sobota, 29 września 2012

Rozdział 5

Izzy zaczął grać kolejną melodię, Dream on. Nie mam takiego wokalu, jak Tyler, ale uwielbiałam tę piosenkę. W momencie, gdy wokalista wykrzykuje Dream on, Dream on, zanuciłam to bardziej płaczliwie, a mój spiew wzmocnił gitarzysta. Nie wiedziałam, że ma taki świetny głos
- Fajnie nam to wyszło - skomentował.
- Świetnie się bawiłam
- To może... - zagrał wstęp do Highway to Hell. Zaczęliśmy oboje śpiewać. W połowie refrenu usłyszeliśmy hałas - Zejdź z kanapy - poinstruowal mnie. Posłuchałam go i stanęłam przy ścianie. Chłopaki taszczyli schlanego do nieprzytomnosci blondyna. To zapewne Steven, jedyny członek Gunsów, którego do tej pory nie poznałam.
- Jak tak na niego patrze, to muszę się napić - stwierdził Duff
- Ja też - Slash wyciągnął spod stolika skrzynkę pełną butelek i opróżnił pierwszą z marszu.
Próba przekształciła się w niezłą imprezę. W tle dogrywali nam Sex Pistols. Popcornowi i tak było wszystko jedno. Nie dochodziły do niego żadne bodźce. Wypiłam całą litrową butelkę Johny Walkera. Pamiętam tylko jak Axl zaniósł mnie do jedynego w tym domu łóżka w sypialni Izziego. Było mi strasznie zimno. Gdy wyczułam coś ciepłego, natychmiast się do tego przytulilam.
Ktos głaskał mnie po włosach. Nie przepadałam za tym, więc natychmiast otworzyłam oczy. Spodziewałam się, że zobaczę gębę Rudego, przeżyłam jednak rozczarowanie. Leżałam w objęciach Izziego. Spojrzałam w jego oczy, a on musnał moją twarz zimnymi, kościstymi palcami.
- Izzy - wyszeptałam - Co ty robisz? - uniosłam się na łokciach. Czułam ciężar naciskający na głowę, ale na szczęście nie był adekwatny do ilości wypitego alkoholu. Stanęłam na własne nogi i podpierając się różnych gratów, doszłam do drzwi
- Rossie, ja chciałbym, żebyś wiedziała, ze ja chyba... Whatever. Przepraszam - stanął naprzeciw mnie i chwycił za ramiona. Spojrzałam na niego zdziwiona i wyszłam z pomieszczenia. Doczołgałam się do kuchni. Cały zespół leczył swojego kaca.
- Ha ha wyglądacie okropnie - zaśmiałam się.
- Ty masz siłę jeszcze się śmiać? Przyznaj się, rozcięczałaś z woda - Slash spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Nie, po prostu mam mocna głowę. Kiedyś... Zdarzało mi się trochę imprezować - zdradziłam - Idę po zgrzewkę wody i potrzebuje wielbłąda, któryś z was jest chętny? - momentalnie zajęli się jakimiś bzdurami. Duff na przykład polerował uchwyt, któremu nawet odrdzewiacz by nie pomógł - Dobra, więc idę tylko po butelkę dla siebie - prychnęłam. Przeczesałam włosy palcami i wyszłam do pobliskiego spożywczaka. Kupiłam wspomnianą wodę, jakieś bułki i paczkę Malboro. Wróciłam do mojego tymczasowego miejsca zamieszkania, ale nie weszłam do środka, tylko usiadłam na progu i głęboko odetchnęłam brudnym, miejskim powietrzem. Zaciągnęłam się papierosem. Drzwi otworzyły się i zobaczyłam w nich skacowanego Axla.
- Dasz zapalić? - zapytał.
- Jasne, siadaj - poklepałam miejsce obok. Oparłam się łokciami o schodę i wystawiłam twarz do słońca. Coś zasłoniło mi dopływ promieni. Twarz Axla znajdowała się kilka centymetrów od mojej. Musnął moje wargi. Podtrzymał mnie w powietrzu, dzięki czemu mogłam wpleść dłonie w jego włosy.
- Axl, ja...
- Wiem, nie chcesz, nie możesz. Spoko, rozumiem - chciał mnie delikatnie odłożyć, ale przytrzymałam się jego szyi
- Nie o to chodzi. Ja po prostu lubię cię, chyba nawet za bardzo - wyznałam. Uśmiechnął się pod nosem i szybko cmoknął w same usta. Po chwili spoważniał
- Wiesz, co nas czeka - rzucił - Musimy iść do twojego starego mieszkania - dodał po chwili.
- Tak wiem - spuściłam wzrok.

Ogarnęliśmy się i przed południem byliśmy gotowi. Odetchnęłam głęboko i przekręciłam klucz w zamku. Wszystko było powywracane, tak jak to zostawiłam. Na kanapie, która z daleka cuchnęła alkoholem leżał mój oprawca. Był totalnie pijany i na szczęście nieprzytomny. Doskonale przemyślałam sobie, co muszę zabrać. W kwadrans ze wszystkim się uwinęłam. Popakowałam, co się dało w reklamówki. Każdy z Gunsów miał przynajmniej po dwie. Zostawiłam klucze na stoliku i wyszłam, zatrzaskując za sobą drzwi.
- Wszystko w porządku? - zapytał Izzy i objął mnie ramieniem, przekładając uprzednio torbę do drugiej ręki.
- Tak - westchnęłam. Axl spiorunował gitarzystę wzrokiem i momentalnie się do mnie przysunął.
Chłopcy chcieli, żebym poszła z nimi do studia, ale jakoś nie miałam na to ochoty. Zostałam w domu pod pretekstem, że muszę gdzieś ułożyć swoje rzeczy. Gunsi i tak nie posiadali szafy, więc poustawiałam wszystko w równych stosikach w jedynej sypialni.Uwinęłam się przed zmrokiem. Zjadłam kolację i położyłam się na kanapie, przykrywając kocem. Chciałam czytać książkę, ale plany pokrzyżował mi Rudy. Wrócił sam. Ukląkł przy mojej głowie i namiętnie pocałował. Zsunęłam się na podłogę i usiadłam na jego kolanach. Włożył dłonie pod moją koszulkę. Dotykał mnie tak czule, że niemal rozpływałam się, gdy muskał moją skórę.
Było mi tak dobrze. Leżałam na nagim torsie wokalisty i wsłuchiwałam się w rozszalały rytm jego serca. On kreślił kółka na moich plecach. Drgałam za każdym razem, gdy przejeżdżał opuszkiem w okolicach mojej talii. Oczy same zaczęły mi się zamykać.
Obudził mnie, dzięki bogu, dźwięk telewizora, który włączył Steven.
- Która godzina? - zapytałam zdezorientowana.
- Za piętnaście ósma
- O cholera! Przecież ja nie zdążę na wykłady - sięgnęłam z podłogi koszulkę Axla i szybko ją na siebie ubrałam. Przemknęłam do pokoju Izziego, spał rozwalony na całym łóżku, z butelką wódki, i wybrałam pierwsze, lepsze ubrania. Do torebki włożyłam potrzebny notes, kilka książek i dyktafon. Wymknęłam się z Hellhouse.

Kupiłam coś do jedzenia i zmęczona wróciłam do domu o 19. Na schodach przywitałam się z Izzym, który wydawał się być wyjątkowo przybity. Zapytałam się go, o co chodzi, ale odpowiedział mi milczeniem. Nie, to nie.

- Cześć - rzuciłam do wszystkich. Slash siedział z gitarą, a Axl bazgrał coś z zaangażowaniem na kawałku kartki. Najpierw wzięłam orzeźwiający prysznic, a następnie zjadłam kolację. Jogurt z płatkami wydawał się najodpowiedniejszym wyjściem. Zapaliłam jedyną lampę, w której była żarówka i zaczęłam porządkować notatki
- Tobie chce się to robić? - zapytał Slash.
- Nie udzielaj się. Założę się, że nawet nie skończyłeś szkoły średniej
- No w zasadzie to masz rację, ale żaden z nas jej nie skończył. No z wyjątkiem inteligenta Szanownego Pana Stradlina
- Teraz przynajmniej wiem, dlaczego tylko on ma swój pokój
- To on zapłacił czynsz na trzy miesiące z góry - sprostował Duff, nabierając garść popcornu. W telewizji leciała jakaś kiepska komedia Steven zacieszał, jak głupi.
- Co jest w tym takiego śmiesznego? - zapytałam.
- No popatrz. Ten tam się skradał, bo chciał ją przestraszyć, a tak naprawdę to ona to zrobiła - dalej nie mógł się opanować.
- Rozumiem - rzuciłam znudzonym tonem - Idę spać na wycieraczkę, bo tutaj raczej nie ma miejsca.
- No jak to. Izzy śpi u siebie, my trzej - Slash pokazał na siebie, i dwóch blondynów - U niego na podłodze, a ty z Axlem na kanapie
- No dobra - przytaknęłam.  Zadzwonił telefon, ale mało mnie to obchodziło. Kończyłam właśnie rozpisywać przemówienie na koniec roku akademickiego, gdy Axl piekielnie wrzasnął i zerwał się z podłogi.
- Za trzy dni lecimy do Londynu kurwa!!! Będziemy grać koncert za granicą!
- Trzeba to oblać! - przekrzyczał wszystkich Kudłacz.Wyginając usta w sztucznym uśmiechu, pogratulowałam towarzystwu i zapukawszy kilkakrotnie odnalazłam spokój w zaciszu Stradlina.
- Mogę się tutaj schronić? - zapytałam.
- Taa, jasne - zrobił mi miejsce na łóżku.
- Muszę to dokończyć - zastukałam w twardą okładkę zeszytu - A tam raczej nie ma na to warunków. Słyszałeś, pojutrze jedziecie do Wielkiej Brytanii
- Serio? - chłopak nie mógł usłyszeć entuzjazmu swoich przyjaciół, gdyż ściany jego pokoju wyłożone były materiałem wygłuszającym wszelkie dźwięki z zewnątrz. Uradowany dołączył do swoich kumpli, a ja zostałam sama. Po godzinie na dworzu rozpętała się okropna burza. Nie bałam się piorunów, dlatego nie przeszkadzały mi w zaśnięciu.

Ktoś rozpina mój pasek. Czuję to przez sen. Odruchowo przewracam się na brzuch. Lodowate, mokre dłonie suną po moich plecach. Budzę się. Mimo ciemności dostrzegam Jego twarz. Zaczynam się wyrywać. Przecież chciał dla mnie dobrze. Uratował mnie, a teraz chce mi zrobić krzywdę?

7 komentarzy:

  1. O____O o co chodzi...wtf? Ej! Kto tam jest na końcu?! Izzy?! Axl?! Ja pierniczę...to może tylko sen? D: No weź już nie rób krzywdy tej biednej dziewczynie! Ona tyle przeszła... :<

    Axl jest fajny, taki...troskliwy? xD Izzy też, ciekawe kiedy się przyzna, że się zakochał. Bo jak mniemam tak się stało, z tego co opisałaś i z jego zachowania tak wynika xD

    Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę podpowiedzieć tylko tyle, że to na pewno NIE jest sen.

      Usuń
    2. AAA! Jak to NIE sen?! DDDDD: Pisz szybko! Błagam! D:

      P.S. http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/2012/09/rozdzia-78.html - nowy xD

      Usuń
  2. Rozjebałaś mnie tym ostatnim akapitem. Kurwa który skurwiel? Pewnie się najebali i żaden nic nie będzie pamiętał. Rozdział fajny, nie dużo się dzieje, bo w sumie do przewidzenia było, że Rossie z rudym się coś ten teges. Nie mogę się doczekać co dalej w tym i tamtym opowiadaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezusie o.O Jaki chuj za przeproszeniem robi coś dziwnego na końcu? Czuję niedosyt :D Mam nadzieję, że zaraz na początku następnego odcinka dowiem się kto to jest! Rozwalił mnie zacieszający Steven. Śmiałam się jak głupia, dobrze, że nie ma nikogo w domu xD No i tak ogólnie to super :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Axl zaczął się dobierać do Rossie?

    No dobra, to Izzy zakochał się w Rossie, Rossie zakochała się w Axlu, a Axl.. a Axl się do niech chyba dobiera. Poplątana fabuła i tyle. Stradlin ma własny pokuj, bo zapłacił za czynsz, haha.. no tak, temu kto płaci, to się nalezy troche prywatnosci, nie?

    Dobra, czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ekstra... Axl z Rossie będą świetną parą,ale szkoda mi Izzego ♥

    OdpowiedzUsuń