piątek, 2 listopada 2012

Rozdział 26

- Slash! - pisnęłam radośnie. Facet objął mnie mocno ramionami i poderwał w górę, kręcąc wokół własnej osi. Namiętnie się pocałowaliśmy.
- Pieprzony miesiąc! Jak ja za tobą kurewsko tęskniłem - przytulił mnie jeszcze mocniej.
- A myślisz, że ja nie? Kocham cię - szepnęłam.

Gitarzysta pobiegł radośnie na górę.
- Gdzie jest Aly? - zapytał smutno.
-W żłobku. Co prawda powinnam zabrać ją do domu dopiero za dwie godziny, ale jeśli chcesz, możemy po nią pojechać. Już piętnaście minut później byliśmy na miejscu. Alice szczerzyła się do Slasha na wszystkie możliwe sposoby. Wróciliśmy do domu, a on zaniosł małą do naszej sypialni. Jakież było jego zdziwienie, kiedy obok szafy zobaczył stojącego akustyka.
- No co? Nudziło mi się trochę. Po za tym, skoro możesz już grać, to gitara przestaje być w tym domu tematem tabu, co nie? - podszedł do instrumentu i złapał go w dłoń. Usiadł na fotelu, ułożył sobie go wygodnie na kolanach i trącił puste struny. Alice zasnęła, a ja cicho wymknęłam się z pokoju, zamykając szczelnie drzwi.

Zabrałam się za obiad, wysyłając ówcześnie maila z dokumentami dla Izziego (jakieś mało istotne rozliczenia). Ktoś objął mnie swoimi ciepłymi ramionami i połaskotał loczkami po szyi.
- Muszę wyjść gdzieś na chwilkę. Za góra 20 minut będę z powrotem - oznajmił. Wrócił w sam raz na obiad, uśmiechając się pod nosem. Uniosłam brew, a on ukrył swoje oczy pod warstwą gęstych włosów.
- Uważaj, bo je sobie zamoczysz w zupie - zażartowałam.
- Ekhem... Co byś powiedziała na to, gdybyśmy wyjechali za dwa tygodnie na kilka dni do Vegas?
- Czemu nie, tylko masz jakiś konkretny cel? - wciągnęłam długi makaron spaghetti do ust
- Moglibyśmy na przykład zmienić swój stan cywilny? Wiesz, kieckę już masz...
- O rzesz ty, wszystko zaplanowałeś?!
- Noo - przeciągnął ostatnią gloskę - A ty obiecałaś, że mnie w końcu ukarzesz za te tajemnice, więc czekam - pokręciłam z uśmiechem głową i wpiłam się w jego usta - Co ma być kara? - wyszeptał. Przenieśliśmy się do sypialni dla gości, by nie obudzić Alice. Było bardzo miło, do momentu kiedy nasze igraszki przerwał telefon od Izziego
- Stradlin do cholery! Zawsze dzwonisz wtedy, kiedy nie trzeba!
(...)
- Acha
(...)
- Jasne, tylko...
(...)
- Próby? On w ogóle jeszcze je robi? Stary cały czas nie wiem, czy to jest dobry pomysł
(...)
- Wiem, że już się nie mogę wycofać
(...)
- Dobra, do zobaczenia
- To Izzy? Co było tak ważne, że musiał nam przeszkodzić?
- W zasadzie to normalni ludzie o tej porze wracają z pracy, więc nie miał złych intencji - usprawiedliwił przyjaciela.
- Planujesz jakiś występ?
- Niee, niby czemu tak myślisz
- Mówiłeś coś o próbach...
- Stradlin chciał zadzwonić do Duffa, ale wahał się, bo myślał, że ten jest na próbach - I tylko po to dzwonił? Nawet Alice by się na to nie nabrała - Wyluzuj Tay, wszystko jest w porządku. Mylesowi lada dzień urodzi się syn, a później zabiera się za nagrywanie płyty - zmienił temat. Niech ci już będzie, ale jeszcze kiedyś do tego wrócimy.

Wierzcie lub nie, ale czas do naszego wyjazdu minął bardzo szybko.Spędzaliśmy bardzo dużo czasu z Londonem i Cashem, którzy pokochali małą do tego stopnia, że nie chcieli się z nią rozstawać. Moja matka odwołała przyjazd z przyczyn 'niezależnych od niej'. Do opieki nad Alice sam zgłosił się wujek Izzy. Obawiałam się, że nie da sobie rady, ale zapewnił mnie, że jeśli coś będzie nie tak, to natychmiast zadzwoni i zwróci się o pomoc do mojej Nessi. Wieczorem dotarliśmy do Vegas, zameldowaliśmy się w hotelu i spędziliśmy wieczor w pobliskim barze.
- Chodź  - pociągnął mnie za sobą - Przebieraj się w tę nową sukienkę - rozkazał
- Ale...
- No dalej - popędzał mnie.
Stanęliśmy przed jakaś białą kapliczką na obrzeżach miasta
- Chyab sobie żartujesz?! Chcesz wziąć teraz ślub?
- Czemu nie? Wolisz jakąś kapliczkę tematyczną? Nie wiem... piekło? Sala tortur? Czy możemy pozostać przy tej zwyczajnej?
- Eee.. ta może być, ale nie powinniśmy tego jakoś lepiej zaplaniować?
- Chrzanić planowanie. Liczy się to co jest tu i teraz. Kochasz mnie?
- Slash, jak możesz w to wątpić...
- Więc pewnie odpowiesz mi 'TAK', prawda?
- No tak, ale
- Nie ma żadnego 'ale' a jutro wieczorem czeka cię niespodzianka numer 2, ale o tym poźniej. Chodź - zaciągnął mnie do środka.
Wewnątrz wszystko było białe... ściany, ławki, podłoga. Slash zniknął za drzwiami obok małego ołtarza, a ja przysiadłam na ławce.
- Witam zakochanych - razem ze Slashem z pomieszczenia wyszedł jakiś urzędnik ubrany w skromny garnitur - Pan Hudson uzupełnił już wszystkie dane, zaczynamy? - cicho przytaknęłam. Koleś odklepał znaną wszystkim formułkę. Nie sądziłam, że miło tak mało romantycznej atmosfery będę w stanie uronić potok łez. Po słowach 'Może pan pocałować pannę młodą', Slash objął dłońmi moją twarz, starł kciukami łzy, które zatrzymały się na moich policzkach i namiętnie pocałował. Przytulił mnie mocno i wolnym krokiem wyszliśmy na zewnątrz. 
- Wiesz, co teraz powinniśmy zrobić? - zaczął cicho
- Skoro ślub nie był według ogólnie przyjętej tradycji, nie musimy zaliczać nocy poślubnej - wyszczerzyłam szeroko zęby. Slash zrobił minę, jakby ktoś podarował mu nową gitarę, a zaraz potem ją odebrał i powiedział, że tylko żartował.
- Ale chyba nie odmówimy sobie takiej przyjemności...
- Jak ty mnie dobrze znasz - przytuliłam sie jeszcze mocniej.

Obudziliśmy się około godziny 14. Slash z lekkim przerażeniem spojrzał na zegarek.
- Śpieszysz się gdzieś? - zapytałam, kiedy zaczął się szybko ubierać i pomylił przód koszulki z tyłem.
- Właściwie to tak. Mam coś do zrobienia. Taylor - przysiadł na łóżku i chwycił moje dłonie - Proszę przyjdź dzisiaj na 20 do Hard Rock Hotel and Casino, dobrze?
- Kolejna tajemnica? - zapytałam.
- Yhym - pocałował mnie w usta i popchnął na poduszki, błądząc chłodnymi dłońmi pod materiałem koronkowej koszulki.
- Czy ty czasami gdzieś się nie wybierałeś?
- Cholera - zaklął pod nosem - Do zobaczenia wieczorem skarbie - i wyszedł z pokoju. Ubrałam się w wygodne szorty i białą koszulkę na ramiączkach. Zamówiłam lekkie śniadanie, które potem zjadłam i wyszłam na spacer po małych kopiach najpiękniejszych miast świata. Zrobiłam sobie zdjęcie przy Sfinksie i wieży Eiffla. Wypiłam drinka w jednym z modniejszych kasyn i przed 18.30 wróciłam do hotelu. Chciałam włączyć telewizor na jakiejś stacji muzycznej i wziąć prysznic, ale odbiornik był chyba uszkodzony i nie dało się zestroić żadnego kanału. Trudno. Ubrałam wysokie czarne szpilki, czarne leginsy i czarną, zwiewną tunikę z wąskim, złotym paskiem w talii. Spięłam moje gęste włosy w wysoki kok. Do tego duże złote kolczyki i byłam gotowa. Nie miałam zielonego pojęcia, po co Slash chciał mnie tam ściągnąć, ale najwyraźniej miał jakiś powód. Wsiadłam do taksówki i półgodziny później byłam już na miejscu. Co?! Slashowi chyba się coś pomyliło? Nie wierzę, żeby chciał iść na Jego koncert... Todd? Co ty tu robisz do jasnej cholery? Co się dzieje? Może mi to ktoś łaskawie wyjaśnić?!

17 komentarzy:

  1. Przepraszam, że ostatnio nie komentowałam, ale chcę, żebyś wiedziała, że czytałam na bieżąco, tylko po prostu ostatnio wszystko dzieje się na wariackich papierach i nie było jak. Ale rozdział fajny, jak mniemam, opowiadanie się już kończy i w sumie szkoda :( I nie wiem, czego mam się spodziewać po tym, co się teraz stało, więc czekam z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze, się porobiło. Ale Slash to wszystko ukartował. Haha. Zaplanowane i dopięte na ostatni guzik. Wujek Izzy i mała Alice. Ale słodki obrazek... Wracając do ślubu to mi się bardzo podoba ten pomysł z Vegas. Rozdział fajny i bardzo pozytywny. Żal mi będzie się rozstać z tym opowiadaniem. Czekam na kolejne rozdziały :) I zapraszam do mnie na rozdział 8 ill-still-be-thinkin-of-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. O mamo *-* Jaki miły i pozytywny rozdział! Ten ślub, na początku nie ogarnęłam. Ale potem się tym zaczęłam jarać, to wyszło tak fajnie, z zaskoczenia i Tylor z tym tekstem o nocy poślubnej mnie rozwaiła, hah ;D No i oczywiście ta końcówka z Toddem...jestem ciekawa jak dalej się to potoczy a teraz ja zapraszam na nowego bloga z drugim (w sumie trzecim) opowiadaniem o nieco innej tematyce :) http://zakazane-fontanny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyobraziłam sobie Izzy'ego z Aly na rękach, o ja cięę *.*
    "Czemu nie? Wolisz jakąś kapliczkę tematyczną? Nie wiem... piekło? Sala tortur?" <--- Genialne >.<
    Świetny rozdział, jak zwykle ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. No jarzę do konca koncówki, ale to się wytnie.

    No ja tam nie wiem, czemu Tay się tak zaskoczyła ten ślubem. Przecież Slash jej mówił o Vegas zanim pojechał do Niemiec na leczenie i tak dalej. No chyba, że Tay przez ten czas zapomniała o tym wszystkim. To też jest całkiem mozliwe. Hmm.. no ale fajnie, że już wrócił, ze juz wszystko jest dobrze i ogólnie, ale powiem Ci, za jakoś mi tak za duzo ostatnio sielnaki. Wiem, jestem wredna, ale ja tu potrzebuje krwi, haha. Taki ze mnie wampir emocjonalny :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ślub w Vegas *_*
    Tylko szczerze mówiąc, myślałam, że skoro ślub jest w Vegas to będzie im go udzielał Elvis Presley (w sensie jakiś koleś za niego przebrany) ;P
    Myles tatusiem <3 :DDD
    Izzy, jako opiekun Aly? Awwww *___*
    W ogóle ten rozdział jest świetny, piękny i cudowny XD

    OdpowiedzUsuń
  7. http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/ zapraszam na rozdział 3 opowiadania Zagubiony Książe :)

    OdpowiedzUsuń
  8. http://welcome-to-the-hel-lxx.blogspot.com/
    nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ekhm, ale w tym rozdziale nic nie było z punktu widzenia McKagana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj dobra, źle się wyraziłam ;) Chodziło mi o ten moment, kiedy Margi przyszła do Duffa (Miałam na myśli bardziej wątek, a nie punkt widzenia).

      Usuń
  10. Hej, tak swoją drogą...mam powiadamiać póki co o nowych rozdziałach na nowym blogu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, póki co zapraszam na piąty rozdział na http://tacy-pozostaniecie.blogspot.com/ :)

      Usuń
  11. U mnie nowy rozdział.^^
    dont-cry-in-november-rain.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Wykurwiste jak zawsze!
    Zapraszam na rozdział numer 5 o Danny!

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeśli lubisz opowiadania o Guns N' Roses może moje Cię zainteresuje. Serdecznie zapraszam na: http://used-uphas-beens.blogspot.com! (:

    OdpowiedzUsuń