Obudził mnie dzwonek do drzwi. Matko, moja głowa!
Wiedziałam, że tak będzie. Wciągnęłam na siebie, jakąś potwornie wielką bluzkę
i zwlekłam się z łóżka podążając do drzwi:
- Daj ktoś normalnym ludziom pospać! – krzyknęłam i przekręciłam klamkę.
- Czy normalni ludzie śpią o 17? – zapytał mój gość.
Stanęłam, jak wryta, co on tutaj robił?
- Slash? To już 17? – stałam i nie wiedziałam, co
powiedzieć.
- Może wpuścisz mnie do środka? – zapytał i wyszczerzył zęby
w uśmiechu
- Jasne, tylko… co cię tu sprowadza? – zapytałam
zdezorientowana, czemu ta głowa musi aż tak boleć. Czekając na odpowiedź,
podeszłam do szafki, wyciągnęłam aspirynę. Popiłam ją wodą.
- Myślałem, że już jest „następny raz”. – uśmiechnął się – Paskudnie wyglądasz – dodał po chwili.
- To przez podróż… zawsze tak jest – ucięłam krótko
- Nie wiem, ale przypominasz Stevena po ostrej imprezie w
Roxy – starał się opanować śmiech
- No dobra, trochę wczoraj wypiłam, ale mam swoje powody – z
każdym kolejnym słowem mówiłam coraz ciszej.
- Niech zgadnę złamane serduszko? – zapytał chichocząc.
Cholernie zabolały mnie jego słowa.
- Co cię to obchodzi?! I wiesz co – dodałam po chwili – Nie
mam najmniejszej ochoty na spędzenie czasu z takim gburem, jak ty! – krzyczałam
nie zważając na obolałą głowę, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
- Przepraszam, po prostu wczoraj byłaś taka inna… i
rozmawiałaś ze mną całkiem inaczej, wszystko ok? Jenny? – przybliżył się do
mnie i najwyraźniej nie wiedział, co ma zrobić – proszę powiedz mi, co się
stało…
- Ja wracałam z Londynu… - wybełkotałam – Tam mieszka
mój ojciec… i on… dużo pije, Slash… od czasu, gdy wyjechałyśmy z mamą… on
nie jest sobą. – odetchnęła kilkakrotnie – Ja tylko chciałam, żeby wiedział…
żeby wiedział, czemu się nie kontaktowałam… czemu nie dzwoniłam i nie
przyjechałam… bo widzisz mama miała z Ronem wypadek i oni… 10 miesięcy temu
zginęli.- Nie mogła złapać oddechu i zaczęła
uderzać pięściami w ścianę. Slash zawahał się, ale po chwili objął i
pozwolił jej przemoczyć całą swoją koszulkę z Rolling Stones:
- Przepraszam… - szepnęłam i wytarłam łzy w ręce – Nie
powinnam… przecież cię nie znam –
wstałam z jego kolan i podeszłam do okna.
- Może jednak się skusisz. Przecież nie każę ci pić
– zaproponował.
- No dobra, ale nie na długo – wstałam i bez słowa poszłam
do łazienki. Wzięłam prysznic. Owinąwszy
się starannie białym puchowym ręcznikiem, weszłam do sypialni. Slash stał tyłem
do okna, usłyszawszy kroki, szybko się obrócił i głośno zagwizdał. Spłonęłam
rumieńcem:
- No dalej, odwróć się! – krzyknęłam. Myślałam, że napotkam
jakiś opór, ale bez słowa z powrotem spoglądał na ulicę. Wyciągnęłam z szafy
szorty z białego jeansu. Miały postrzępione nogawki i nity. Na górę ubrałam
czarną, luźną koszulkę na szerokich ramiączkach z podobizną Jimmiego Page’a. Na
dole zawiązałam supełek. Dzięki niemu miałam ładnie podkreśloną talię. Na nogi
tradycyjnie wciągnęłam czarne conversy. Zapięłam na ręce pieszczochę i byłam
gotowa:
- Jestem gotowa – oznajmiłam.
- Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby dziewczyna wyszykowała się
do wyjścia w 10 minut – obrócił się i zmierzył mnie wzrokiem - Wyglądasz… o kurde – skomentował.
- Co aż tak źle? – zapytałam rozbawiona.
- Nie no zajebiście. Idziemy? - zapytał.
- Jasne, tylko gdzie? – miałam nadzieję, że gdzieś
niedaleko, żebym mogła zmyć się po godzinie do domu.
- Wiesz, kilka ulic dalej jest klub Rainbow, pamiętasz
wczoraj Axl o nim wspominał –
przypomniał mi.
- Ta Ruda wiewióra też tam będzie? – zapytałam zaskoczona.
- Nie wiem, pewnie tak, a co nie przypadł ci do gustu? –
bardziej stwierdził, niż zapytał i głośno się zaśmiał.
- Nie ma w tym nic śmiesznego. Ja znam się na ludziach, a z
nim ewidentnie jest coś nie halo. Mam wrażenie, że za każdym razem, gdy się
odzywa chce zranić swojego rozmówcę,
jest strasznie agresywny – zauważyłam, że Slash lekko rozszerzył oczy – Co
jest? – zapytałam.
- Nic po prostu trafiłaś w dziesiątkę. Swoją drogą, skąd ty
to możesz wiedzieć. Nie widziałaś przecież ataku szału, jaki Axl potrafi nam
zaserwować na próbach – żachnął się.
- Jasne, że nie i nie mam zamiaru. To po prostu widać, jak
energicznie gestykuluje, jak zaciska pięści, jak w jego oczach pojawiają się
ogniki złości, naprawdę nigdy tego nie zauważyłeś? – zapytałam.
- Jakoś nie zwracałem nigdy na to uwagi. A co uważasz o mnie?
– Byliśmy już w połowie drogi.
- Jesteś nieśmiały i bierzesz – Spojrzał na mnie szeroko
rozwartymi oczyma - Ale czasami – dodałam po chwili.
- Skąd wiesz? – zapytał po chwili szeptem. Już widzieliśmy
charakterystyczny neon.
- Nie trzeba być wróżką – wyszczerzyłam zęby, żeby trochę
rozluźnić atmosferę – Wystarczy spojrzeć na zagłębienie łokcia. Na pewno
jeszcze wciągasz, bo masz katar. No chyba, że jesteś alergikiem – wysłałam mu
blady uśmiech.
- Nie, nie jestem – spuścił wzrok. Wchodziliśmy właśnie do
klubu. Slash pociągnął mnie za sobą do stolika w rogu. Siedziało przy nim 4
chłopaków. Każdego z nich widziałam wczoraj na lotnisku. Rudy wstał, podszedł
do mnie i pogłaskał mój policzek. Przymknęłam oczy i zrobiłam krok w tył, żeby
go nie prowokować. Powinien od razu oberwać w tę swoją gębę. Slash delikatnie
odsunął go ode mnie:
- Idę po drinki – rzucił na odchodne. Reszta wybuchła
głośnym śmiechem. Obejrzałam się za chłopakiem. Zacisnął ręce w pięści i
zamiast do baru udał się do łazienki. Nie chcę wiedzieć, co tam robił:
- Jenny, chodź usiąść, czego tak sterczysz – zawołał Slash.
Przysiadłam na krawędzi kanapy – Jenny, to jest Izzy, gitarzysta – wskazał na bruneta popijającego whisky.
Skinął głową – Tam jest Duff, basista –
farbowany blondyn wstał i podał mi rękę. Odwzajemniłam gest – To nasz wiecznie
zacieszający perkusista Steven – wskazał na blondyna, który wyszczerzył zęby
jeszcze szerzej, jakby to w ogóle było możliwe. Również się uśmiechnęłam – Ten
no, a Axla już poznałaś, on śpiewa, a przynajmniej się stara. – No a to jest Jenny – przedstawił mnie wszystkim.
- No, jak już się tak
oficjalnie poznaliśmy to może wypijemy za naszą nową znajomość. Gdzie jest ta
cholerna Wiewióra! – krzyknął Duff.
- Widziałam, jak szedł do łazienki i chyba nie w celu załatwienia swoich potrzeb
– rzuciłam i zaczęłam bawić się supełkiem koszulki.
- Już ja wiem, kurwa, jakie on potrzeby chce załatwić – Izzy
zerwał się z kanapy, przecisnął się między mną a Slashem i popędził do łazienki. Długo nie wracał. Nie mieliśmy, ani drinków, ani towarzystwa,
ponieważ Duff padł już kwadrans temu, a Steven siedział z jakąś panienką kilka
stolików dalej:
- Ja pierdolę co oni tyle czasu tam robią. Dobra, chodź ze
mną – Slash wstał i pociągnął mnie za sobą w stronę męskich toalet:
- Ja tam nie wejdę – mocno się zaparłam.
- No co ty kurwa… - popatrzył na mnie – Słuchaj nie zostawię
cię tutaj, bo przyczepi się do ciebie jakiś ćpun i będzie chciał wykorzystać,
jasne. Po drugie w tej toalecie jest pewne więcej dziewczyn, niż w damskiej –
to mnie chyba przekonało, bo weszłam za nim:
- Axl?! Gdzie ty
kurwa jesteś charczący skurwielu! – zawołał mój towarzysz. Do naszych uszu
dochodziły ciche jęki jakiejś pary z ostatniej kabiny. Nie chcieliśmy im
przeszkadzać. Zapukałam do pierwszych drzwi i je uchyliłam, pusto. Slash robił tak z kolejnymi. Otworzył drzwi od
czwartej kabiny i stanął, jak wryty. Podeszłam do niego i zobaczyłam naszą zgubę.
Rudzielec leżał na podłodze, opierając się o muszlę. W ręce sterczała
pęknięta igła. Mój kolega najwyraźniej nie wiedział, jak ma jemu pomóc.
Uklękłam i sprawdziłam puls. Nie było z nim tak źle, jak wyglądało. Wyjęłam z
kieszeni chusteczkę i wyciągnęłam z jego
ramienia igłę. Chusteczkę przytknęłam w jej miejsce, ponieważ Axl źle wbił się w żyłę:
- No co tak stoisz? – zawołałam do Slasha – Pomóż mi go stąd
zabrać! – krzyknęłam.
Cholera, biedny Axl. ;/
OdpowiedzUsuńNo cóż, zapowiada się fajnie, będę tu wpadać.
tymczasem, w wolnych chwilach zapraszam do mnie na: http://dont-damn-me-gnr.blogspot.com/ ;)
Zajebiste *.* świetnie się zapowiada :3
OdpowiedzUsuńPowiem, że bardzo fajnie się zapowiada. Przyczepiłabym się do tego, że Axl brał na początku i to bardzo rzadko, a potem w ogóle, ale to w końcu fan fiction i ma swoje prawa ^_^ Fajnie, że wpadłaś na mojego bloga, na którym zresztą widnieje prolog do schizy. Schiza bardzo schizowata, bardzo będzie dużo schizy :> Gdy będę publikować nowy rozdział, dodam bloga do obsesji (zakładka Bad Obsession). Ym, co do twojego opowiadania, dodam, że zajebisty tytuł. No i... Możesz mnie powiadamiać? Czy ja mam cię powiadamiać o nowych u mnie?
OdpowiedzUsuńMikaela Castiela.
Mogę powiadamiać cię na maila, tylko podaj w komentarzu. Mnie też możesz powiadamiać na maila (phbukowinska@gmail.com) o swoich nowych rozdziałach, bo lubię twoje opowiadanie :)
UsuńO cholera wystarczyła sama końcówka a ja już się zakochałam w tym opowiadaniu! Axl zaćpał? No cóż nie za często czytam blogi, na których to właśnie on ćpa, więc taka odmiana się przyda xD
OdpowiedzUsuńMuszę jeszcze nadrobić poprzednie rozdziały i będę komentować na bieżąco, jeśli można, to proszę o powiadamianie o nowościach u mnie na http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/
I tak przy okazji to nowy rozdział u mnie, zapraszam serdecznie ;*
Noo, teraz mi się ułożyło w całość i jest super! Na prawdę świetnie wszystkie opisówki tworzysz, Slash i Jenny *.* Plooose, niech będą tak może kiedyś tam w przyszłości parką... ^.^ hm? Dobzeeee? Tak łaaadnie proszę <3 xD
UsuńNo i ten jak już pisałam wcześniej zdziwiło mnie to ćpanie Axla xD Stevenek jak zawsze słodki, a Duff padł pierwszy, nieźle nieźle :D
Nie chcę za dużo zdradzać, ale chcę z Axla stworzyć Czarny charakter. Mogę obiecać, że wątek Izzyego z czasem się rozwinie.
UsuńUhuhu to super, będę czekać!
Usuńpłakałam gdy Jenny opowiadała swoją historię Slashowi ,a Axl-biedny szkoda mi go :(
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Jenny. Czasami życie jest jednak okrutne..
OdpowiedzUsuńNiestety. Nikt nam nie mówił, że jak przyjdziemy na świat, to wszystko się ułoży idealnie tak jak chcemy.
Co do Axl'a. Jego też mi szkoda. Biedaczek w żyłę nie trafił xD
Nie no, ale teraz już na serio. Co by było, gdyby go nie odszukali ? O.O
Idę czytać kolejne :>