sobota, 27 października 2012

Rozdział 12

 Staliśmy przed głównym budynkiem wytwórni Geffen. Co za pajac wymyślił zbiórkę o 8 rano? Czy wspomniałam o tym, że zrezygnowałam z pracy? Nie?! No to teraz już wiecie. Nie byłam w stanie pracować w jednym budynku z nieobliczalnym byłym, więc poprosiłam o urlop. Mój wniosek został odrzucony, a ja jeszcze tego samego dnia złożyłam wymówienie. Cóż, zawsze moją pracować jako kelnerka i spełniać swoje psychologiczne ambicje, rozmawiając z ćpunami i alkoholikami w barze...pff.
- Ja pierdolę, zaraz się przewrócę, jest środek nocy kurwa! - wrzeszczał Slash.
- I co ci to gadanie da? Mimo wszystko tu stoisz i czekasz razem z nami. Zapal sobie, może ci przejdzie - zaproponowałam. Nareszcie przyjechał autobus. Każdy rozsiadł się na kanapach, nie zaprzątając sobie głowy, by zanieść walizki za odpowiednie przepierzenia.
- Chodź tu - Izzy przytulił mnie do siebie. Zasnęłam opierając sobie głowę o jego ramię.

- Kurwa, jaki chłam! - obudził wszystkich Kudłaty.
- Czego drzesz mordę?! - wybełkotał zaspany Axl.
- Zobacz kurwa, same bezalkoholowe. Piwo nam do lodówki dali bez procentów.  Steven, mój przyjacielu, powiedz, że ty coś zabrałeś na czarną godzinę.
- Jak mogłem cokolwiek zabrać, skoro wszystko wychlaliśmy. Będziesz siedział sam, ze swoim gniazdem robactwa na głowie, o suchym pysku.
- Zamknąć się! Zatrzymujemy się na najbliższej stacji i po problemie! A teraz dajcie mi się wyspać, bo pierdolnę każdemu w łeb - Axl ogarnął całą sytuację. Zapanowała cisza.  I tak już nie zasnę. Poszłam wziąć prysznic. Umyłam włosy i przebrałam się w świeże ubrania. Autobus zatrzymał się po kilku zakrętach. No tak przystanek nr 1
- Gdzie my w ogóle jesteśmy - zapytałam zdezorientowana
- W stanie Oregon - odpowiedział mi kierowca. Przespaliśmy cały dzień? Mrok za oknami wyraźnie na to wskazywał.
- Steven zbieraj się - warknął Duff - Idziemy po fajki i procenty. Nie licz na to, że przyniesiemy też coś dla ciebie - wszyscy wybiegli z tour busa. Szliśmy wolno poboczem. Na drodze nie było żadnego samochodu. W oddali migały światła stacji benzynowej. Mijaliśmy aleje potężnych stuletnich drzew. Zadrżałam z zimna. Przecież kilka minut temu brałam gorący prysznic. Izzy zauważył to i mocno mnie przytulił. Nasze twarze oświecał tylko blask księżyca. Zatonęłam w jego spojrzeniu. Nie liczyło się to, ze stoimy na środku drogi. Musnął moje wargi. Przylgnęłam do niego jeszcze mocniej. Przestrzeń miedzy nami była maksymalnie wypełniona. Pociągnęłam go w stronę pola z kukurydzą. Może nie było to idealne miejsce do naszego pierwszego zbliżenia, ale dzięki milionowi gwiazd na niebie zyskało swój magiczny klimat. Izzy był bardzo delikatny i czuły. Naznaczał swoimi pocałunkami każdy cm kwadratowy mojego ciała. W pewnym momencie zaprzestał pieszczot i pogłaskał mnie po policzku. Czekał na to, aż przejmie inicjatywę. Leżeliśmy na ziemi. Naparłam na niego całym ciężarem swojego ciała. Zdjęłam jego koszulkę. Uśmiechnął się pod nosem (...) Cała okolica usłyszała mój głośny pisk. Oboje szybko oddychaliśmy. Wsparłam się na torsie chłopaka i zaczęłam się ubierać.
- Nie masz ochoty sobie pooglądać gwiazd? - zapytał mnie cicho.
- Bardzo chętnie bym sobie poleżała, ale jak myślisz, ile można kupować kilka butelek wódki i wishky?
Wolno wracaliśmy w stronę tourbusa w odstępie kilku kroków od siebie.
- Czy zrobiłem coś nie tak? - zapytał po chwili. Zatrzymał się niespodziewanie. Wpadłam na niego.
- Niby czemu? Mi tam było bardzo miło - uśmiechnęłam się szczerze. Miło? Mało powiedziane, Stradlin, pomyślałam.
- Może zrobiłem coś źle? Nie odzywasz się... Cholera, pierwszy raz w życiu ciąży mi czyjeś milczenie.
- Czemu się wtedy zawahałeś?
- Pomyślałem o tym, co przeszłaś. Nie chciałem cie do siebie zrazić, ani skrzywdzić. Nie bylem pewien, czy do końca tego chcesz...
- Wierz mi, gdybym nie była pewna swoich uczuć, nie pozwoliłabym by wszystko posunęło się aż tak daleko - odetchnął z ulga.
- A wy gdzie zniknęliście? Poszliście się pieprzyc w krzaki, czy co? - wrzeszczał z oddali Slash. Nawet nie był świadomy tego, ze trafił w dziesiątkę. Weszliśmy do pojazdu.
- Stradlin przynieś gitarę, wypadałoby trochę pograć. Wiesz, nie będziemy mieli za dużo czasu na próbie - Rudy upił łyk z pierwszej butelki i rozsiadł się wygodnie na kanapie - A ty, co taka cała w skowronkach? - zwrócił się do mnie.
- Nic, po prostu to bym jechała z wami w trasę było świetnym pomysłem - wyjęłam z lodówki puszkę Coli.
- Mówiłem ci, że bawili się w najlepsze w krzakach, kiedy my staliśmy przy kasie i wykłócaliśmy się o resztę - dźgnęłam go z łokciem w bok.
- Zajebiście - odezwał się Duff - Stradlin ma kogo dymać, a my kurwa będziemy tylko patrzeć
- Nawet o tym nie myśl! - wysyczałam
- Oj, tak tylko mówię. Chłopaki, trzeba znaleźć sobie w Seattle dziwki! - Izzy usiadł obok mnie. Slash już uderzał cicho w struny swojego akustyka. Rytmiczny zaczął grać klika najprostrzych chwytów. Wyszła z tego całkiem niezła melodia.
- I used to love her... - wymruczał pod nosem.
- But I had tequila - dodał Slash i całe towarzystwo wybuchło śmiechem.
- Jak chcesz, to mogę udzielić ci ślubu z butelką Danielsa - wydusił pomiędzy falami śmiechu Axl.
- Jak tak dalej pójdzie, to twoja wybranka cię zabije. Ile można żyć na wishky? - wtrąciłam się.
- I used to love her, but I had to kill her - zaśpiewał nieco głośniej Stradlin.
- Ty dobre! - skomentował Axl.
- I had to put her six feet under - kontynuował - And I can still hear her complain - dokończył.
- Brawo, powinnam się bać? - rzuciłam, nieco obrażonym tonem.
- No co ty Słońce. Co najwyżej ty możesz mnie zakopać, a ja ci będę śpiewać tę melodyjkę spod ziemi - odsunął gitarę na bok i pocałował mnie w usta.
- Jak chcecie się pierdolić to idźcie do siebie, a nie kurwa, na oczach wszystkich - warknął Rudy.
- A co zazdrościsz? Trzeba było podejść inaczej do tematu, a nie próbować ją zgwałcić - odgryzł się Izzy. Straciłam cały dobry humor.
- A wypierdolil cię ktoś z pędzącego autokaru? Wiesz, jakie to jest uczucie? Mogę ci pokazać - czy Rose nie zaczynał przypominać pomidora?
- Masz - Steven rzucił w niego woreczkiem z białym kroszkiem. Chłopak usypał dwie kreski i szybko wciągnął.
- A teraz zamknąć mordy - pierwszy raz na twarzy Adlera nie widziałam zaciesznego uśmiechu, tylko powagę w najczystszej postaci.

13 komentarzy:

  1. Pierwsze (jak to nazwałaś) zbliżenie Rozz i Izziego i to na dodatek na polu kukurydzy *___*
    Steven bez banana na twarzy- nie jestem w stanie tego sobie wyobrazić x'D
    Zapraszam do mnie na nową notkę:
    http://life-in-the-paradise-city.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale zajebiście! Izzy, Rossie tak razem w tej kukurydzy, aż się łezka w oku kręci ;D Slash mnie rozjebywał przez cały rozdział. I w ogóle akcja w tym autokarze, propozycja udzielenia ślubu z butelką Jacka Danielsa i tak dalej. Ogółem bardzo fajnie, kocham cię za to, że Stardlin ma taką fajną dziewczynę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. O jaaaa! Jak się cieszę, że Rossie rzuciła tą robotę w cholerę! HA! I pojechała z Gunsami w trasę <3
    Scenka w kukurydzy i ogólne zachowanie Izzy'ego przez cały rozdział mnie zadziwiało *_* a szczególnie ta jego troska i przytulaaanie.
    Slash, Slash i jeszcze raz Slash! 8D Jak ja się nim jaram, masakra po prostu. "I used to love her... But I had tequila" - aaaww! Ślub z Danielsem! Taaak !
    Gdyby tak Izzy na końcu nie odgryzł się Axlowi to wszystko byłoby w porządku! ehh, no i Steven poważny?! O___O zmiażdżyłaś mnie.
    8 środek nocy?! Slaaash, przestaw sobie ten zegar wewnętrzny w końcu. Ja tam zawsze wstaję około 8:00 D:
    Dobra, to ja czekam na następny i w tym czekaniu zaczynam pisać bonusowy rozdział z okazji Halloween :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwszy raz w polu kukurydzy pod gwiazdami? Awwww *_* Zajebista scena <3 Ślub z Danielsem? hahahahaah taaak, dla Slasha to chyba najlepsza opcja ;D Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A u mnie coś ... hmm ... innego ;)
      here-today-gone-to-hell.blogspot.com

      Usuń
  5. Dobre, tak myślałem, że będą się bzykać. Jeszcze nie czytałem opowiadania, gdzie główna bohaterka byłaby z Izzy`m. W końcu coś oryginalnego, no ;D
    Tymczasem, gdybyś miała ochotę to u mnie nowy rozdział.
    http://welcome-to-the-hel-lxx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. DRUGI SZOKUJĄCY ROZDZIAŁ!
    Najpierw laska pokonuje Slasha w piciu :)
    Teraz Steven bez zaciesza? :(
    Poważnie poważny Steven?!
    Moje życie straciło sens!
    A ROZDZIAŁ ZAJEBISTY, JAK KAŻDY SPOD TWOJEJ... KAWIATURY?

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie nowy, zapraszam xD
    http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na rozdział 8. na http://during-the-november-rain.blogspot.com/ ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Nowy RNDTH na http://sympathy-for-a-devil.blogspot.com. Zapraszam :3

    OdpowiedzUsuń