piątek, 21 września 2012

Rozdział 2

Minęły dwa tygodnie od śmierci Evy. Układałam razem z Axlem, który zaoferował mi swoją pomoc, krzesła.
- Wiesz, że jutro stąd wychodzę? - no tak, przez ten urlop przegapiłam dużo rzeczy.
- I co zamierzasz robić?
- Mam zespół i za moment wchodzimy do studia nagrywać debiutancką płytę - uniosłam brwi.
- Brawo. A w jakim stylu gracie?
- Hard rock, heavy metal...
- Nieźle. Macie nazwę ?
- Guns N' Roses
- Słyszałam o was od Evy - zasmuciłam się. Objął mnie ramieniem
 - Może przyjdziesz na jeden z naszych koncertów?
- Nie wiem... A jak się ze mną skontaktujesz?
- Może dasz mi swój numer - zaproponował.
- No dobrze - zanotowałam mu go na pierwszym lepszym świstku.
- To do usłyszenia. Powodzenia - uścisnęłam go po przyjacielsku.
Zanim wróciłam do domu zrobiłam jeszcze zakupy. Przejrzałam kilka lokalnych gazet. W jednej była mowa o zespole Axla. Uśmiechnęłam się pod nosem. Taki humor towarzyszył mi również podczas gotowania obiadu. Przyszykowałam wszystko i postawiłam na stole punkt 15. Minęło pół godziny. Ani śladu mojego narzeczonego. Dwie godziny później wstawiłam wszystko do lodówki i poszłam spać.
Było coś koło 4 rano, gdy usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła w korytarzu. Zerwałam się z mojego ciepłego łóżka i pobiegłam sprawdzić, co się stało.
- Do jasnej cholery! - warknęłam. Mój facet był totalnie zalany
- Cześć skarbie - udało mu się wstać. Zmierzał w moim kierunku z szeroko otwartymi ramionami.
- Ani mi się waż - odepchnęłam go - Chyba coś mi obiecałeś tydzień temu - przypomniałam mu - Spisz na kanapie - burknęłam i wróciłam do sypialni, przekręcając klucz w zamku. Nie potrafiłam zasnąć kolejny raz. Otworzyłam szeroko okno i usiadłam na parapecie. Zaciągałam się czerwonym Malboro i rozmyślałam nad tym, jak popaprane jest moje życie.
Chciałam jeszcze pożegnać się z Axlem, zanim opuści ośrodek, dlatego przyjechałam do pracy godzinę wcześniej. No dobrze, był jeszcze jeden powód, nie chciałam oglądać mojego skacowanego narzeczonego, który tysiąc pięćsetny raz przeprasza mnie za swoje zachowanie i obiecuje poprawę.
- Gdzie Rudy? - zapytałam siedzącą na korytarzu Karen.
- Wybiegł stąd uradowany punkt siódma
- Nawet nie zdążyłam się z nim pożegnać - westchnęłam.
- Aż tak bardzo polubiłaś tego skurwysyna
- Nie mów tak o nim - brunetka zmierzyła mnie wzrokiem - No co?
- Bronisz go? Nigdy nie lubiłaś takich ludzi.
- Czemu nie miałabym go lubić? Jest zabawny, miły, szczery...
- Tak, tak i bardzooo przystojny - przeciągnęła.
- Oj przestać. Zapomniałaś, że jestem już zajęta
- Tak, przez następnego gnoja
- Może nie jest idealny, ale bardzo go kocham - oburzyłam się.
- Broń babiarza, jasne. Bardzo mi ciebie szkoda i mam nadzieję, że jeszcze przejrzysz na oczy - powiedziała to i zniknęła za rogiem korytarza.

Bez słowa weszłam do salonu.Michael, jak nigdy nic oglądał mecz. Nawet na mnie nie spojrzał. Tradycyjnie jego towarzyszem była butelka wódki. Doskonale wiedziałam, że to już nałóg, ale on nawet nie chciał o tym słyszeć. Ugotowałam obiad. Zjadłam swoją porcję, a jego zostawiłam na blacie.
- A gdzie moje jedzenie? - zawołał.
- W kuchni - odburknęłam i weszłam do łazienki nastawić pranie.
- Dlaczego nie dostałem obiadu? - stał za mną, lekko się chwiejąc. Zlekceważyłam jego osobę. Przygwoździł mnie do ściany. W moich nadgarstkach coś  zachrobotało.
- Ała, to boli! Przestań! - wyrywałam się. Nigdy taki nie był. Bałam się go. Ścisnął moją twarz. Spojrzałam w jego oczy i zobaczyłam to, czego obawiałam się najbardziej - Brałeś? - wypiszczałam.
- Gówno cię to obchodzi - rozerwał moją bluzkę. Patrzyłam na niego ze strachem. Dobierał się do mnie. Krzyczałam. Udało mi się go przechytrzyć i wybiegłam na korytarz. Złapał mnie za włosy i uderzył moją głową o ścianę. Zrobiło mi się słabo, ale nie mdlałam. Dźwięk dzwoniącego telefonu wwiercał się w moją głowę.
- Halo! - odebrał go.
(...)
- Kolejny kochanek? A może ćpun kurwa!
(...)
Zatkał mi buzię bym nie mogła krzyczeć.
- A dzwoń sobie kurwa na policję - warknął do rozmówcy i wyrwał telefon z gniazdka. Pchnął mnie na regał, który stał naprzeciwko nas. Z półek posypały się ramki ze zdjęciami, książki, figurki. Cały czas walczyłam, a przynajmniej bardzo się starałam. Nie mam pojęcia, jak długo to jeszcze trwało. Gdy byłam już całkowicie wyczerpana, oberwałam twardym przedmiotem w głowę i straciłam przytomność. Czułam, jak ktoś rozpina mój pasek.

Ciepłe dłonie ma moich policzkach i włosy łaskoczące mnie w twarz. Każda najmniejsza kostka w moim ciele niemiłosiernie bolała. Po mojej twarzy przemknął grymas bólu.
- Rosemary - ktoś szeptał moje imię - Ej, spójrz na mnie? Coś cię boli?
- Wszystko - wysyczałam i z trudem uniosłam powieki. Leżałam w nieznanym mi pomieszczeniu. Wokół panował straszny bajzel, ale najważniejsze było to, że nigdzie nie było Michaela - Axl? Co ty tutaj robisz?
- Ja jestem u siebie - krzywo się uśmiechnął - Możesz się ruszać? Nie jesteś połamana? Izzy twierdzi, że wszystko jest w porządku,a le jakoś mu nie wierzę - Nie wiedziałam, czemu tu jestem, kto to jest Izzy i jak koszmarnie wyglądam, więc zamiast zadawać masę pytań, po prostu zrobiłam to, o co mnie prosił.
- Jest w porządku . Mógłbyś mi powiedzieć, jakim cudem...
- To ja wtedy dzwoniłem - przerwał mi - Słyszałem, jak krzyczysz, straszny hałas i tego ton. Był, jak jakiś oprawca w transie. Odciągaliśmy go od ciebie w pięciu, a jeszcze udało mu się obić Slashowi gębę - rozejrzałam się po pomieszczeniu. Na podłodze stała miska z czerwoną wodą i wydawać by się mogło białym ręcznikiem upaćkanym krwią.
- Bawiliście się w sztuczną krwią, czy co? - wskazałam na naczynie.
- To twoje...
- Dasz mi lusterko? - zapytałam.
- Może lepiej poczekać kilka dni...
- Daj mi te cholerny szkiełko - podał mi przedmiot stojący na komodzie i spuścił wzrok. Teraz nie dziwiłam się, dlaczego tak kiepsko widzę. Oboje oczy miałam sine i zapuchnięte, porozcinane wargi, całą posiniaczoną twarz z masą zadrapań - Masz - oddałam mu je. Zapadła cisza. Chłopak lustrował mnie spojrzeniem - Czy on... czy... zgwałcił mnie? - zapytałam nieśmiało.
- Nie do końca - odpowiedział zażenowany Axl.
- Chyba to nie jest trudne pytanie - zirytowałam się - Tak, albo nie
- Gdy weszliśmy on... był w trakcie - westchnął. Zakryłam twarz dłońmi, ale szybko je od niej zabrałam. Bolało jeszcze bardziej. Wydusiłam z siebie kilka pojedynczych łez. Rudzielec najdelikatniej, jak tylko się dało objął mnie i przytulił. Słyszałam, że ktoś uchylił drzwi. Poczułam, jak chłopak zabiera z pleców dłoń i coś gestykuluje. Znów byliśmy sami.

10 komentarzy:

  1. Jak zwykle genialne. Ten narzeczony Rosemary to jakiś dupek. Ma dziewczynę, która kocha go do szaleństwa i tak jej się odwdzięcza. Nie łapię tego gościa ale dobrze, że Gunsowa ekipa ratunkowa przybyła o czasie. Choć z tego co zrozumiałem nie do końca. Masz jeden błąd, który zauważyłem, choć może tak miało być. Axl obił Slashowi gębę czy narzeczony Rosemary obił Hudsonowi gębę? A tak poza tym to rozdział genialny. Nie mogę się doczekać jego dalszej części. A i u mnie nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jedna literka a jaka różnica. Już poprawiłam :)

      Usuń
  2. No to mam teraz nadzieję, że Rosemary zostawi teraz tego chłopaka. Chociaż, miłosc bywa slepa. On zacznie ja przepraszać, ona mu uwierzy, albo będzie się go bała i tak naprawdę do niego wróci i wszystko po jakimś czasie będzie tak samo. No tak, syndrom ofiary...
    No ale dobra, bo teraz jest u Gunsów, to narazie niby nic jej nie gorozi, do momentu, aż np Axlowi nie oddwali, bo jak mu oddwali, to zaraz moze byc taki sam, jak Michael. No chyba, ze tu Axl będzie potulny jak baranek, ha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moich opowiadaniach Axl nigdy nie jest grzecznym chłopcem ;)

      Usuń
    2. No to zaraz może się okazać, że dziewczyna spadła z deszczu pod rynnę.

      Usuń
  3. Przepraszam, że nie czytam, wiem, że to wygląda trochę dziwne, jak i jest nieco nie fear, ale ja na prawdę nie mam na to czasu :c

    Jakoś udało mi się napisać nową notkę, więc zapraszam: http://rocketfuckingqueen.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. JAKI CHUJ Z TEGO NARZECZONEGO :O! Ale, ja może zacznę od początku. Dziś przeczytałam całe nowe opowiadania i powiem ci, ze bardzo mi się podoba :D Jest zupełnie inne od twoich poprzednich twórczości. Błagam, pisz to dalej, bo chyba podoba mi się najbardziej z tego co do tej pory stworzyłaś. Axl i Gunsi już niedługo nagrywają płytę. Pojawił się Izzy (taaaak, już się zaczęłam jarać) i w ogóle! Bardzo mi się podoba, serio!
    I zapraszam do mnie na nowy odcinek :3
    http://tacy-pozostaniecie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na nowy rozdział na http://during-the-november-rain.blogspot.com/ . ^^

    I liczę na twój wpis w zakładce "informowani". ; )

    PS. Nadrobię, nadrobię. ^^
    Przynajmniej mam taką nadzieję. : P

    OdpowiedzUsuń
  6. No więc ten, ja się zaraz zabieram za nadrabianie, bo teraz to ty strasznie szybko dodajesz nowości! xD

    http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/
    A więc tak. U mnie nowy 76. rozdział i prolog do czegoś nowego xD Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ekstra Rose&Axl wspaniała para..!

    OdpowiedzUsuń