środa, 31 października 2012

Rozdział 25

 Nie miałam czasu na korektę, sprawdzanie błędów itp. Dzisiaj wybieram się z mamą na sprzątanie grobów, a jutro czeka na mnie Gdańsk. Może uda mi się coś napisać  na telefonie.

- Cześć skarbie, opowiadaj, co u ciebie. Jaki minął dzień? -  rozmawiałam ze Slashem przez Skype. Zdawaliśmy sobie wtedy nawzajem raport, z całego dnia.
- Jutro jedziemy z Perlą na zakupy, a teraz jest ze mną Nessi, także nie nudzę się
- Wczoraj miałem masę badań i za dwie godziny mam zabieg
- Co?! Już? - najwyraźniej na mojej twarzy pojawiło się przerażenie, które z łatwością mógł dostrzec.
- Spokojnie. Lekarze wszystko mi wytłumaczyli. Będzie dobrze - uśmiechał się do mnie. Mała zaczęła kręcić się w łożeczku i cicho popiskiwać.
- Poczekaj sekundkę - wyciągnęłam ją z łóżeczka i przyniosłam do laptopa - Patrz, kto chciał się z tobą przywitać - zwrociłam się do Slasha
- Hej, Maleńka - teraz na jego twarzy zagości prawdziwy, szeroki uśmiech.
- Powiedz coś do taty?
- Ha ha, chyba hędziemy musieli jeszcze na to trochę poczekać - skomentował Slash. Uniosłam jedną brew do gory.
- Powiedz tata, ta-ta - sylabowałam - No pochwal się, co umiesz...
- Taata - wypiszczała. Wyszczerzyłam zęby na znak tryumfu - Powiedziała to dwa dni temu - oczy gitarzysty zaiskrzyły się.
- Panie Hudson, proszę kończyć te rozmowy. Muszę przygotować pana do operacji - do sali weszła pielęgniarka.
- Jakiej operacji? - odezwałam się - Mówiłeś, zę to tylko zabieg
- Tay, nie martw się. Idź spać, dobrze? Kocham cię Słońce i ciebie Mój Mały Płomyczku też - posłał nam buziaki i rozłączył się.

 - Śniadanie! - Nessi łaskotała mnie po nosie. Stłumiłam kichniecie. Usiadłam na łóżku i upiłam łyk herbaty - Muszę lecieć do pracy. Zawiozę Alice do żłobka, co? - zaproponowała.
- Czemu nieee - ziewnęłam.
- Plakalas? Dlaczego nie zeszlas z góry wieczorem na lampke wina?
- Rozmawiałam ze Slashem. Czekał na zabieg, który miał się odbyć dzisiaj w nocy. Kurde. mam rażenie, że coś przede mną ukrywa...
- Niby czemy miałby kłamać?
- Słyszałam, jak do sali weszła pielęgniarka i mówiła coś o operacji... Przecież zabieg, a operacja to ogromna różnica
- Może nie chciał byś się denerwowała? Zadzwoń do niego, co? Zobaczysz, że powie ci to samo, co ja
- Teraz w Niemczech jest noc. Niech się wyśli. Muszę się czymś zająć, bo zwariuję.
- Może zadzwoń do Perli? Ona zawsze ma dla ciebie czas.
- Za dwie godziny spotykamy się w centrum handlowym, więc raczej nie ma to sensu.
- Jak chcesz, ale dzwoń jakby coś... o każdej porze, jasne? - cicho przytaknęłam i mocno przytuliłam swoją przyjaciółkę - Dzięki za śniadanie - rzuciłam na pożegnanie. Chwilę później usłyszałam, jak odjeżdżała swoim nowiutkim autem.

 To był naprawdę świetny pomysł. Ledwo nadążałam za Perlą biegającą między wieszakami i dzięki temu nie mogłam narzekać na nudę.
- Może przymierzysz tę? - wskazała na chabrową sukienkę bez ramiączek.
- Ale po co? Przecież nigdzie się nie wybieram...
- No to co. Kobieta ma ładnie wyglądać. Myślisz, że nie będziesz miała okazji iść w niej na jakąś kolację? Taka laska, jak ty? Ha Ha dobre sobie. Dalej, zasuwasz do przymierzalni, a ja tutaj poczekam - nie dało jej się niczego wyperswadować, po prostu przytaknęłam.

- O ja! Mówiłam, że będziesz wyglądała świetnie! Musisz ją wziąć! I te buty - klepnęła granatowe pudełko, które trzymała w dłoniach.
- Ale ja naprawdę nie...
- Chodź do kasy, bo trzeba odebrać Alice - popędziła mnie.
- No dobrze, może masz rację - uśmiechnęłam się pod nosem.
- Załatwiłam ci towarzystwo - powiedziała, gdy byłyśmy w drodze do domu razem z Alice, którą wcześniej odebrałyśmy ze żłobka - Wiesz, ja mam dzieciaki, ale Vanessa chętnie zostanie na noc
- Skąd znasz moją Nessi? - zapytałam zdziwiona.
- Pomagałyśmy trochę Slashowi w urządzaniu waszego domu. Nie masz chyba nic przeciwko?
- Nie, ale... dziękuję. Nie miałam o niczym zielonego pojęcia. Slash mi nie nie...
- Wiem, że nic ci nie mówił, bo to miało zostać wyłącznie między naszą trójką i dekoratorką wnętrz. Zatrzymałyśmy się pod domem. Pożegnałam się z Perlą, zabrałam Alice i weszłam do środka.

Ubrałam stare, przetarte rybaczki i luźną, długą koszulkę, która zakrywała mi tyłek. Wygrzebałam w garażu jakieś narzędzia i zabrałam się do roboty w rytm Apocaliptic Love. Z małą przerwą na kawę udało mi się sprzątnąć połowę zółtych liści z dużego trawnika, usunąć wszystkie suche kwiaty i podlać te, które jeszcze rosły. Po południu pojechałam po Alice, a później zabrałam się za porządki w mojej garderobie. Wyrzucając śmieci ze swojej torebki natknęłam się na kartkę z nowym adresem i numerem telefonu mojej matki. Co mi szkodzi, pomyślałam o wpisałam go w komórkę naciskając następnie zieloną słuchawkę.
- Halo? - usłszałam ciepły głos po drugiej stronie. Brzmiał niezwylke radośnie.
- Mama? - nastała cisza - Dzwonię, bo chciałam po prostu porozmawiać. Słuchaj, nie obiecuję, że będzie między nami wszsytko ok, ale mogę chociaż sprobować...
- Boże, jak ja się cieszę - wychlipiała - Nawet nie wiesz, co ja... Jezu... Może powiedz mi po prostu, co u ciebie - zasugerowała
- Alice zaczyna mowić, ja zabrałam się za porządki w ogrodzie, a Slash... jest w Niemczech. Być możę uda mu się odzyskać sprawność w ręce - starałam się rozmawiać, jak najbardziej na luzie, chodź nie przychodziło mi to łatwo.
- Cieszę się. Ja powoli się aklimatyzuję. Nie powiem, nie jest łątko mieszkać samotnie w północnej Kanadzie, ale jakoś sobie radzę
- To dobrze. Wiesz, tak sobie myślę, może moglybyśmy się kiedyś spotkać... porozmawiać - zaproponowałam.
- Czemu nie? Pytanie tylko kiedy i gdzie
- Nie mam pojęcia. Może najprościej będzie, jesli przyjedziesz do LA na weekend? Zatrzymasz się u mnie i będziemy miały sporo czasu, by wszystko sobie wyjasnić.
- Dobrze... Odpowiada ci przyszły tydzień?
- Zgadzam się... Będę już kończyć. Muszę wykonać jeszcze jeden telefon
- Do zobaczania- pożegnała się ze mną.
Nakarmiłam Małą, położyłam ją w łóżeczku. Sama rozłożyłam się wygodnie u siebie i połączyłam się na Skype ze Slashem
- Hej - ziewnął
- Obudziłam się? Przepraszam... nie powinnam
- Przestań. Dobrze wiesz, że możesz dzwonić nawet w środku nocy.
- Wszystko się udało, prawda?
- Chyba taak - przeciągnął - Trudno jeszcze cokolwiek stwierdzić. Rekę mam w usztywnieniu. Zdejmą mi je dopiero za parę dni, a środki znieczulające nie pozwalają mi, bym poczuł nawet uderzenie młotem.
- Napewno
- Oh... Kochanie przestań się martwić! Byłaś na tych zakupach z Perlą?
- Niestety tak - westchnęłam.
- Coś nie w porządku?
- Wszystko okej. Po prostu naciągnęła mnie na tak drogą sukienkę, że czułam sie głupio placąc za nią ubrana w przybrudzonych trampkach.
- Mam nadzieję, żę wybrała najpiękniejszą z całego sklepu. Prosiłem ja przecież, żeby...
- Rozmawiałeś z nią o tym?! Co ty ukrywasz Hudson?
- Niic - zrobił słodkie oczka - Chcę, żeby moja piękna PRZYSZŁA ŻONA - podkreślił mocno te słowa - Miała sukienkę, którą mogła by ubrać na jakąś SPECJALNĄ OKAZJĘ
- Tylko wróć z tej Europy to sobie porozmawiamy - zażartowałam.
- Grozisz mi? Bo wiesz, jeśli tak, to ja muszę się jakoś specjalnie przygotować... - pierwszy raz udało mi się zobaczyć na jego twarzy szczery, szeroki uśmiech. Przecież on też się tym wszystkim przejmuje i to bardziej od ciebie, zbluzgałam się w myślach.
- Jasne. Nie będę ci przeszkadzać. Śpij dobrze - posłałam mu buziaka.
- Ty też i ucałuj Aly

11 komentarzy:

  1. Super rozdział!!! Mam nadzieję, że ze Slashem wszystko będzie w porządku a cd święta zmarłych to kurcze ja jestem z Gdańska i fajnie że tu przyjeżdżasz bo GDA to naprawdę cudowne miasto.

    OdpowiedzUsuń
  2. No i czad, skoro Slash przeżył to chyba nie będzie się nic działo z jego stanem zdrowia xD
    Perla to jest jednak spoko w tym opowiadaniu. Taka dobra przyjaciółka. Zastanawia mnie tylko to, jak ona tak po prostu potrafi po rozwodzie gadać ze Slashem i normalnie rozmawiać i spotykać się z jego...kochanką? No nie ważne, w każdym razie cholernie ją podziwiam w tym aspekcie xD
    Alice zaczyna mówić! *_* tak jak Jimi u moich Hudsonów! aaaw normalnie cud i miód.
    Rozdział zajebisty, bardzo przepraszam, że taki krótki komentarz, ale zaraz wyjeżdżam, a chcę jeszcze napisać Halloweenowy rozdział u mnie :<
    Wiedz, ze Cię wielbię i kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczago ja nic nie wiem o nowym rozdziale? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorry, ale robiłam wszystko w biegu i zdążyłam poinformować tylko kilka osób :( Ale ty jesteś czujna i i tak się o nim dowiedziałaś :D

      Usuń
  4. Ehh... wielbię to <3
    Mam nadzieję, że operacja się udała i wszystko będzie dobrze ;D
    I muszę powiedzieć, że lubię Perlę w Twoim opowiadaniu... Taka dobra duszyczka ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam, że nie skomentowałam poprzednich rozdziałów, ale po prostu tamten weekend byłam tak zawalona, że nie miałam czasu nawet pomyslec. Przeczytałam, ale juz nie było sił na komentarz, a teraz to juz nie pamietam za bardzo szegółow, wiec nawet bym nie miała jak napisac tych komentarzy. Przepraszam.

    A co do tego rozdziału. Hmm, dobra, wiem, jakie są wkurzające rozmowy na Skype, bo to jest moje ostatnie 5 lat zycia. Rozmowy na skype i to jest naprawde wkurzające i dobijaące, jak tylko tak można pogadać z bliska osoba. A jak sie jeszcze wiesza to juz w ogole.

    No Alice zaczęła mowic.. niedługo to mała zagada ich na smierc, haha.
    Perla biega po tych sklepach jak nie wiem co.. dobra, rozbawiło mnie to. Bawi mnie tez to, ze tak dobrze dogaduje sie z Tay, bo ogolnie, to w sumie powinna jej przecież nienawidziec, a tu w sumie zrobily się z nich przyjaciółki, haha.

    No i Slash chyba rzeczywiscie coś kombinuje. Hmm..

    OdpowiedzUsuń
  6. http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/ zapraszam na którkie opowiadanko, które jest dodatkiem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czyżby Slash miał coś do ukrycia? O.o
    Zakupy z Perlą, niezły odlot. Ogólnie, to świetnie. Jak zwykle ;D
    U mnie nowy rozdział ;3
    dont-cry-in-november-rain.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na czwarty rozdział na http://tacy-pozostaniecie.blogspot.com/ :)
    I już niedługo nadrobię :)!

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeja, zakupy z Perlą były :3 Nareszcie, fajnie bardzo ty wyszło. Wyobrażałam sobie Tay goniącą za koleżanką pomiędzy wieszakami, haha :D Ale tak generalnie to najbardziej mnie zainteresował fragment rozmowy ze Slashem i zabieg, który okazał się być operacją...
    Ach, sprzątanie do Apocalyptic Love!

    OdpowiedzUsuń
  10. Nowy na twoja-moc.blogspot.com : )

    OdpowiedzUsuń