Proszę bardzo Z Perspektywy Czasu ;)Nie powiadamiam, bo nie chcę zaspamowywać wam Komentarzy
Wróciłam do domu w kiepskim nastroju. Widziałam, że nikt z nas nie będzie mógł zobaczyć Stradlina przynajmniej przez 3 miesiące (jak nie dłużej). Modliłam się w duchu (o ile niewierzący może się modlić), żeby udało mu się wytrzymać w tym cholernym ośrodku. Przysługują mu tylko 2 telefony w miesiącu. Wcale nie zdziwiłabym się, gdyby się do mnie nie odezwał. W duchu liczyłam jednak, że będę jednym z jego rozmówców. Postanowiłam, że nie będę siedzieć w domu sama. Karen korzystała właśnie z ostatnich chwil z Duffem, przed jego wyjazdem w trasę, a Maria rozdarta była między pracą, a wychowywaniem małego Bacha. Skorzystałam z oferty mojej reaktor naczelnej i zaczęłam chodzić do pracy w unormowanych godzinach. Robiłam praktycznie to samo, co w domu, czyli pisałam felietony i odpowiadałam na pytania czytelników tyle, że w towarzystwie kilku dziewczyn w podobnym wieku, co ja. Zawsze było jednak raźniej. W sobotę, dzień wolny, zabrałam Parisa i wybrałam się z nim na cały dzień do wesołego miasteczka. Byliśmy na karuzeli (gdzie prawie się nie porzygałam), w kolejce z Kubusiem Puchatkiem, wygrałam dla niego wielgachnego pluszowego misia w rzutki i opychaliśmy się niebieską watą cukrową.
- Pewnie cię wymęczył, co? - zapytała Maria, oczepiając drobne rączki chłopczyka od mojej koszulki. Spał, jak aniołek. Uwielbiam takie maluchy.
- Było bardzo miło
- Teraz Paris będzie pewnie chciał spać z tym miśkiem. Szkoda, że nie zmieści się do jego łóżeczka.
- Niepotrzebnie zrobiłam ci kłopot...
- Ale co ty. Mały by pewnie zachwycony. Wejdziesz na kawę? - zaproponowała.
- W sumie, czemu nie...
- Opowiadaj, co u ciebie. Dawno nie miałyśmy okazji pogadać
- Pracuję na pełen etat w redakcji, Gunsi wyjeżdżają w roczną trasę...
- Tak długo? Karen wie?
- Tak. Duff powiedział jej kilka dni temu. W poniedziałek mają samolot. Stara się spędzić z nią, jak najwięcej czasu.
- Nie pomyślała o tym, by pojechać z nim? W końcu niedługo wakacje
- Jak ty sobie to wyobrażasz? Myślisz, że się na to zgodzę?! Póki co ja jestem jej prawnym opiekunem. To cholernie nierozsądne.
- Dobrze... Spokojnie, Rose. Czemu od razu się tak wściekasz. Tylko pytam - zajęłam się jedzeniem kawałka ciasta - A Izzy jedzie z nimi, prawda? - dopytywała się.
- Nie - odpowiedziałam krótko.
- Czemu?
- Odszedł z Guns N' Roses - wyjaśniłam. Maria upuściła na podłogę łyżeczkę, którą trzymała w dłoni
- Jaja sobie ze mnie robisz?!
- Chciałabym. Jeff na razie nie może wrócić do zespołu, nawet gdyby chciał. Jest na odwyku
- Wow, sekundkę. Opowiedz mi wszystko od początku - streszczenie całej historii zajęło mi jakieś 15 minut.
- Szkoda chłopaka. Rose, sądzisz, że on naprawdę cię zdradził? - zapytała.
- Chyba wie, co mówi, prawda? Nie wnikałam...
- Jak uważasz...
- Słyszałyście dziewczyny o tym gitarzyście z Guns N' Roses - rozpoczęła naszą codzienną rozmowę przy kawie Natalie - Podobno dostał się na odwyk - w roli wyjaśnienia: Dziewczyny, z którymi wspólpracowałam nie miały zielonego pojęcia, że znam osobiście zespół.
- Alma - dodała Sophie - Opowiadała mi, że się z nim przespała - zmarzczyłam czoło i wyostrzyłam słuch - Rose, nie miałaś okazji jej poznać. Była na etacie, jako fotograf, ale ostatnio wróciła do rodzinnej Szwecji, dlatego zrezygnowała z pracy. Wracając do tematu, Stradlin był jeszcze wtedy zajęty, a ona była wściekła, że się zaręczył. Opowiadała mi, że dosypała mu czegoś do drinka, a potem poszła z nim do łożka. Chyba przecholowała, bo podobno kumple nie mogli go dobudzić, po tych jej prochach. Niezła historia, nie? - wmurowało mnie w fotel. Nie mogłam mrugać, nie mogłam oddychać. Czy to właśnie była prawda? Czy całe moje i Stradlina życie zostało przewrócone do góry nogami, przez widzi mi sie jednej laski? Wstałam i po prostu wyszłam. Nie liczyło się to, że zapewne wylecę przez to z pracy. Wsiadłam w samochód i pojechałam tam, gdzie teraz musiałam się znaleść, do ośrodka odwykowego na przedmieściach LA.
Krótki dobrze mi znany sygnał domofonu. Niecierpliwie czekam, aż ktoś otworzy mi drzwi. Jest. Sama dyrektor.
- Pani Rosemary?
- Muszę pilnie porozmawiać z Jeffreyem Isbellem
- Dobrze pani wie, że w trakcie terapii to niemożliwe...
- Mam dla niego bardzo ważną wiadomość - przecisnęłam się obok kobiety. Zatrzymała mnie w połowie drogi.
- Nie! - dała jasno do zrozumienie.
- A gdybym napisała list, przekazałaby go pani?
- Doskonale wiesz, jakie są zasady! Proszę opuść teren ośrodka! -
rozkazała. Zerknęłam jeszcze w szparę drzwi sali terapii zajęciowej i
dostrzegłam chłopaka z ciemnymi włosami i koszulce Rolling Stones.
Westchnęłam i wyszłam na zewnątrz.
- Duffy, kocham cię - Karen tuliła się do smutnego McKagana. Zbyt dobrze pamiętam sytuację sprzed pół roku, kiedy to Gunsi wyjeżdżali na kilka zakontraktowanych koncertów z Aerosmith.
- Nawet nie wiesz, jak będe za tobą tęsknić. Kocham cię. Tak bardzo nie chcę się z tobą rozstawać
- Pospiesz się! - odezwał się Axl.
- Tobie łatwo tak mówić. Zabierasz swoją Erin ze soba i masz wszystkich w dupie. Skarbie, - zwrócił się do mojej siostry - Nie długo sie zobaczymy, obiecuję ci - pocałowali sie jeszcze raz, długo i namiętnie, po czym chłopak odwrócił się i już na nią nie spojrzał.
- Rosemary? - usłyszałam głos Slasha. On też chciał się pożegnać. Rozumiem go. Wtulilam się w niego z całej siły - Do zobaczenia - cmoknął mnie w policzek i poszedł za Duffem. Znowu ten sam obrazek. Pozostaje mi mieć tylko nadzieję, że nic przez ten czas się nie zmieni.
- Jasne, zaraz dam ci ją do telefonu. Mogę cię o coś prosić?
- Wal - czy w tle słychać było śpiew Slasha? Matko...
- Gdyby dzwonił Izzy... Powiedz mu, że mam dla niego bardzo ważną wiadomość.
- Dzwonił do ciebie dwa dni temu, ale nie odebrałaś... - jasna cholera, przeknęłam w myślach.
- Byłam na zakończeniu roku szkolnego u Karen...kurwa. Przekaż mu proszę, to co ci powiedziałam. Lepiej już będzie, jak dam ci moją siostrę - przekazałam jej słuchawkę, a sama zamknęłam się w sypialnii włączając głośno muzykę. Było mi bardzo ciężko. Nie mogłam pogodzić się z tym, co wiem. Najgorsze jest to, że mogę tylko tak sobie tu bezczynnie siedzieć.
- Jadę do Duffa - oświadczyła moja siostra pewnego pięknego, wakacyjnego poranka.
- Chciałaś mi o tym w ogóle powiedzieć, czy liczyłaś na to, że nie zauważę twojej nieobecności?! - wrzasnęłam. Przez przypadek zrzuciłam na podłogę miskę z płatkami, tłukąc ją na drobne kawałeczki i tworząc na środku kuchni kałużę z mleka.
- Nie było jakoś okazji. Ciągne byłaś wściekła, albo płakałaś. Miałam, cie jeszcze tym dobijać?! Chciałam zostawić ci wiadomość. Przecież wiesz, że mi z Duffem nic nie grozi - starała się mnie przekonać.
- Nigdzie nie pojedziesz! - warknęłam - Zgodziłabym się, gdybyś nie rozwiązała tego w ten sposób.
- Nie będziesz mi kurwa matkować! - krzyknęła na całe gardło - A co zrobisz, jeśli teraz wyjdę? Zadzwonisz na policję?! Zgłosisz moją ucieczkę? Za 24h będę już w Japonii i nic nie będziesz mi mogła zrobić.
- Karen do jasnej cholery! - rozdzwonił się telefon jako, że stałam obok podniosłam słuchawkę - Czego! - warknęłam. Karen w tyym czasie chwyciła torbę i pobiegła w stronę drzwi - Stój do jasnej cholery! - krzyczałam za nią. Zastanowiła mnie jednak cisza w słuchawce. Nikt nie dzwoni przecież bez celu - Halo?! - warknęłam.
- Może ja zadzwonię kiedy indziej...
- Nie! - natychmiast oprzytomniałam - Izzy... Cześć. Muszę coś ci powiedzieć. Wiem o czymś bardzo ważnym, ale najpierw powiedz mi, jak się czujesz.
- Jest ok - chwila ciszy
- Jeff... przepraszam, że o to pytam, ale to bardzo ważne, mógłbyś mi powiedzieć, co robiłeś zanim...no wiesz wtedy... urwał ci się film
- Rose...
- To bardzo istotne! - podkreśliłam.
- Byliśmy z chłopakami w hotelowym barze. Zamówiłem sobie drinka... poszedłem do toalety wziąć sama wiesz co i wróciłem, dopiłem go do końca i chciałem iść się położyć, ewentualnie wciągnąć jeszcze trochę, ale chyba tam nie dotarłem, a przynajmniej nie o własnych siłach...
- Dobrze, wystarczy. Posłuchaj mnie uważnie Izzy: Ona dosypała ci coś do drinka! Ta dziewczyna! To była jakaś pieprzona psychofanka, albo inna idiotka - po drugiej stronie słuchawki nastała cisza - Izzy? - zapytałam. Usłyszałam tylko ciągły sygnał, przerwanego połączenia. Jasna cholera.
Wszystko się rozpieprzyło. Nie mam kontaktu z Izzym, ani Gunsami. Najwyraźniej jednym powodem, dla ktorego Duff dzwonił tutaj dwa razy w tygodniu była Karen. Ta zresztą też nie odezwała się do mnie od miesiąca. Maria wyjechała w trasę z Sebastianem, a ja zostałam zupełnie sama. Obawiam sie, że będę musiała zacząć wszystko od początku.
Przeżuwam wstrętne kokosowe musli. Nienawidzę kokosa. Nawet nie wiem, jak to cholerstwo znalazło się w mojej kuchni. Dzwonek do drzwi. Na pewno pomyłka. Jem dalej to paskudztwo. Ktoś puka do drzwi. Nosz cholera jasna! Zerwałam się wściekła z krzesła. Miałam w dupie to, że jestem ubrana wyłącznie w czarne koronkowe stringi i przydługawą czarną koszulkę z Kiss. Otworzyłam drzwi i zmierzyłam od stóp do głów mojego gościa. Upuściłam kubek z gorącą kawą na podłogę.
http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/ Zapraszam na 10 rozdział Zagubionego Księcia :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytam, jak sie ogrnę.
Czy ty musisz mi to robić ? .
OdpowiedzUsuńMusisz ?
Czy ty chcesz abym ja zmarła na zawał ?
Dlaczego ty trzymasz mnie w tej niepewności .
Błagam powiedz ,że to Izzy ,proszę.
No Karen pojechała bo bandzie , to było dość szczere . Musi tego Duffa cholernie kochać.
Co do rozdziału bajeczny ? Ale dlaczego tak skończony i jak już mówiłam jak czytam twoje rozdziały dostaję kompleksów:c
IZZY PRZYSZEDŁ? PRZYSZEDŁ IZZY? TAK? PROOOOSZĘ!
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału: Karen nie zachowała się może najlepiej, ale przecież nie chciała źle dla swojej siostry. A Rose zareagowała aż za bardzo nerwowo. Ale się porobiło pomiędzy nią a Izzym. Wszystko przez jedną, cholerną psychofankę... no i w sumie narkotyki.
Ale przyszedł do niej Izzy prawda? I teraz sobie wszystko wyjaśnią i w ogóle. Chyba, że teraz on będzie stroił fochy.
Albo mogła przyjechać np. zapłakana Karen, albo Slash wyznający jej wielką miłość... Albo jeszcze lepiej NORWESKA FOTOGRAFKA! :D
Rozdział bardzo fajny, dodaj jak najszybciej nowy, bo nie mogę się doczekać.
Pozdrawiam :)
IZZY? IZZY? BŁAGAM, NIECH TO BĘDZIE IZZY. NO NA BOGA Z PODZIEMI!
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny.
NO ALE BŁAGAM, NIECH TO BĘDZIE IZZY ;C
AAAAAAAAAAAAAAAAAAA to Izzy, prawda?
OdpowiedzUsuń♥
a tak po za tym to Rose mogła pozwolić Karen pojechać do Duffa, w końcu dowiedziała się, że ona chce przy nim być, to co jej szkodziło sie zgodzić?
dobra czekam na kolejny z niemała niecierpliwością <3
O kurwa.
OdpowiedzUsuńMoja nadzieja znów odżyła! To nie wina Izziego! HURRA, HURRA, HURRA! Jesteś bogiem, to jest zajebiste, to jest kurwa przezajebiste! Rozwiązałaś sprawę z Izzy'im, ale za to w jakim stylu! Kurwa, zajebiste że ja pierdole!
Duff i Karen-mają się dobrze, bo nie wierze że sytuacja z drinkiem się powtórzy-no przynajmniej nie z Duffem. No może nie nie wierzę, ale mam cholerną nadzieję że będzie dobrze!
No i Rosie i Izzy. Ona go kocha, kochała cały czas, tylko teraz tego tak nie tłumi. I będą żyli długo i szczęśliwie!
Mam pewne podejrzenia co do gościa Rosemary. Ona miała na początku chłopaka który ją maltretował. Wybacz, ale z imienia nie pamiętam. Ale rozum podpowiada że to on. Natomiast serce mówi że to Izzy, ale on chyba wciąż siedzi na odwyku, czy coś w tym stylu. Na to że to Stradlin mam kurewską nadzieję, ja w to cholernie wierzę. A może to ktoś inny. Zapłakana Maria lub Karen, albo -nie ogarniam skąd mi takie rzeczy do łba przychodzą-roztrzęsiony Duff, który mówi jej że coś jest nie tak z Karen. Ale w to wątpię, bo raczej by nie upuściła miski na jego widok.
Ech, chyba mózg mi się przegrzał i dlatego pierdolę takie głupoty. Albo bo prostu taka jestem i dopiero teraz to zauważyłam.
No w każdym bądź razie jest zajebisty, jest w chuj zajebisty!
W sensie że rozdział jest zajebisty, a nie mózg :D
Usuń*.*
OdpowiedzUsuńuwielbiam, jak dajesz rozdziały tak często . <3
NIECH TO BĘDZIE IZZY !
aaaaa .... chcę następny rozdział ;c
dlaczego ona nie ma przyjaciół ? to smutne ... ale wiem mniej więcej, jak to jest . nie fajne uczucie ... dostajesz smsa i masz ogromną nadzieję, że ktoś sobie o Tobie przypomniał, ale to kolejny konkurs z BMW do wygrania ...
IZZY?? Niech to będzie on proooszę. Czekam na następne. Super
OdpowiedzUsuńA ja tam nie tiwrdzę, że jest to Izzy. Bedę inna, haha.
OdpowiedzUsuńJak już kiedyś wspominałam, to miałam przez pewien czas wrażenie, że będzie rozbudowany jakiś wątek z przeszłosci Rose. I teraz tak własnie sobie myslę, że to jest ktoś, kto bytł na tych zdjęciach w jakimś tam rozdziale. Bo tam na jednym znich była Rose z jakimś facetem. Haha. I tyle mam do powiedzenia na ten temat :D
Chętnie przeczytam, tylko pisze, że nie znaleziono bloga :/
OdpowiedzUsuńO ludu mój najukochańszy. Nie. Nie. Nie. Albo może inaczej zacznę.
OdpowiedzUsuńCzytam i generalnie mi się podoba, bo wiesz, że lubię to opowiadanie. Izzy, zdrada, odejście z GN'R. Ech...no cóż. Czytam dalej. Alma. Oczywiście najpierw mi się skojarzyło ze sklepem. Przespała się z Izzy'm. Że co, kurwa!? Do mnie za późno docierają niektóre informacje, ale przynajmniej mamy Szwecję C:
No i końcówka...ja bym chciała żeby był to Stradlin, ale nie wiem czemu nasuwa mi się na myśl Bach o.O
Za dużo myślę a rozdział bardzo ciekawy :)
Pozdrawiam czekam i zapraszam na nowy http://zakazane-fontanny.blogspot.com/ :)
Lololololo! Nie wierzę, że to Izzy, nie przyjmuję tego do świadomości:P Super rozdział, szybko je dodajesz i nie nadążam komentować, bo nie było mnie ostatnio jakiś czas:) Mam nadzieję, że nadrobię materiał:)
OdpowiedzUsuńZapraszam również do nas, bo jest kolejny rozdział: http://linkin-park-soldiers.blogspot.com/
U mnie mała informacja...
OdpowiedzUsuń