piątek, 28 września 2012

Rozdział 17

- Hej wszystkim - stanęłam nieśmiało przed resztą zespołu. Czekali na parkingu, popijając kawę.
- Cześć - Todd poddawał dogłębnej analizie czubki swoich butów. Dołączył do nas Slash z Alice w wózku. Cichutko płakała. Przestałam zwracać na nich uwagę i nachyliłam się nad częścią wózka, którą można było przekształcić w nosidełko. Zaczęłam bujać Małą w powietrzu. Słodko przymknęła swoje niebieskie oczka. Ciekawe, czy już takie jej zostaną. Wyglądałoby to dosyć ciekawie w połączeniu z ciemniejszą karnacją i czarnymi loczkami, które zaczęły pojawiać się na jej główce. Wszyscy gapili się na mnie oczekując zapewne jakiś wyjaśnień.
- Przepraszamy was, za to, że ukrywaliśmy całą tą sprawę, ale nie chcieliśmy, by informacja wyciekła do mediów.
- Myślisz, że bylibyśmy do tego zdolni? - oburzył się Brent.
- Nie, ale wolałam dmuchać na zimne. Slash ze względów oczywistych musiał poinformować managera i wiecie, jak to się skończyło...
- Nie rozumiem - Myles uniósł brew.
- O boże, idiota zdradził wszystko mediom. Stąd te zdjęcia. Teraz zostaliśmy bez managera - ozjajmił Slash.
- Chyba sobie żartujesz? - rzucił Todd.
- W zasadzie to nie do końca. Chciałabym spróbować zająć jego miejsce. Jeśli nie macie oczywiście nic przeciwko - podkreśliłam.
- Nie no spoko, ja jestem nawet za - wypowiedział się Todd.
- Popieram - dorzucił swoje Myles. Byłam ciekawa jeszcze, co na to Brent, ale przyjechał właśnie nasz autobus. Slash wtargał nasze torby, a ja zaniosłam małą do niewielkiej sypialni na pierwszym poziomie.

Nie było wcale tak strasznie, jak się nam na początku wydawało. Mała przesypiała coraz więcej nocy. Po tygodniu zrobiliśmy sobie dwudniowy przystanek w Denver, gdzie odbywały się Dni Rocka. Slash biegał z chłopakami na próby, a ja zostawałam znów sama.  Wybrałam się z małą do parku. Ja pracowałam z laptopem, a Moje Słońce wdychało cieple, letnie powietrze. Starałam się załatwić mojemu gitarzyście jakiś dodatkowy występ z inną gwiazdą. Do wyboru miałam Ozziego i Scotta Weilanda. Pierwszy nawet nie odpisał na mojego maila, za to drugi wydawał się być zainteresowany. Umówiłam się z nim na spotkanie za pól godziny na polanie, gdzie zrobiłyśmy sobie z Alice "piknik". Byłam tak zajęta Małą, która niemiłosiernie płakała, że nie zauważyłam osoby, stojącej obok. Nie wiedziałam, co się dzieje.
- Może ma kolkę? - zasugerował mężczyzna.
- Oh, przepraszam, nie zauważyłam cię. Taylor - podałam rękę.
- Scott - uśmiechnął się.
- Może masz rację, ale jak mogę jej pomóc? - histeryzowałam.
- Przede wszystkim najpierw się uspokój. Przytulaj małą, głaszcz po brzuszku i czekaj, aż przejdzie. Innego wyjścia nie ma - po godzinnej walce udało mi się ją uspokoić. Zaczęła zasypiać - Matko, co to miało być - skomentowałam.
- Wszystko już w porządku? - zapytał, łapiąc mnie za ramię.
- Tak... Dziękuję za pomoc. Strasznie spanikowałam. Teraz przynajmniej będę wiedziała, co mam robić. Z  tego wszystkiego nie poruszyliśmy powodu naszego spotkania. Byłbyś chętny, żeby wystąpić ze Slashem, tak?
- Czemu nie - wzruszył ramionami - Nie ma mowy o powrocie do Velvet Revolver, ale zaśpiewać jeden utwór chyba mogę, nie?
- Jasne. Czyli jesteśmy umówieni, tak?
- Do jutra - uścisnęliśmy sobie dłonie.
- Jeszcze raz przepraszam - wskazałam palcem na małą.
- Nie masz za co. Jest cudowna.

Slash wrócił późno wieczorem. Dał Alice buziaka i poszedł spać. Rano znów wszyscy wybyli. Poszłam z moją córeczką w to samo miejsce, co wczoraj. Tym razem spacerowałyśmy w kółko po ścieżkach.
- Hej - ktoś wesoło za nami zawołał.
- Scott? Co ty tutaj robisz?
- Spaceruję? Dotrzymuję ci towarzystwa?
- To bardzo miłe - posmutniałam - Ostatnio ciągle jestem sama - wyznałam.
- A twój narzeczony? - wskazał na mój serdeczny palec.
- Slash? Doskonale wiesz: próby, wywiady...
- Slash jest ojcem Alice? No tak, od razu widać - zawstydził się - Nie czytam gazet, więc...
- Jasne, nie musisz się przecież tłumaczyć
- Może dasz się zaprosić na lody? Tam - wskazał na jakiś punkt, po drugiej stronie ulicy - Jest fajna kawiarenka.
- Bardzo chętnie - uśmiechnęłam się. Spędziłam bardzo miły dzień. Nie było mnie na występie Slasha. Przecież nie mogłam tam zabrać Małej. Na szczęście jeszcze tylko trzy koncerty i będziemy w domu. Tęskniłam już za swoim łóżkiem i widokiem zza okna.

Od dwóch tygodni jesteśmy w LA. Liczyłam na to, że wszystko wróci do normy, ale nic takiego się nie działo. Coraz bardziej oddalaliśmy się od siebie. Spędzałam coraz więcej czasu z Nessi i jej nowym facetem. Alan był bardzo miły, ale dużo pracował. Vanessa przy nim rozkwitła i stała się pewna siebie. Dzisiaj wieczorem rozpoczyna się Sunset Strip Rock Festival. Miałam straszną ochotę, by tam pójść, ale nie mogłam sama zostawić Alice, a Slash... sama nie wiem, gdzie był tym razem. Niewyobrażalnie się ucieszylam, gdy moja przyjaciółka zaproponowała, że zajmie się Małą. Ubrałam czarne rurki, koszulkę z nitami, skórzane trampki i masę srebrnej biżuterii. Było to moje pierwsze wyjście od niecałych trzech miesięcy, czyli kiedy urodziła się Alice. Jakież było moje zdziwienie, gdy trafiłam na otwierających tegoroczną edycję Stone Temple Pilots. Bardzo mi się podobało. Następnie na scenę weszli The Smashing Pumpkins. Tańczyłam z ludźmi do upadłego, czyli jakieś trzy-cztery godziny. Zmęczona usiadłam przy barze i zamówiłam jakiegoś słabego drinka.
- Taylor? Nie wierzę! - obok mnie siedział wokalista STP.
- Scott cześć - przytuliliśmy się do siebie po przyjacielsku.
- Gdzie masz Alice i Slasha? - zapytał.
- Alice jest u mojej przyjaciółki, a Slash... sama nie wiem i wiesz co, mało mnie to interesuje - wypiłam trunek do dna.
- Może lepiej soczek, co? - zasugerował. Zmarszczyłam czoło - Może być jabłkowy? - przytaknęłam.
- Fajnie mi się z tobą gada - stwierdziłam. Na scenę wszedł Green Day. Nogi same mi się unosiły. Kilkoro ludzi  zaczęło tańczyć pogo - Idziesz? - złapałam Scotta za rękę i pociągnęłam w stronę tłumu.
- No nie wiem...
- Oj nie bądź taki - oboje byliśmy wykończeni. Nogi odmawiały nam posłuszeństwa


- Nie mam już siły - wydukałam.
- Ja też. Musimy złapać taksówkę, bo zaśniemy na stojąco - oparłam się o jego ramię. Najpierw pojechaliśmy po Alice, a następnie do mojego domu. Pożegnaliśmy się całusem w policzek. Było dobrze po drugiej w nocy. Od razu zaniosłam Małą do łóżeczka. Po cichu weszłam do sypialni, ale nikogo w niej nie było. Westchnęłam zrezygnowana i poszłam spać.
- Rossie? - przeciągnęłam się wygodnie i otworzyłam oczy. Nade mną stał niewyspany Slash - Hej, możesz mi wyjaśnić, gdzie ciągałaś wczoraj po nocy Alice? Wszędzie was szukałem...
- Od razu się  nami interesujesz? - zmarszczyłam czoło.
- O czym ty mówisz? - oburzył się.
- Od jakiegoś czasu tylko się mijamy. Nie zapytałeś nawet, jak mi minął dzień, a teraz od razu troskliwy tatuś się znalazł? - wstałam z łóżka i zaczęłam grzebać w szufladzie, szukając czegoś do ubrania.
- Byłem zajęty... - ewidentnie kłamał. Widziałam to po jego twarzy.
- A można wiedzieć, co takiego robiłeś?
- E... Zbieramy z chłopakami materiał na nową płytę.
- To bardzo ciekawe... Myles jest z Seleną w Spokane, a Brenta z Toddem widziałam wczoraj kilkukrotnie na festiwalu - nabrał powietrza, by coś powiedzieć - Nie wnikam - uniosłam dłonie - Twoja sprawa, a teraz przepraszam, ale muszę nakarmić Alice - wyminęłam go w przejściu. Zaniosłam Małą do kuchni i dałam jej butelkę, a następnie zrobiłam sobie śniadanie i bez słowa wyszłam z nią na spacer. Gdy wróciłyśmy Slasha już nie było. Byłam ciekawa, jak długo tak wytrzymam. Usiadłam do papierkowej roboty, usypiając Alice. Wymieniłam kilka maili z Izzym. Skarżyłam się na dziwne zachowanie mojego narzeczonego, ale nic nie mógł mi doradzić. Nie dziwię się.

8 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Najpierw odpowiem na Twoje pytanie. No mam zamiar jeszcze publikować opowiadania, więc poki co to mój blog będzie jeszcze żył.

    No dobra, a teraz co do rozdziału. To Slash zaczyna pływać na boki, czy tylko mi się wydaje? W sumie, to jego zachowanie zaczyna robić się dość dziwne, bo tak sobie znika, niewiadomo gdzie jest i z kim jest i co robi... w sumie, to może nic nie robi, tylko sobie gdzieś siedzi w samotnosci i mysli, bo tak naprawdę zaczęło go przerażać, to co się zaczło dziać? Rozwód.. trójka dzieci z dwiema róznymi kobietami... nagonka mediów i tak dalej. No cóż, może go to trochę dobiło, a obecność Tay mu jakos nie pomaga.

    Tay za to powoli zaczyna czuć się trochę odrzucona, osatmotniona i to wcale się jej nie dziwie. Bo jej życie ogranicza się tylko do dziecka, a wiadomo, no jak kobieta jest już matką to nie jest tylko matką, ale pozostaje też kobietą, prawda? No cóż, Tay własnie tego bycia kobietą trochę brakuje. Widac to po tym, jak się cieszyła na to wyjście...

    Czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam tylko takie jedno małe pytanie. A gdzie się podział rozdział 16?

    A co do opowiadanka. To zachowanie Slasha bardzo mi się nie podoba. Mam tylko nadzieję, że nie wrócił do "swej ukochanej Heroiny", bo jak tak to będę strasznie zły. Wiem to muzyk i ma czasem swoje za uszami ale do ciężkiej nieprzymuszonej niech się wreszcie otrząśnie. Ma wspaniałą dziewczynę. Trójkę dzieciaków. Nie rozumiem jak może tak zaniedbywać córeczkę, bo przecież podobno kocha Taylor. Jednak po dłuższym zastanowieniu mogę się domyślać o co chodzi ale będę milczeć jak grób dopóki nie napiszesz kolejnego rozdziału dopiero wtedy się zapytam czy to prawda.
    Fajnie, że Tay gdzieś wreszcie wyszła, jednak czy musi się tam od razu spotkać ze Scotem. Jakoś mi się to podejrzane wydaje. Mam nadzieję, że nie chcesz rozwalić związku Tay i Slasha. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Mam nadzieję, że będzie równie emocjonujący.
    A tak na marginesie to prawdziwy Slash jest chyba lepszym ojcem niż ty go opisujesz, a przynajmniej tak mi się wydaje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się tak wydaje, że Slash w rzeczywistości jest lepszym tatusiem.

      Usuń
    2. Już dodałam ponownie rozdział 16 (który gdzieś mi wcięło) :)

      Usuń
    3. A co do tego, jakim ojcem jest Slash. Zgadzam się z wami, na pewno jest lepszym ojcem, niż ten "mój" bohater

      Usuń
  4. Slash idioto co ty wyprawiasz?! Kuzynka..tak? No nie wiem... i gdzie on tak w ogóle zniknął?! Nie no...masakra jakaś! Zdenerwowałam się na niego jak nigdy! Jeśli on ją zdradza to przestanę go uwielbiać w tym opowiadaniu! Biedna Taylor... sama z dzieckiem, bo tatuś to już się nimi nie interesuje, powiadasz? No to jak tak dalej ma być to mnie ciekawi co Tay zrobi ze znajomością ze Scottem. Wydaje mi się całkiem fajny, ale lepiej żeby nie zepsuł związku Tay i Slasha, bo wtedy byłoby baaardzo źle.
    No to ten, ja czekam na kolejne i nie wiem czy już czytałaś, czy cokolwiek, ale u mnie kilka takich tam nowości xD Rozdział 77. i dwa nowe z całkiem nowego opowiadania. Zapraszam! http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam, czytałam :)
      Co do relacji Tay - Scott, jeszcze się trochę waham, ale w końcu muszę podjąć decyzję, jak to ma wyglądać. Mam kilka scenariuszy w głowie, których za chiny nie idzie połączyć

      Usuń