czwartek, 29 listopada 2012

Rozdział 18

Pogotowie szybko zabrało Izziego do szpitala. Chiciałam jechać z nimi, ale przecież nie jestem nikim z rodziny.
- Musisz powiadomić Gunsów - czy tylko moja siostra w takich sytuacjach trzeźwo myśli?
- Racja - dzwoniłam do Hellhouse, ale nikt nie odebrał. Przecież, to ja miałam tam siedzieć. Nie mogę tam na nich czekać - Muszę pojachać do szpitala. Ty... - nie wiedziałam, co mam z nią zrobić.
- Zaprowadź mnie to tego całego 'Hellhouse'. Jak się chłopaki pojawią, to o wszystkim im opowiem
- Serio, mogłabyś? - kiwnęła głową - Tylko uważaj na siebie i strzeż się Axla
- Nie mam 3 lat Rose - pojechałam więc najpierw z nią na Sunset, a potem do Stradlina. Zbankrutuję kiedyś na tych taksówkach. W recepcji nic nie chciano mi powiedzieć. Ubłagałam jedną z pielęgniarek, (wyglądała na taką, ktora mnie zrozumie) by powiedziała mi chociaż co się z nim dzieje, gdzie leży. Zaprowadziła mnie pod jedną z sal na trzecim piętrze w północnym skrzydle budynku.
- Nie wolno pani tam wchodzić - ostrzegła mnie
- Ale ja...
- Wiem, że zależy pani na tym chłopaku, ale takie są zasady, a jeśli ochrona panią wyrzuci, nawet ja nie będę mogła już pomóc. Proszę zostać przy tej szybie - zauważyła, że strasznie trzęsą mi się ręce
- Może przyniosę coś na uspokojenie - pokręciłam przesząco głową, ale kobieta już przekręciła klucz do gabinetu i po chwli wyszła z niewielkim, plastikowym kieliszkiem pełnim jakiejś brązowawej cieczy, która jakoś specjalnie mi nie pomogła. Stałam przy tej cholernej szybie i wpatrywałam się w metalowe, wyścielone gładką, białą pościalą łóżko. Tysiąc kabelków, jakaś kroplówka. Gdyby nie te rzeczy pomieszczenie byłoby całkowicie puste. Wiem, że on leży tam przeze mnie. Osuwam się po ścianie i zwijam w kłębek. Powieki same mi się ze sobą sklejają. Nie chcę zasnąć, ale nie mam na to żadnego wpływu.

- Wyjechałaś i mnie zostawiłaś! - krzyczał - Bawisz się moimi uczuciami! Powiedz mi w końcu o co ci chodzi? Albo nie, najpierw sama pożądnie sie zastanów! Jesteś nieodpowiedzialna! Pewnie twoja siostra też tak skończy. Nie zasługujesz na nikogo! A twoja matka? Była chora, a ty o niczym nie wiedziałaś. Spowodowałaś śmierć ojce. To przez ciebie miał problemy z sercem. Jesteś odpowiedzialna za te wszystkie nieszczęścia, pani pedagogo od siedmiu boleści - stałam z opuszczoną głową i tępo wysłuchiwałam całego  monologu. Wiedziałam, że to głos Izziego, ale nie miałam odwagi nawet na niego spojrzeć. Nigdy nie słyszałam by był tak rozwścieczony.
- Teraz ci głupio, tak?

- Rossie? Hej Mała - przede mną pojawił się Slash - Czemu tak tutaj śpisz? Przecież nie będziesz mogła wstać, chodź - wziął mnie na ręce i usiadł na plastikowym krześle.
- Slash on tu jest przeze mnie - rozbeczałam się, jak dzieciak.
- Nieprawda Słońce. On jest tutaj przez narkotyki i swoje uzależnienie - pocałował mnie w czoło.
- Ale ty nie rozumiesz. Pokłóciliśmy się przed Roxy. Wróciłam do domu i dostałam telefon, że zmarła moja mama, a Karen chce zabrać opieka społeczna. Nie mogłam na to pozwolić i poleciałam po nią, rozumiesz? Bez żadnego słowa, wiadomości. On pewnie pomyślał, że... Zresztą nie wiem co myślał. Znalazłam go przed drzwiami mojego mieszkania. To nie jest przypadek Slash - łzy cały czas ściekały po moich policzkach.
- Ciii - starał się mnie uspokoić - Nie dowiesz się tego, dokóki z nim nie porozmawiasz.
- O ile będę miała jeszcze okazję - wydusiłam.
- Wszystko będzie dobrze. Nigdy by cię nie zostawił samej. Niedługo się obudzi, wszystko sobie wyjaśnicie i będzie po staremu.
- Ja właśnie nie chcę, żeby było po staremu, bo znowu będę go tu odwiedzać. On musi z tym skończyć. Trzeba go namówić na odwyk - Mulat zaśmiał się pod nosem - Jeszcze nie wiem, jak to zrobimy, ale nie mamy wyjścia.
- Jak to kurwa nie wolno wejść?! Pzecież to my właśnie jesteśmy jego najbliższą rodziną, dziwko! Złaź mi z drogi - zza zakrętu wyłonił się Axl - Słyszeliście waryjatkę? Będzie mi zabraniała odwiedzić własnego kumpla.
- Musiałeś od razu tak ostro? - skomentował Slash.
- Stanie mi taka wywłoka na drodze i myśli, że nie przejdę. Wchodzisz Rossie? Bo jak nie, to ja z nim posiedzę.
- Nie wiem, czy to jest dobry pomysł
- Powinnaś tam być - wstałam z kolan chłopaka i na miękkich noga weszłam do sali. Izzy miał taki spokojny wyraz twarzy. Był przeraźliwie blady, co z jego naturalnym jasnym odcieniem skóry dawało upiorne wrażenie. Jak trup, pomyślałam, a z moich oczy znowu pociekły łzy. W pomieszczeniu nie było żadnego krzesła. Może to nawet dobrze. Przystanęłam przy ścianie. Szczerze powiedziawszy, najzwyczajniej w świecie bałam sie do niego podejść. Ten wysoki chłopak, który tulil mnie do siebie w pierwszych dniach pobytu w Hellhous'ie, wydawał się teraz taki kruchy.
- Ej Mała, co jest? - usłyszałam ze plecami szept Rudego.
- Nic
- Przecież widzę... No podejdź do niego
- To chyba nie jest...
- Pamiętasz co się mówi o ludziach w śpiączce? Że słyszą, co się do nich mówi, czują obecność drugiej osoby. Porozmawiaj z nim - zrobiłam kilka kroków w stronę łożka, ale zatrzymałam się w połowie drogi -  No dalej, jak chcesz, to mogę wyjść
- Nie, jest ok - dotknęłam barierki łóżka - Hej... - zaczęłam - Czemu to zrobiłeś, co? - chwila ciszy, jakbym czekała na odpowiedź - Czuję się, jak idiotka Axl
- Ale to jest podobno dobre. Oglądałem jakiś program w telewizji na ten temat - zrobiłam dziwna minę, ale przytaknęłam. Pogłaskałam chłopaka po twarzy i znów uroniłam kilka łez.

***
Mam nadzieję, że nie ma błędów, bo nie sprawdzałam. Mam za sobą koszmarny tydzień. Koszmarne wyniki testów próbnych i jeszcze na dodatek Slash przyjeżdża do Polski, a ja nawet mam transport, tylko nie mam kasy na bilet -.-

3 komentarze:

  1. wiem co czujesz, mam podobnie z egzaminami, ścisłe poszły mi okropnie, a co do Slasha to mama ma wątpliwości co do tego czy mogę jechać ;/
    rozdział świetny, jak zwykle, błędów nie ma dużo. ciekawi mnie co będzie jak Izzy się obudzi. bo się obudzi, nie? co on i Rosie będą dalej robić? czy Stradlin pójdzie na odwyk? I co będzie dalej z ich związkiem...

    OdpowiedzUsuń
  2. Patrzę że nowy rozdział, i już się cieszę że coś się wyjaśni!
    A tu kicha.
    Axl... Najpierw opierdolił pielęgniarkę, lekarkę czy kto to tam był, a potem wydał sie taki inny, spokojny? uczuciowy.
    Strasznie się o Izziego boję, Kurwa. Najgorsze uczucie jakie jest to ten ból, kiedy jesteś bezsilna w stosunku do osoby za którą możesz oddać życie. Żeby tylko Rosie się nie załamała i nie poszła w jego ślady, bo wtedy to ja się popłaczę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Axl dobrze gada, haha. Ah te jego wahania nastrojów. Najpierw drze się na pesronel spisztala, a potem tak spokojnie gada z Rossie. Czasem mam wrażenie, że normealnie on jest jak baba w ciązy, haha. Ale mądrze gada. Do ludzi w spiączce trzeba gadać, bo podobno słyszą. Chociaż sama nie wiem, bo ci co sie wybudzają, to nie wiele pamiętaja, moze to jest tylko taka propaganda, aby rodziny lepiej to wszystko znosiły, haha.

    W sumie, to.. może nawet zrozumiem Stradlina. Ciągle jakieś nieprozpumienia się go trzymają. Napierw z miekaniem Rossie, teraz z tym. A on taki wrażliwy jezt i w ogole. Ciezka sprawa.

    OdpowiedzUsuń