mnie w swoich szerokich i ciepłych ramionach - Nic się nie dzieje. Jesteś ze mną - powtarzał, jak mantrę. Znał fabułę mojego koszmaru. Opowiadałam mu go już kilka razy. Zawsze to samo, więc czemu się boję? Powinnam raczej się przyzwyczaić. Starłam z policzków świeże łzy i ułożyłam głowę na poduszce ciężko oddychając.
- Możesz zasnąć - szeptał mi najciszej, jak mógł - Jestem tutaj. Nikt nie zrobi ci krzywdy. Pamiętaj o tym i nie daj się oszukać swojemu umysłowi. Czujesz? - ścisnął moją dłoń - Jestem i nie odejdę.

23 komentarze:

  1. Niesamowite kurwa. Epickie!
    Teraz wsadzą tego gnoja do więzienia. Mam nadzieję, że na dożywocie. Albo do psychiatryka z nim!
    A dziewczynie jest w chuj ciężko... koszmary, najgorsze co może być. W realnym życiu jesteś wymęczona, ale boisz się spać, bo sen jest jeszcze gorszy. Ale ma przy sobie Izziego, który ją kocha, i ona kocha jego.
    Zajebisty rozdział! Popadam, kurwa, w kompleksy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie ja też :C
      Danny , przerobi Marka na breloczki !!

      Usuń
  2. Dobrze ,że on przy niej jest ... bardzo dobrze.
    i ona zrozumie że jego potrzebuje i będą razem..
    może nie teraz nie w tej chwili bo wszystko jest teraz dla niej trudne ale w przyszłości na pewno wszystko będzie dobrze ..musi być.

    OdpowiedzUsuń
  3. tak mi się nasunęło: jak ty namieszałaś w ich życiu!
    Narkotyki, zdrada, utrata dziecka, rozstanie, nałóg Izzyego i ten gwałt.
    Mam nadzieję, że jednak powoli wszystko znów między nimi zacznie się układać. Byleby tylko Rossie nic sobie nie zrobiła. Co ja mówię, Izzy jest przy niej, czyli będzie dobrze...

    OdpowiedzUsuń
  4. jakie to słodkie . :3
    ejj, mam pytanko, ile rozdziałów planujesz tu zrobić ?
    bo chcę już następny ;p
    aaaa, uwielbiam to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam zielonego pojęcia. Mogłabym skończyć już, a mogę pisać następne 3 miesiące. Naprawdę nie wiem.

      Usuń
    2. pisz następne 3 miesiące . xd

      Usuń
    3. pisz następne 12 miesięcy ♥

      Usuń
  5. Super rozdział:) Bardzo smutny, współczuję jej.:C ten cały gwałty, Mark i wgl... Dobrze, że ma Izzy'ego:) Dodawaj następny rozdział!:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na kolejną część "Niebo jest wszędzie" Tym razem coś o pierwszej miłosci Izzy'ego i o tym, jak to się smutnie skończyło. http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Co trapi pana Slasha, jak wygląda klasyczny foch i czy Duff może być trzeźwy?
    Zapraszam na piąty rozdział „Paradise City”! http://wake-up-time-to-die.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Możesz mnie za to zabić, powiesić, poćwiartować, ale muszę Ci to napisać... Nie do końca mi się podoba... Jakoś nie pasuję mi ten cały Mark... w sensie... chodzi mi o to, że teraz to opowiadanie jest takie smętne i smutne i depresyjne... rozumiem, że czasem tak musi być, ale ja jak najszybciej chcę z powrotem szczęśliwej akcji! ;)
    Musiałam Ci to napisać, możesz mnie zabić xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zabiję, a nawet podziękuję, bo każdy negatywny, lub krytyczny komentarz zapada w pamięć ;) Mam takie same odczucia, jak ty. Jest smętnie, jest depresyjnie. Nie mogę zdradzić, co będzie dalej, ale wszystko się ułoży. Chciałabym się bardziej skupić na Mckaganie i Karen, ale jeszcze nie jestem tego taka pewna :)

      Usuń
    2. Cieszę się, że będę żyła ;)
      Mam nadzieję, że ułoży się jak najszybciej ;P
      OOO TAAAAK! Uwielbiam wątek blondyna z Karen ^^

      Usuń
  9. IZZY, MÓJ TY RYCERZU!!! <3
    rozdział wyjątkowo dobrze ci wyszedł, czyta się go płynnie i wgl. I wgl...

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajebongoo <3 Jaram się, pisz więcej i więcej i jeszcze więcej <3

    NN na http://just-call-the-police.blogspot.com/2012/12/heavy-cross.html :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nowy rozdział i zakładka z postaciami.
    w końcu XD
    http://my-hell-and-heaven.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Biedna Rozz ;<
    Mam nadzieje że uda się jej z tego wyjść.
    A tym czasem zapraszam do mnie na nowy rozdział. :D
    http://life-in-the-paradise-city.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Przepraszam, że tak dawno nie komentowałam, ale miałam olimpiady i próbne, i wszystko się na mnie zwaliło. Ale wszystko nadrobiłam i teraz już jestem na bieżąco. Dużo się podziało podczas mojej nieobecności. Szkoda mi Rose i Izziego. Mam nadzieję, że ona wyjdzie z tego najszybciej, jak będzie można. No i zastanawia mnie fakt, że skoro Izzy odszedł z zespołu, to Stevena też już tam nie powinno być, ale skoro nie wszystkie fakty muszą się zgadzać, to może po prostu tak ma być. I mimo tego chciałabym, żeby Stradlin wrócił do Gunsów. I też bardzo kibicuję związkowi Karen i Duffa, jakoś wydają mi się być tacy stworzeni dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To podpowiem ci tylko tyle, że dużo rzeczy ułoży się po twojej myśli, a mój Stevenek będzie inny i Axl nie wywali go z zespołu!

      Usuń
  14. Zapraszam na rozdział 15 http://during-the-november-rain.blogspot.com/ ^^

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej, chciałam Cię zaprosić na mojego nowego bloga: http://pod-skrzydlem.blogspot.com/ Nie jest związany z LP, ale mam nadzieję, że Ci się spodoba:)

    OdpowiedzUsuń