sobota, 24 listopada 2012

Rozdział 16

Jak na razie wychodzi na to, że informuję tylko cztery osoby, tak?
***

Kiedy otworzyłam oczy, Stradlin jeszcze spał. Ucieszyłam się, że udało mi się bezszelestnie wyjść z łóżka, nie budząc go.
- Jestem idiotą - usłyszałam za plecami.
- Tak, ale moim kochanym idiotą - uśmiechnęłam się blado. Tak naprawdę martwiłam się o niego jeszcze bardziej, niż zwykle. Jeśli wystarczyła taka błachostka, by znów zaczął ćpać, strach pomyśleć, co by zrobił, gdyby wydarzyło się coś gorszego - Czyli jednak pamiętasz, co ci wczoraj mówiłam - zaczęłam z innej beczki.
- No częściowo. Mój mózg zapisał tylko, że mnie nie zostawiaś, ale nadal nie wiem, dlaczego zabrałaś swojej rzeczy - usiadłam obok niego.
- Znalazłam sobie całkiem fajne mieszkanko i pracę. Dlatego wróciłam dopiero po południu - siedzieliśmy chwilę w ciszy - Martwię się o ciebie. Boję się, że narkotyki doprowadzą kiedyś w twoim przypadku do czegoś strasznego. Bałam się cały czas, gdy byłeś w trasie i boję się nadal. Zależy mi na tobie i nie chcę cię stracić - powiedziałam mu tak naprawdę to, co leżało mi na sercu. Spojrzał na mnie rozczulającym wzrokiem i mocno przytulił. Tak z całej siły. Tego potrzebowałam przez wszystkie cholernie dłużące się dni
- I nie stracisz, obiecuję - szepnął. Siedzieliśmy tak chwilę, dopóki oboje nie wyczuliśmy zapachu spalenizny. Oczywistą rzeczą było, że żaden z chłopaków nie potrafił gotować. Ostatnio Axlowi udało się przypalić nawet wodę na kawę, bo wpadł na pomysł jakiegoś super tekstu i zapomniał o bożym świecie. Całe szczęście, że w pobliżu był Steven.
- Może ja lepiej pójdę sprawdzić, co tam się dzieje - wysunęłam się z ramion bruneta i wyszłam na korytarz.
- O Rozz - znowu po kuchni krzątał się Rudy.
- Cześć - rzuciłam i obserwowałam każdy jego ruch, starając się domyślić, co próbuje usmażyć - Co ty robisz?
- Jajecznicę - taak
- Może wypadałoby najpierw roztrzepać jajka? - zasugerowałam - zawiesił swój wzrok i kontemplował nie zwracając uwagi na to, że z bekonu smażącego się od kilkunastu minut, nic już nie zostało - Pomogę ci - chwyciłam za miskę, sprawnie wymieszałam jajka, dosypałam szczyptę soli, zdrapałam z patelni resztki, polałam ją olejem i szybko zrobiłam odpowiednio ściętą jajecznicę - Gotowe - wyszczerzyłam zęby.
- Dzięki - zmieszał się - To może też zjesz? - zaproponował - Byłoby mi miło - o dziwo zabrzmiało to dość przyjacielsko, aż szkoda było mi odmówić.
- Jest wcześnie rano. Jeśli szybko wezmę prysznic i pożyczę od Stradlina jakąś koszulkę, zdążę jeszcze do pracy
- No nic, może następnym razem - przytaknęłam. Wpadłam do łazienki. Dobrze, że zostało jeszcze trochę moich rzeczy. 
- Izzy możesz mi pożyczyć jakąś koszulkę? Tylko proszę najmniejszą, jaką masz, bo muszę ubrać się w coś innego, niż wczoraj do pracy
- Jasne, wybierz sobie - wyciągnął kilka różnych t-shirtów z szafki - A tak w ogóle to gdzie pracujesz?
- W księgarnii - chłopak nieznacznie się skrzywił - Wiem, wydaje się być nudne, ale tak naprawdę to ciepła posadka. Szef płaci mi w tygodniówkach dość przyzwoite kwoty. Jest dobrze - wybrałam koszulkę z napisem The Beatles - Ta jest świetna - cmoknęłam go w policzek. Szybko ją ubrałam. Zawiązałam Glany i pobiegłam do wyjścia.
- O której kończysz? - zawołał
- Będę tak, jak wczoraj
- To idź od razu do Roxy. Gramy koncert
- Dobra - potwierdziłam i zatrzasnęłam drzwi. O mały włos, a spóźniłabym się na autobus. Zdyszana wpadłam do księgarnii.

- Może chciałabyś wziąć sobie dzień wolnego? - zapytał szef kiedy rozliczaliśmy kasę.
- Serio?
- No tak. Pracujesz bez wytchnienia od dwóch tygodni. Należy ci się. Los Angeles to przecież miasto rozrywki, na pewno masz ochotę iść do klubu, albo na jakiś koncert. To co może być środa?
- Jutro? Mi pasuje w sam raz - uśmiechnęłam się szeroko na myśl, że będę mogła spędzić dzisiejszą noc z Gunsami (szczególnie z takim jednym gitarzystą ;)).

- Maria? - zderzyłam się z dziewczyną w drzwiach.
- Cześć. Wychodzisz gdzieś? Szkoda, bo Sebastian przysłał mnie do ciebie. Idą dzisiaj z chłopakami na koncert Guns N' Roses. Za bardzo się o mnie troszczy i zakazał mi się tam pojawić. Wiesz, dym, ścisk i alkohol - w mojej głowie stworzył się pewien pomysł.
- A co ty na to, gdybyś nie musiała stać w gęstym tłumie, a jadnocześnie przyglądać się występowi z dobrej perspektywy? - dziewczynie aż zaświecił się oczy
- Pójdziesz ze mną? Bo wiesz, olałabym troski Baza, ale nie będę tam bawić się sama.
- Idziemy razem!

- Hej chłopaki przyprowadziłam moją dobrą przyjaciółkę. Jest zajęta! - podkreśliłam ostatnie. Axl już rozbierał ją wzrokiem.
- Ty ich znasz?! - pisnęła.
- Powiedzmy, że dosyć dobrze - uśmiechnęłam się do Izziego. Widziałam, że brał, ale miałam go teraz wyzwać od pieprzonych ćpunów? Przecież to była moja wina! Mogłam poczekać z przeprowadzką, nie iść w tym dniu do pracy... zorganizować to jakoś inaczej.
- A jak się nazywa twoja piękna przyjaciólka - ja ci dam Rudy.
- Maria i na szczęście wypada po za krąg twojego zainteresowania. Jest w ciąży - Axlowi natychmiast zszedł z twarzy ten erotomański uśmiech - Zobacz, kto siedzi przy barze - zwróciłam się do dziewczyny.
- Przecież to są członkowie Skid Row - odezwał się Slash - Przynajmniej będzie z kim pić - podsumował.
- Znasz ich? - obie byłyśmy pod wrażeniem.
- To taak... są bardzo dobrzy, tylko chyba wokalistę zmienili. Ciekawe, czy ma mocną głowę.
- Nie powiedziałabym - pamiętam, jak kiedyś po szkole zaszyliśmy się w jego piwnicy. Doszło do tego, że to ja musiałam go ciągnąć po schodach na górę, a potem sama wracać do domu.
- A skąd możesz to wiedzieć? To, że wygląda jak... baba o niczym nie świadczy
- Oj zamknij się dobra! Nie będziesz obrażać mojego przyjaciela w towarzystwie jego dzierwczyny! - warknęłam. Duff chyba nie za bardzo potrafił się połapać o co chodzi.
- Myślałem, że nie masz przyjaciół - a mogłeś się nie odzywać Steven
- Teraz mnie wkurwiliście. Wszyscy!!! - tu skupiłam wzrok na Stradlinie i Duffie - Chodź Maria idziemy usiąść i oglądać tych palantów, jak grają - byli oczywiście świetni, do czego sama przed sobą nie chciałam się przyznać, ale z pewnymi rzeczami po prostu nie należy dyskutować. Są zajebiści i chuj!
- Cześć chłopaki - zwrociłam się do Rachela, Scotta i Bazza.
- Co ty tu? Maria? Przecież prosiłem, żebyś...
- Nie, ty mi rozkazałeś - poprawiła - Maria jest tutaj umówiona z kilkoma fajnymi muzykami, więc przyszłam razem z nią - Slash zeskoczył ze sceny i z wielkim wyszczerzem podszedł do mnie
- Jak się podobało? - żebym tak jeszcze mogła rozmawiać z tobą, a nie twoimi włosami, westchnęłam.
- No... Hm... - zaczął się niecierpliwić - Genialni jesteście i tyle!
- Siema chłopaki - Mulat przywitał się z zespołem - A ty chyba jesteś nowy, nie?
- Tak, Sebastian Bach
- Ty to jak ten kompozytor, dobre! - uścisnęli sobie ręce
- Znasz go? - zapytał mnie po cichu, kiedy Slash zajęty był swoją ukochaną wishky.
- Znam cały skład Gunsów. To moi przyjaciele, jedyni w LA - doszedł do nas Stradlin i Rose.
- A Duffy i Steven? - zapytałam.
- Spotkali jakieś panny - wybełkotał Axl. Musiał już sporo wypić. Praktycznie przec cały koncert, pomiędzy chłopakami krążyły rożne butelki.
- Ja pierdole taki układ, idę do domu! - wstałam od stolika i skierowałam się do wyjścia.
- Ej, co jest? - na ulicy złapał mnie Izzy.
- Mam gadać z pijanym Axlem, który testuje wytrzymałość Sebastiana? A może patrzeć, jak siedzisz pozbawiony jakichkolwiek sił, bo prochy przestały działać? - chciał chyba się usprawiedliwić, ale nie dałam mu dojść do słowa - Myślałeś, że tego nie zauważę? A może miałeś to gdzieś, bo sądziłeś, że kiedyś się do tego przyzwyczaję? Nigdy nie zaakceptuję tego, że się wyniszczacie. Mam idiotyczne poczucie winy, bo wiem, że wziąłeś z mojego powodu, ale mimo wszystko... Boję się, co będzie za miesiąc, pół roku. Do jakiej granicy wszyscy się posuniecie? A może wystarczy, że zacznę brać i przestanę narzekać? Może o to wam właśnie chodzi! - znowu zasypałam go swoimi myślami, które krążyły mi po głowie. Złapałam rozpadającą się, brudną taksówkę i pojechałam do domu.

13 komentarzy:

  1. Jestem pierwsza <3
    Trochę się martwię Izzy'm i jego braniem ale mam nadzieję że z tego wyjdzie.
    Gotowanie Axl'a x'D Nie ma to jak przypalić wodę na kawę. :D
    Jeśli chodzi o powiadamianie to mam twój blog w liście czytelniczej i jak dodasz coś nowego to tam mi się to od razu pojawia więc nie chce ci zawracać głowy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde, oby Izzy z tego wyszedł. Ross się martwi, nie dziwię się jej. Bo ja dziś wstawiam nowy, gdzie Slash i Caroline też mają o narkotyki pewne starcie. Wytłumacz mi jedno. Jaka Marta? bo przewinęło się tam takie imię i nie wiem o kogo chodzi. Albo ja mam już jakieś schizy. Trochę się dziwię, że Rossie wyszła, mogła z nimi trochę posiedzieć, chociaż dla towarzystwa. Dobra, wiesz, że mi się bardzo podobało i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już poprawiłam. Oczywiście chodziło mi o Marię :P A sprawdzałam dwa razy, czy usunęłam wszystkie pomyłki, bo mi się te dwa imiona kręcą.

      Usuń
    2. Aha, bo tak się zastanawiałam i takie wtf?
      Nowy u mnie ill-still-be-thinkin-of-you.blogspot.com

      Usuń
  3. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Sebastiany są wszędzie, ale zajebisty rozdział :D Strasznie mi się podobał, a zwłaszcza sam początek i jak Axl rozbierał wzrokiem ZAJĘTĄ przyjaciółkę Rossie :D Skid Row i Gunsi razem to jest bajeczne połączenie. Oglądałam wczoraj występ (wspólny) Axla i Sebastiana, śpiewali My Michelle i jest to boskie. Bach ma taki głos, że się rozpłynąć można!
    Genialnie, no super :D Czekam na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurwa, Kurwa, Kurwa!
    No jak ty możesz? Jeszcze on się załamie! A jak sie kurwa załamie i zaćpa to najpierw popełnie samobójstwo, a potem ci zrobię taaaaakie paranormal activy, że będziesz go musiała wskrzesić!
    Albo nie: Będą żyli sobie jak dwa diabełki w piekle, bo do aniołków to im daleko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponura pogoda na dworze oddziałuje na moje pomysły. Podpowiem tylko tyle, że możesz już zbierać siły na to swoje Paranormal Activy ;)

      Usuń
  5. No i jest Skid Row! :) Dobrze dobrze! Oby ich więcej! :D

    Biedna Rozz musi żyć z takimi Gunsami... Chociaż w sumie i tak wszystkie jej zazdrościmy ^^

    Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Izzy i jego ćpanie trochę przeraża, ale chyba wszyscy dobrze wiemy, że tak było i udało się oszukać śmierć, więc w Twoim opowiadaniu mam nadzieję, że też sie uda :)Rozdział ogólnie fajny. Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. http://zakazane-fontanny.blogspot.com/ Drugi -zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. No ta, jakby Rossie zaczęła brać, to by nie było problemu dla Stradlina, haha.. zawsze lepiej wkopać w to gówna następnego ludzia, niż z niego wyjść. Eh, na miejscu mojej jakby imieniczki, to ja bym po prostu zafundowała Stradlinowi terpaię wstrząsową. Albo ja albo dragi. Gorzej, jakby wybrał dragi, ale cóż, bez ryzyka nie ma życia.

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam wszystkie 3 opowiadania, ale wtym mega wkurza mnie Ross. Decyduje o zyciu innych (ciaza... usunie albo nie. Sa przyp. gdzie sytuacje rodzinne nie pozwalaja na dziecko ale Bach jest na pewno idealanym ojcem) i branie.. I to wieczne obwijanie sie samej siebie.

    OdpowiedzUsuń
  10. dzisiejszy rozdział troche chaotyczny ale jest dobrze :)

    OdpowiedzUsuń