piątek, 30 sierpnia 2013

Rozdział 68

- Tata powinien już być w domu nie sądzisz? – Rosemary spacerowała po tarasie z marudzącym Jakobem – Nie odbiera telefonu i dlatego się martwimy, nie? – już kilkakrotnie sprawdzała, czy nie ma gorączki, ale oprócz kiepskiego humoru nic mu nie dolegało – Może przejedziemy się samochodem po Sunset? Lubisz to, prawda? – nie zastanawiając się wiele, ubrała malcowi coś cieplejszego i chciała już wychodzić, kiedy zadzwonił telefon. Tysiące mniej, lub bardziej ponurych myśli przeszło przez jej głowę.
- Halo?
- Hej piękna – usłyszała pijanego Slasha – Chciałem tylko uprzejmie donieść, że twój mąż leży nieprzytomny w Rainbow i chyba nie wróci do domu na kolację – zachichotał.
- Super – rzuciła z sarkazmem – Będę za dwadzieścia minut – zamknęła dom, zapięła swojego małego synka w foteliku i z piskiem opon ruszyła w kierunku miasta.
   Nie miała najmniejszych pretensji do Jeffa. Sama jest sobie winna. Zresztą, kilka lat temu takie sytuacje zdarzały się znacznie częściej. Ba! Czasami to ona była na jego miejscu, siedząc z twarzą nad rozlanym kieliszkiem wódki. Wtedy to Stradlin przerzucał ją sobie przez ramię i zabierał do domu. Zanim się obejrzała, parkowała wóz pod budynkiem. Bała się zostawić śpiącego synka samego w aucie. Nawet jeśli miał być tam tylko przez kilka minut. Miała jednak wyjście? Tak, w normalnej sytuacji zawiozłaby go do Karen. I tu nasunęła jej się kolejna myśl: jak głupio postąpiła dzisiejszego popołudnia. Co też jej strzeliło do głowy. Mogła się gniewać i mieć własne zdanie względem tej sprawy, ale nikt nie dał jej prawa naskakiwać na Duffa, a już z pewnością nie na własną siostrę! Zamknęła samochód i skierowała się do baru. Od razu zauważyła ciemną, bezwładnie leżącą na blacie postać.
- Jeff – nachyliła się nad nim. Zero reakcji. Rozejrzała się wokół, jednak nigdzie nie widziała Mulata. W końcu wyłonił się z łazienki.
- Slash, pomóż mi władować go do auta – jęknęła, starając się podnieść go samodzielnie.
- Się robi. Muszę ci powiedzieć, że twój mąż mnie nie rozczarował. Co prawda kondycja już nie ta, ale mało mu brakowało, żeby pobić stary rekord Duffa – załadowali mamroczącego pod nosem Stradlina. Grzecznie podziękowała swojemu pomocnikowi i upewniając się, że Jakob smacznie śpi, ruszyła w drogę powrotną. W jej połowie Jeff zaczął otwierać oczy, jednak kontakt z nim nie był za wielki.
- Rosemary?
- We własnej osobie – zachichotała widząc jego zaskoczenie i ogólny grymas.
- Co ty tu robisz?
- Co ja robię w swoim aucie? Niech pomyślę… prowadzę? – dziewczyna nie powiedziała tego wcale kąśliwie. Ot zwykła odpowiedź.
- Jak to w aucie? – rozejrzał się dookoła – Przepraszam – jęknął, opierając głowę o szybę.
- Jeżeli ktokolwiek ma tutaj przepraszać, to pozwól, że będę to ja, jednak zrobię to dopiero jutro, kiedy coś z tego zapamiętasz. Zaraz położysz się spać, a jutro będziesz miał potwornego kaca – no dobrze, może tym razem zabrzmiało to nieco złośliwie, ale nie musiał pić aż tyle, prawda?

- Co? Jaki ślub?! Przecież dopiero co się zaręczyliście? – Paulina usiadła z wrażenia na byle jak zaścielonym łóżku.
- No i co z tego? Oboje jesteśmy pewni swojej decyzji. To jak, zostaniesz moją świadkową? – ponownie zadała to samo pytanie.
- Tak, ale…
- W takim razie rezerwuj bilety na czwartek!
- Przecież ślub jest w sobotę…
- Musisz pomóc mi wybrać suknię! – rzuciła, jak gdyby było to coś oczywistego.
- Kupujesz kieckę trzy dni przed całą uroczystością?! Nie wiem wariatko, jak to chcesz zorganizować, ale wiedz, że postaram ci się pomóc – zachichotała.
- Też cię kocham – zawołała i po szybkim pożegnaniu odłożyła słuchawkę.

- Karen? – Rossie przełknęła głośno ślinę – Chciałabym porozmawiać i wyjaśnić – po przeproszeniu Izziego, który ślęczał od szóstej rano nad toaletą, nadeszła pora na jej siostrę.
- A nie krzyczeć? Odnoszę inne wrażenie, zwłaszcza po wczorajszej niedoszłej kolacji.
- Naprawdę mnie poniosło. Nie powinnam… nie wolno mi oceniać Duffa i podejmować decyzji za ciebie.
- Doskonale, że wreszcie to zrozumiałaś – nadal miała oziębły ton.
- Wiem, że muszę także przeprosić twojego męża i to osobiście – nie udało jej się ukryć jęknięcia niezadowolenia.
- I nie będą to wymuszone przeprosiny? – czy ona naprawdę chciała znowu ją zdenerwować?
- Nie – wydusiła z siebie – Jak najbardziej szczere.

- Heeej – Agata rzuciła się w ramiona zmęczonej po podróży Paulinie – Tak długo się nie widziałyśmy!
- Trzy miesiące, Aga. Tylko trzy… - odwzajemniła uścisk.
- Wieki! To, co jedziemy na zakupy? – zatarła dłonie z uciechy.
- Tak od razu? Jestem po ośmiogodzinnym locie, wyobraź sobie – uśmiechnęła się krzywo.
- No dobra, jedziemy do mnie! Odświeżysz się trochę i dopiero wtedy wybierzemy się na zakupowy szał! – Paula spojrzała na nią z miną w stylu: ”Serio?”, ale nie protestowała.
   -A ty masz już kreację? – usłyszała w którymś z kolei sklepie.
- Kupiłam w Hiszpanii. Chabrowa prosta sukienka, podkreślająca talię.
- Ty nie nosisz innych kolorów, niż odcienie granatu i czerń, prawda?
- No nie – zaśmiała się głośno – Po co mam się jeszcze bardziej pogrążać. Noszę to, w czym jest mi ładnie i tyle.
- A wiesz, co czeka nas jutro? Wieczór panieński! – zaczęła z innej beczki Ruda.
- Axl też ma coś w planach?
- Tak, wychodzi ze Stradlinem i McKaganem.
- A my zapraszamy…?
- Będziesz oczywiście ty, Rosemary, jej siotra Karen i moja koleżanka z pracy. Nie chcę dużej ekipy. Wolę raczej coś kameralnego z damską częścią Guns N’ Roses.
- Wiesz, że ja się do niej nie zaliczam – chwila milczenia – Nie jestem ze Slashem – wyjaśniła.
- A Slash nie jest w Guns N’ Roses, no i co?
- Jak to nie jest w zespole? Nigdzie o tym nie słyszałam – zarzekała się.
- No bo jeszcze o niczym nie wiedzą.

- Za małżeńskie kłótnie! – wzniosła toast Hana; współpracownica Agaty.
(…)
- Za wątpliwości i rozterki!
- Za wszystkich dupków!
- Za pomałżeński seks i rutynę  w łóżku! – tu nastąpiła salwa śmiechu.
Dziesiątka toastów sprawiła, że pijane dziewczyny zaczęły grać  w rozbieranego pokera. Całe szczęście, że oprócz śpiącego w sypialni Jakoba nie było tutaj mężczyzn. Wszystkie skończyły wyłącznie z dolną częścią bielizny na sobie. Miejmy nadzieję, że żaden z ich mężczyzn nie zobaczy zdjęć z tej imprezy.

- Serio nie chcesz dziwki? – zdziwił się Stradlin
- A ty chciałeś?
- No nie
 - Więc czemu chuju mi to proponujesz? – taaak, panowie również porządnie wstawieni, w niczym nie przypominali gentelmanów w garniturach którymi mieli być przecież przez cały jutrzejszy dzień. Przez większość wieczoru krążyli pomiędzy barami ze striptizem i zwykłymi spelunami, gdzie nikt nie znał ich twarzy. Nie potrzebowali, by na nagłówkach jutrzejszych gazet pojawiły się zdjęcia z „Wieczoru kawalerskiego wokalisty Guns N’ Roses”.
- Slash też będzie? – zapytał po chwili zastanowienia basista.
- Musisz spierdolić mi nawet taki dzień, jak dziś? Niestety będzie. Agata powiedziała, że bardzo jej na tym zależy, ze względu na Paulinę. Kocham tę moją kobietę! – rozchmurzył się – Jak ona coś knuje to cholera strach się bać!

- Czemu ten suwak się musiał zaciąć! Miało być wszystko idealnie! – jęknęła, poprawiając starannie ułożone włosy.
- Uspokój się  i weź głęboki wdech. Wszystko będzie dobrze i doskonale! To tylko głupi zamek, który za chwilę… O proszę, gotowe – uśmiechnęła się promiennie. Zarówno panna młoda, jak i jej druhna wyglądały zabójczo. Śnieżnobiała suknia Agaty; skromna, ale pokryta cudowną koronką, podkreślała jej delikatne rysy twarzy. Paulina z kolei prezentowała się, jak księżniczka ciemności w swojej mrocznej,  granatowej kreacji z czarną koronką. Ciemny makijaż dopełniał całą stylizację.
- Ale tam na dole czeka już limuzyna!
- No to co? Czeka tylko na ciebie. Nigdzie nie odjedzie. Nie denerwuj się już! Pokaż się! – czerwonowłosa obróciła rudą – Wyglądasz bosko. Axl zemdleje, jak cię zobaczy

- (…) I ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską – Duff powstrzymał się od parsknięcia śmiechem, dzięki kuksańcowi w bok od Karen. Zdaniem McKagana, w ustach Axl’a ,uczciwość małżeńska brzmiała trochę śmiesznie.
- Może pan pocałować pannę młodą – Agata, od kiedy udało jej się powstrzymać łzy,  nie spuszczała wzroku ze swojego narzeczonego, teraz męża. Rudzielec przybliżył się do niej i namiętnie wpił w pełne, krwiście czerwone usta. Po wszystkim, Agata musnęła kciukiem jego dolną wargę, ścierając resztki swojej szminki. W kościele zabrzmiały głośne brawa. Ktoś zrobił zdjęcie, ktoś inny uśmiechał się szeroko. Po wyjściu, nadszedł czas na składanie gratulacji. Setka zaproszonych gości przytulała na przemian, a to Rose’a, a to Agę, życząc obojgu szczęścia i dużo miłości. Dziewczyna była trochę zawiedziona, że nie zobaczy na uroczystości swoich rodziców. Oni jednak kategorycznie wypięli się na całą sprawę, zasłaniając się tym, że ich córka popełnia największy błąd w swoim życiu. Po paradzie przez ulice miasta do odległego o 20 km od centrum Los Angeles małego pałacyku, goście rozprostowali kości i udali się do perfekcyjnie udekorowanej białymi liliami sali, w której czekał na wszystkich ogromny piętrowy tort. Podczas pierwszego tańca para nie widziała poza sobą świata. Nie liczyło się to, że dziesiątka ludzi robi im zdjęcia, a wszyscy zgromadzeni, bacznie się im przyglądają. Istnieli tylko oni dwoje. W tym samym momencie, zadowolona ze szczęścia przyjaciółki, Paulina dostrzegła na drugim końcu ogromnego pomieszczenia Slasha. I wszystko się jebło.
     
   Czerwonowłosa spacerowała alejkami w położonym u stóp pałacu parku. Mijała najróżniejsze gatunki róż. Zapach, jaki unosił się w powietrzu był nie do opisania. Doszła do centralnego miejsca, w środku niskopiennych drzew: fontanny. Nie spodziewała się jednak, że zamiast wody będzie w niej płynąć najprawdziwsza czekolada. Płynna, letnia o słodkim mlecznym smaku.
- Nie mieliśmy okazji zamienić ze sobą wielu słów – odezwał się za jej plecami ten głos, który najmniej chciałaby usłyszeć.
- Nie mamy żadnych tematów do poruszania – obrzuciła go żałosnym spojrzeniem
- Nie zachowuj się, jak dziecko…
- To ty się tak zachowujesz. Mam przypomnieć, co zrobiłeś, gdy nie chciałam posłużyć ci za dziwkę? Paulina nie chciała , to zrobię jej na przekór – parodiowała jego głos - Slash nie zaczynaj tematu w taki dzień, jak ten
- A kiedy twoim zdaniem będzie odpowiedni dzień na taką rozmowę. Założę się, wyjedziesz zaraz po weselu i będziesz mnie unikać, jak diabeł święconej wody.
- Nie uciekam przed problemami – odburknęła ciszej.
- Jasne, to ja wyjechałem do Hiszpanii! Spieprzyłem na drugi koniec świata, żeby uniemożliwić ci wyjaśnienie kompletnego nieporozumienia.
- Nieporozumienia? Ładnie to nazwałeś – wyszczerzyła się w złośliwym uśmiechu. Slash doskoczył do niej i ścisnął mocno za ramiona.
- Czy do ciebie naprawdę nie dociera, że cię nie zdradziłem! Nie spałem z żadną dziwką! Nie poszedłem tamtej nocy do burdelu, tylko siedziałem w barze! Nie obmacywałem nawet żadnych lasek do jasnej cholery kurwa mać! – wrzeszczał. Zbulwersowana, zszokowana, wściekła i czerwona ze złości, którą powodowała potworna bezsilność , Paulina pchnęła Mulata z taką siłą, że ten potknął się o murek i wpadł od fontanny. Ubrudził płynną czekoladą nie tylko kowbojki, ale także całe skórzane spodnie i fragment luźno związanej koszuli.
- Zadowolona z siebie?! Mam uczulenie na czekoladę. Będę miał wysypkę. No pomóż mi wyjść, co tak stoisz?! – wyciągnął w jej stronę rękę. Dziewczyna odruchowo ją złapała, a Slash z premedytacją wciągnął ją do siebie
- Zabiję cię! – wysyczała przez zęby – Nie wybaczę ci tego i unuram twoje kudły w tej mazi – zaczęła się z nim szarpać, jednak po chwili dała sobie spokój. Nie miała przecież szans.
- Przynajmniej teraz mam cię za co przepraszać.. – znów wrócił do porzuconego tematu.
- Idę się przebrać – zamilkła, by po chwili głęboko i ciężko odetchnąć. Jasne, że miała wątpliwości, co do słuszności swojej decyzji o rozstaniu z Mulatem. Jasne, że chciała mu wierzyć i wierzyła, ale teraz było już za późno na przyznawanie się do błędu.

  - Masz jeszcze siłę tańczyć? – Agata odgarnęła za ucho kilka rudych kosmyków Axl’a i szeptała mu na ucho cały czas tuląc się do chłopaka, a wolnym tańcu.
- Jeszcze trochę się pokołyszemy i możemy sobie odpuścić. Jest dopiero pierwsza.
- Jak tak dalej pójdzie to nie będę miała sił w noc poślubną, a wiesz co to oznacza – usłyszała cichy śmiech.
- Tego byśmy oboje nie chcieli, nie? – zachichotał, przygryzając płatek jej ucha – Patrz na McKagana. Ten od kiedy puszczono muzykę nie schodzi z Karen z parkietu.
- Opowiadał mi, że nie mieli z nią prawdziwego wesela. Może starają się wczuć w klimat? – odetchnęła głęboko perfumami Rose’a.
- A Isbellowie? Następni przeżywają, jak gdyby było to ich wesele. Bawią się w najlepsze i wiesz co? Bardzo dobrze! Zmywamy się na górę – zarządził, cmokając ją w usta.

   Paulina przemknęła tylnym wejściem do swojego pokoju na pierwszym piętrze pałacu. Nie chciała, by ktoś zobaczył ją do połowy zamoczoną w czekoladzie. Wyglądała przynajmniej śmiesznie. Po przeklęczeniu drzwi, zrzuciła brudną sukienkę na kafelki w łazience i weszła pod prysznic. Niestety nie było szans, by powróciła jeszcze na dół trochę potańczyć. Po półgodzinnym grzaniu kości i zaparowaniu kabiny, owinęła się puszystym, śnieżnobiałym ręcznikiem i usiadła na ogromnym dębowym łożu w sypialni. Usłyszała ciche pukanie do drzwi, więc poszła sprawdzić, kto jeszcze wie o tym, że zamiast na weselu jest tutaj. W szparze dostrzegła Slasha, którego puszyste i pokręcone zwykle włosy zwisały teraz ciężko na ramionach. Na to wygląda, że również spędził ostatnie kilkanaście minut w łazience.
- Mogę wejść? – zapytała nieśmiało.
- Tak – wróciła na swoje miejsce, czując się głupio paradując przed swoim byłym chłopakiem w samym ręczniku. Chłopak usiadł obok i chwilę patrzył w jej zielone oczy, starając się odczytać, co sobie o nim myśli. Czy faktycznie jest aż tak na niego cięta? Czy go nienawidzi? W końcu stwierdził, że nie wygląda nawet na podirytowaną, czy niezadowoloną jego obecnością. Dotknął dwoma palcami jej chłodnego uda i wytacza sobie drogę idąc coraz wyżej i wyżej, aż jego dłoń zniknęła pod ręcznikiem.
- Slash – syknęła, jednak nie uderzyła go w dłoń. Nie strzepnęła jej i nie uciekła w drugi kraniec pokoju. Kontynuował swoje pieszczoty, ustalając sobie jako główny cel ściągnięcie z niej ręcznika tak, by najlepiej tego nie zauważyła.  Wszystko poszło po jego myśli. Oboje leżeli na łóżku  zupełnie nadzy, męcząc się przy wiadomym wszystkim wysiłku do momentu gdy w okna sypialni zaświeciło poranne słońce. Slash cicho pochrapywał leżąc swobodnie z włosami roztrzepanymi na całej białej poduszce. Cała pościel była zresztą biała i pięknie kontrastowała z jego ciemniejszą karnacją. Wciągnęła na siebie chabrową koszulkę z porządną ilością mniejszych i większych falbanek. Sama nie wiedziała, co ostatnio było z nią nie tak, ale jeszcze przed wylotem obkupiła się w dwa komplety koronkowej bielizny i kilka zwiewnych koszulek nocnych.  Wyszła na balkon, kucając przy zimnej pałacowej ścianie i zaciągając się miętowym papierosem. To również było coś nowego. Dotąd palia okazjonalnie zwykłe papierosy. Od trzech miesięcy jednak kupowała regularnie trzy paczki tygodniowo właśnie tych mentolowych – można by powiedzieć damskich.  Wróciła do pokoju i nalała sobie z kryształowej karawki wody mineralnej, popijając ją w ciężkich i płytkich szklankach do kompletu. Wróciła do łóżka, okrywając się kołdrą. Byłą tak wielka, że pomimo leżącego na drugim skraju łóżka Slasha, wystarczyło jej dla obojga.  Przymknęła oczy i nareszcie zasnęła.

   W momencie, gdy Axl zamknął za sobą ciężkie, dębowe drzwi, Agata przytuliła się do jego pleców, ściągając granatową marynarkę chłopaka. Uśmiechnął się pod nosem i zaciągnął ją w stronę okna. Podziwiał bledszą, niż zwykle skórę Agi, która w świetle księżyca, wydawała się być w kolorze sukienki. Powoli, nigdzie się nie spiesząc,  ściągał ramiączka jej kreacji, następnie halki i w końcu biustonosza. Dziewczyna naprawdę czuła się w tym momencie adorowana i kochana. Axl był bowiem nie tylko czuły i delikatny, ale każdy jego gest opływał nabożną  czcią w stosunku do żony

- Przygotuj się na pracowitą noc, pani Rose – popchnął ją na miękkie i wielkie łoże. 
__________
 Z całego serca dziękuję za czytanie, kibicowanie bohaterom wszystkich trzech opowiadań, trzymanie kciuków za mnie, wiarę, że to co robię ma sens, poprawę humoru za każdym razem, kiedy w skrzynce widziałam powiadomienie o nowym komentarzu; i właśnie za nie - anonimowe i te od stałych czytelników. To był ostatni rozdział opowiadania "Nightrain To Sunset Strip". Nie planuję niczego nowego, a nawet dobrze zapowiadająca się historia o zespole Velvet Revolver nie będzie kontynuowana. Podobna rzecz tyczy się mojego drugiego bloga (road-to-linkoln-park.blogspot.com). Nowa szkoła, zmęczenie materiału, ogólne zniechęcenie i myślę, że pewnego rodzaju wyrośnięcie (?) z FF są powodem mojej decyzji. Nadal będę czytać wasze twory, które uwielbiam. Jeśli nie chcecie stracić kontaktu ze mną, zawsze jesteście mile widziani na moim Twitterze, blogowym fan page'u i moim prywatnym Facebooku. Bloga nie usunę. Darzę go ogromnym sentymentem i jest dla mnie ważny. Może kiedyś zdecyduję się powrócić...
Szczególne podziękowania należą się: Hannah McKagan, Michelle., RocketQueen, Chloem, Starlight Isbell de Mars. Bez was nie powstałaby tu zapewne połowa spisanych historii. Dzięki wielkie!

34 komentarze:

  1. Piszesz świetnie, uwielbiam twoje opowiadania i chciałabym, abyś je kontynuowała, ale rozumiem twoją decyzję :) Szkoda :)

    OdpowiedzUsuń
  2. TEN KOMENTARZ BĘDZIE NAPISANY CAPS LOCKIEM, WYBACZ ;_________________________________________________;
    PRAWIĘ PŁACZĘ :C PRZEŻYŁAM Z TYM BLOGIEM WIELE WSPANIAŁYCH CHWIL, ŻYŁAM Z BOHATERAMI OPOWIADAŃ! OCZYWIŚCIE, ROZUMIEM CIĘ, ALE JEST MI SZKODA, ŻE KOŃCZYSZ. BLOG BYŁ PROWADZONY W WIELKIM STYLU, BYŁAŚ... JESTEŚ! JEDNĄ Z NAJLEPSZYCH BLOGEREK. WSZYSCY POWINNIŚMY CI TERAZ Z CAŁEGO SERCA DZIĘKOWAĆ ZA TO, ŻE PISAŁAŚ. DZIĘKUJEMY, NINDE!
    OK, KONIEC CAPSA.
    Dlaczego ostatnio tyle osób rezygnuję? Czy to czas, gdy wymienia się "kadra"? Mam nadzieję, że będą się pojawiały osoby z prawdziwymi talentami, zamiłowaniem do pisania i jak najlepszą umiejętnością stosowania zasad ortograficznych itp. No co, czy to nie ważne? XD Pierdolę od rzeczy, ale naprawdę zaraz się chyba rozpłaczę. Jeszcze "Nothing Left..." w słuchawkach... Jak zobaczyłam, że prosisz, aby przeczytać informację na końcu... czułam to, ale nie dowierzałam, że to prawda, przecież nic na to nie wskazywało. Nic nie wskazywało na to, że będziesz kończyć. Nie straciłaś formy.
    Ostatni rozdział zajebisty jak zawsze, myślę, że odeszłaś ze sceny niepokonana.
    Wygląda na to, że losy bohaterów zakończyły się szczęśliwie. Ten rozdział ładnie to kończy, nie potrzeba zdań typu "Żyli długo i szczęśliwie". Myślę, że są szanse na to, że Slash i Paula będą razem, reszta też raczej będzie szczęśliwa. To opowiadanie jest świetne. Niedawno po raz kolejny czytałam początkowe rozdziały... wróciły wspomnienia.
    Cieszę się, że mogłam czytać takiego zajebistego bloga (nie usuwaj, będę do niego wracać!). Dzięki Ci, jesteś świetna <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Można rzec, że Twój blog wprowadził mnie w świat fan fiction i mam do niego ogromny sentyment. Szanuję twoją decyzję, ale nie będę ukrywała, że ubolewam nad nią troszeczkę.
    Cóż, pozostaje mi tylko podziękować za wspaniałe chwile i wierzyć w twój powrót do pisania, bo masz wielki talent.
    Pozdrawiam, Twoja wierna, ale nigdy nieujawniająca się fanka :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie, nie, nie. Ja tu sobie wbijam i myślę "Hmm... Chyba zacznę regularnie komentować blogi, bo miałam z tym problem". No pewnie, tylko się trochę nie w porę obudziłam. ._. Ale mimo to szanuję twoją decyzję i dziękuję za miło spędzony czas tutaj (Bo był on bardzo, bardzo, bardzo miło spędzony) Mam nadzieję, że jeszcze się coś kiedyś z twojej strony pojawi, jak nie tu to na innym blogu. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. CO?! ALE...JAK TO?! ;___________________; JA SIĘ TU ZARAZ POPŁACZĘ...
    Nie sądziłam, że dojdzie do TEGO w najbliższym czasie, na dodatek prawie ominęłam tą istotną wiadomość na dole, których nie mam w zwyczaju czytać ;_;

    Jeśli nie będziesz już niczego pisać to... bojdziu ;_; jak ja mam żyć? Nienawidzę tego czasu, który tak cholernie szybko biegnie! Szkoda, że tak nagle kończysz z pisaniem ;_; Cholera! Będzie mi tego brakowało. Akurat teraz, kiedy spełniło się moje marzenie, Slash i Paula razem, wszyscy byli szczęśliwi, a w dodatku Hudson był w czekoladzie *_*
    Ten rozdział był cudowny, tak jak cudowna była Twoja cała praca włożona w tego bloga. Rano nawet o nim myślałam, pozwól, że zacytuję tą myśl "Ciekawe kiedy Ninde wyprzedzi mnie z ilością rozdziałów" ;_; a teraz co? Pyk. Nie ma. To jak bańka mydlana, która właśnie pękła.
    Z całego serca dziękuję Ci za wspaniale spożytkowany czas, za te wszystkie 68 rozdziałów pełnych emocji i za poprzednie opowiadania, dodatki, czy nawet notki 'z życia prywatnego'.
    Było warto czytać i przyjemnie spędzać czas.

    Dziękuję i mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko abym zabrała Ciebie i Twojego bloga do mego pałacu wspomnień ;_;

    OdpowiedzUsuń
  6. Opowiadanie było fenomenalne i w tym miejscu dziękuję ci, za wszystkie emocje, jakich nam dostarczyłaś. To było coś niesamowitego.

    W pełni rozumiem twoją decyzję, sama ostatnio postąpiłam podobnie.
    Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś coś napiszesz i podzielisz się tym z nami. Już tęskinię za tym opowiadaniem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wielka szkoda... najlepszy blog pod względęm stylistycznym i pomysłowym. Powodzenia w szkole :). Wszyscy wiemy jakie to trudne, pisać bloga, gdy szkoła się zaczyna, więc rozumiem twoją decyzję.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedys bardzo chcialam zeby Karen byla z McKaganem a teraz chcialabym zebys cos kiedys napisala.Jedyny blog jaki czytalam.Dziekuje.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurde, szkoda. Przyzwyczaiłam się do twoich blogów, do nowyh rozdziałów co tydzień... twój blog był chyba pierwszym, w który na prawdę wsiąkłam...Kuźwa, a zdążyłam się już napalić na nowe opowiadanie ;_______;
    Przepraszam, że ten komentarz tak krótki i tępy, ale ne stać mni na nicwięcej ;___;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I przede wszystkim- dzięki za cały ten trud związany z uszczęśliwianiem czytelników <3

      Usuń
  10. no nie no... ;(
    znowu potrafisz doprowadzić do płaczu :(
    ale dziękuję ci za to opowiadanie.było wspaniałe :)
    zawsze będę dobrze je wspominać.nawet główną rolę miał mój ulubiony członek GnR :)
    nie wiem co mam jeszcze napisać...że będzie mi go brakować?

    -BlackMeadow

    OdpowiedzUsuń
  11. Cooooo? Ja tutaj sobie normalnie, na luzie czytam rozdział, zastanawiam się, czy Paulina wróci do Slash'a, wyobrażam sobie jak oni musieli wyglądać w czekoladzie, jak wyglądały te wszystkie tańczące pary itd, a ty mi tutaj nagle wyskakujesz z ostatnim rozdziałem... ;C
    Tak strasznie mi przykro... Jak już kiedyś pisałam, jesteś jedną z blogerek której opowiadanie zaczęłam czytać na początku mojej historii z czytaniem opowiadań z Gunsami. Dlaczego Ci najlepsi tak szybko odchodzą? Dlaczego?
    Na pewno będę tęsknić za twoim opowiadaniem i, i... No ogólnie to mi źle..
    Strasznie się zżyłam z bohaterami twoich opowiadań...
    Często w myślach wracam do twojego pierwszego opowiadania na tym blogu, potem to o Slash'u...
    Właściwie to już nie wiem, co ja tutaj piszę x'D
    Zawsze na koniec komentarza życzę weny i że czekam na następny rozdział i tutaj też tak będzie, ponieważ wierzę, mam nadzieję, że takowy będzie ;D
    A więc pozdrawiam Cię i życzę szczęścia w nowej szkole ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozumiem cię... nowa szkoła i wgl, ale tak czy siak jest mi strasznie źle. Płakać mi się chcę. Przyznam się, że nigdy nie interesowałam się Gunsami, ale po twojej twórczości uwielbiam czytać opowiadania z nimi... mam nadzieję, że jeszcze wrócisz... szkoda, że to już ostatni rozdział ;__; kocham twoje opowiadanie i nigdy o nim nie zapomnę <3 będę czekała na twój powrót
    Życzę wszystkiego najlepszego w nowym roku szkolnym :) Strasznie będzie mi brak tego...

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham to opowiadanie!! Genialne poprostu! Zapraszam też do mnie: http://watch-over-you-i-love-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Nominowałam Twojego bloga do 'Libster Blog Award'.
    Więcej informacji znajdziesz u mnie na blogu http://mygnrstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. U mnie zupełnie inna historia bardzo, osobista zapraszam na prolog:)
    http://there-s-no-difference.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. nie umiem się pogodzić że już nie będziesz pisała... ale rozumie że masz szkole obowiązki szkoda. Ja ciagle będe tu wchodziła z nadzieją że coś będzie.... ;_____;


    Zapraszam na mojego bloga http://i-wanna-watch-you-bleed-guns-n-roses.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie no... popłakałam się. Nie możesz odejść! Błaaaagam! Rosemary to nieodłanczalna część mojego życia... No błagam Cię...

    OdpowiedzUsuń
  18. Hey nominowałam Cię do tego całego Libster Blogger award. Jeżeli cię to interesuje to wpadnij nothing-special-to-say.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com - nowy rozdział

    OdpowiedzUsuń
  20. Wreszcie znalazłam czas na komentarz. Szkoda, szkoda, że kończysz. Podobnie jak dla większości twoich czytelników był to jeden z pierwszych FF, które czytałam jak i jeden z najlepszych.Zakończyłaś to w wielkim stylu.Cieszę się, że ne usuwasz. Lubię tutaj wracać i zawsze czytam (pomimo, że ne zawsze komentuję, ale to z braku czasu lub możliwości).
    Co do wyrośnięcia to wiem co czujesz, bo gdy czytam wczesne rozdziały Nexstation to chce mi się śmiać, ale twój blog i tak zawsze był (brakuje mi słowa) bardziej dojrzały(?) od innych. Dokonałaś tutaj czegoś naprawdę wielkiego i powinnaś zdawać sobię z tego sprawę. Będę tęsknić za nowymi rozdziałami, jednak szanuję i rozumiem twoją decyzję. ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Serdecznie zapraszam na jeden z ostatnich rozdziałów :c xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. Tak, tak wiem, jestem beznadziejna- komentuję dopiero teraz. Boziu jaka beznadziejna.
    Ten rozdział jest cudowny- szkoda, że ostatni. Szkoda, że to koniec pisania, bo no kurde, to dzięki Tobie zaczęłam pisać, byłaś moją cholerną inspiracją i dziękuję Ci za to z całego serduszka, gdyby nie Ty i Twoje opowiadanie, nie byłoby mnie na blogerze- dobrze, że jesteś :)
    Taki dojrzały Axl, który ślubuje miłość, wierność i uczciwość małżeńską.
    Ah, to takie urocze :) Slash i Paulina- no...Rosemary i Izzy, Karen i Duff no i Axl i Agata, kurde no będę za tym tęsknić!
    Za Tobą i Twoim opowiadaniem! Kurde, jedna z najlepszych autorek FF odchodzi? No nie :( Smutno aż.
    Cóż- życzę Ci dużo powodzenia w życiu, ucz się ucz :)
    Pozdrawiam Cię <3
    + już tęsknie :(

    OdpowiedzUsuń
  23. Hej :))

    Serdecznie zapraszam na nowy rozdział
    http://i-try-and-feel-the-sunshine.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  24. http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/ - zapraszam serdecznie na ostatni już rozdział „Love Bites”

    OdpowiedzUsuń
  25. http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/ pomąciłam trochę, ale zapraszam na rozdział 1. ;D

    OdpowiedzUsuń
  26. Widzę dla mnie podziękowania na końcu...jej, dziękuję. Niedługo postaram się skomentować wszystko to, co opuściłam. Nie wiem, czy mam nadal tu informować? Bo jak tak, to zapraszam do siebie na VIII rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  27. Hej ;* Niestety nie prowadzę już bloga z Gunsami :C Ale mam nowego, trochę inna tematyka. Długo nie pisałam.. więc liczę na ostrą krytykę! :d

    www.scary-madness.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  28. Nowy rozdział High Voltage Tattoo przybywa, zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  29. przeczytałam tego bloga w całości i uznaję że jest on zajebisty. tylko tyle ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. Dlaczego już nie piszesz tamtego opowiadania o LP?
    Było świetne, bardzo.
    Cały czas mam tamtego bloga w zakladkach bo mam nadzieję, że zaczniesz znów pisać.
    Bardzo cię o to proszę. Albo oddaj go swojej siostrze podobno potrafi pisać.
    Napewno potrafi bo czytałam jej bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zupełnie porzuciłam pisanie, więc nie ma szans, żebym powróciła na bloga. Przynajmniej nie do tego. Skąd myśl, że mam siostrę, która pisze? :D Mimo wszystko bardzo mi miło, że podobały się Tobie moje wypociny i życzę wesołych świąt :) Jeśli tak bardzo zależy Ci, by przeczytać jakikolwiek mój wytwór to odsyłam tutaj: http://www.wattpad.com/story/27575725-na-chwil%C4%99-przed , ale przestrzegam, przed ponuractwem tego krótkiego opisu.

      Usuń
  31. Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, dziękuję za komentarz po tylu latać od publikacji rozdziału. To bardzo miłe dostać z nienacka takie powiadomienie :)

      Usuń