sobota, 22 września 2012

Rozdział 15

Mała znowu zasnęła, a ja pogrążyłam się w ponurych rozmyślaniach. Kim jest Megan, do cholery?! Spokojnie, powtarzałam sama do siebie. Nie musi okazać się przecież od razu kochanką. Tego się jednak najbardziej obawiałam. Przecież kolejny dziecko, płaczący niemowlak nie jest czymś, czego pragną faceci. Nie byłam kobietą 90x60x90 i to jest kolejny powód, dlaczego mógłby mnie zdradzić. Dosyć! Dlaczego trzymają się mnie same czarne myśli. Nie pamiętam, kiedy ostatnio spojrzałam na coś pozytywnie. Zaczęłam sprzątać zapuszczone mieszkanie. London dzielnie mi pomagał. Na koniec zabrałam nas wszystkich na spacer i frytki.

- No to Alice przynajmniej pośpi trochę dłużej. Idę wziąć kąpiel. Gdyby ktoś dzwonil, albo Małą zaczęła płakać, interweniuj mistrzu - zwrociłam się do chłopca.
- Tak jest - zasalutował. Rozluźniłam mięśnie w ciepłej wodzie. Położyłam spać dzieciaki i włączyłam sobie jakąś banalną komedię. Chyba podziałało, bo usnęłam z uśmiechem na twarzy.

Perla odwiozła Londona do szkoły a ja zabrałam się za dalszą część sprzątania. Jakim cudem to wszystko wybrudziło się tak przez trzy tygodnie? Zmieniłam pościel, wstawiłam pranie, umyłam podłogi i zabrałam się za okna. Alice spała słodko w wózku na środku pokoju. Ubrana w luźne dredy i koszulkę Slasha, na którą bezskutecznie starał się nanieść jeden ze swoich rysunków, skakałam po parapetach. Czułam się.. jakoś lepiej. Ruszałam biodrami w rytm Sweet Little Sister odtwarzanego z mojego Ipoda. Byłam już tak wrażliwa na płacz maleńkiego dziecka, że bez problemu usłyszałabym go przez muzykę.
Padłam zmęczona na sofę. Była dokładnie 14.30. Za pół godzin y zacznę robić obiad, a tymczasem przymknęłam oczy i zachwycałam się ciszą i zapachem czystości. Usłyszałam przekręcanie klucza w zamku.
- London proszę zdejmij buty, bo dopiero co się napracowałam, żeby można było się przejrzeć w tych płytkach, jak w lustrze - nawet nie spojrzałam w jego stronę. Nie chciałam wytrącać siebie z błogiego stanu - Opowiadaj, jak tam w szkole. Obawiałeś się tego sprawdzianu z matematyki, jak ci poszło? - zapytałam. Usłyszałam stłumiony chichot.
- Yyy... dobrze - odpowiedział.
- A mnie nie zapytasz się, jaki miałem dzień? - przemówił do mnie ktoś lekko chrapliwym męskim głosem.
- Slash? - otworzyłam oczy. Jego twarz znajdowała się kilka centymetrów od mojej.
- To ja idę do siebie... lekcje odrabiać i w ogóle - poinformował London. Mulat zachłannie wpił się w moje usta.
- Aż tak bardzo spodobała ci się moja koszulka?
- Raczej nie chciałam zniszczyć innej - parsknęłam śmiechem, ale zaraz spoważniałam - Kim jest Megan? - rzuciłam oskarżycielskie spojrzenie.
- Ha ha... to kuzynka - uniosłam brew - No wiesz, mój ojciec ma siostrę, a ta córkę...
- Dobra, nie wnikam. Chcę ci wierzyć, ale jeśli mnie oszukujesz, to wiedz, że prędzej, czy później urwę ci jaja. Nie żartuję - ostrzegłam.
- Nie mam powodu cię zdradzać. Jesteś wspaniałą kobietą. Nawet w tym koszmarnym t-shircie wyglądasz sexi - zrobił przy tym taką minę, że znów trzęsłam się ze śmiechu.
- A z córką to nie łaska się przywitać? - pokręcił słodko głową i nachylił się do czerwonego wózka.
- Hej aniołku, przepraszam, że cię budzę. Mama będzie pewnie zła, ale ja cię uśpię i nakarmię, a nawet wykąpię i przewinę, byle tylko się z tobą pobawić - to wyglądało naprawdę rozbrajająco. Rockman w czerni, zamiast trzymać w prawej ręce Danielsa, a w lewej gitarę, przytula do siebie malutką kruszynkę w śpioszkach upodabniających ją do biedronki.
Zrobił dokładnie tak, jak obiecał. Zajął się naszym słonkiem. W tym czasie zrobiłam obiad i odrobiłam z Londonem lekcje. Szybko nadszedł wieczór. Wzięłam ciepły prysznic i weszłam do łóżka. Chwilę później dołączył do mnie Slash
- Musimy porozmawiać - rzuciłam poważnie
- Słucham - oparł się na łokciach.
- Nie może być tak, że ty jedziesz sobie w trasę, a mnie zostawiasz z tym wszystkim samą. Nawet nie wiesz, jak mi było na początku ciężko.
- Wiem, jak było, ale nie mogłem zerwać kontraktu. Zaplacilibyśmy za dużą karę.
- Nie masz nawet bladego pojęcia - w moich oczach zebrały się łzy.
- Dostawałem telefony od Izziego, Ness, Shona, a nawet Perli i Londona, wiem Taylor i to naprawdę nie było dla mnie łatwe, tak po prostu być tam o  grać. Nie dzwoniłem, bo nie chciałem słyszeć twojego smutnego tonu. Po prostu wsiadłbym w samolot i przyleciał tutaj, a nie mogłem tego zrobić, zrozum chociaż trochę...
- Dobrze... nieważne, ale proszę nie rob tak więcej. Nie zostawiaj mnie samej na tak długo - spojrzałam mu głęboko w oczy.
- Przyrzekam, że nigdy więcej tego nie zrobię - mocno objął mnie ramionami. Usłyszeliśmy płacz. Mulat westchnął.
- Przyzwyczaj się - uśmiechnęłam się lekko. Znacznie się rozpromnienił
- Ja pójdę, a ty sobie pośpij - pogłaskał mnie po głowie.

 - Idziemy z Małą na spacer? - zaproponował Slash, gdy jedliśmy śniadanie.
- Zawsze czekam na Londona i wychodzimy dopiero po południu, ale w sumie czemu nie...
- Wspaniale. To ja ubiorę Alice - wstał i już go nie było.

Ubraliśmy się ciepło (w końcu mamy listopad) i pojechaliśmy z wózkiem do pobliskiego parku. Wszystkie wrzeszczące dzieciaki, które spotykam z piłkami po południu były teraz w przedszkolach i szkołach. Na ławeczkach siedziały starsze panie dokarmiające ptaki, albo właśnie matki z dziećmi, które nie ukrywając wytrzeszczu gęby wpatrywali się centralnie w naszą parę. Slash widząc to objął mnie w tali i przysunął do siebie. Uśmiechnęłam się pod nosem.  Usiedliśmy na ławce pomiędzy czerwonymi różami. Po prostu siedzieliśmy i cieszyliśmy się swoją obecnością w promieniach jesiennego słońca.

- Ładnie razem wyglądacie - przywitała się ze mną przez telefon Nessi.
- Słucham?
- No na zdjęciach. Czerwone róże, wózek, wy uśmiechnięci...
- Możesz mówić jaśniej, bo nie rozumiem - poinstruowałam przyjaciółkę.
- To we wszystkich gazetach plotkarskich, na portalach, fanpage'ach pojawiły się zdjęcia z jednego z waszych spacerów - o jasna cholera, pomyślałam.
- Ale niby skąd? - wydukałam
- Najwyraźniej jakiś paparazzo czyhał na sensację z udziałem Slasha no i mu się udało. Przecież ludzie nie wiedzieli, że jesteś w ciąży. Ba, nawet zespół o niczym nie miał pojęcia. Jestem ciekawa, jak się teraz im wszystkim wytłumaczysz
- Niby z czego mam się tłumaczyć? To jest moje życie. Najbliżsi wiedzieli...
- A twoi rodzice?
- O ja pier...
- Właśnie - ucięła - I co teraz? Jak zobaczą ciebie z wózkiem? Bo nie licz na to, że się nie dowiedzą.
- Wiem, cholera, wiem. Nassi, sorry, ale muszę kończyć. Odezwę się niedługo, ok?
- Jasne, Słońce. Trzymaj się.
- Slash! - zawołałam
- Hę? - podniosł głowę znad swojej gitary.
- Nasze zdjęcia krążą w sieci. Niektore gazety już je wydrukowały
- Jakie zdjęcia?
- W wczorajszego spaceru z Alice - wyjaśniłam
- Cholera jasna - cisnął kostką. - Czemu ludzie są tacy wścibscy! Co ich to kurwa interesuje!
- Ej, ciszej, bo dziecko obudzisz! Opanuj się i zadzwoń do swojego managera. Niech on obdzwoni brukowce i biura tych wszystkich portali i to odkręci - Alice wyczuła wszechobecne napięcie i zaczęła płakać. Wyszłam z nią do sypialni, a Slash złapał za komórkę. Słyszałam z góry ostrą kłótnię.
- Rozumiesz gnoja! - wpadł do pokoju.
- Zamknij się! Dopiero co przestała płakać.
- Przepraszam - poprawił się. Machnęłam ręką - Niczego nie wycofa, nigdzie nie zadzwoni. To on to kurwa zrobił. Zadzwonił do kilku fotografów i wszystko im powiedział. Kazał zrobić zdjęcia w ramach 'promocji'. Przyrzekam, żę jakbym stal obok to bym mu jebnął - zamachnął się w powietrzu. Odetchnęłam głęboko i starałam się skupić.
- Słuchaj, nikt inny nie może tego zrobić.
- Wiem i daltego zwolniłem go
- Co?
- Normalnie zadzwoniłem do Sony i powiedziałem, żeby spierdalał - wyjaśnił.
- I co teraz zrobisz? Przecież nikogo nie znajdziesz wystarczająco szybko na jego miejsce
- Wiem, ale wolę pracować sam, niż z szują.
- Jesteś pojebany - pokręciłam głową i wyszłam na balkon. Nie ma managera, ma pełno rozgrzebanych spraw i trasę na głowie.
- Izzy? Muszę się komuś wygadać. Ty wiesz, co ten idiota narobił? - opowiedziałam przyjacielowi całą historię.
- Czyli jedyne wyjście jest takie, żebyś znowu zajęła się jego sprawami. Musisz zostać jego managerem ponownie
- Chyba żartujesz? Przecież ja mam małe dziecko? Nie ogarnę tego wszystkiego na raz.
- A ja wiem, że dasz sobie radę. Potrzebujesz tylko kilka dni na obmyślenie planu awaryjnego.
- Fajnie, że tak mi ufasz, ale ja nie jestem teraz ncizego pewna..
- Więc posłuchaj kogoś starszego - zaśmiał się - Pogadaj ze Slashem. Jestem pewien, że ma podobne zdanie
- No nie wiem, ale dzięki Izzy za tę rozmowę. Naprawdę mi pomogłeś.
- Nie ma za co. Do zobaczenia Tay - rozłączył się

14 komentarzy:

  1. Boże, jak dobrze, że to nie porozumienie. Jejku, to Tay ma teraz harówę, dwójka dzieci, bo Londonem też trzeba się zająć. A teraz, jeszcze Slash nie mam managera. Ale może być fajnie jak znowu będą razem pracować. Rozdział mi się bardzo podobał, mam nadzieję, że w ten weekend jeszcze dodasz ze 2. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty rozdział dobrze, że ta domniemana zdrada to tylko zbieg okoliczności.

    OdpowiedzUsuń
  3. Odetchnąłem z ulgą. Cieszę się, że ta Megan to kuzynka Slasha. Podziwiam zacięcie Tay. Opiekowała się dwójką dzieci, w tym niemowlęciem i jakoś dała sobie radę. Cieszę się, że Slash zwolnił tego chamskiego managera. Jak można zrobić coś tak durnego i strasznie nie profesjonalnego swojemu klientowi. Przecież to jawne chamstwo i nie tylko. Bardzo mi się spodobał pomysł by Tay znów była managerką Slasha. Fajnie by było gdyby miała dwóch klientów. Izzy'ego oraz Slasha. Może to skłoni tych dwóch panów don tego by razem zeszli się na scenie? Ale nie robię sobie nadziei. Piszesz tak, że nie potrafię przewidzieć co się będzie działo dalej. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.

    Dziękuję za powiadamiania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie o to mi chodziło. Chciałam zdezorientować czytelników. Zakończenie jest jeszcze bardziej nie do przewidzenia :)Na razie jest tylko w mojej głowie, ale myślę, że nie będzie więcej niż 25 rozdziałów. Nie chcę ciągnąć tego w nieskończoność. Poświęcę się bardziej trzeciemu opowiadaniu, które chciałabym, by trwało dłużej od poprzednich.

      Usuń
    2. Cieszę się, że masz tyle pomysłów. Mam nadzieję, że kolejne twoje opowiadanko będzie równie fascynujące jak to i poprzednie. Czekam z niecierpliwością co dalej wymyślisz.

      Usuń
  4. Jezus.......zawał przeszedł......na szczęście to kuzynka :)))) Ufff.
    Rozdział super i czekam na następny :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Po prologu ma być rozdział pierwszy... Chyba. No więc jest. Na http://sympathy-for-a-devil.blogspot.com/ z "małym" opóźnieniem pojawił się rozdział 1 opowiadania pt. "Coma" ("1. Uśmiechnij się. Jutro będzie gorzej."). Zapraszam do komentowania :>

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże, nienawidzę tych wszystkich durnych gazetek, pudelków, pomponików i innych portali na których czyta się takie GŁUPOTY, że nie wiem! Wkurzyłam się. Już nawet Slash i Tylor nie mogą wyjść na spacer z dzieckiem, bo co? Bo skandal? Smutne, ale prawdziwe, dobrze, że się nie dali. Ogólnie to fajny rozdział :3 Trzymasz poziom, cały czas. Mam nadzieję, że pojawią się też odcinki nowego opowiadanka ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie rozdział nowego opowiadania jest już gotowy, tylko chciałabym opublikować go jutro rano :)

      Usuń
  7. No i mówiłam, że Megan to nie musiała być zaraz kochana. Opcji zawsze jest więcej niż jedna, haha, ale dobrze nawet, że to nie kochanka. Szkoda jednak, aby kolejne dziecko miało mieć rozwaloną rodzinę.
    Widzę, że London dobrze się w sumie zaadaptował w nowym otoczeniu, ale szczerze mówiąc, to dzieciak nie miał innego wyjscia, prawda? Musiał to wszystko jakoś przetrawić... Jednak, ja mam jakąs taką ochotę na scenkę Alice, Cash, London i Slash.. da się coś z tym zrobić?
    Ah.. te portale, i menagerowie. Nie można nikomu ufać. Naprawdę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję, dziękuję, dziękuję, że Megan to tylko kuzynka. Taaaaak! *____*
    No kurde, to jest chamstwo. Szczyt chamstwa. Taylor i Slash nie mogą wyjść na spacer, bo już BUM. No kurde nieee. ;___;
    I brawa dla Tay, że udało się jej udźwignąć to, że opiekowała się Londonem i Alice. c:
    Dalej zastanawia mnie ta opiekuńczość Perli. Serio... dobra, pomińmy to. XDDD
    Taylor jako managerką Slasha i Izzyego? Lubię tooo! XDD
    Czekam na następny. c:

    OdpowiedzUsuń
  9. http://myhistory-gunsnroses.blogspot.com/ nowy zapraszam ; )

    OdpowiedzUsuń
  10. http://tacy-pozostaniecie.blogspot.com/
    Nowy w rekordowym tempie :D

    OdpowiedzUsuń
  11. I to opowiadanko również nadrobiłam <3
    Cholernie mi się podoba, szczególnie te sceny w szpitalu, z poprzednich rozdziałów ;>
    Perla to mnie serio zaskoczyła! A ja tam myślę, że ona coś knuje... No ale to tylko takie moje przypuszczenia, a tak to super. Spacerek w parku z wózeczkiem i Slashem *________* rozpływam się... ale ten manager to chuj do kwadratu! Jak można robić TAKĄ reklamę?! Po za tym rodzice Taylor zapowiadają się groźnie, przynajmniej ja tak przypuszczam, no ale może się zdarzyć też tak, że wpadną do nich w niedzielne popołudnie z kwiatami na kawkę i wszystko się zajebiście potoczy <3 8D
    Czekam na kolejne.

    OdpowiedzUsuń