piątek, 16 listopada 2012

Rozdział 14

Po tygodniu w trasie zdecydowałam, że wracam do LA. Nie potrafiłam się wczuć w ten cały rytm prób i występów. Tak się dobrze składało, że do Miasta Aniołów wracał także manager Gunsów - Alan. Mogłam się więc zabrać z nim. Uzgodniłam wszystko z Nivenem. Pozostało mi tylko poinformować o wszystkim zespół, a w szczególności Stradlina.
- Izzy, ja wracam do Kalifornii - oświadczyłam. Zwróciłam się do gitarzysty, ale w pomieszczeniu siedzieli wszyscy i doskonale to usłyszeli.
- Co? Jak? Czemu? Nie możesz! - oburzył się.
- Nie potrafię się do tego przyzwyczaić. Codziennie boli mnie głowa, nie mogę spać po nocach...
- To chyba nie przez bezsenność. Wiń Stradlina, a nie trasę - odezwał się Slash jak zwykle przyssany do butelki Danielsa.
- Wasz manager wraca w Cleverland do Los Angeles.Zabierze mnie ze sobą. Koniec tematu - ucięłam krótko i wyszłam do drugiego pomieszczenia.Od czterech dni czułam stały ucisk w głowie. Cierpiałam kiedyś na migreny, ale w ostatnich latach problem zniknął. Zakryłam twarz poduszką odcinając dopływ światła. Tak bardzo starałam się zasnąć, na marne.
- Rosemary, co jest? - Stradlin przykucnął przy łóżku, opierając się łokciami o materac.
- Nic, po prostu znów coraz częściej mam migreny. To naprawdę nie do zniesienia. Wydaje się, jakby ktoś wbijał ci się czymś tępym w głowę, powodując przy tym światłowstręt i mdłości - westchnęłam - Okropieństwo - podsumowałam. Chłopak usiadł obok, podniósł moją głowę i położył na kolanach. Lubiłam jego chłodny dotyk. Przytuliłam się do niego, a on zaczął wolnymi kolistymi ruchami rozmasowywać moje skronie. Nareszcie mogłam zasnąć.
- Ej, obudź się - manager zespołu dźgnął mnie lekko w bok, czekając na moją reakcję.
- Co? - wymruczałam.
- Za pól godziny jedziemy w drogę powrotną do Kalifornii. Zbieraj się - westchnęłam i podniosłam się do pozycji siedzącej. Jedynym powodem, dla ktorego wahałam się z podjęciem decyzji był Izzy. Kochałam go i chciałam być przy nim w momencie kiedy miał problem, a odstawienie narkotyków nie jest łatwą rzeczą. Coś o tym wiem. Alan zostawił nas samych. Odgarnęłam z czoła śpiącego chłopaka kilka kosmyków włosów. Wyglądał tak niewinnie. Musnęłam delikatnie jego miękkie wargi.
- Mogłabyś witać się tak ze mną codziennie
- Nie spałeś?! Ty oszuście!
- Też chciałaś mnie okłamać i odjechać bez pożegnania. Ładnie to tak?
- Nie lubię pożegnań. Źle mi się kojarzą - dał mi znak bym kontynuowała - Kiedyś ci opowiem. Na wszystko przyjdzie czas - Alan zatrąbił kilkakrotnie. Stadlin przyciągnął mnie gwałtownie do siebie i namiętnie pocałował.
- Czekaj tam na mnie - szepnął na pożegnanie.
- Przecież nie mam nic innego do roboty - zażartowałam i zabierając walizkę opuściłam czarny tourbus Guns N' Roses.

- Mogę cię o coś prosić? - zwróciłam się do Nivena. Przemierzaliśmy właśnie przestworza Nevady.
- Wal śmiało - koleś był naprawdę miły. Ciekawa jestem, jak długo wytrzyma z Gunsami.
- Miej oko na Izziego dobrze? On ogranicza dragi i strasznie się o niego martwię.
- Luz. Masz to, jak w banku
- Dzięki - starałam się, by wyszedł z tego szczerzy uśmiech. Zwykle ciężko znosiłam takie trasy.
Dwa dni bezustannej drogi i nareszcie byliśmy na miejscu. Wpadłam do brudnego Hellhouse, otworzyłam okno, by pozbyć się wstrętnego zaduchu i runęłam na kanapę. Taak... sen. Marzyłam o nim od dawna.

Nie wierzę. Spałam 18h? Jezu, jaka jestem głodna! Oczywiście w Gunsowskiej lodówce nie ma nic oprócz słoika z musztardą i światła. A pieprzcie się wszyscy! Zwinęłam prysznic, przebrałam się w świeże ubrania, wysuszyłam włosy, nałożyłam lekki makijaż i wyszłam na miasto. Za ostatnie zaskórniaki zjadłam w McDonalds obiad i zrobiłam małe zakupy na później. Wracając do domu zauważyłam w oknie księgarni, że poszukują sprzedawcy. Nie zastanawiałam się ani chwilę. Od razu weszłam do środka i zaproponowałam, że chętnie podejmę się tej pracy. Właściciel pokrótce wyjaśnił mi, ile będę zarabiać, w jakich godzinach pracować i co robić. Byłam mu cholernie wdzięczna. Będę mogła wynająć mieszkanie i wyprowadzić się z tego bagna, zwanego potocznie Hellhouse. Żegnajcie pająki, węże i myszy (chodź na te ostatnie nie miałam prawa narzekać. Każda prędzej, czy później zostaje śniadaniem Clyde'a - najlepszego przyjaciela Slasha; gada). Tego samego wieczora zdążyłam jeszcze rozpakować swoje rzeczy (chodź pewnie nie na długo) i obejrzeć kiepski film akcji. Od jutra zaczynasz pracę, Rosemary! Czas iść spać.
Pierwsze takty Going to California sporwadzają mnie ze świata snu do szarej rzeczywistości. Kawa! Dużo kawy! Jak dobrze, że kupiłam całą paczkę.  Do kompletu z wczorajszą, gumową bułką. Raz, dwa, trzy... wyruszam do pracy. To będzie wspaniały dzień. Czuję to!
Przez cały tydzień udało mi się zaaklimatyzować, zaprzyjaźnić się z Zoe, dziewczyną, która codziennie po szkole przychodzi do sklepu i przesiaduje całymi godzinami, kopiąc w książkach, czasami tylko po to, by zorientować się, jakie są nowości. Dziś dostałam pierwszą tygodniówkę i mogę wynająć mieszkanie, które mam na oku od kilku dni. Zadzwoniłam do mężczyzny, z którym rozmawiałam jeszcze dziś rano. Za dwie godziny kończę pracę. Przy odrobinie szczęścia zdążę na autobus i chwile później będę już w dolinie. To tam, na jednej z zacisznych uliczek, wśród starszych pań z obślinionymi kundlami czeka na mnie moje małe gniazdko.
Jeszcze przed północą wsiadłam w kurs powrotny. Nie było możliwości, bym mogłą nocować u siebie (jak to brzmi ^_^). Sunset o tej porze tętniło życiem. Przeciskałam się przez tłum. W pewnym momencie minęłam nogi? Koleś był tak wysoki, że sięgałam mu lekko ponad pas. Skądś znałam te blond włosy. Myśl, myśl... Sebastian...? Nie, przecież to niemożliwe. New Jersey jest w chuj daleko stąd.
- Rosemary? Nie wierzę! - wrzasnął i przytulił mnie, unosząc w górę. Straciłam grunt pod nogami
- Postaw mnie Baz!!!
- Gdzieś ty się podziewała?! Wyjechałaś tak bez pożegnania. Chodź z nami, napjesz się, pogadamy...
- Nie mogę. Jutro pracuję - naprawdę było mi szkoda, że musiałam iść spać. Sebastian był jednym z niewielu moich miłych wspomnień z przeszłości.
- Nie pierdol. Możesz sobie przecież wziąć wolne - zczął ciągnąć mnie w stronę Roxy.
- Mówię, że nie mogę! - krzyknęłam. Opanował się na chwilę.
- Nie poznaję cię! Coś ty zrobiła z moją delikatną i cichą Mary?
- Jeśli chcesz, żebyśmy sobie pogadali przy czymś mocniejszym, musisz czekać na mnie o 19 pod Rainbow, pasuje?
- No jasne! Chodź tu do mnie - otworzył szeroko ramiona. Jezu, jaki on jest wielki. Przytuliłam się do niego mocno.
- Zdecyduj się, albo ta panna idzie z nami i obściskujecie się do woli, albo musicie się pożegnać. Piwo jest ciepłe! - odezwał się jakiś brunet z dziwacznym kolczykiem - Tylko nie licz na to, że będziemy cię kryć przed Marią.
- Nadal jesteście ze sobą? - zapytałam zdziwiona. Bach chodził z nią od zawsze, a przynajmniej, od kiedy go znam. Strasznie ją lubiłam. Świetnie się ze sobą dogadywałyśmy. Szkoda, że straciłam z nimi kontakt.
- Mówiłem, że to prawdziwa miłość i będziemy ze sobą aż do śmierci - jego kumple zrobili baaardzo dziwne miny.
- Jasne, tylko byłeś bardzo pijany. Prawie tak, jak teraz. Naprawdę muszę już iść, bo nie będę mogła rano wstać - zawołałam i szybko się od nich oddaliłam, bo byłam niemalże pewna, że zaczęły by się gadki w stylu 'Ze mną się nie napijesz?!'. Taak Sebstian, nie tym razem.

11 komentarzy:

  1. O Boże, jakie to cudowne *____*
    Taaak, jaram się najbardziej, bo jest Skid Row ;D ^^
    Ale kurde, trochę dziwnie, że zostawiła Izzyego akurat w takim momencie, ale wiadomo, trasy nie są dla wszystkich ;)
    Praca w księgarni - super! ;P
    "W pewnym momencie minęłam nogi?" - rozjebało mnie to! ;D

    U mnie nowy też się pojawił, ale za to nie pojawił się komentarz pod ostatnią notką nie wiem czemu -.-

    OdpowiedzUsuń
  2. O JA NIE MOGĘ, SEBASTIAN *____________________* Jak ja go uwielbiam, jego, głos, włosy...wszystko! Kocham cię za niego! Ale wracając do opowiadanie, rozwalił mnie tekst ,,Oczywiście w Gunsowskiej lodówce nie ma nic oprócz słoika z musztardą i światła.''. Genialne i chyba bardzo prawdziwe! Zakochałam się w tym fragmencie :D Jestem ciekawa jak Izzy i Rossie będą znosić 'rozstanie'. Mam nadzieję, że niedługo się dowiem :)
    Pozdrawiam i zapraszam na pierwszy rozdział na http://zakazane-fontanny.blogspot.com/ i ewentualnie na krótką informację na blogu głównym :)
    Pozdrawiam i czekam :)!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hohohohohhohho i Skid Row też będzie :3
    I w ogóle czy tu Izzy tylko mnie tak totalnie rozczula? Tylko żeby sobie dał radę z dragami, tak dla Rossie. No i ona się wyprowadziła i znalazła pracę, że niby taka ułożona? :P
    dobra ja już nic nie gadam, bo zacznę gadać od rzeczy XD
    będę już cicho i czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Sebastiaan :D :D
    Stradlin jest tak cholernie kochany,że ryczeć mi się zachciało :>
    Świetnie piszesz. Czekam czekam czekam !
    Wpadnę znów :) Jak znajdziesz chwilę, napisz co sądzisz o moim opowiadaniu:
    http://gunsnroses-story.blogspot.com, jeżeli tylko będziesz miała ochotę :3

    OdpowiedzUsuń
  5. O i jeszcze- dziwnie się czuję dając tutaj spam nie czytając twojego bloga, dlatego obiecuję przeczytać i skomentować ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. jestem już uzależniona od twojego bloga! twoje opowiadania są genialne. też chciałabym umieć tak fajnie pisać. ja dopiero zaczynam jeśli chcesz odwiedź mnie. http://duff-give-me-a-whisper.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Nowy na twoja-moc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurwa, kurwa, kurwa!
    Zajekurwabisty! ^^
    To jest kurwa przegenialne kurwa! :D
    A, i zapraszam do siebie na 6 część Danielle

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie pojawiło się coś w rodzaju prologątka rozdziału 7. To po prostu fragment, a wiem ze nie masz za duzo czasu , to nie wstępuj jak nie chcesz

      Usuń
  9. ale długi rozdział!
    też chcę mieć tyle pomysłów w głowie!
    buziaki

    OdpowiedzUsuń