sobota, 15 grudnia 2012

Rozdział 22

- Halo, Slash? Idziecie może do Izziego? - odebrał dopiero po 11 sygnałach. Gdyby człowiek dzwonił do Gunsów, bo potrzebowałby pomocy, prędzej padłby trupem, zanim usłyszałby oczekiwane "Czego?!".
- No, ale najlepiej jutro z rana. Nie wszyscy są w najlepszym stanie po wczorajszym piciu - wyjaśnił
- Tak pomyślałam, może przynieślibyście dla niego jakiś prezent świąteczny, co? Kupiliście te kasety? - zasugerowałam.
- Duff i Axl wybierali. Jak by co, nie miałem z tym nic wspólnego - ostrzegł
- Jasne, to ja już nie przeszkadzam. Pewnie spałeś...
- Luz, Mała - chciał się rozłączyć, ale przypomniało mi się coś bardzo ważengo
- Slash? Jesteś jeszcze tam? - przytaknął - Nocowała u was Karen?
- Skąd mam to wiedzieć? Nie widziałem jej od wczoraj, kiedy żegnaliśmy się w szpitalu - odpowiedział cierpliwie.
- No nic, dzięki - odwiesiłam słuchawkę na ścianę. Naprawdę się o nią martwiłam. Kolejna osoba, na której mi zależało leżała w szpitalu, a moja przyjaciółka właśnie zasnęła ze świeżymi śladami łez na twarzy. Nie za bardzo wiedziałam, co mam zrobić z Parisem. Ani to pora na to, by poszedł spać, ani na karmienie.
- Ciocia się z tobą pobawi. Damy pospać mamusi  - szepnęłam do uroczego chłopczyka z wielkimi, ciemnymi oczami. Był i 'samolocik' i 'akuku'. Słodziak śmiał się szeroko, a czas mijał. Zaczęła dochodzić 5 po południu.
- Maria? - szepnęłam.
- Hm... - otworzyła oczy - Rozz? Co ja tu...? Jezu, ktora godzina? - podskoczyła, jak opażona.
- Spokojnie. Nakarmiłam Parisa, zmieniłam mu pieluchę, pobawiliśmy się, a teraz śpi już od dwóch godzin.
- Ja cię tak strasznie przepraszam. Pewnie masz swoje plany i w ogóle...
- Nic się nie stało. Zostań u mnie na kolacji. Ja muszę tylko na godzinkę skoczyć do Izziego. Narzuciłam na siebie kurtkę.
- Jesteś pewna? - spojrzałam na nią z góry. Uśmiechnęła się szeroko. Miałam dziś do zrealizowania dwie rzeczy. Weszłam do pierwszej budki telefonicznej i wybrałam dobrze znany mi już numer
- Halo?
- Sebastian? Musimy się spotkać - rzuciłam niecierpliwie.
- Teraz? Wiesz, jestem trochę zajęty...
- Tak, teraz. Gdzie jesteś?
- W domu
- W takim razie będę tam za kwadrans - rozłączyłam się szybko. Droga strasznie mi się dłużyła. W końcu jednak stanęłam pod ciemnobrązowymi drzwiami małego domku. Zapukałam kilkakrotnie i weszłam do środka, ponieważ Bazz nie pofatygował się, by mi je otworzyć. Siedział, jak ostatnia ofiara losu nad butelką wódki.
- Co jest? - usiadłam obok niego.
- Po co chciałaś się ze mną spotkać? - rzucił moje pytanie mimo uszu.
- Musimy porozmawiać... - odsunęłam mu z twarzy kilka kosmyków - O tobie, stary!
- A czym sobie zasłużyłem, by być tematem numer 1? - sięgnął po butelkę. Wyrwałam mu ją z ręki w połowie drogi.
- Dlaczego Maria przyszła do mnie dziś w takim stanie?
- Jest u ciebie? - Odkaszlnął - Z Parisem? - przytaknęłam - To dobrze...
- Nic nie jest dobrze. Czemu się tak zachowujesz? Jakby ci w ogóle nie zależało. Na niej, na twoim synu, na rodzinie?
- To nie tak - wybełkotał.
- Możesz jaśniej, czy będę musiała zgadywać?! - zirytowałam się.
- To wszystko kurwa, nie jest takie łatwe! Zrozum w mojej rodzinie nigdy nie obchodzono świąt, nie wiem, jam mam się zachować. Wiem, że Maria była na to wszystko bardzo napalona. Być może miała jakąś rodzinną wizję nas trojga przy kominku, ale to nie dla mnie! Nie czuję się w tym!
- I dlatego pijesz?! Bo nie możesz z sobie z tym poradzić? Nie potrafisz przywyknąć do tego, że masz RODZINĘ?! Dobrze wiesz, jakie wątpliwości miała do ciebie Maria, gdy dowiedziała się, że jest w ciąży. Przekonałam ją, że nie ma się czego obawiać, że cię znam i nigdy się nie zawiodłam, ale najwyraźniej nie miałam racji.
- Muszę odezwać się do niej i jakoś to wszystko załagodzić - burknął.
- Myślisz, że oszukując siebie sprawisz, że wszystko będzie po staremu?! - wstałam z miejsca i ruszyłam w stronę wyjścia - Zadzwoń, kiedy będziesz trzeźwy - rzuciłam na odchodne.
Musiałam trochę odetchnąć, dlatego całą drogę z mieszkania moich przyjaciół do szpitala pokonałam pieszo. Dochodziła 19. Ciekawe, czy jeszcze wpuszczą mnie na oddział. Natknęłam się w recepcji, na pielęgniarkę, ktora już dobrze mnie znała. Bez problemu dostałam się do sali Izziego.
- Hej - uśmiechnęłam się szeroko. Bez względu na to, co  by się działo w moim życiu, za każdym razem cieszę się, gdy go widzę. Szanuję każdy moment, kiedy mogę z nim porozmawiać, przytulić. Rozpływam się, gdy czuję jego ciepłe wargi na mojej skroni, lub policzku. Naprawdę jest z nim coraz lepiej. 
- Cześć skarbie. Już myślałem, że sobie dzisiaj odpuścisz.
- Masz mnie dość?! - zażartowałam - Założę się, że tak naprawdę chcesz, żebym siedziała tu cały czas - zaryzykowałam swoim stwierdzeniem. Nie byłam tak do końca tego pewna. Może faktycznie chciałby odpocząć od mojego towarzystwa.
- No dobra, rozszyfrowałaś mnie... Ej, co jest? - przez moment przestałam kontrolować mimikę swojej twarzy i pojawił się na niej lekki grymas.
- Pamiętasz, opowiadałam ci o tym, jak Maria i Sebastian się kochają? - patrzył na mnie z takim zrozumieniem, jakby już prześwietlił mnie na wylot i wiedział, co chcę powiedzieć - Chyba mają kryzys... znaczy się na pewno. Bazz dużo ostatnio pije. Nawet świąt nie spędza razem z rodziną. Dzisiaj rano Maria przyszła do mnie z Parisem cała zapłakana. Rozmawiałam już z Bachem, ale chyba przyniosło to mały skutek. Zresztą, co ja ci będę truła, mów lepiej, jak się czujesz - wzięłam głęboki oddech i starałam się odsunąć problemy moich przyjaciól na bok.
- Coraz lepiej, ale strasznie mnie irytuje to, że nie mam takiej władzy nad swoim ciałem, jakbym chciał .
- A ja mam coś dla ciebie. Pomyślałam, że trochę polepszy ci humor - wyciągnęłam z torebki małe prostokątne zawiniątko. Spojrzał na mnie, zmrużył oczy, po czym raczął rozwijać papier - Ta cisza, kiedy nikogo nie ma obok ciebie, musi być wkurzająca, dlatego kupiłam ci walkmana. Umówiłam się z chłopakami, że sprezentują ci parę dobrych kaset - Izziemu zaświeciły się oczy. Ja na jego miejscu dostałabym do głowy od patrzenia na przeciwległą białą ścianę - Przyjdą tu z samego rana. Axl już nie może się doczekać, kiedy będziecie mogli pisać razem teksty.
- Ciekawe, kto teraz będzie wymyślać do nich melodię, skoro ja nie mogę...
- Oj, zawsze musisz znaleść coś negatywnego? Przyciągnie ze sobą Slasha. Nie wiem, czy już zdążyli ci się pochwalić, ale przez te kilka miesięcy Guns N' Roses stało się bardzo popularne - brunet spojrzał na mnie z zainteresowaniem.
- Znają nas już w całej Kalifornii? - zapytał. Miałam ochotę parsknąć śmiechem. Byli przecież popularnii na całym świecie. MTV puszczało Welcome To The Jungle przynajmniej raz w ciągu godziny.
- Dostaliście propozycję trasy z Aerosmith, Izzy
- Żartujesz?! Ale skąd usłyszeli o naszym zespole? - dopytywał.
- Jesteście na listach przebojów w Stanach, Wielkiej Brytanii, a nawet Japonii. Już sprzedano ponad milion Appetite For Destruction - Stradlin wybuchł śmiechem.
- Kocham to twoje poczucie humoru - wydukał, tłumiąc kolejny napad głupawki. Tak? To może radio przemowi mu do rozsądku. Wstałam z krzesła i wyszłam z sali. Musiał zrobić wtedy naprawdę głupią minę. Wróciłam po pół minucie z odbiornikiem w ręce. Podłączyłam kabel do gniazdka i ostawiłam na pierwszej, lepszej stacji. Akurat kończyły się wiadomości.
- "A teraz specjalnie dla tych, ktorzy wybierają się w prawdziwą dżunglę dzisiejszego wieczora. Na dobre rozpoczącie poświątecznego weekendu" - usłyszałam przedmowę prowadzącego, a następnie pierwsze dźwięki wspomnianego wcześniej singla.
- O - J - A - P - I - E - R - D - O - L - E ! - przeliterował z szeroko otwartymi ustami.
- Widzisz kochany - usiadłam z powrotem obok - Trzeba wierzyć swojej dziewczynie - cmoknęłam go w usta. Chciałam się odsunąć, ale przedłużył pocałunek. Jak, ja cię kocham, Jeff!!! - krzyczałam wewnątrz siebie.
***
Kto jeszcze nie wpisał się an listę informowanych?
Taak, zbliżają się święta!!! Będę mogła w spokoju napisać parę rozdziałów do przodu :) Jak ja tęsknię za tym zapałem, który miałam podczas wakacji.
I taka jeszcze krotka informacja: To, że nie komentuję wpisów na waszych blogach, nie znaczy, że ich nie czytam. Otóż czytam, zawsze. codziennie. Tyle, że z komórki nie mam możliwości dodania komentarzy, a później, jak już jestem na komputerze, to zapominam, co chciałam napisać ;)

18 komentarzy:

  1. To się Izzy zdziwił. Zastanawia mnie tylko fakt, jak oni sobie załatwili trasę z Aerosmith, jak ich gitarzysta leży w szpitalu? Ale to taki szczególik. Dobra, to gdzie ta Karen? E tam, pewnie u Duffa w pokoju. Hahaha. No to mu życie umilą tym walkmanem i kasetami, bo pewnie chłopak już tam głupiał. Swoją drogą, mam nadzieję, że Izz szybko z tego wyjdzie. I zacznie już sobie pogrywać i... szykować się do trasy z Aerosmith! Mam nadzieję, że dodasz jeszcze jakiś rozdział w ten weekned. Czekam więc na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trasa stoi na razie pod znakiem zapytania. Gunsi nie przyjęli jeszcze tej oferty tak na 100%, bo przecież nie wiedzieli, kiedy Izzy się obudzi. Ha Ha, tak Karen na razie jest u Duffa. Na pewno będzie jej więcej w następnym rozdziale ;)Na nowy rozdział w ten weekend niestety bym nie liczyła :( Ale idą święta, co się równa masą wolnego czasu. Potem ferie (a jestem pierwsza tura). Chciałabym w tym czasie poświęcić się także pewnej rzeczy, którą piszę sobie powoli już od jakiegoś czasu. Może nawet utworzę nowego bloga do tego o.O Jeszcze sama nie wiem...

      Usuń
  2. Hmmm.. Sebastianowi oddwala. Dobra, ja tam rozumiem, że w domu, to nie miał świąt i nie miał tego wzroca, ale chyba jednak nie jest tak trudno posiedzieć z rodziną przy choince? Z reszta, to on sam powiedział, że to nie dla niego. To mi bardziej teraz wygląda na to, że on po prostu nie chce, a nie że nie wie, jak się zachować. Bo jak by twierdził, że to jest dla niego, to by się chociaż mimialnie starał, a on nic. Maria z dzieckiem sobie gdzieś poszła, a on pił i się nawet tym nie przejął. Ha, przyszła Rossie, to mu powiedziała gdzie są, to niby tak jakby się ucieszył, ale wczesniej, to też nie wykazwał jakiegoś zmartwienia z tego powodu, że nie wiedział, gdzie są. To jak dla mnie, to Sebastian, po prostu świadomie wszystko olewa, bo mi się nie chce, a głupio się tłumaczy, że nie wie, jak bo nikt mu nie pokazał.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział i ta reakcja Izzy'ego kiedy usłyszał ich kawałek w radiu xD haha a tak przy okazji to zapraszam do nas. Pojawił się już drugi rozdział:D http://linkin-park-soldiers.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdzie jest Karen ? hm... ja tu się nastawiłam na jakiś gruby romans ze Slashem a tu brak Karen :D
    ^^
    Fajnie ,że ze Izzym wszystko ok i szkoda mi Sebastiana Marii i ich synka :c
    Ale pozbierają się dadzą radę . :) MUSZĘ :)
    Mam nadzieję,że będzie więcej Slasha ♥
    Rozdział mi się bardzo podoba i fajnie ,że czasem w małych sprawach robisz tak dużo opisu uwielbia to *.*
    Za jakąś godzinkę półtorej jak się zbiorę będzie u mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczerze?
    Przepraszam Cię, ale jakoś nie podszedł mi ten rozdział. Nie chcę cię tu jakoś dołować, czy obrażać czy coś. Bo wiesz, że uwielbiam to, jak piszesz. Jakoś tak wydał mi się mało ciekawy.
    Ale no nic. Może to wynika z mojego nastroju.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurwa kurwa kurwa!
    Rozdział zajebisty, jak kurwa zawsze :D
    Popularni na całym świecie Gn'R, którzy lecą na MTV(swoją drogą to widziałam na MTVrocks November Rain, ale te cioty puścili tylko tą pierwszą część. Bez końcówki!) no i propozycja trasy z Aerosmith, oj będzie sie działo!
    No i Bazz. Rossie chyba nie za bardzo sobie poradziła z przygadaniem mu do mózgu. Nie prebiła się przez tarczę Alkocholową. Teraz Maria powinna się wkurwić jak cholera, i go zostawić, to wszystko do niego dotrze, że był zły itd. A potem ją przeprosi i będą żyli długi i szczęśliwie :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Izzy zawsze wie czego potrzebuje jego ukochana :D No i się zdziwił chłopak, że cały świat ma fazę na Guns N' Fuckin' Roses!
    I kurde Bach mnie drażni, kocha Marię, a nie umie spiąć swojej zacnej dupy i jej to jakoś bardziej okazać, że mu zależy czy coś.
    a tak btw. to dodałam mini mini coś na bloga. z resztą sama zobacz.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na rozdział 13 na http://during-the-november-rain.blogspot.com/ ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Elegancko skomentuję w czwartek albo w piątek. Wybacz, ale mam ostatnio za mało czasu :c
    Aha, czy mam dalej informować o swoich blogach?

    OdpowiedzUsuń
  10. http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/ zapraszam na dodatek specjalny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. mogłabym cię prosić o kontakt?
    duff1987@op.pl
    pozdrawiam
    Duffowa (dust-n-bones)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dlaczego ja dopiero teraz komentuję? Tak to jest, jak się czyta, a później się zapomni napisać komentarz! Wybacz :c

    Noo... trasa z Aerosmith! Łuuu ;DD
    Jezu niech się Sebastian ogarnie ;/ Potrzebny mu kubeł zimnej wody na głowę ;P
    No i wiedziałam, że Karen coś z Duffiastym ;PP
    Przepraszam, że ten komentarz jest taki krótki i nieskładny, ale rozdział czytałam już dawno i nie pamiętam, co chciałam wcześniej napisać ;)

    Przy okazji zapraszam do mnie na dodatek świąteczny ;P
    here-today-gone-to-hell.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. http://zagubiona-we-wlasnym-swiecie-gnr.blogspot.com/ - nowy ; >

    OdpowiedzUsuń
  14. Nowy na twoja-moc.blogspot.com ; 3

    OdpowiedzUsuń
  15. cały dzień siedzę i czytam twoje opowiadanie :D

    OdpowiedzUsuń