tag:blogger.com,1999:blog-87334361541269004422024-03-06T08:25:39.923+01:00Z wizytą w wyimaginowanym świecie utalentowanych ćpunów.Paulinahttp://www.blogger.com/profile/17540154108234843047noreply@blogger.comBlogger132125tag:blogger.com,1999:blog-8733436154126900442.post-17855613825615292322014-05-06T13:45:00.001+02:002014-05-07T09:40:12.878+02:00One shot: "Pretty Little Lie".<i> Rzygać mi się chce. To miały być wakacje: czas odpoczynku, pustego łba i nie zawracania dupy, tymczasem siedzę na plaży z dwoma dzikusami, którzy po części posiadają moje DNA i co chwilę przepraszam przypadkowych plażowiczów, którym tych dwóch postanowiło zrobić jakiegoś psikusa, bądź przypadkowo zostali ofiarami zabaw moich synów</i>:<br />
<br />
- Cash! Zostaw tego małża! Zobaczysz, że cię ugryzie - postraszył chłopca, nie zważając na to, czy jego groźby są realne. Młody natychmiast rzucił muszlę pod swoje nogi i odbiegł kilka kroków w stronę swojego taty.<br />
- Gdzie jest mama? - London zaczynał się niecierpliwić. Kobieta obiecywała, że odchodzi tylko na chwilkę po to, by kupić całej czwórce lody. Minęła jednak godzina, a ona nadal się nie pojawiła.<br />
- Nie wiem, dajcie mi spokój! - Mulat przewrócił się na plecy, zakrywając twarz książką Agathy Christie.<br />
- Tato, tato pobaw się ze mną! - Cash upodobał sobie zasypywanie nóg Slasha w gorącym piasku.<br />
<br />
<i> Zaraz chyba zwariuję!</i><br />
<br />
- Przepraszam, że tyle mi to zajęło, ale obok budki z lodami było kilka ciekawych kramów z plażowymi akcesoriami. Cash, London, zobaczcie do wam kupiłam! - Perla wyciągnęła ze swojej słomianej torby pudełko z gumowym delfinem.<br />
- Super! - zawołał młodszy z rodzeństwa i z uśmiechem na twarzy otworzył opakowanie.<br />
<br />
<i> Ktoś będzie musiał to nadmuchać. Podejrzewam, że będę to ja...</i><br />
<br />
-Tato, tato nadmuchaj! - jak na zawołanie Cash podał swojemu ojcu błękitny kawał gumy, który miał być podobny do morskiego ssaka.<br />
- Chrzanię to! - rzucił podirytowany Mulat, wstając ze swojego miejsca i obsypując piaskiem ogromny czerwony koc, na którym siedziała cała jego rodzinka - Ślęczałem z wami pół dnia w tym cholernym upale? Ślęczałem. To teraz dajcie wy mi wszyscy święty spokój! warknął i zabierając po drodze klapki, telefon oraz przyciemniane okulary odszedł w kierunku nadmorskich budek z jedzeniem.<br />
<br />
<i> Zasłużyłem w końcu na lodowate duże piwo</i>.<br />
<br />
Po odstaniu w kolejce piętnastu minut stwierdził, że chrzani ten kufel niskoprocentowego gówna i wolnym krokiem zmierzał w stronę hotelu. Najpierw odwiedził swój apartament: wziął prysznic, zrobił sobie drinka, przebrał się i włożył do portfela swoją złotą kartę.<br />
<br />
<i> Czas na prawdziwe wakacje!</i><br />
<br />
Zszedł do hotelowego baru kilka pięter w dół i zamówił dwie pięćdziesiątki. Alkohol zaczął krążyć w jego żyłach, a sam Slash poczuł się jak za dawnych lat: dwadzieścia lat młodszy, piętnaście kilogramów lżejszy i o dziesięć lat stażu małżeńskiego biedniejszy. Dostrzegł też pewien fakt, który mógł skrzętnie wykorzystać i nikt nie musiał się o tym dowiedzieć. Wokół niego siedziało tyle pięknych, młodych kobiet przebranych w zwiewne sukienki, pod którymi ubrane miały wyłącznie skąpe bikini. To go pociągało. W tym momencie znacznie bardziej, niż żona, która zwyczajnie mu się "przejadła". Zamówił dwa drinki i wybrał swoją ofiarę. Blondynka, na pierwszy rzut oka dwadzieścia parę lat. Najwyraźniej jest tu sama. Tak piękna kobieta nie siedziałaby tutaj o tej porze bez grupki znajomych, bądź chłopaka.<br />
- Mogę się przysiąść? - zapytał swoim niskim, lekko chrapliwym głosem.<br />
- Proszę - uśmiechnęła się nieśmiało. Gitarzysta podsunął jej szklankę z zamówioną wishky - Dziękuję, ale<br />
nie piję od obcych - pokręciła przecząco głową, nadal jednak lekko uśmiechając się pod nosem.<br />
<br />
<i> Jasne, jasne zgrywaj niewiniątko. Doskonale wiem, co taki uśmieszek oznacza. Pójdziesz ze mną do łóżka szybciej, niż gdybym czegoś ci tutaj dosypał.</i><br />
<br />
- W takim razie zawołam kelnera i sama sobie coś wybierzesz, może być?<i> - </i>bezgłośnie przytaknęła.<br />
<br />
<i> Punkt dla mnie. </i><br />
<br />
- W czym mogę pomóc? - jak zwykle uczynny lokaj z przyklejonym do twarzy uśmiechem zjawił się przy ich stoliku na wyraźny znak Slasha.<br />
- Ta pani dzisiaj zamawia - oddał prawo wyboru blondynce - Na mój koszt - dodał.<br />
- Poproszę French Shooter'a - decydowała po zerknięciu w kartę. Koleś odszedł, a Slash przysunął się do dziewczyny.<br />
- Jak masz na imię? - zapytał.<br />
- Maggie - pisnęła splatając swoje palce - A ty? - dodała po chwili.<br />
- Slash<br />
- Dziwnie - przyznała.<br />
- Dla mnie normalne. Co cię tu sprowadza... Maggie?<br />
- Wygrałam wycieczkę - przyznała bez wstydu.<br />
<br />
<i> Czyli nie jest tutaj dlatego, że ma kasę, albo bogatego faceta. Robi się ciekawie.</i><br />
<br />
Kelner przyniósł drinka, a Slash zabrał się za drugiego, który miał być dla dziewczyny.<br />
- Może pójdziemy się przejść? - zaproponował, widząc, że sytuacja się nie rozwija. Chciał wyrwać łatwą pannę, to prawda, ale nie miał ochoty przy tym się męczyć, bądź nudzić. To ma być przyjemność, jak za dawnych lat.<br />
- Jasne - wstała,zabierając z oparcia krzesła swoją torebkę. Miała naprawdę ładne nogi, dopiero teraz to zauważył. Zapłacił za wszystkie dzisiejsze drinki i wyszli z baru. Idąc długim hotelowym korytarzem zamienili jeszcze kilka słów. Dowiedział się, że dziewczyna jest z Irlandii i udało jej się tutaj przyjechać, dzięki głupiemu konkursowemu sms'owi do lokalnego radia. Mało brakowało, a wyłonili by się zza rogu i weszli na hol, gdzie przy recepcji stał nikt inny, jak żona Slasha! Brawo durniu!<br />
<br />
<i> O kurwa. Perla. Myśl idioto, myśl! Nie możecie iść do ciebie, ani wyjść z budynku... do baru przecież się nie cofniecie</i>.<br />
<br />
- O cholera chyba zapomniałem karty do pokoju - pacnął się teatralnie w głowę - Co powiesz na to, gdybyśmy poszli do ciebie? Na dworze zrobiło się pewnie chłodno, a ty masz na sobie cienką sukienkę<br />
- Dobrze - przytaknęła i oboje weszli do windy.<br />
<br />
<i> Ja pierdolę, połknęła haczyk - naiwna. A tak mało brakowało! </i><br />
<br />
Slash dziwił się, że kobiety w dzisiejszych czasach mogę być tak głupie. Maggie zna przecież tylko jego imię i zaprasza go do siebie? Śmieszne. <br />
- Proszę - otworzyła szerzej drzwi wpuszczając mężczyznę - Może wyjdziemy na taras, jest cudowny zachód słońca - zaproponowała, ku uciesze mężczyzny. Takie sytuacje to przecież idealna okazja do pocałunku, który może zainaugurować coś więcej. Blondynka oparła się o barierki wystawiając twarz do słońca. Jedno trzeba było przyznać - jest piękna. Slash zbliżył się do kobiety, muskając ustami jej policzek. Otworzyła nagle oczy, jednak nie odsunęła się, a przekręciła głowę w jego stronę. Mężczyzna przesunął wargami po jej rozchylonych ustach. Znów żadnego oporu z jej strony. Pogłębił więc pocałunek, a ona objęła jego szyję, gorąco go odwzajemniając.<br />
<br />
<i> A niech cię!</i><br />
<br />
Z tarasu przenieśli się do p<i>o</i>koju. Nie mogła być aż tak głupia, by nie wiedzieć, jak to się skończy! A może właśnie o taki finał jej chodziło? Może siedziała w barze czekając właśnie na taką okazję? Nikt tego nie może wiedzieć, ale faktycznie pocałunki w zawrotnym tempie zmieniły się w obściskiwanie. Mulat zsunął z niej ramiączka zwiewnej kwiatowej sukienki, która osunęła się na ziemię. Teraz jego zamiary stały się oczywiste. Znów nasuwa się pytanie: Czemu dziewczyna nie protestuje? Chodzi jej o wakacyjną przygodę? Sam nie wiedział, co się dzieje, ale z pewnością nie miał zamiaru słuchać swoich wątpliwości i wyrzutów sumienia. Nie w takim momencie! Miała piękne ciało; muśniętą słońcem jedwabistą skórę. Rozpięła jego koszulę, urywając nawet dwa ostatni guziki.<br />
<br />
<i> Ostro się bawisz? Proszę bardzo. Mówisz i masz...</i><br />
<br />
Przylgnął ustami do jej szyi robiąc jej kilka malinek. Odetchnęła głęboko, gdy sunął w dół przez jej klatkę piersiową, mostek, obie piersi... chwileczkę, zdążył pozbyć się już jej biustonosza? Wylądowali na łóżku, a on wciąż był w tych ciasnych skórzanych sporniach... w pewnych miejscach nawet ZA ciasnych. Musiał się ich pozbyć i z pewnością nie miał ochoty czekać, aż panna łaskawie je z niego zedrze. Byli już prawie nadzy. Jedyną przeszkodą, by wreszcie To zrobić były jej stringi... ale minęła chwila i już nic nie stało mu na drodze.<br />
<br />
Na dworze promienie słońca nagrzewały skwery, betonowe deptaki i wpadały zapewne do apartamentów znajdujących się po wschodniej stronie budynku. Mulat obudził się dość wcześnie, jak na siebie, bo o szóstej rano. Dotarło do niego co zrobił pod wpływem chwili, irytacji i swoich wewnętrznych demonów, które chował przed światłem dziennym od nastu lat.<br />
<br />
<i> Brawo palancie, jesteś z siebie zadowolony?!</i><br />
<br />
W pewnym sensie był. Jego ego fikało koziołki wiedząc, że JESZCZE może, że JESZCZE potrafi. Mentalnie natomiast męczył go kac i to wcale nie spowodowany wczorajszymi śladowymi ilościami wypitego alkoholu. Rozejrzał się przez chwilę po pokoju i wstał, przecierając zaspaną twarz. Pewnie wygląda fatalnie. W sumie, to nawet dobrze... bardziej realistycznie. Ubierze się, pójdzie dwa piętra w górę do południowego skrzydła kompleksu wypoczynkowego, po czym jak gdyby nigdy nic wejdzie do sypialni, w której będzie spała jego żona. Tak właśnie zrobił. Nie pozostawił Naiwnej Maggie żadnej wiadomości. Zresztą... czy ona w ogóle się jej spodziewała? Wydaje mi się, że wcale nie była taka tępa. <br />
- Gdzie byłeś? - usłyszał w momencie, kiedy odwrócił się plecami do pokoju, by po cichu zamknąć drzwi.<br />
- Trochę zabalowałem - skłamał, bez mrugnięcia okiem.<br />
- Dawno ci się to nie zdarzyło. Mogłeś chociaż napisać głupiego sms'a! Wiesz, że nie wolno ci pić! <br />
<br />
<i> Bla, bla, bla. Raz od wielkiego dzwonu to jeszcze nie picie!</i><br />
<br />
- Wiem, wiem... - mruknął.<br />
- Gdzie nocowałeś? - drążyła temat.<br />
- U poznanego przy barze znajomego. Całkiem fajny człowiek. Nie wiedział, kim jestem, więc nie ma się o co martwić - chyba mu uwierzyła, bo westchnęła i wyszła na balkon zapalić, nie krzycząc i męcząc pytaniami: Kto, gdzie, po co i dlaczego. Podczas zimnego prysznica doszedł do wniosku, że nie mogą tutaj zostać. Co prawda hotel jest ogromny, ale nie mógł ryzykować tego, że Maggie podbiegnie do niego na plaży i rzuci się w ramiona. Po wyjściu z łazienki wykonał więc kilka telefonów i wynajął jacht. Co prawda jego kieszeń nie co przez to oberwała, ale czego nie robi się dla zachowania pozorów i tajemnicy? <br />
- Przepraszam - przytulił się od tyłu do swojej żony - Powinienem dać ci znać znać, że żyję. Mam dla ciebie i chłopaków małą niespodziankę - szepnął jej na ucho - Pakujcie się. Tutaj jest zbyt tłoczno. Nawet London i Cash to zauważyli. Wynająłem jacht. Nareszcie będziemy mieć trochę swobody.<br />
- Naprawdę?! - kobiecie zaświeciły się oczy - Dziękuję! - pisnęła całując go w usta - Kocham cię - uśmiechnęła się pogodnie. W gardle Slasha powstała gula, nie pozwalając mu na odpowiedź. Uśmiechnął się tylko krzywo i ucałował kobietę w czoło.<br />
<br />
<i> Mówi się trudno będziesz musiał z tym żyć. Jasna cholera! Jest ciężko... wiadomo nie zawsze idealnie, ale to moja żona i moje dzieci. Muszę się pozbierać i jak najszybciej zapomnieć, ale przede wszystkim nie dopuścić do tego, żeby Perla dowiedziała się o nocnym incydencie. To byłby koniec! Mnie, nas i naszej rodziny.</i><br />
<i>___</i><br />
Przychodzę z małą niespodzianką ;) To nie jest (niestety/stety - zbędne skreślić) zapowiedź kolejnego opowiadania tylko mały ukłon w stronę was ;) Nie, nie mam w dupie waszych próśb o to, by pojawiło się coś nowego. Nie mam ochoty pisać na siłę, a najczęściej, gdy atakuje mnie Mr Wen nie mam na to czasu<i>. </i>Należałoby w tym miejscu podziękować <b>maturom</b>, za chwilę wolnego, oddechu i duży weekend, <b>Rebel Inside</b> za komentarz, który był dla mnie pewnego rodzaju kopniakiem w tyłek, oraz <b>Kindze</b> (<u>Shadowgirl dla wszystkich bloggerów i bloggerek</u>) - mojej siostrze, wsparciu, motywatorowi... dziękuje ci za każdą jedną rozmowę i sms'a. Paulinahttp://www.blogger.com/profile/17540154108234843047noreply@blogger.com30tag:blogger.com,1999:blog-8733436154126900442.post-74751713504453896662013-12-28T17:56:00.002+01:002013-12-28T17:56:41.075+01:00Ekhem... Hm... nie wiem od czego zacząć. Nie mam zamiaru kontynuować tego bloga, ale od skromnych kilku tygodni skrobię sobie coś innego. <br />
<div style="text-align: center;">
<a href="http://1203-miles.blogspot.com/" target="_blank">1203 miles</a></div>
Nadal fan fiction, nadal o zespole, ale już nie o Guns N' Roses (co nie zmienia faktu, że zawsze to naszą piątkę będę uwielbiać najbardziej na świecie), a o Thirty Seconds To Mars. Jeśli ktoś z was miałby ochotę, był ciekawy, albo chciał po prostu pohejcić to zapraszam ;)<br />
<br />
I przy okazji chamska reklama nr. 2:<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="http://little-things-from-the-notebook.blogspot.com/" target="_blank">Elektra's Story</a></div>
Opowiadanie Mojej Siostry <3 Linkinowo - Marsowe (jeśli ktoś nie lubi jednego z dwóch, zawsze może czytać tylko konkretną część ;)) Na marne szukać tam błędów językowych, ortograficznych i literówek (których u mnie zawsze było tutaj milion pięćset sto dziewięćset).<br />
<br />
Koniec chamskich reklam.Paulinahttp://www.blogger.com/profile/17540154108234843047noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-8733436154126900442.post-51431945381122891682013-08-30T14:31:00.004+02:002013-08-30T14:31:46.822+02:00Rozdział 68<div class="MsoNormal">
- Tata powinien już być w domu nie sądzisz? – Rosemary
spacerowała po tarasie z marudzącym Jakobem – Nie odbiera telefonu i dlatego
się martwimy, nie? – już kilkakrotnie sprawdzała, czy nie ma gorączki, ale
oprócz kiepskiego humoru nic mu nie dolegało – Może przejedziemy się samochodem
po Sunset? Lubisz to, prawda? – nie zastanawiając się wiele, ubrała malcowi coś
cieplejszego i chciała już wychodzić, kiedy zadzwonił telefon. Tysiące mniej,
lub bardziej ponurych myśli przeszło przez jej głowę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Halo?</div>
<div class="MsoNormal">
- Hej piękna – usłyszała pijanego Slasha – Chciałem tylko
uprzejmie donieść, że twój mąż leży nieprzytomny w Rainbow i chyba nie wróci do
domu na kolację – zachichotał.</div>
<div class="MsoNormal">
- Super – rzuciła z sarkazmem – Będę za dwadzieścia minut –
zamknęła dom, zapięła swojego małego synka w foteliku i z piskiem opon ruszyła
w kierunku miasta. </div>
<div class="MsoNormal">
Nie miała
najmniejszych pretensji do Jeffa. Sama jest sobie winna. Zresztą, kilka lat
temu takie sytuacje zdarzały się znacznie częściej. Ba! Czasami to ona była na
jego miejscu, siedząc z twarzą nad rozlanym kieliszkiem wódki. Wtedy to
Stradlin przerzucał ją sobie przez ramię i zabierał do domu. Zanim się
obejrzała, parkowała wóz pod budynkiem. Bała się zostawić śpiącego synka samego
w aucie. Nawet jeśli miał być tam tylko przez kilka minut. Miała jednak
wyjście? Tak, w normalnej sytuacji zawiozłaby go do Karen. I tu nasunęła jej
się kolejna myśl: jak głupio postąpiła dzisiejszego popołudnia. Co też jej
strzeliło do głowy. Mogła się gniewać i mieć własne zdanie względem tej sprawy,
ale nikt nie dał jej prawa naskakiwać na Duffa, a już z pewnością nie na własną
siostrę! Zamknęła samochód i skierowała się do baru. Od razu zauważyła ciemną,
bezwładnie leżącą na blacie postać. </div>
<div class="MsoNormal">
- Jeff – nachyliła się nad nim. Zero reakcji. Rozejrzała się
wokół, jednak nigdzie nie widziała Mulata. W końcu wyłonił się z łazienki.</div>
<div class="MsoNormal">
- Slash, pomóż mi władować go do auta – jęknęła, starając
się podnieść go samodzielnie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Się robi. Muszę ci powiedzieć, że twój mąż mnie nie
rozczarował. Co prawda kondycja już nie ta, ale mało mu brakowało, żeby pobić
stary rekord Duffa – załadowali mamroczącego pod nosem Stradlina. Grzecznie podziękowała
swojemu pomocnikowi i upewniając się, że Jakob smacznie śpi, ruszyła w drogę
powrotną. W jej połowie Jeff zaczął otwierać oczy, jednak kontakt z nim nie był
za wielki.</div>
<div class="MsoNormal">
- Rosemary?</div>
<div class="MsoNormal">
- We własnej osobie – zachichotała widząc jego zaskoczenie i
ogólny grymas.</div>
<div class="MsoNormal">
- Co ty tu robisz?</div>
<div class="MsoNormal">
- Co ja robię w swoim aucie? Niech pomyślę… prowadzę? –
dziewczyna nie powiedziała tego wcale kąśliwie. Ot zwykła odpowiedź.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jak to w aucie? – rozejrzał się dookoła – Przepraszam –
jęknął, opierając głowę o szybę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jeżeli ktokolwiek ma tutaj przepraszać, to pozwól, że będę
to ja, jednak zrobię to dopiero jutro, kiedy coś z tego zapamiętasz. Zaraz
położysz się spać, a jutro będziesz miał potwornego kaca – no dobrze, może tym
razem zabrzmiało to nieco złośliwie, ale nie musiał pić aż tyle, prawda?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Co? Jaki ślub?! Przecież dopiero co się zaręczyliście? –
Paulina usiadła z wrażenia na byle jak zaścielonym łóżku.</div>
<div class="MsoNormal">
- No i co z tego? Oboje jesteśmy pewni swojej decyzji. To
jak, zostaniesz moją świadkową? – ponownie zadała to samo pytanie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak, ale…<br />
- W takim razie rezerwuj bilety na czwartek!</div>
<div class="MsoNormal">
- Przecież ślub jest w sobotę…</div>
<div class="MsoNormal">
- Musisz pomóc mi wybrać suknię! – rzuciła, jak gdyby było
to coś oczywistego.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kupujesz kieckę trzy dni przed całą uroczystością?! Nie
wiem wariatko, jak to chcesz zorganizować, ale wiedz, że postaram ci się pomóc
– zachichotała.</div>
<div class="MsoNormal">
- Też cię kocham – zawołała i po szybkim pożegnaniu odłożyła
słuchawkę.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Karen? – Rossie przełknęła głośno ślinę – Chciałabym
porozmawiać i wyjaśnić – po przeproszeniu Izziego, który ślęczał od szóstej
rano nad toaletą, nadeszła pora na jej siostrę.</div>
<div class="MsoNormal">
- A nie krzyczeć? Odnoszę inne wrażenie, zwłaszcza po
wczorajszej niedoszłej kolacji.</div>
<div class="MsoNormal">
- Naprawdę mnie poniosło. Nie powinnam… nie wolno mi oceniać
Duffa i podejmować decyzji za ciebie. </div>
<div class="MsoNormal">
- Doskonale, że wreszcie to zrozumiałaś – nadal miała
oziębły ton.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wiem, że muszę także przeprosić twojego męża i to
osobiście – nie udało jej się ukryć jęknięcia niezadowolenia.</div>
<div class="MsoNormal">
- I nie będą to wymuszone przeprosiny? – czy ona naprawdę
chciała znowu ją zdenerwować?</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie – wydusiła z siebie – Jak najbardziej szczere.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Heeej – Agata rzuciła się w ramiona zmęczonej po podróży
Paulinie – Tak długo się nie widziałyśmy!</div>
<div class="MsoNormal">
- Trzy miesiące, Aga. Tylko trzy… - odwzajemniła uścisk.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wieki! To, co jedziemy na zakupy? – zatarła dłonie z
uciechy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak od razu? Jestem po ośmiogodzinnym locie, wyobraź sobie
– uśmiechnęła się krzywo.</div>
<div class="MsoNormal">
- No dobra, jedziemy do mnie! Odświeżysz się trochę i
dopiero wtedy wybierzemy się na zakupowy szał! – Paula spojrzała na nią z miną w
stylu: ”Serio?”, ale nie protestowała.</div>
<div class="MsoNormal">
-A ty masz już
kreację? – usłyszała w którymś z kolei sklepie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kupiłam w Hiszpanii. Chabrowa prosta sukienka,
podkreślająca talię.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ty nie nosisz innych kolorów, niż odcienie granatu i
czerń, prawda?</div>
<div class="MsoNormal">
- No nie – zaśmiała się głośno – Po co mam się jeszcze
bardziej pogrążać. Noszę to, w czym jest mi ładnie i tyle.</div>
<div class="MsoNormal">
- A wiesz, co czeka nas jutro? Wieczór panieński! – zaczęła
z innej beczki Ruda.</div>
<div class="MsoNormal">
- Axl też ma coś w planach?</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak, wychodzi ze Stradlinem i McKaganem. </div>
<div class="MsoNormal">
- A my zapraszamy…?</div>
<div class="MsoNormal">
- Będziesz oczywiście ty, Rosemary, jej siotra Karen i moja
koleżanka z pracy. Nie chcę dużej ekipy. Wolę raczej coś kameralnego z damską
częścią Guns N’ Roses.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wiesz, że ja się do niej nie zaliczam – chwila milczenia –
Nie jestem ze Slashem – wyjaśniła. </div>
<div class="MsoNormal">
- A Slash nie jest w Guns N’ Roses, no i co? </div>
<div class="MsoNormal">
- Jak to nie jest w zespole? Nigdzie o tym nie słyszałam –
zarzekała się.</div>
<div class="MsoNormal">
- No bo jeszcze o niczym nie wiedzą. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Za małżeńskie kłótnie! – wzniosła toast Hana;
współpracownica Agaty.</div>
<div class="MsoNormal">
(…)</div>
<div class="MsoNormal">
- Za wątpliwości i rozterki!</div>
<div class="MsoNormal">
- Za wszystkich dupków!</div>
<div class="MsoNormal">
- Za pomałżeński seks i rutynę w łóżku! – tu nastąpiła salwa śmiechu.</div>
<div class="MsoNormal">
Dziesiątka toastów sprawiła, że pijane dziewczyny zaczęły
grać w rozbieranego pokera. Całe
szczęście, że oprócz śpiącego w sypialni Jakoba nie było tutaj mężczyzn.
Wszystkie skończyły wyłącznie z dolną częścią bielizny na sobie. Miejmy
nadzieję, że żaden z ich mężczyzn nie zobaczy zdjęć z tej imprezy.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Serio nie chcesz dziwki? – zdziwił się Stradlin</div>
<div class="MsoNormal">
- A ty chciałeś?</div>
<div class="MsoNormal">
- No nie</div>
<div class="MsoNormal">
- Więc czemu chuju mi
to proponujesz? – taaak, panowie również porządnie wstawieni, w niczym nie
przypominali gentelmanów w garniturach którymi mieli być przecież przez cały
jutrzejszy dzień. Przez większość wieczoru krążyli pomiędzy barami ze
striptizem i zwykłymi spelunami, gdzie nikt nie znał ich twarzy. Nie
potrzebowali, by na nagłówkach jutrzejszych gazet pojawiły się zdjęcia z
„Wieczoru kawalerskiego wokalisty Guns N’ Roses”.</div>
<div class="MsoNormal">
- Slash też będzie? – zapytał po chwili zastanowienia
basista.</div>
<div class="MsoNormal">
- Musisz spierdolić mi nawet taki dzień, jak dziś? Niestety
będzie. Agata powiedziała, że bardzo jej na tym zależy, ze względu na Paulinę.
Kocham tę moją kobietę! – rozchmurzył się – Jak ona coś knuje to cholera strach
się bać!</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Czemu ten suwak się musiał zaciąć! Miało być wszystko
idealnie! – jęknęła, poprawiając starannie ułożone włosy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Uspokój się i weź
głęboki wdech. Wszystko będzie dobrze i doskonale! To tylko głupi zamek, który
za chwilę… O proszę, gotowe – uśmiechnęła się promiennie. Zarówno panna młoda,
jak i jej druhna wyglądały zabójczo. Śnieżnobiała suknia Agaty; skromna, ale
pokryta cudowną koronką, podkreślała jej delikatne rysy twarzy. Paulina z kolei
prezentowała się, jak księżniczka ciemności w swojej mrocznej, granatowej kreacji z czarną koronką. Ciemny
makijaż dopełniał całą stylizację.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ale tam na dole czeka już limuzyna!</div>
<div class="MsoNormal">
- No to co? Czeka tylko na ciebie. Nigdzie nie odjedzie. Nie
denerwuj się już! Pokaż się! – czerwonowłosa obróciła rudą – Wyglądasz bosko.
Axl zemdleje, jak cię zobaczy</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- (…) I ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską –
Duff powstrzymał się od parsknięcia śmiechem, dzięki kuksańcowi w bok od Karen.
Zdaniem McKagana, w ustach Axl’a ,uczciwość małżeńska brzmiała trochę
śmiesznie. </div>
<div class="MsoNormal">
- Może pan pocałować pannę młodą – Agata, od kiedy udało jej
się powstrzymać łzy, nie spuszczała
wzroku ze swojego narzeczonego, teraz męża. Rudzielec przybliżył się do niej i
namiętnie wpił w pełne, krwiście czerwone usta. Po wszystkim, Agata musnęła kciukiem
jego dolną wargę, ścierając resztki swojej szminki. W kościele zabrzmiały
głośne brawa. Ktoś zrobił zdjęcie, ktoś inny uśmiechał się szeroko. Po wyjściu,
nadszedł czas na składanie gratulacji. Setka zaproszonych gości przytulała na
przemian, a to Rose’a, a to Agę, życząc obojgu szczęścia i dużo miłości.
Dziewczyna była trochę zawiedziona, że nie zobaczy na uroczystości swoich
rodziców. Oni jednak kategorycznie wypięli się na całą sprawę, zasłaniając się
tym, że ich córka popełnia największy błąd w swoim życiu. Po paradzie przez
ulice miasta do odległego o 20 km od centrum Los Angeles małego pałacyku,
goście rozprostowali kości i udali się do perfekcyjnie udekorowanej białymi
liliami sali, w której czekał na wszystkich ogromny piętrowy tort. Podczas
pierwszego tańca para nie widziała poza sobą świata. Nie liczyło się to, że
dziesiątka ludzi robi im zdjęcia, a wszyscy zgromadzeni, bacznie się im
przyglądają. Istnieli tylko oni dwoje. W tym samym momencie, zadowolona ze
szczęścia przyjaciółki, Paulina dostrzegła na drugim końcu ogromnego pomieszczenia
Slasha. I wszystko się jebło.</div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div class="MsoNormal">
Czerwonowłosa spacerowała alejkami w położonym
u stóp pałacu parku. Mijała najróżniejsze gatunki róż. Zapach, jaki unosił się
w powietrzu był nie do opisania. Doszła do centralnego miejsca, w środku
niskopiennych drzew: fontanny. Nie spodziewała się jednak, że zamiast wody
będzie w niej płynąć najprawdziwsza czekolada. Płynna, letnia o słodkim
mlecznym smaku. </div>
<div class="MsoNormal">
- Nie mieliśmy okazji zamienić ze sobą wielu słów – odezwał
się za jej plecami ten głos, który najmniej chciałaby usłyszeć.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie mamy żadnych tematów do poruszania – obrzuciła go
żałosnym spojrzeniem</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie zachowuj się, jak dziecko…</div>
<div class="MsoNormal">
- To ty się tak zachowujesz. Mam przypomnieć, co zrobiłeś,
gdy nie chciałam posłużyć ci za dziwkę? Paulina nie chciała , to zrobię jej na
przekór – parodiowała jego głos - Slash nie zaczynaj tematu w taki dzień, jak
ten</div>
<div class="MsoNormal">
- A kiedy twoim zdaniem będzie odpowiedni dzień na taką
rozmowę. Założę się, wyjedziesz zaraz po weselu i będziesz mnie unikać, jak
diabeł święconej wody. </div>
<div class="MsoNormal">
- Nie uciekam przed problemami – odburknęła ciszej.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jasne, to ja wyjechałem do Hiszpanii! Spieprzyłem na drugi
koniec świata, żeby uniemożliwić ci wyjaśnienie kompletnego nieporozumienia.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nieporozumienia? Ładnie to nazwałeś – wyszczerzyła się w
złośliwym uśmiechu. Slash doskoczył do niej i ścisnął mocno za ramiona.</div>
<div class="MsoNormal">
- Czy do ciebie naprawdę nie dociera, że cię nie zdradziłem!
Nie spałem z żadną dziwką! Nie poszedłem tamtej nocy do burdelu, tylko
siedziałem w barze! Nie obmacywałem nawet żadnych lasek do jasnej cholery kurwa
mać! – wrzeszczał. Zbulwersowana, zszokowana, wściekła i czerwona ze złości,
którą powodowała potworna bezsilność , Paulina pchnęła Mulata z taką siłą, że
ten potknął się o murek i wpadł od fontanny. Ubrudził płynną czekoladą nie
tylko kowbojki, ale także całe skórzane spodnie i fragment luźno związanej
koszuli.</div>
<div class="MsoNormal">
- Zadowolona z siebie?! Mam uczulenie na czekoladę. Będę
miał wysypkę. No pomóż mi wyjść, co tak stoisz?! – wyciągnął w jej stronę rękę.
Dziewczyna odruchowo ją złapała, a Slash z premedytacją wciągnął ją do siebie</div>
<div class="MsoNormal">
- Zabiję cię! – wysyczała przez zęby – Nie wybaczę ci tego i
unuram twoje kudły w tej mazi – zaczęła się z nim szarpać, jednak po chwili
dała sobie spokój. Nie miała przecież szans.</div>
<div class="MsoNormal">
- Przynajmniej teraz mam cię za co przepraszać.. – znów
wrócił do porzuconego tematu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Idę się przebrać – zamilkła, by po chwili głęboko i ciężko
odetchnąć. Jasne, że miała wątpliwości, co do słuszności swojej decyzji o
rozstaniu z Mulatem. Jasne, że chciała mu wierzyć i wierzyła, ale teraz było
już za późno na przyznawanie się do błędu.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Masz jeszcze siłę
tańczyć? – Agata odgarnęła za ucho kilka rudych kosmyków Axl’a i szeptała mu na
ucho cały czas tuląc się do chłopaka, a wolnym tańcu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jeszcze trochę się pokołyszemy i możemy sobie odpuścić. Jest
dopiero pierwsza.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jak tak dalej pójdzie to nie będę miała sił w noc
poślubną, a wiesz co to oznacza – usłyszała cichy śmiech.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tego byśmy oboje nie chcieli, nie? – zachichotał,
przygryzając płatek jej ucha – Patrz na McKagana. Ten od kiedy puszczono muzykę
nie schodzi z Karen z parkietu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Opowiadał mi, że nie mieli z nią prawdziwego wesela. Może
starają się wczuć w klimat? – odetchnęła głęboko perfumami Rose’a.</div>
<div class="MsoNormal">
- A Isbellowie? Następni przeżywają, jak gdyby było to ich
wesele. Bawią się w najlepsze i wiesz co? Bardzo dobrze! Zmywamy się na górę –
zarządził, cmokając ją w usta.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Paulina przemknęła
tylnym wejściem do swojego pokoju na pierwszym piętrze pałacu. Nie chciała, by
ktoś zobaczył ją do połowy zamoczoną w czekoladzie. Wyglądała przynajmniej
śmiesznie. Po przeklęczeniu drzwi, zrzuciła brudną sukienkę na kafelki w
łazience i weszła pod prysznic. Niestety nie było szans, by powróciła jeszcze
na dół trochę potańczyć. Po półgodzinnym grzaniu kości i zaparowaniu kabiny,
owinęła się puszystym, śnieżnobiałym ręcznikiem i usiadła na ogromnym dębowym
łożu w sypialni. Usłyszała ciche pukanie do drzwi, więc poszła sprawdzić, kto
jeszcze wie o tym, że zamiast na weselu jest tutaj. W szparze dostrzegła Slasha,
którego puszyste i pokręcone zwykle włosy zwisały teraz ciężko na ramionach. Na
to wygląda, że również spędził ostatnie kilkanaście minut w łazience.</div>
<div class="MsoNormal">
- Mogę wejść? – zapytała nieśmiało.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak – wróciła na swoje miejsce, czując się głupio
paradując przed swoim byłym chłopakiem w samym ręczniku. Chłopak usiadł obok i
chwilę patrzył w jej zielone oczy, starając się odczytać, co sobie o nim myśli.
Czy faktycznie jest aż tak na niego cięta? Czy go nienawidzi? W końcu
stwierdził, że nie wygląda nawet na podirytowaną, czy niezadowoloną jego
obecnością. Dotknął dwoma palcami jej chłodnego uda i wytacza sobie drogę idąc coraz
wyżej i wyżej, aż jego dłoń zniknęła pod ręcznikiem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Slash – syknęła, jednak nie uderzyła go w dłoń. Nie
strzepnęła jej i nie uciekła w drugi kraniec pokoju. Kontynuował swoje pieszczoty,
ustalając sobie jako główny cel ściągnięcie z niej ręcznika tak, by najlepiej
tego nie zauważyła. Wszystko poszło po
jego myśli. Oboje leżeli na łóżku
zupełnie nadzy, męcząc się przy wiadomym wszystkim wysiłku do momentu
gdy w okna sypialni zaświeciło poranne słońce. Slash cicho pochrapywał leżąc
swobodnie z włosami roztrzepanymi na całej białej poduszce. Cała pościel była
zresztą biała i pięknie kontrastowała z jego ciemniejszą karnacją. Wciągnęła na
siebie chabrową koszulkę z porządną ilością mniejszych i większych falbanek.
Sama nie wiedziała, co ostatnio było z nią nie tak, ale jeszcze przed wylotem
obkupiła się w dwa komplety koronkowej bielizny i kilka zwiewnych koszulek
nocnych. Wyszła na balkon, kucając przy
zimnej pałacowej ścianie i zaciągając się miętowym papierosem. To również było
coś nowego. Dotąd palia okazjonalnie zwykłe papierosy. Od trzech miesięcy
jednak kupowała regularnie trzy paczki tygodniowo właśnie tych mentolowych –
można by powiedzieć damskich. Wróciła do
pokoju i nalała sobie z kryształowej karawki wody mineralnej, popijając ją w
ciężkich i płytkich szklankach do kompletu. Wróciła do łóżka, okrywając się
kołdrą. Byłą tak wielka, że pomimo leżącego na drugim skraju łóżka Slasha,
wystarczyło jej dla obojga. Przymknęła oczy
i nareszcie zasnęła. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
W momencie, gdy Axl
zamknął za sobą ciężkie, dębowe drzwi, Agata przytuliła się do jego pleców,
ściągając granatową marynarkę chłopaka. Uśmiechnął się pod nosem i zaciągnął ją
w stronę okna. Podziwiał bledszą, niż zwykle skórę Agi, która w świetle
księżyca, wydawała się być w kolorze sukienki. Powoli, nigdzie się nie spiesząc,
ściągał ramiączka jej kreacji, następnie
halki i w końcu biustonosza. Dziewczyna naprawdę czuła się w tym momencie
adorowana i kochana. Axl był bowiem nie tylko czuły i delikatny, ale każdy jego
gest opływał nabożną czcią w stosunku do
żony</div>
<br />
<div class="MsoNormal">
- Przygotuj się na pracowitą noc, pani Rose – popchnął ją na
miękkie i wielkie łoże. </div>
<div class="MsoNormal">
__________</div>
<div class="MsoNormal">
Z całego serca dziękuję za czytanie, kibicowanie bohaterom wszystkich trzech opowiadań, trzymanie kciuków za mnie, wiarę, że to co robię ma sens, poprawę humoru za każdym razem, kiedy w skrzynce widziałam powiadomienie o nowym komentarzu; i właśnie za nie - anonimowe i te od stałych czytelników. To był ostatni rozdział opowiadania "Nightrain To Sunset Strip". Nie planuję niczego nowego, a nawet dobrze zapowiadająca się historia o zespole Velvet Revolver nie będzie kontynuowana. Podobna rzecz tyczy się mojego drugiego bloga (road-to-linkoln-park.blogspot.com). Nowa szkoła, zmęczenie materiału, ogólne zniechęcenie i myślę, że pewnego rodzaju wyrośnięcie (?) z FF są powodem mojej decyzji. Nadal będę czytać wasze twory, które uwielbiam. Jeśli nie chcecie stracić kontaktu ze mną, zawsze jesteście mile widziani na moim Twitterze, blogowym fan page'u i moim prywatnym Facebooku. Bloga nie usunę. Darzę go ogromnym sentymentem i jest dla mnie ważny. Może kiedyś zdecyduję się powrócić...</div>
<div class="MsoNormal">
<b>Szczególne podziękowania należą się:</b> Hannah McKagan, Michelle., RocketQueen, Chloem, Starlight Isbell de Mars. Bez was nie powstałaby tu zapewne połowa spisanych historii. Dzięki wielkie!</div>
Paulinahttp://www.blogger.com/profile/17540154108234843047noreply@blogger.com34tag:blogger.com,1999:blog-8733436154126900442.post-75049292427976227122013-08-25T15:35:00.001+02:002013-08-25T15:35:33.389+02:00Rozdział 67<div class="MsoNormal">
Karen stała, jak zamurowana. Spodziewała się tego, że
Rosemary może się gniewać, złościć a nawet obrazić, ale tak agresywnej siostry
jeszcze nie widziała. Kipiała złością i skrywaną od dłuższego czasu nienawiścią
nie tylko do Duffa, ale również, co zszokowało dziewczynę, do swojej własnej
siostry. Starała się powstrzymać drżenie wargi, zaciskając mocno powieki i
biorąc kilka głębszych oddechów.
Poczuła dym. No tak, przecież to
nie ona była ofiarą jej ataku, tylko Duff. Obróciła się nareszcie w jego
stronę. Stał oparty o kuchenny blat, patrząc tempo przez szybę i zaciągając się
papierosem. </div>
<div class="MsoNormal">
- Duff? – przerwała śmiertelną ciszę – Przepraszam cię za
Rosemary. Nie spodziewałam się czegoś takiego. Gdybym wiedziała pewnie
pogadałabym z nią sam, na sam.</div>
<div class="MsoNormal">
- I naskoczyłaby wyłącznie na ciebie? Fajnie wiedzieć, że
wyrzuciłaby mnie stąd najlepiej przez okno.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nic jej do tego</div>
<div class="MsoNormal">
- Ale jest twoją siostrą. Nie chcę was ze sobą skłócić.</div>
<div class="MsoNormal">
- W tym momencie to ona, pokłóciła się ze mną</div>
<div class="MsoNormal">
- Przeze mnie, Karen! Przeze mnie! – krzyknął.</div>
<div class="MsoNormal">
- Teraz to my kłócimy
się przez nią. Chyba nie o to w tym chodzi – nadal była opanowana. Wewnątrz
jednak gotowało się w niej na zmianę z ogromną chęcią wybuchnięcia
niekontrolowanym płaczem. Musiała się czymś zająć. W przeciwnym razie oszalałaby,
stojąc nad milczącym McKaganem. Zaczęła zbierać ze stołu talerze z jedzeniem i
chować je do lodówki. Naczynia wkładała zaś do odpowiednich szafek. Dołączył do
niej Duff i bez słowa pomagał w znoszeniu rzeczy ze stołu. Gdy na jego blacie
pozostał tylko morelowy obrus, dziewczyna przysiadła na jednym z sześciu
krzeseł i zawiesiła wzrok na pustym stole. Blondyn stanął za nią i potarł
pocieszająco ramiona swojej bądź, co bądź żony.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie rozumiem, dlaczego po prostu nie wyszła? – Karen łamał
się głos – Dlaczego musiała powiedzieć tyle przykrych słów? – pierwsza łza
spłynęła po jej policzku.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie wiem… Myślę, że byłem ostatnią osobą, której się tu
spodziewała – zajął miejsce obok i usadził dziewczynę na swoich kolanach,
przytulając ją do torsu. Wczepiła się palcami w jego pachnącą świeżością
koszulkę. Objął ją mocno, całując we włosy. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Axl… - szepnęła ze łzami w oczach – Tak, wyjdę za ciebie –
rozpłakała się. Kiedyś, w dzieciństwie, obiecała sobie, że podczas takiej sceny
nie będzie ryczeć, jak bohaterki meksykańskich telenoweli, tymczasem nie była w
stanie tego powstrzymać. Mężczyzna całkowicie ją zaskoczył. Zaczęli namiętnie
się całować. Rudzielec wcisnął jej na palec pierścionek, niestety nie zdążyła
nawet go zobaczyć, bo cała sprawa miała swój finał w łóżku.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie uważasz, że to trochę za wcześnie? – zapytała, gdy jej
oddech na nowo stał się równy i spokojny.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie wiem… Nie musimy się od razu porównywać do Stradlinów,
którzy chodzili ze sobą dwa lata, zaręczyli się, po czym te zaręczyny zerwali,
by kolejne dwa lata później na nowo chodzić za rączkę. Ślub wzięli dopiero po
6. To dla mnie za długo, Aga. Nie chcę czekać. </div>
<div class="MsoNormal">
- Ja po prostu boję się, że to może być głupia decyzja. Nie
zrozum mnie źle, Axl. Po prostu kiedy ludzie są ze sobą tak o, bez zobowiązań,
bardziej się starają. Wiedzą, że druga połówka może odejść od nich w każdej
chwili, gdy tylko coś będzie nie tak. Boję się, że spotkasz kogoś, kto zakręci
cię bardziej niż ja – wyznała.</div>
<div class="MsoNormal">
- Myślisz, że zostawię cię dla innej? Jezu Aga to ja mam
prawo martwić się o to, że pewnego dnia będziesz miała dość mnie – skurwysyna i
darujesz sobie siedzenie u mego boku. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Widziałeś szczęśliwą zakochaną parkę?! Co ona sobie
wyobraża, że ja znowu będę ją pocieszać, kiedy Duff zrobi ją w chuja? Kogo tym
razem weźmie sobie na celownik?! Paulinę? Słyszałam, że jest wolna. </div>
<div class="MsoNormal">
- Nie zagalopowuj się. Moim zdaniem facet się zmienił i
trzeba dać mu szansę – opanowany Izzy, prowadził auto w drodze powrotnej,
dyskutując ze swoją wściekłą żoną.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie broń go. Zresztą ty nie zrozumiesz tej sytuacji –
rzuciła.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie?! To proszę bardzo zadzwoń do Marii i zaproś ją do nas.
Sebastian wrócił już z trasu ze Skidami. Skoro ja nic nie rozumiem, lepiej
pogadaj z nią! – warknął.</div>
<div class="MsoNormal">
- A ty? – dopiero teraz dostrzegła, że on również ma podniesiony
głos.</div>
<div class="MsoNormal">
- Co cię to obchodzi?! – podniósł głos, zatrzymując
samochód. Wysiadł z niego i lekko przygarbiony zaczął iść w stronę miasta.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie wygłupiaj się! – zawołała za nim.</div>
<div class="MsoNormal">
- A myślisz, że żarty mi w głowie? Też jestem człowiekiem i
też czasami mam wszystkiego dość!</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Slash pierdolił wszystko i wszystkich. Od rana siedział w
barze i zalewał smutki. Szklaneczka, że szklaneczką. Butelka za butelką. Cały
dół i smutek zamienił się w ogromną obojętność. </div>
<div class="MsoNormal">
- Cześć – ktoś klepnął go w ramię. </div>
<div class="MsoNormal">
- Izzy?</div>
<div class="MsoNormal">
- We własnej osobie – chwila ciszy – Napijesz się ze mną?</div>
<div class="MsoNormal">
- Myślę, że jestem wstawiony na tyle, by bez problemu się na
to zgodzić – podniósł rękę w górę, przywołując barmana i zamawiając dwie
kolejki.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jak baba? – zaśmiał się Stradlin.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dobra, niech będzie butelka wódki i dwa puste kieliszki.
Widzę, że nie tylko ja mam tu problemy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kobieta? – zapytał.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak samo, jak w twoim przypadku. Zawsze chodzi o nie.
Popatrz, jaki fajny świat był jeszcze kilka lat temu. Robiłeś, co chciałeś.
Spałeś, z kim chciałeś…</div>
<div class="MsoNormal">
- I mogłeś nabawić się AIDS – wciął się w pijacki życiowy
bełkot kumpla.</div>
<div class="MsoNormal">
- Przynajmniej miałbym tę świadomość, że żyłem krótko, ale
intensywnie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Slash – zwrócił się do kolegi z zespołu – Wierz mi, że nie
ma nic lepszego, niż świadomość, że po powrocie do domu, ktoś na ciebie czeka. </div>
<div class="MsoNormal">
- A jednak tu siedzisz</div>
<div class="MsoNormal">
- Bo mam dość wybierania między kumplem, a swoją żoną.</div>
<div class="MsoNormal">
- Duff? – Slash nalał im trzecią kolejkę. W takim tempie nie
wytrzymają do dziesiątej</div>
<div class="MsoNormal">
- Znowu jest z Karen – zwierzył się.</div>
<div class="MsoNormal">
- A oni się przypadkiem nie rozwodzili?</div>
<div class="MsoNormal">
- I w tym właśnie problem. Rossie była przekonana, że sprawa
McKagana to przeszłość, tymczasem wpadamy do jej siostry na kolację i kogo
spotykamy w kuchni?</div>
<div class="MsoNormal">
- Niezłe bagno - zaklął.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nawet nie wiesz, jak… A ty? Obiło mi się o uszy, że Paulina cię
zostawiła.</div>
<div class="MsoNormal">
- Całe życie miałem w dupie wszystkie laski do czasu, kiedy
pojawiła się ona. Dlaczego musiała się okazać tą jedyną, która dała mi kosza,
co? Kurwa jasna, byłem przekonany, że całe to pierdolenie o tym, że tęskni się
ta tymi oczami, czy pocałunkami to wyssane z palca romantyczne bzdury.
Chciałbym tak po prostu ją zobaczyć i z nią pogadać. </div>
<div class="MsoNormal">
- Napij się stary – jęknął ze zrezygnowaniem Stradlin.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- No i co ty o tym myślisz? – Rosemary siedziała na tarasie
w domu Bachów. Maria uważnie wysłuchała całej relacji z wydarzeń minionych kilku
godzin. </div>
<div class="MsoNormal">
- Przede wszystkim muszę ci powiedzieć, że przesadziłaś. Nie
potrzebnie naskoczyłaś tak na Karen, a już z pewnością na Izziego. </div>
<div class="MsoNormal">
- Teraz to wiem, ale w tamtym momencie miałam ochotę tylko
pozabijać każdego, kto się odezwie. Karen tak bardzo cierpiała po całej tej
akcji. Była młoda i wrażliwa, a on teraz udaje, że przeszedł wielką przemianę.</div>
<div class="MsoNormal">
- A może to faktycznie prawda? Miałaś okazję zamienić z nim
kilka słów? – odważyła się na takie stwierdzenie.</div>
<div class="MsoNormal">
- No nie</div>
<div class="MsoNormal">
- Właśnie! Karen z pewnością nie oczekuje tego, żebyście
byli przyjaciółmi. Chce po prostu, żebyś wysiedziała w jego towarzystwie te
dwie godzinki. Pomyśl lepiej o tym, jak ona musiała się czuć, kiedy wyszłaś. Z
dwóch osób, które kiedykolwiek wyrządziły jej krzywdę, ty jesteś teraz na czele
tej listy. </div>
<div class="MsoNormal">
- Nie wywołuj we mnie jeszcze większych wyrzutów sumienia –
ukryła twarz w dłoniach.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ale ty powinnaś mieć ogromne wyrzuty sumienia! Zraniłaś
Karen, Stradlina i obraziłaś Duffa. </div>
<div class="MsoNormal">
- Wiesz, martwię się o Jeffa. Nie wiem, gdzie poszedł –
jęknęła.</div>
<br />
<div class="MsoNormal">
- A jak myślisz? Do baru. Musiał odreagować – Rosemary zwinęła
się w kłębek, przykrywając leżącym na ławce kocem. Jesienne liście powoli
spadały z drzew, unoszone przez delikatny wiatr. Słońce chyliło się ku zachodowi. </div>
Paulinahttp://www.blogger.com/profile/17540154108234843047noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-8733436154126900442.post-43419925191276654832013-08-23T13:19:00.003+02:002013-08-23T13:26:09.435+02:00Jedwabny Rewolwer - część 1<div class="MsoNormal">
Z ankiety wnioskuję, że prawie połowie z was pomysł z nowym opowiadaniem/blogiem niezbyt się podoba. Skorzystałam z okazji, że nie mam gotowego rozdziału (nie ukaże się prędzej, niż w niedzielę/poniedziałek; Czy ktoś wybiera się do Świecia na Festiwal Mocnych Brzmień?) i daję wam do surowej, wnikliwej oceny pierwszą część z serii Jedwabny Rewolwer. Przez pierwsze kilka poznajemy Karolinę, która będzie podróżować z nami (o ile nie zrównacie mnie z błotem po przeczytaniu tego tworu poniżej) przez współczesny, nadszarpnięty i zdeformowany świat show biz'u. Komentarze mile widziane :)))</div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div class="MsoNormal">
Dzień zapowiadał
się całkiem zwyczajnie. Obudził mnie budzik w telefonie, zrobiłam sobie kawę,
zjadłam płatki z jogurtem i poleciałam na uczelnię. W przerwie na lunch,
siedziałam z moim chłopakiem Kubą i przyjaciółką Megan (chodź tak naprawdę
Magdaleną) w knajpce za rogiem wydziału i zajadałam ciepłe rogaliki z dżemem
przeglądając w międzyczasie Twittera. </div>
<div class="MsoNormal">
- Zawsze musisz siedzieć z nosem w komórce, prawda? –
pociągnęła mnie za łokieć moja najwierniejsza towarzyszka od podstawówki.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie moja wina, że jestem uzależniona od tego ustrojstwa.
Lubię sprawdzać, co dzieje się u moich znajomych, ulubionych gwiazd i na
świecie. Tak po prostu – przeglądałam dalej. Chciałam już zablokować
wyświetlacz, kiedy na ekranie załadowało się kilka nowych wpisów:
„Jestem głodna”, „Mam jeszcze tyle rzeczy do zrobienia, a nadal tkwię w pracy”
i „Velvet Revolver poszukuje nowego wokalisty”. <i>Woooaaah nareszcie się na to zdecydowali</i>, pomyślałam. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
W domu wczytałam
się nieco w temat. O dziwo zespół nie szukał kogoś z doświadczeniem;
estradowej gwiazdy. Zależało im na kimś świeżym i nieznanym. Wiele długich lat
znajomi powtarzali mi, że mam dobry głos. Ja? Traktowałam to wyłącznie, jako
zabawę i coś, co kocham. Oprócz kilku
występów na deskach szkolnej auli nie miałam żadnej praktyki. Może warto byłoby
coś nagrać i podesłać maila konkursowego? W zasadzie mogłam spróbować, prawda?
Wyciągnęłam z szafki lustrzankę i ustawiłam ją na komodzie. Dwukrotnie
sprawdziłam, czy tło na którym stoję nie zawiera zbędnych i ośmieszających moją
osobę rzeczy, np. bokserek mojego chłopaka zagrzebanych w niezaścielonym łóżku.
</div>
<div class="MsoNormal">
- Co robisz? – do sypialni zajrzała moja druga połówka,
której twarz pokryta była kilkudniowym zarostem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Śpiewać sobie będę, a co? Wolny kraj. Mógłbyś się ogolić –
wytknęłam język w jego stronę.</div>
<div class="MsoNormal">
- To ty nagrywaj swoje wyjce, a ja podkradam tylko laptopa i
uciekam – po drodze cmoknął mnie w policzek.
</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Na początek
rozgrzałam swoje gardło utworem <i>AC/DC</i>
Highway To Hell i One <i>Metallicy</i>. Typowe
klasyki były świetnym wstępem do właściwego śpiewania. Do samego końca nie
mogłam zdecydować się na dwa konkursowe utwory. Jeden miał być wybrany z
repertuaru VR, drugi mógł być piosenką innego artysty, lub własną kompozycję. <span lang="EN-US">Ostatecznie wybrałam Sucker Train
Blues i 18 and <i>Life Skid Row</i>. </span>Nagrałam
każdy z nich już za pierwszym podejściem. Odsłuchałam na komputerze, dopisałam
do maila swoje namiary i kliknęłam „Send”. Niech się dzieje, co chce.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<u>Trzy miesiące później</u>…</div>
<div class="MsoNormal">
- Zdurniałeś?! Czemu wrzucasz mi śnieg za kołnierz. Wiesz,
jak mi zimno?!</div>
<div class="MsoNormal">
- Oj przestań, trochę zabawy jeszcze nikomu nie zaszkodziło
– wracałam właśnie z wykładów z Kubą. Ostatnio strasznie mnie denerwował.
Zresztą wszystko się sypało, a ja nie miałam najmniejszej ochoty walczyć z
przeciwnościami losu. Właściciel wymówił nam mieszkanie, bo wraca z Wielkiej
Brytanii do ojczyzny, Velvet Revolver w ogóle się nie odezwali. Zresztą, nawet
na Twitterze o całej sprawie cisza. I jeszcze ten wkurzający blondyn, którzy
teraz celuje we mnie ze śnieżki.</div>
<div class="MsoNormal">
- Czy ty nie rozumiesz po Polsku?! Przestań! – warknęłam.</div>
<div class="MsoNormal">
- Czemu się tak złościsz. A gdybyśmy mieli małego blondynka,
który rzucałby w ciebie takimi kulkami? Na niego też byś tak krzyczała?</div>
<div class="MsoNormal">
- Przecież ty już dawno nie jesteś małym blondynkiem…
czekaj… do czego ty pijesz, co? </div>
<div class="MsoNormal">
- Zasugerowałem tylko, że za rok kończysz studia i można by
pomyśleć o dziecku – odpowiedział nad wyraz spokojnie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Mróz ci mózg sparaliżował?! – wrzasnęłam na cały park.
Siedzące na drzewach kruki z głośnym trzepotem skrzydeł poderwał się w
powietrze. </div>
<div class="MsoNormal">
- Nie musisz od razu krzyczeć! – obraził się na cały świat.
Zadzwonił mój telefon.</div>
<div class="MsoNormal">
- Najwyraźniej muszę – odburknęłam i nacisnęłam zieloną
słuchawkę – Halo! – warknęłam.</div>
<div class="MsoNormal">
- Czy rozmawiam z Karolina Frankowsky? – usłyszałam
skierowane do mnie w obcym języku pytanie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak – odpowiedziałam już po angielsku.</div>
<div class="MsoNormal">
- Czy wysyłała pani zgłoszenie do castingu na nowego lidera
grupy Velvet Revolver – znów przytaknęłam.</div>
<div class="MsoNormal">
- Miło mi poinformować, że jest pani jednym z dwóch
finalistów wybranych do wspólnego jammowania wraz z zespołem. O zwycięstwie
zdecyduje pani muzyczny charakter, sceniczna osobowość, głos i współpraca z
grupą. Na jakie lotnisko mam podesłać bilety? – zamurowało mnie. Miałam
wrażenie, że przypominam stojącego nieopodal bałwana. </div>
<div class="MsoNormal">
- Eeee… - nie potrafiłam się nawet sensownie wysłowić –
Gdansk – wydusiłam w końcu – Lech Walesa Airport, Gdansk.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dobrze. Za cztery dni, to znaczy w poniedziałek proszę
stawić się na lotnisku. Dokładne informacje o godzinie, numerze lotu i innych
informacjach prześlemy pani drogą mailową.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dobrze – przełknęłam ślinę.</div>
<div class="MsoNormal">
- W takim razie do zobaczenia – mężczyzna pożegnał się ze
mną. Dopiero kiedy schowałam telefon i nie co się uspokoiłam, zauważyłam, że obok mnie nie ma już mojego
chłopaka. Super.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Kuba? – zawołam od progu – Jesteś tutaj? – zajrzałam do
salonu, w którym paliło się światło. Chłopak siedział na kanapie oglądając mecz
i popijając piwo.</div>
<div class="MsoNormal">
- Rozmowa była tak interesująca, że nie mogłaś dokończyć tej
ze mną? – rzucił beznamiętnym tonem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Naszą rozmowę uważam za zakończoną – chwila ciszy. Zdjęłam
płaszcz i zawiesiłam go w korytarzu, idąc w stronę kuchni poinformowałam go
chłodno:</div>
<div class="MsoNormal">
- Lecę do Stanów – chyba zakrztusił się piwem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Co?! – wrzasnął, zjawiając się obok mnie.</div>
<div class="MsoNormal">
- To, co słyszałeś. Jestem finalistą konkursu, o którym
opowiadałam ci kiedyś przy śniadaniu. Nie powinieneś być zdziwiony, przecież we
mnie wierzyłeś.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak się tylko mówi Karola! W życiu nie pomyślałbym, że im
się spodobasz. Zresztą, ty nigdzie nie lecisz. Masz studia i wyczyszczone do zera
konto – uśmiechnął się złośliwie.</div>
<div class="MsoNormal">
- To zespół funduje mi pobyt w Los Angeles. Fajnie, że mnie
doceniasz, kochany – rzuciłam słodko, zamykając się w łazience.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nigdzie nie polecisz – oparł się o drzwi. Zdążyłam
rozebrać się do bielizny, więc owinęłam
się w ręcznik i uchyliłam drzwi</div>
<div class="MsoNormal">
- A właśnie, że tak! – zmroziłam go spojrzeniem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Założymy się?! – zaczął się do mnie dobierać. Zrzuciła na
podłogę ręcznik i odpiął mój stanik.</div>
<div class="MsoNormal">
- Zostaw! – syknęłam przez zęby – Nie dotykaj mnie! –
wrzasnęłam, zatrzaskując drzwi po raz drugi i zamykając się od środka na zamek.
Co on chciał zrobić, do cholery?! </div>
<div class="MsoNormal">
Przesiedziałam w
łazience dobre półtorej godziny. Siedząc w wannie pełnej z czasem coraz
chłodniejszej wody, stwierdziłam, że nie mam się nad czym wahać i rozmyślać:
ktoś, kto nie ma nic do stracenia może ryzykować i coś zyskać. Polecę tam,
postaram się zaśpiewać, jak najlepiej potrafię i wygrać. Rano, jeszcze przed
wykładami sprawdziłam pocztę mailową. Miałam kilka nieodebranych wiadomości, w
tym tę oczekiwaną. Mężczyzną, który rozmawiał ze mną przez telefon okazał się
manager zespołu. Podał mi najważniejsze informacje, jak na przykład godzinę
wylotu i fakt, że ktoś będzie czekać na mnie na lotnisku. Na uczelni opowiedziałam o tym, co i się
przydarzyło Meg. Nie omieszkałam również wspomnieć o „cudownej” reakcji mojego
chłopaka na wygraną. </div>
<div class="MsoNormal">
- Leć i długo się nad tym nie zastawiaj. Co może cię czekać
po tej cholernej psychologii w tym kraju? Raczej kasa w Tesco. Dostałaś od losu
szansę!</div>
<div class="MsoNormal">
- Wiem – westchnęłam. Postanowiłam pójść za radą mojej
przyjaciółki.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Kuba nie odzywał
się do mnie od pamiętnego incydentu przed drzwiami łazienki. Może to nawet
dobrze. Padłoby wiele niepotrzebnych słów. W niedzielny wieczór spakowałam
walizkę. W zasadzie nie było w niej wielu rzeczy i spokojnie zamiast tego
wystarczyłby większy plecak, jednak miałam tak mało okazji, by ją używać, że
nie omieszkałam jej wyciągnąć z pod łóżka. W poniedziałkowy poranek miałam tę
świadomość, że zamiast uczelni wybiorę dzisiaj przeciwny kierunek. Obiecałam
sobie, że cały wyjazd ma być przyjemnością, ale w drodze na lotnisko moje ręce
zaczęły się trząść i pocić. Brakowało mi wsparcia Kuby, jednak ten wybył z domu
wcześnie rano, nawet się ze mną nie żegnają, a co dopiero życząc mi powodzenia.
</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Spodziewałam się
tego, że lot będzie długi, nie wiedziałam jednak, że będzie on aż tak męczący.
Co jest takiego ciężkiego w siedzeniu na fotelu, prawda? Po czterech godzinach
bezruchu zaczynasz odczuwać zmęczenie każdej malutkiej kosteczki w twoim, a to
dopiero połowa drogi. Raczej nie zaryzykujesz i nie wyskoczysz z samolotu do
oceanu, by przepłynąć go wpław i trochę się rozruszać. Przeczytałam kilka
rozdziałów podręcznika do podstaw neurologii i przeanalizowałam wyniki kilku
przeprowadzonych niedawno w Madrycie eksperymentów. Zachciało ci się
psychologii? To teraz masz. </div>
<div class="MsoNormal">
- Proszę zapiąć pasy i przygotować się do lądowania –
oznajmiła stewardesa. Wyjrzałam za okno. Piękna panorama rozświetlonego
promieniami porannego słońca miasta powitała mnie w Stanach Zjednoczonych.
Dzięki ośmiogodzinnej różnicy czasu nie straciłam teoretycznie ani minuty. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
W hali odlotów
rozglądałam się za kimś, kto mógłby czekać na zwracającą na wszystko uwagę
studentkę z Polski. Dopiero gdy tłum przerzedził się i oprócz mnie został tylko
jeden biznesman i kobieta z dwójką dzieci, podszedł do mnie wysoki chłopak, być
może w moim wieku.</div>
<div class="MsoNormal">
- Witami w Los Angeles – uśmiechnął się szczerze – Karolina
Franowsky? – przytaknęłam nieśmiało.</div>
<div class="MsoNormal">
- Taką postawą świata nie zwojujesz mała – zabrał mi bagaż –
Widziałem twoje wideo i byłaś naprawdę świetna. Charyzmatyczna, zakochana w
muzyce i przekonana do słuszności każdego słowa, jakie śpiewałaś. Gdzie
podziała się tamta osoba? – miałam ochotę opowiedzieć: <i>Została w Polsce?</i> Bałam się,
denerwowałam i stresowałam – Kiedy poznasz zespół będzie ci raźniej. Muzyka
potrafi łamać najgrubsze lody. Wsiadaj – uchylił mi drzwiczki auta.</div>
<div class="MsoNormal">
- Pojedziemy do nich od razu? – zapytałam niepewnie.</div>
<div class="MsoNormal">
- A nie chciałabyś się odświeżyć, zjeść coś, lub odpocząć?
Jammowanie to gwóźdź programu, wisienka na torcie i atrakcja wieczoru. Masz
cały dzień za zasmakowanie tutejszego życia, a ja mam być twoim przewodnikiem w
tym dziwnym świecie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Miło, że ktoś się o mnie tak troszczy</div>
<div class="MsoNormal">
- Moim obowiązkiem jest zwrócić cię na lotnisko w jednym kawałku. To od czego
zaczynamy?</div>
<div class="MsoNormal">
- Może prysznic to nie jest najgorszy pomysł – stwierdziłam.</div>
<div class="MsoNormal">
- Czyli przystanek pierwszy: hotel – rzucił pewnie i dodał
gazu.</div>
<div class="MsoNormal">
W jeden dzień
zwiedziłam tyle dziwnych, pięknych i wyjątkowych miejsc. Była i Hollywood Hall
Of Hame i Hard Rock Cafe, muzeum sztuki nowoczesnej a nawet wzgórze ze sławnym
napisem Hollywood. Punktualnie o 19 Tom, bo tak nazywał się mój towarzysz,
zaparkował pod niewinnie wyglądającym budynkiem na obrzeżach miasta.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jesteśmy na miejscu? – zapytałam nieco zaskoczona.</div>
<div class="MsoNormal">
- Żadnych marmurów i szklanych domów – przytaknął – Miałem
ci o tym nie mówić, ale do południa miał tutaj swoje przesłuchanie finalista
numer dwa i podobno nie zrobił na nich dużego wrażenia. Masz pole do popisu
Mała – popchnął mnie delikatnie w stronę drzwi wejściowych.</div>
<div class="MsoNormal">
- A ty? </div>
<div class="MsoNormal">
- Jestem tylko pracownikiem z RCA i tu kończy się zasięg
mojej mocy. Masz mój numer, więc dzwoń, kiedy skończycie – puścił do mnie
oczko. Nie wiem, co bardzie dodało mi otuchy: to jego luźne podejście do
sprawy, czy fakt, że oprócz członków zespołu nie będzie nikogo obcego przed kim
mogłabym się spinać.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Przechodziłam przez
kilka kolejnych szklanych, metalowych i drewnianych drzwi, aż w końcu
natrafiłam przy jednych z nich na dzwonek z jakże oczywistym napisem „Call,
please!”. Nacisnęłam więc krótko czerwony guzik i czekałam na reakcję z drugiej
strony. „Cicho, koniec tematu!” – usłyszałam i zobaczyłam otwierające się
drzwi. Moje nogi były, jak z waty i pewnie nie odezwałabym się w ogóle, gdyby
to On nie odezwał się pierwszy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Hej, ty jesteś Karolina? – bardziej stwierdził, niż
zapytał – Slash – wyciągnął dłoń w moją stronę. I co ja miałam zrobić?!
Uścisnęłam ją swoją zimną, wilgotną i drżącą z emocji ręką – Eeej, nie masz się
czym denerwować. Nigdy nie jammowałaś ze swoim zespołem?</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie mam zespołu</div>
<div class="MsoNormal">
- No ale przecież kiedyś zdarzyło ci się z kimś grać… -
pociągnął neutralny dla mnie temat.</div>
<div class="MsoNormal">
- Właśnie nie – w tej chwili zdałam sobie sprawę z tego, jak
marne są moje szanse na wygraną. Miny jego kumpli i jednocześnie członków
zespołu jeszcze mocniej mnie w tym upewniły.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Weź głęboki wdech i
zacznij śpiewać – karciłam siebie w myślach. Nie potrafiłam się skoncentrować i
przegapiłam intro utworu. Duff McKagan wywrócił oczami, przez co spięłam się
jeszcze bardziej… i całe szczęście! Za drugim razem wyszło znakomicie. Sama
byłam z siebie dumna! </div>
<div class="MsoNormal">
- No dobrze moja panno – zawołał Slash – Głos to ty masz,
teraz sprawdźmy potencjał.</div>
<div class="MsoNormal">
- W sensie, że…? – zaskoczył mnie. Nie wiedziałam, co miał
na myśli. Chciał, żebym napisała dla niego symfonię na 42 instrumenty?!</div>
<div class="MsoNormal">
- Zagramy instrumentalny kawałek. Damy ci czas na
zastanowienie, możemy go powtórzyć, a ty stworzysz dla niego linię wokalu i
słowa – poczułam się nie co pewniej. Przecież nie raz to robiłam. Odtwarzałam
instrumentalne wersje znanych utworów i pisałam dla nich zupełnie nowy tekst i
wokal.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dobra – odpowiedziałam krótko. To, co zagrali było
utrzymane w surowym klimacie, całość ocieplał jednak Slashowy riff, tak
naprawdę torując pole do popisu dla mnie. </div>
<div class="MsoNormal">
- Czy mogłabym to nagrać? – zapytałam.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wolelibyśmy nie – odezwał się zza perkusji Matt Sorum.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jeśli mi nie ufacie możecie zarejestrować ten kawałek i
odtworzyć mi go przy stole mikserskim. Chcę tylko dopisać do niego tekst. Nic
więcej – przysięgłam.</div>
<div class="MsoNormal">
- Skoro tak, to chodź – blondyn zaciągnął mnie do reżyserki,
o ile można tak nazwać pomieszczenie w tymi wszystkimi konsoletami i suwakami.
Wcisnął PLAY włączając odpowiedni kawałek. Nie wiem, czy naprawdę miał ochotę
przy mnie tutaj siedzieć, ale najwyraźniej razem z zespołem nie ufał mi
bardziej, niż mogłoby się to wydawać na początku. Jeśli, mam mówić o sobie, nie
ułatwiałam mu tego zadania. Sklecenie dwóch zwrotek, refrenu i poszczególnych
przejść, na poziomie nisko zadowalającym zajęło mi dwie godziny. Dochodziła
północ. Podśpiewując pod nosem wysłuchaną kilkanaście razy piosenkę, wyszłam z
ciasnego pomieszczenia do gadającej w najlepsze ¾ zespołu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Masz? – rzucił pomiędzy jednym a drugim żartem Slash.
Odpowiedziałam twierdząco. Wszyscy, jak na zawołanie zerwali się ze swoich
miejsc i chwycili za instrumenty. Polegałam wyłącznie na gitarzyście. Dałam mu
zagrać wstęp, pierwszy pusty wers i odśpiewałam swoje. Nie byłam przekonana do
całej aranżacji, ale musiałam się przełamać i uwierzyć w siebie. W przeciwnym
razie to po prostu byłoby słychać.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dobra, to byłoby na tyle. Odezwiemy się jutro rano – <i>Co? </i>Miałam ochotę wykrzyczeć na głos.
Czy oni zdają sobie sprawę, co ja będę przeżywać?!</div>
<div class="MsoNormal">
- Dziękuję za szansę – pożegnałam się ze łzami w oczach.
Wiedziałam, że każdy z kolejnych uścisków dłoni mógł być moim ostatnim
pożegnaniem z tymi facetami.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tom? Właśnie skończyliśmy. Wiem, że jest późno, ale sama
chyba nie trafię do hotelu – jęknęłam, podciągając nosem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Zaraz będę – usłyszałam tylko sygnał zakończonego
połączenia.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Siedziałam na
krawężniku czekając na mojego „opiekuna”. U moich stóp rozpościerało się
tętniące życiem Los Angeles, a ja siedziałam sobie tak po prostu tutaj, w
spokojnej dzielnych i obserwowałam całe to bagno. To nie Polska. Nawet Berlin
nie umywa się do tej metropolii. </div>
<div class="MsoNormal">
- Wsiadasz? – usłyszałam. No tak, chłopak wziął mnie pewnie
za odlatującą we własne myśli idiotkę – Niemożliwe… nie spodobałaś im się? –
zapytał, kiedy zapinałam pasy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie wiem. Powiedzieli, że dadzą mi odpowiedź jutro z rana
– jęknęłam</div>
<div class="MsoNormal">
- A ty przejmujesz się na zapas – pokręcił głową okazując
swoją dezaprobatę – Krytykowali? Wytykali błędy? Zatykali uszy? – zaprzeczyłam
– To będzie dobrze. Nie słyszałałaś o zamieszaniu podczas szukania wokalisty w
2003? Prawdopodobnie gdyby nie Weiland, czekaliby na ciebie – uśmiechnął się
słodko.</div>
<br />
<div class="MsoNormal">
- Wiem, że chcesz mnie podnieść na duchu i tym podobne, ale
to mi nie pomoże… nie dzisiaj.<br />
<br />
____<br />
Celowo zamieniłam aksamit (z ang. velvet) na jedwab. Just sayin' ;)</div>
Paulinahttp://www.blogger.com/profile/17540154108234843047noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-8733436154126900442.post-28606326189131105412013-08-16T18:30:00.002+02:002013-08-16T18:30:14.795+02:00Rozdział 66<div class="MsoNormal">
- Rosemary, co byś powiedziała na to, gdybym wpadła do was
na kolację? Albo nie! – poprawiła się od razu – W ramach zadośćuczynienia za
wczoraj przyjedźcie do mnie – zaproponowała.</div>
<div class="MsoNormal">
- W zasadzie czemu nie. O której mamy u ciebie być?</div>
<div class="MsoNormal">
- Może o 17?</div>
<div class="MsoNormal">
- W takim razie jesteśmy umówione. Do zobaczenia –
rozłączyła się. Karen odetchnęła głęboko i oparła się o stojącego za jej
plecami McKagana.</div>
<div class="MsoNormal">
- Przyjadą </div>
<div class="MsoNormal">
- Im szybciej jej powiemy, tym lepiej</div>
<div class="MsoNormal">
- Raczej tym dłużej nie będzie się do mnie odzywała –
skomentowała, zaglądając do lodówki. Na szczęście miała w niej wszystko, czego
potrzebowała.</div>
<div class="MsoNormal">
- Pomóc ci? – zaoferował.</div>
<div class="MsoNormal">
- O ile dobrze pamiętam, zawsze miałeś antytalent do kuchni
– uśmiechnęła się szczerze. </div>
<div class="MsoNormal">
- Mogłabyś to zmienić – objął ją w tali. Czuła się dziwnie.
Cała złość, jaką kiedykolwiek odczuwała w stosunku do Duffa wyparowała i
została zastąpiona partnerską więzią. Chciała mu zaufać i móc na nim polegać.
Postawiła wszystko na jedną kartę i odwzajemniła jego gest, wtulając się w
szyję mężczyzny.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Slash tak bardzo chciał jej znów wszystko wyjaśnić. Prosił
Agatę o numer telefonu Pauliny, oraz jej adres, ale ta była nieugięta. W końcu
za nastym razem dostał od Rudej szansę; Agata poprosiła, by zjawił się u niej o
godzinie ósmej rano, a gdy stawił się punktualnie, jak dla niego, w środku nocy, połączyła się z Paulą.
Cierpliwie czekał na głos czerwonowłosej pod drugiej stronie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Halo – odezwała się.</div>
<div class="MsoNormal">
- Cześć – odchrząknął po chwili – Przepraszam, że dzwonię,
ale nie wiem, jak się z tobą skontaktować, a chcę…</div>
<div class="MsoNormal">
- Skąd masz mój numer? – zapytała chłodno.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie mam. Dzwonię od Agaty</div>
<div class="MsoNormal">
- Proszę, nie rób tego więcej – odpowiedziała surowo.</div>
<div class="MsoNormal">
- Przepraszam! Nie zdradziłem, cię ale mimo wszystko
przepraszam, że to co wtedy powiedziałem! – desperacko chciał przekazać jej to,
co miał do powiedzenia, zanim dziewczyna odłożyłaby słuchawkę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Coś się spieprzyło, nie widziałeś tego?! Nasze wspólne
chwile ograniczały się wyłącznie do czasu spędzonego w łóżku. Nie mam zamiaru
czuć się, jak panienka do towarzystwa. To ja przepraszam cię Slash, ale nie
jestem typem osoby, która mogłaby cię zaspokoić – mówiła spokojnie – Nie
potrafię – usłyszał dźwięk sygnalizujący przerwanie połączenia. Wręczył
słuchawkę Agacie i oddalił się do wyjścia.</div>
<div class="MsoNormal">
- Przykro mi, Slash – zawołała. Odwrócił się ponownie w jej
kierunku – Naprawdę bardzo wam kibicowałam.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wierz mi, też żałuję że sprawy tak się potoczyły –
westchnął i wyszedł z mieszkania Rudej. Schodził 15 minut po długich schodach,
celowo nie wybierając windy. Miał wrażenie, że jeśli wyszedłby na ulicę w takim
stanie na ulice, mógłby dać w mordę komuś, kto przypadkowo stanąłby mu na
drodze. Ledwo przekroczył drzwi wyjściowe budynku i minął zakręt, wpadł na
Axl’a. Jeszcze to było mu potrzebne do szczęścia! </div>
<div class="MsoNormal">
- Hej Slash, co robisz w tej dzielnicy? – zawołał.</div>
<div class="MsoNormal">
- Miałem do załatwienia pewną sprawę – odburknął.</div>
<div class="MsoNormal">
- To najwyraźniej coś
nie poszło po twojej myśli – zadrwił z kumpla.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wiesz, co?! Jestem bardzo ciekaw, kiedy zabierzesz się za
coś w studio, bo w przeciwnym razie twoje interesy również mogą nie pójść, tak
jak byś sobie tego życzył – zagroził.</div>
<div class="MsoNormal">
- Sugerujesz coś?! – uniósł brew.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nic, tylko uprzedzam Axl… tylko uprzedzam – machnął ręką i
przyspieszył kroku, zostawiając wokalistę daleko za sobą.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Karen spędziła większość przedpołudnia w kuchni,
przygotowując mnóstwo smakołyków</div>
<div class="MsoNormal">
- Jak myślisz, jeśli podam dobre jedzenie, odciągnie to uwagę Rossie od tego, co chcemy jej
powiedzieć? – zapytała niezbyt przekonana.</div>
<div class="MsoNormal">
- Myślę, że jak tylko zobaczy nas razem w jednym
pomieszczeniu pomyśli, że coś jest nie w porządku.</div>
<div class="MsoNormal">
- No dobra, będzie, co będzie – odetchnęła głęboko – W co
się ubierzesz?</div>
<div class="MsoNormal">
- Niech pomyślę… normalnie?</div>
<div class="MsoNormal">
- Duff, a nie lepiej byłoby, gdybyśmy założyli coś
odświętnego?</div>
<div class="MsoNormal">
- Daj spokój, za bardzo się przejmujesz. Chcesz, żeby było
idealnie, rozumiem – uśmiechnął się – Jednak nie możesz przekombinować, bo
efekt będzie jeszcze gorszy. Mam pomysł – zawołał uradowany – Chodźmy do
centrum handlowego. Napracowałaś się w domu, więc nie będziesz gotować jeszcze
obiadu. Kupisz sobie ładną koszulkę, czy tunikę na dzisiejszą kolację i na
chwilę zapomnisz o stresie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Zrozum, to dla mnie bardzo ważne. Nie dam rady…</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie chcę nawet tego słyszeć! – powiedział stanowczo jednak
z cieniem żartu w tonie - Nabawisz się
wrzodów żołądka, a ja nie chcę karmić cię papką – postawił na swoim. Duff
okazał wielką cierpliwość łażąc za Karen do wszystkich sklepów, do których
chciała zajrzeć. Kupił jej także zwiewną materiałową sukienkę i kwiatową tunikę
do czarnych legginsów, które chciała ubrać.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Hej, Aga! Wiesz, że w drodze do ciebie spotkałem Slash’a? Palant groził mi, że jak nie pojawię się w studio, to moje interesy coś… Sam nie wiem, o czym bredził – wykrzykiwał od progu, szukając ją w różnych pomieszczeniach.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jestem na balkonie! – zawołała.</div>
<div class="MsoNormal">
- Heej – objął ją w talii, cmokając w szyję. Zarost, który utrzymywał od czasu powrotu do Kalifornii kolił dziewczynę, przez co odczuwała miłe łaskotki przy tego typu pieszczotach.</div>
<div class="MsoNormal">
- Paulina definitywnie zerwała z Saul’em - rzuciła, zaciągając się papierosem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Skąd wiesz…? Ej, Mała, przecież ty nie palisz! – wyrwał jej peta i zdusił w doniczce z bogu ducha winnym kaktusem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Slash nalegał od kilku dni, bym dała mu numer telefonu Pauli. Nie mogłam tego zrobić, bo jej to obiecałam! Połączyłam więc go z nią u siebie. Właśnie dlatego spotkałeś go po drodze. Kurde, byli taką świetną parą – zasmuciła się.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak bywa Moja Słodka Dziecino – objął ją ramionami.</div>
<div class="MsoNormal">
- Axl? – zapytała niepewnie – Czy z nami też tak będzie? Czy jedna rzecz będzie w stanie wszystko zniszczyć? A może kiedyś się sobą znudzimy i przestaniemy nawet ze sobą rozmawiać? – nareszcie obróciła się w jego stronę. Dotychczas bowiem patrzyła tempo w czubek najbliższego wieżowca. Zobaczył jej zaszklone oczy i poczuł ucisk w okolicach mostka. Zrobiło mu się jej żal. Dlaczego tak myślała? – Zaangażowałam się całą sobą. Kocham cię i zrobię wszystko, żeby utrzymać dotychczasowy stan rzeczy do końca swoich dni – po jej zaczerwienionych policzkach spłynęło kilka łez.</div>
<div class="MsoNormal">
- Aguś – ledwo wymówił zdrobnienie, jakie kilka razy usłyszał z ust jej przyjaciółki – Nigdy nie pozwolę na to, żebyśmy rozstali się przez bzdury i głupie nieporozumienia. Nigdy się tobą nie znudzę. Też cię kocham, skarbie. Wiesz, jak długo za tobą chodziłem? Jesteś pierwszą dziewczyną, która podbiła moje serce doszczętnie i na zabój! Mów, co chcesz i obrażaj mnie na wszystkie możliwe sposoby. Możesz nawet powiedzieć, że mam brzydki głos, i tak się nie obrażę – uśmiechnęła się przez łzy. Pocałował ją mocno, długo i namiętnie – Kocham cię – szepnął patrząc w jej szaro-błękitne oczy - Wyjdziesz za mnie?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Punktualnie o umówionej godzinie zarówno Duff, jak i Karen
usłyszeli dzwonek do drzwi. Dłonie dziewczyny od razu zaczęły się pocić, ale
przecież nie mogła dać po sobie poznać, że denerwuje się bardziej, niż trochę.
Z duszą na ramieniu otworzyła ciężkie, antywłamaniowe drzwi:</div>
<div class="MsoNormal">
- Hej – uśmiechnęła się sztucznie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Cześć. Widziałabyś naszą ulicę! Kilka powalonych drzew i
mnóstwo gałęzi. Naprawdę cud, że nikomu nic się nie stało! – uścisnęła siostrę
i weszła do środka, odwieszając cienki jesienny płaszcz. Izzy uśmiechnął się
tylko na powitanie. Wiedział, co się święci. </div>
<div class="MsoNormal">
- Bo widzisz Rossie – zaczęła – Ta kolacja ma w sumie swój
cel. Chciałam wam o czymś powiedzieć – oficjalnie przecież Stradlin nie miał
pojęcia o tym, że do rozwodu jednak nie doszło – I to ma związek z moim życiem
prywatnym. Jestem już przecież dorosła i sama decyduję o tym, co robię, prawda?</div>
<div class="MsoNormal">
- Co zrobiłaś Karen? Nie podoba mi się twoje owijanie w
bawełnę. Masz kogoś? Po prostu mi o tym powiedz.</div>
<div class="MsoNormal">
- No dobrze, związałam się z kimś i to coś BARDZO poważnego.
W zasadzie to dobrze go znasz i chyba ci się nie spodoba to, co zaraz powiem –
w tym momencie czajnik zaczął się gotować, gwiżdżąc na całe mieszkanie. Dźwięk
urwał się tak szybko, jak tylko pojawił.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tam ktoś jest, prawda? Przedstaw mnie… - nie zwracając uwagi na protesty młodszej z
rodzeństwa, skierowała się w stronę kuchni. To, a raczej kogo w niej zastała,
totalnie ją zamurowało – TY?!!! – wytrzeszczyła oczy – Nie wierzę! Serio?!
Karen do jasnej cholery, przecież się z nim rozwiodłaś, prawda?! – dziewczyna
jednak nie potwierdziła pytania siostry – Oszukałaś mnie, tak? Nas wszystkich!
Czemu świadomie pakujesz się po raz drugi w kłopoty? A Kevin? Duff cię
wykorzystał, a ty tak po prostu jesteś w stanie dzielić z nim łóżko?! Nie będę siedziała z tym człowiekiem przy
jednym stole – wyrzucała z siebie słowa z prędkością błyskawicy, po czym
obróciła się na pięcie i wyszła, trzaskając drzwiami.</div>
<div class="MsoNormal">
- Sorry – wydusił z siebie Izzy – Nie tak miało to wyglądać,
ale musicie jej wybaczyć. Nawet dla mnie
jest to trudne do zaakceptowania – wyznał szczerze i zrobił to samo, co jego
żona.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
Paulinahttp://www.blogger.com/profile/17540154108234843047noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-8733436154126900442.post-55629656172416461752013-08-11T13:23:00.001+02:002013-08-11T13:23:28.521+02:00Irytujesz mnie tak bardzo, że brak mi słów!<div class="MsoNormal">
Dedykacja dla Chloem, która przypomniała mi dzisiaj swoim komentarzem, że mam wam to opublikować ;P Dziękuję za to i za miłe słowa ;) Nie martw się, nie mam zamiaru zniknąć tak na zawsze ;)</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Cholerny pieprzony rozwód! Wiedziałam, że tak to się właśnie
skończy. Ojciec z matką już dawno nie mieli wspólnych tematów. Tylko praca-dom,
dom i praca… każde w swoją stronę. Kiedy sąd łaskawie zapytał się mnie, z kim
chciałabym mieszkać, wybrałam ojca, chodź mogłoby się wydawać, że zwykle córki
wybierają swoje troskliwe mamusie. Niestety nie ja. Moi rodzice pracowali w
wielkich korporacjach od rana do nocy. Różnica pomiędzy moją matką, a ojcem
polegała jednak na tym, że mieszkali na dwóch krańcach Stanów Zjednoczonych, a
ojciec nie wciskał swojego nosa tam, gdzie nie powinien. Siedzę właśnie w aucie
pod średniej wielkości białym domem w słonecznym Los Angeles. Wyciągnęłam z
bagażnika dwie najcenniejsze dla mnie rzeczy: miodowego akustyka i pudło ze starannie
poukładanymi płytami CD , kasetami i winylami. Tych pierwszych było tu raczej
niewiele. Wielbiłam za to płyty analogowe. Mają w sobie magię. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Siedzę właśnie w
swoim nowym pokoju. Nie mogę narzekać. Pod względem wystroju prezentuje się
niesamowicie. Czerwień i czerń – moje ulubione zestawienie kolorów. Powiesiłam
już kilka idealnie wpasowujących się w to otoczenie plakatów: AC DC, Kiss, Led
Zeppelin i The Beatles. Teraz czuję, że jestem u siebie. Jutro szkoła. Ciekawe,
jakie moi rówieśnicy tym razem zgotują mi piekło.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
8:00 Jestem na swojej pierwszej lekcji w tym przerażającym miejscu. Biologia nie jest zła, ale kiedy dwadzieścia obcych i wrogich, nieprzyjemnych twarzy
obserwuje każdy twój ruch, może robić się nieprzyjemnie, prawda? Jeśli ten
obleśny koleś, którego szerokość karku przypomina obwód mojej talii, nie spuści
ze mnie wzroku wybuchnę płaczem i z krzykiem wybiegnę na korytarz. Jeszcze 10
minut… 9…8… Dzwonek! Nareszcie! Wychodzę na pierwszą przerwę i od razu przeraża
mnie masa ludzi koczujących na boisku. Zajmują każdy najmniejszy skrawek
zieleni, murek, ławkę, czy nawet olbrzymi kamień – chyba to jakiś pomnik.
Rozejrzałam się dookoła. W ciemnym i zapewne wilgotnym po nocnej ulewie kącie
stoi grupka ludzi podobnych do mnie. Wszyscy mają ciemne koszulki, kostki i
palą jednego papierosa. Nie wypada mi podejść nawet, jeśli mam na to wielką
ochotę. Jestem przecież nowa. Jak dobrze, że przerwa dobiegła końca. Teraz
hiszpański. Chciałam od razu przemknąć na tyły klasy do jedynej wolnej,
ostatniej ławki, ale uprzedził mnie pewien, na pierwszy rzut oka, zabawnie
wyglądający Mulat. Miał gęste, długie, czarne i strasznie pokręcone włosy.
Ubrał koszulkę Black Sabbath – miło. Ja już w drodze do wyjścia zmieniłam
t-shirt na ten z napisem Led Zeppelin. </div>
<div class="MsoNormal">
- Słuchasz ich? – zapytał, jakby chciał powiedzieć: „Z czym
do ludzi?!”</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak – odpowiedziała krótko – A ty dostałeś swoją koszulkę
po starszym bracie? – rzuciłam kąśliwą uwagę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wyobraź sobie, że znam parę ich kawałków</div>
<div class="MsoNormal">
- Chociaż gust muzyczny masz dobry – odpowiedziałam cicho,
starając skupić się na zadaniu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Czemu jesteś taka cięta? – odezwał się ponownie po chwili</div>
<div class="MsoNormal">
- Bo może nie mam ochoty z tobą gadać? Daj mi spokój! –
warknęłam, odsuwając się na kraniec
ławki.</div>
<div class="MsoNormal">
- Skąd przyjechałaś? – znowu ten natrętny głos.</div>
<div class="MsoNormal">
- Z Bostonu – syknęła – Zadowolony?</div>
<div class="MsoNormal">
- Nawet nie wiesz, jak…</div>
<div class="MsoNormal">
- Wybrałaś sobie jakieś miejsce na stołówce? – razem z
Mulatem szliśmy po zatłoczonym korytarzu. Wszyscy zmierzali w jedno miejsce.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie, ale…</div>
<div class="MsoNormal">
- To może usiądziesz ze mną i…</div>
<div class="MsoNormal">
- Nawet na to nie licz! – warknęłam i otworzyłam drzwi.
Wszystkie miejsca były zajęte. Tłum ludzi, pchających się do okienka, gdzie
wydawane było jedzenie przyprawiał mnie o ścisk w żołądku. Będę musiała się tam
jakoś dopchać.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nadal jesteś tego samego zdania? Wiesz, żaden z nas
naprawdę nie gryzie, a dziewczyna Stevena – Marion jest naprawę miła.
Przyniósłbym wam razem z Popcornem jedzenie…</div>
<div class="MsoNormal">
- No dobrze, ale tylko ten jeden raz – zmarszczyłam czoło.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jasne – puścił do mnie oczko. Przełamałam wewnętrzny opór
i usiadłam do stolika przy którym siedział już jego kolega z dziewczyną.</div>
<div class="MsoNormal">
- Hej – rzuciłam, siląc się na uśmiech.</div>
<div class="MsoNormal">
- Siema – blondyn posłał mi szeroki uśmiech. Aż trudno w to
uwierzyć, ale od razu poczułam się lepiej. To tak, jakby właśnie rozwiał moje wewnętrzne
wątpliwości, że wkręcam się do towarzystwa na siłę. Po chwili wrócił Saul z
jedzeniem dla mnie i dla niego</div>
<div class="MsoNormal">
- A nam już nie mogłeś przynieść? – odezwała się blondynka;
towarzyszka Stevena.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jak masz ochotę to sama się przeciskaj przez to stado bydła?
Ja nie mam zamiaru – rozsiadł się wygodnie jedząc swoją porcję. </div>
<div class="MsoNormal">
- Slash! – zawołał nagle blondyn – Do końca roku został
miesiąc. Może byśmy tak zrobili sobie wakacje, wcześniej niż reszta? </div>
<div class="MsoNormal">
- Hm, niezła myśl. W końcu
tak nikt nie sprawdza obecności. Co proponujesz? Ja zwykle wyrywamy na
rowerach za miasto?</div>
<div class="MsoNormal">
- Yhym – przytaknął z pełnymi ustami.</div>
<div class="MsoNormal">
- A co jest za miastem? – zapytałam, chcąc włączyć się do
rozmowy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jezioro, plaża, las… Generalnie święty spokój. </div>
<div class="MsoNormal">
- Fajnie – skomentowałam.</div>
<div class="MsoNormal">
- Może wybrałabyś się z nami? – zapytał, otrzymując w tym
momencie solidnego kopniaka od swojego kolegi znad przeciwka. Udawał, że
niczego nie poczuł i nadal wpatrywał się we mnie tym pytający wzrokiem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie wiem, pewnie będę miała coś innego do roboty – odpowiedziałam
wymijająco. Prawdę mówiąc wolałabym
pojechać z teoretycznie obcymi mi ludźmi w nieznane mi miejsce, niż siedzieć
samemu w domu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Oczywiście, szkoła jest przecież strasznie interesująca –
z dalszego ciągnięcia tego tematu uratował mnie dzwonek</div>
<div class="MsoNormal">
- Pa – rzuciłam szybko oddalając się w stronę wyjścia.
Słyszałam, że Saul jeszcze o coś mnie zapytał, ale o co, tego już nie
dosłyszałam. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Na rozmyślaniach o
irytującym mnie chłopaku zeszły mi kolejne 4 lekcje. Kiedy wróciłam do domu,
czekały na mnie puste garnki i lista zakupów. Trudno, czas się do tego
przyzwyczaić. Zabrałam trochę pieniędzy
i wybrałam się do najbliższego supermarketu, do którego w zasadzie miałam
jakieś 15 minut raźnym krokiem. W
Bostonie przyzwyczaiłam się do tego, że wszystko czego potrzebowałam znajdowało
się na ulicy za rogiem. Zakupy zawsze robiłam w błyskawicznym tempie, toteż po
upływie kolejnego kwadransa wracałam już z powrotem. W połowie drogi minęła
mnie trzy pędzące na złamanie karku rowery. Ostatni z jeźdźców przyhamował i zatrzymał się z wielkim
popisowym ślizgiem przede mną</div>
<div class="MsoNormal">
- Saul? – otworzyłam szerzej oczy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Daj, pomogę ci – wyciągnął mi z rąk torby i zawiesił na
kierownicy, schodząc ze swojego pojazdu i prowadząc go. </div>
<div class="MsoNormal">
- Co robisz w naszej okolicy? – zapytał z uśmiechem. </div>
<div class="MsoNormal">
- Yyy… mieszkam?</div>
<div class="MsoNormal">
- Serio przyprowadziłaś się właśnie tu? Ale numer! Pod jakim numerem mieszkasz?</div>
<div class="MsoNormal">
- A co cię to obchodzi?! – prychnęłam, przyspieszając.</div>
<div class="MsoNormal">
- W zasadzie to nic, ale i tak dowiem się, jaki jest twój
adres – wskazał na reklamówki z zakupami.</div>
<div class="MsoNormal">
- 42 - burknęłam po chwili ciszy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Fajnie, ja pod 50. Chcesz
to pokażę ci zajebisty sklep muzyczny nieopodal stąd – prawdopodobnie
gdyby zaproponował, że zaprowadzi mnie do kina, księgarni, wypożyczalni wideo,
zabrałabym siatki i poszła od niego ja najdalej, jednak sklep muzyczny był
jedynym miejscem, które byłabym w stanie odwiedzić po tygodniowej wyprawie na
pustyni bez kropli wody. Po prostu uwielbiałam to miejsce, z dziesiątkami gitar
i setką płyt.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dobra, tylko zostawię zakupy w domu – Mulatowi od razu
poprawił się humor. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Genialna – odpowiedziałam na widok kolejnej gitary którą
pokazywał mi Saul.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nudzę cię, prawda? Sorry, po prostu nie potrafię inaczej…</div>
<div class="MsoNormal">
- Nieprawda, to bardzo ciekawe. Może nie daję tego po sobie
poznać, ale kocham gitary i interesuje mnie wszystko co mówisz na ich temat.</div>
<div class="MsoNormal">
- Grasz? – jego oczy rozbłysły jeszcze bardziej</div>
<div class="MsoNormal">
- No raczej – zapatrzyłam się na Fender’a Stratocaster’a. Uśmiechnął się pod nosem</div>
<div class="MsoNormal">
- Pokaż co potrafisz – podał mi gitarę podłączoną do pieca.
Zagrałam Black Dog Zeppelinów. Chyba nie zrobiło to na nim wrażenia, bo nie
poruszył nawet brwią.</div>
<div class="MsoNormal">
- A ty? Potrafisz grać? – zapytałam z rosnącą irytacją.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak – podałam mu gitarę, ale pokręcił przecząco głową –
Taki z siebie gitarzysta? Wiesz, co wal się. Sam potrafisz tylko krytykować! –
warknęłam i obróciłam się na pięcie, wybiegając ze sklepu.</div>
<div class="MsoNormal">
- No ej, nie chciałem, żeby zrobiło ci się przykro! –
zawołał</div>
<div class="MsoNormal">
- Przykro?! – prychnęłam – Co aż taka kiepska ze mnie
gitarzysta?! Żałuję, że w ogóle dałam się namówić na to wyjście – podłamana
poszłam do domu i zamknęłam się w swoim pokoju, włączając płytę Alice
Cooper’a. Dziwne, bo pomiędzy piosenkami
słyszałam przyciszony dźwięk gitary. Wyłączyłam płytę i uchyliłam szerzej okno.
Faktycznie, owego elektryka słychać było w całej okolicy. Nie, żeby mi to
przeszkadzało. Usiadłam na podłodze, odrabiając zadane lekcje i słuchając
granego przez gitarzystę repertuaru. Jedno trzeba było przyznać: gość ma gust
do dobrej muzyki. Coraz bardziej
zaczynało mi się tu podobać. Nawet gdybym nie miała wychodzić z domu w obawie,
że za rogiem natknę się na wkurwiającego mnie Hudsona, było warto właśnie dla
takich cudownych dźwięków.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie wyspałaś się? – z nikąd przy mojej ławce pojawił się
Slash.</div>
<div class="MsoNormal">
- Co cię to obchodzi?! – odburknęłam.</div>
<div class="MsoNormal">
- Może za głośno grałem? – wyszczerzył się szeroko.</div>
<div class="MsoNormal">
- To ciebie tak niesie po okolicy? – zapytałam, nie dając po
sobie poznać, że jestem szczerze zaskoczona.</div>
<div class="MsoNormal">
- No raczej – odpowiedział dumnie, jednak po chwili jego
uśmiech zbladł, widząc, że to nie robi na dziewczynie żadnego wrażenia –
Przyznaj, że chociaż trochę ci się podobało? – szepnął, ponieważ zaczęła się
już lekcja. Był przy tym rozbrajająco
szczery.</div>
<div class="MsoNormal">
- No dobra, może trochę – uśmiechnęłam się pod nosem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jeśli chcesz, mogę pokazać ci mój sprzęt - odezwał się po chwili milczenia. Parsknęłam śmiechem, przez co zwróciłam na
siebie uwagę całej klasy i przede wszystkim nauczyciela – Przepraszam – pisnęłam,
onieśmielona.</div>
<div class="MsoNormal">
- Że co? – odezwałam się do Mulata, gdy udało mi się opanować
oddech.</div>
<div class="MsoNormal">
- No gitary – odpowiedział nieco zażenowany całą sytuacją. </div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div class="MsoNormal">
Po południu stawiłam
się pod domem chłopaka. Okazało się, że jego mama jest w pracy i na szczęście
obyło się bez oficjalnych powitań. Nieśmiało poszłam w ślad z nim, prosto do
jego pokoju. Na widok trzech wypucowanych, zadbanych i pięknych gitar opadła mi
szczęka. </div>
<div class="MsoNormal">
- Są niesamowite! –
szepnęłam, patrząc błyszczącymi oczami na Slasha.</div>
<br />
<div class="MsoNormal">
- Ja… tak naprawdę nie sądzę, że kiepsko grasz. Jesteś
genialna! Pierwsza dziewczyna, która uwiodła mnie swoją grą na gitarze i mrocznymi
koszulkami – szczerość i naturalność, jaka biła z tych słów spowodowała zamęt i
zawroty w mojej głowie. Zarumieniłam się, dając do zrozumienia Slashowi, że to
co on mówi nie jest mi tak całkiem obojętne. Powoli podszedł do mnie, złapał za ręce i delikatnie musnął w malinowe usta, pogłębiając pocałunek z każdą
kolejną sekundą. Odebrał mi dech z piersi i podbił niezależne i wyzwolone dotąd
serce.</div>
Paulinahttp://www.blogger.com/profile/17540154108234843047noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-8733436154126900442.post-4653789505331138882013-08-08T10:44:00.002+02:002013-08-08T10:44:41.823+02:00Rozdział 65<h4>
Jako, że dzisiaj blog ma swoje pierwsze urodziny (cis :D) mam zaplanowane dwie rzeczy. Najprawdopodobniej jutro uaktualnię pierwsze opowiadanie. Już wyjaśniam, co mam na myśli... Poprawiona wersja bez większości błędów ortograficznych i pomyłek w formie PDF będzie dostępna do pobrania, lub czytanie online, jako e-book. Druga sprawa: w niedzielę opublikuję także one shot'a ;P Soł, czytajcie... Mam nadzieję, że będzie się wam podobało, bo coś czuję, że we wrześniu przyjdzie czas na zawieszenie działalności (nowa, wymagająca szkoła). </h4>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Dobrze się czujesz?
Siedzisz tak cicho… - Axl odgarnął z oczu Agi kilka długich rudych pasm jej
włosów opadających spokojnie na twarz dziewczyny.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wszystko w porządku. Wspominam sobie tak nasz pobyt na
Hawajach. Wiesz, że zanim jeszcze wsiadłam w taksówkę na lotnisko miałam ochotę
się w tego wykręcić? Nie uśmiechało mi się tam lecieć. To miejsce kojarzyło mi
się z tandetnymi tancerkami w słomianych sukienkach z łańcuchach z kwiatów na
szyi, które kręcą dupskiem na tle tych charakterystycznych chatek i równego
błękitnego oceanu. Na szczęście przekonałeś mnie, że to bardzo ciekawe miejsce.</div>
<div class="MsoNormal">
- Widzisz miałem w tej podróży niecny plan, który wykonałem
w stu procentach. Jesteś moją dziewczyną – wyszczerzył się szeroko i cmoknął ją w
policzek.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Karen otworzyła szerzej oczy, czując zapach
swojego poziomkowego żelu pod prysznic</div>
<div class="MsoNormal">
- Duff? – szepnęła rozespana, macając materac po swojej
lewej stronie. Nie natknęła się jednak na jego ciało. </div>
<div class="MsoNormal">
- Mam nadzieję, że nie zabijesz mnie za użycie twojego żelu?
- dostrzegła go stojącego w drzwiach
łazienki z szeroko rozłożonymi ramionami, którymi zapierał się we framudze. </div>
<div class="MsoNormal">
- Jeśli tylko tobie nie przeszkadza, że pachniesz tak, jak
ja to jest ok – przeciągnęła się
wygodnie w łóżku, biorąc głęboki oddech – Czuję się jakoś tak inaczej, wiesz? –
wsparła się na łokciach – Nie mam na myśl tym razem żadnych wyrzutów sumienia,
czy wątpliwości. Po prostu jest dobrze.
Teraz i w tym momencie – uśmiechnęła się szeroko.</div>
<div class="MsoNormal">
- Doskonale wiesz, że czuję to samo. Pewnego rodzaju ulga i
świadomość, że mam tę pieprzoną stabilizację. Nic nie jest pewne, ale z
pewnością bardziej rzeczywiste, niż wcześniej</div>
<div class="MsoNormal">
- Powinieneś studiować filozofię – przyznała - To było głębokie - parsknęła śmiechem.</div>
<div class="MsoNormal">
- A wiesz, że poważnie myślę nad powrotem do szkoły – usiadł
na skraju łóżka łaskocząc ją w łydkę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie żartuj! </div>
<div class="MsoNormal">
- Mówię całkiem serio. Na początek mógłbym dokończyć szkołę
średnią. To chyba nie jest wielkie osiągnięcie, prawda? </div>
<div class="MsoNormal">
- Na razie mamy inny problem na głowie. Jak powiedzieć
wszystkim o tym, że jednak się nie rozwiedliśmy? Uprzedzam, Izzy już wie i nie przyjął tego z wielkim entuzjazmem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wiesz, że jeśli chodzi o mnie zabrałbym cię po
prostu na branżową imprezę, albo rozdanie nagród, a wieść sama dotarłaby do
wszystkich. Obawiam się jednak, że to nie w twoim stylu</div>
<div class="MsoNormal">
- I masz absolutną rację. Nie można zrobić czegoś takiego
po naszych kłótniach i odwlekaniu rozpraw. Należą się im wyjaśnienia.</div>
<div class="MsoNormal">
- Może przekonają ich statystyki, że najczęściej to podczas
rozwodów pary wyznają sobie miłość?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Wyspałaś się? – Izzy zabrał w środku nocy Jacoba do pokoju
gościnnego i czuwał przy nim, by nie wydał z siebie najmniejszego pisku.
Nakarmił go dwa razy butelką i przewinął. Chciał tylko, by Rosemary odpoczęła.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dziwne, nie słyszałam płaczu Małego…</div>
<div class="MsoNormal">
- Siedziałem przy nim przez całą noc – przyznał się.</div>
<div class="MsoNormal">
- Czemu?</div>
<div class="MsoNormal">
- Chciałem, żebyś spała. Po południu zabieram cię do kina i
na kolację.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jeff, nie mam ochoty. To nie jest odpowiedni czas… poza
tym, kto zostanie z Jacobem?</div>
<div class="MsoNormal">
- Karen zaoferowała swoją pomoc</div>
<div class="MsoNormal">
- Spisek? – uniosła podejrzliwe brew.</div>
<div class="MsoNormal">
- I to jaki – uśmiechnął się krzywo – Będziesz coś robić z
rana, bo muszę się przespać. Chyba rozumiesz…</div>
<div class="MsoNormal">
- Jasne, śpij – cmoknęła go w policzek – I dziękuję –
wyszeptała dotykając jego warg, patrząc przy tym chłopakowi głęboko w oczy.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Przepraszam cię, że to kino nie wypaliło – Stradlin
pojawił się w kuchennych drzwiach, ściągając z nóg wyjściowe kowbojki. Godzinę
przed wyjściem na dworzu rozpętało się prawdziwe piekło. Deszcz lał się
wielkimi strugami, pioruny waliły wszędzie dookoła, a wiatr łamał słabsze
gałęzie. Rosemary zadzwoniła więc do Karen mówiąc jej, że w tej sytuacji o
żadnym kinie nie ma mowy. Nie chciała narażać siostry i denerwować się, co
dzieje się w jej domu pod nieobecność –
Mieliśmy być tylko my i ekran, na którym wyświetlany byłby film, a tymczasem…</div>
<div class="MsoNormal">
-No już, przestań się usprawiedliwiać. Dla mnie liczą się
chęci. Pomóż mi pokroić te warzywa, wrzucimy je do zapiekanki, wsadzimy do
piekarnika i zrobimy sobie własne kino</div>
<div class="MsoNormal">
- Masz na to ochotę? – chciał upewnić się, czy pozornie
dobry humor Rose nie jest wyłącznie przykrywką.</div>
<div class="MsoNormal">
- Mam na to WIELKĄ ochotę. W końcu sam mi jej narobiłeś,
prawda?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Zobaczmy, co my tu mamy? Nigdy nie dałeś mi tego obejrzeć
– wygrzebała z szafki pod telewizorem plik kaset wideo.</div>
<div class="MsoNormal">
- To ma być przyjemny wieczór, czy sesja upokarzania mojej
osoby? – nie chciał, by zabrzmiało to tak ostro – Proszę, obejrzyjmy jakiś film.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jeff, czego ty się wstydzisz, co? Nagrałeś pornole z
własnym udziałem?</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie, po prostu są tu jakieś kiepskie występy, koncerty,
albo nagranie z balu w ostatniej klasie szkoły średniej…</div>
<div class="MsoNormal">
- Żartujesz?! Teraz musimy to obejrzeć! – skrzywił się
jeszcze bardziej i naburmuszony oparł plecami o wezgłowie łóżka. Rozpoczęło się
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=2Pa_GOULfoY" target="_blank">pierwsze nagranie</a>. Rosemary zabrała się za jedzenie zapiekanki. Była naprawdę gorąca.
Jacob spał słodko pomiędzy nimi. Nawet ulewny deszcz i burza nie śmiały mu
przeszkadzać.</div>
<div class="MsoNormal">
- To jest Axl? – skierowała palec w centralną stronę ekranu.</div>
<div class="MsoNormal">
- We własnej osobie. Wtedy jeszcze William – nieco się rozluźnił.</div>
<div class="MsoNormal">
- A ten w białej koszuli i czarnej kamizelce to ty! Ale jaja
– przysunęła się do telewizora – Czemu teraz nie oddajesz się grze z taką
energią?</div>
<div class="MsoNormal">
- Byłem młody, głupi…</div>
<div class="MsoNormal">
- To zabrzmiało, jak spowiedź sześćdziesięciolatka. Panie
Isbell, pan nadal jest młodym duchem – zajęła miejsce obok niego</div>
<div class="MsoNormal">
- Wiesz, Rossie… Cieszę się, że znów jesteś sobą – objął ją
w pasie – I proszę cię, przestań się przejmować tym – dotknął dłonią jej brzucha – Za pół roku wybierzemy się na wakacje w jakieś ciepłe
rejony razem z Jacobem, które będzie wcinać wszystkie te wstrętne papki i
wtedy pokażesz tym pasztetom, że mogą co najwyżej spadać na drzewo. </div>
<div class="MsoNormal">
- Piękna wizja Jeff… - westchnęła – No nie wiem, pożyjemy
zobaczymy. To wasz <a href="http://www.youtube.com/watch?v=6IObyA7u2XU" target="_blank">pierwszy koncert</a>? – odwróciła uwagę męża od rozmowy na temat
jej wyglądu.</div>
<div class="MsoNormal">
- No coś ty! Graliśmy już od prawie dwóch lat, ale z
pewnością jest to pierwsze zarejestrowane w całości show. Boże, jak ja
wyglądałem w tym kowbojskim kapeluszu!</div>
<div class="MsoNormal">
- Przystojnie, jak na faceta z Indiany przystało – zerknęła
na niego ukradkiem, po czym uśmiechnęła się w stronę Jacoba, który patrzył na
parę z szeroko otworzonymi oczyma – Tak, to twój utalentowany tato. Wiesz, że
jak tylko zaczniesz chodzić będzie zmuszał cię od nauki na gitarze? </div>
<div class="MsoNormal">
- Ja to nie Slash – uśmiechnął się szeroko, łaskocząc
malucha po brzuszku – Co prawda, jak będziesz chciał to pokażę ci parę chwytów.
Może nawet solówkę… ?</div>
<div class="MsoNormal">
- A to powinniśmy puszczać mu regularnie, jako kołysanki –
na ekranie wyświetlało się właśnie nagranie z akustycznego koncertu <a href="http://www.youtube.com/watch?v=-S03IQ-mT1Y" target="_blank">Guns N’Roses w Nowojorskim CBGB</a>.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wiesz, jak my wtedy byliśmy zmęczeni? Zresztą pamiętasz,
jak gadaliśmy wtedy przez telefon</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak – zachichotała - Zasnąłeś w połowie rozmowy</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Nie wiedziała co ze
sobą zrobić. Kiedy wyprowadziła się do Hiszpanii była pełna wściekłości, która
gdyby mogła, wylewałaby się jej uszami. Z czasem jednak zastąpiło ją inne
uczucie: pustka. Czegoś jej brakowało. Jakiś nieodłączny fragment jej duszy
został w Kalifornii. W kilka dni po przyjeździe i względnym zaaklimatyzowaniu
wybrała się do klubu jednego z jej wieloletnich znajomych. Bez problemu
pozwolił jej wejść na scenę zagrać parę numerów na gitarze. Czy robiła słusznie
starając się zatkać tę wewnętrzną dziurę czymś innym? Nie zastanawiała się nad
tym. Zapisała się nawet na siłownię w popołudniowe wtorki i czwartki, byle
tylko nie rozmyślać za dużo. </div>
<div class="MsoNormal">
Slash tymczasem
zapijał smutki wciągając czasami coś na ogólne zapomnienie. Mimo totalnego luzu
i obojętności nie przeleciał ani jednej laski, podświadomie uważając to za złe.
</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Kurwa mać! – w coraz bardziej gęstniejącej atmosferze
upust swoim emocjom dał Duff – Ja jestem w stanie dużo zrozumieć, ale do
cholery jasnej, minął już tydzień od kiedy Axl wrócić do Stanów, tak? Daliśmy
mu te dwa dodatkowe dni wolnego. Wiadomo, jak jest: człowiek
musi się rozpakować, ogarnąć ect. Przegina!
Wpada w nocy do studia, jak jakiś jebany pan i władca, przekreśla każdy
jeden riff, który uda nam się wymyśleć w przeciągu dnia, po czym niczego nie
nagrywając wraca do domu. Pierdolę taką robotę! Póki nie zobaczę z jego strony
jakiegokolwiek zaangażowania i chęci na kolejną płytę, moja noga w tym studio
nie postanie! – oświadczył – Skończyłem! – Zabrał ze skórzanej sofy swoją
kurtkę i wyszedł z pomieszczenia, zjeżdżając windą na podziemny parking. <i>To jest kurwa chore</i>, pomyślał. On i
reszta zespołu codziennie przywlekają swoje leniwe dupy, po to by wykrzesać z
tego martwego zespołu trochę entuzjazmu, który w połączeniu z ich uśpioną i
zwietrzałą chemią mógłby dać początek jakiejś ciekawej piosence, tymczasem
wielmożny pan Rose ma wszystko i wszystkich w dupie. Siedzi na jajach (tak zupełnie na marginesie mówiąc) z jego
byłą dziewczyną w Malibu i schlewa drinki. <i>Jeb się!</i></div>
<div class="MsoNormal">
Tymczasem w studio:</div>
<div class="MsoNormal">
- On ma rację – odezwał się Slash – Nie widzicie tego? Guns
N’ Roses już nie istnieje, a potwór, w którego się przeobraziło wysysa z nas
wszelką energię – Ani Steven, ani Izzy nie odezwali się słowem – Co, wy nie
macie własnego zdania? Stradlin do cholery powiedz coś!</div>
<div class="MsoNormal">
- Muszę już iść. Czeka na mnie żona i trzytygodniowy syn –
rzucił.</div>
<br />
<div class="MsoNormal">
- Zajebiście! Wiecie, co? Jeśli faktycznie wszyscy mamy w
dupie płytę i całe to gówno, to chrzanić to! – wrzasnął i pozostawił w studio
samego Stevena, który i tak myślami był zupełnie gdzieś indziej.</div>
Paulinahttp://www.blogger.com/profile/17540154108234843047noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-8733436154126900442.post-9122285757627327612013-07-31T11:52:00.002+02:002013-07-31T11:52:21.609+02:00!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!<div style="text-align: center;">
DOSTAŁAM OD SLASHA AUTOGRAF Z <u>DEDYKACJĄ</u>!!!!!!!!!!!!!</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYpJP3KLIHjmYh2O97IG0JJQwNgZPdYlnkEuGwG9XDhc5LW02RVIYPGjxMGqkPHHpK90ctms7ShPxZj3_qJftoVRcxFU6zs6VUFKYuNaPofGVAjdJ5ZSznb4e4G8VqzPUyaVPUTaK3fCU/s1600/slash.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYpJP3KLIHjmYh2O97IG0JJQwNgZPdYlnkEuGwG9XDhc5LW02RVIYPGjxMGqkPHHpK90ctms7ShPxZj3_qJftoVRcxFU6zs6VUFKYuNaPofGVAjdJ5ZSznb4e4G8VqzPUyaVPUTaK3fCU/s640/slash.png" width="560" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
Taaak tym chciałam się wam pochwalić ;P<br />
<b>Pytanie "skąd"? </b><br />
Ano przed koncertem naszego Boga gitary w Katowicach, pewna stronka na Facebooku organizowała akcję. Wysyłamy zdjęcia, dodajemy krótką dedykację ect.... Wzięłam w tym udział, chodź tak naprawdę nie wierzyłam, że album dotrze do Slasha. Właśnie tak się stało, jednak administratorka i organizatorka jakimś sposobem sprawiła, że Slash (prędzej, czy później) album zobaczył i docenił. Wysłał 10 autografów z dedykacjami w ramach podziękowania za włożony trud i piękne wykonanie albumu, osobom, które mógł w nim podziwiać ;D Tak to historia ;)Paulinahttp://www.blogger.com/profile/17540154108234843047noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-8733436154126900442.post-40754226360379157342013-07-30T19:04:00.002+02:002013-07-30T19:04:35.908+02:00Rozdział 64<div class="MsoNormal">
- Cześć Rossie –
Karen rzuciła się jej na szyję.</div>
<div class="MsoNormal">
- Heeej – tuliła się mocno do swojej młodszej siostry –
Rozumiem, że od niedawna można zwracać
się do ciebie nazwiskiem panieńskim? – przytaknęła, nie chcąc wyprowadzać jej z błędu. Na razie nie potrzebuje zamętu i wykładów pod tytułem: "Zrobiłaś błąd życia. McKaganowi nie daje się drugiej szansy".</div>
<div class="MsoNormal">
- Pokaż mi mojego siostrzeńca – pisnęła radośnie, zmieniając
temat.</div>
<div class="MsoNormal">
- Raczej małego dyktatora – posmutniała – Nie mam już siły.
On ciągle czegoś ode mnie chce. Jak nie jeść to zmienić pieluchę, albo
dotrzymać małemu gówniarzowi towarzystwa – jęknęła.</div>
<div class="MsoNormal">
- Gówniarzowi? Rosemary jak ty mówisz o swoim synku do
cholery?! – warknęła Karen – Początki są trudne…</div>
<div class="MsoNormal">
- Trudne, nie trudne, ale ja chcę po prostu iść do kibla,
wyspać się, poćwiczyć trochę, żeby wrócić do dawnego wyglądu. Zobacz – podciągnęła koszulkę do
góry pokazując nie do końca zagojoną, lecz pozbawioną już szwów, podłużną ranę
– Wyglądam jak wrak i tak samo się czuję! Nie mam już siły – ukryła twarz w
dłoniach.</div>
<div class="MsoNormal">
- Rossie, czy ty przypadkiem nie masz depresji? –
zasugerowała.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jasne, uznaj mnie za nienormalną, bo przytłacza mnie małe,
ryczące dziecko</div>
<div class="MsoNormal">
- Kochana, przecież wiesz, że ja nigdy nie będę przeciwko
tobie. Uważam, że powinnaś zasięgnąć porady. To zdarza się tysiącom matek.</div>
<div class="MsoNormal">
- Pozwól, że sama o siebie zadbam – wrzasnęła. Z piętra
zszedł Izzy, trzymający na rękach maleńkiego syna</div>
<div class="MsoNormal">
- O cześć, Karen. Widziałaś już Jacoba? Chodź kochanie, pokażemy cię cioci? –
Rossie tylko prychnęła i zamknęła się w kuchni.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jest cudowny… pójdziemy go położyć? – chłopak przytaknął.
Chciała z nim pogadać. Czy on naprawdę nie dostrzegał zmiany, jaka nastąpiła w
Rosemary?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Uważasz, że ona może mieć depresję? Jezu… - jęknął Izzy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Może niekoniecznie będzie leżeć w łóżku i patrzeć w sufit,
bo pewnie już by to robiła, ale musisz mieć ją na oku, wspierać. Myślę, że
fajnie byłoby gdybym również ja była na miejscu. Wpadałabym np. po pracy.
Zarówno ty, jak i Rossie moglibyście odpocząć. </div>
<div class="MsoNormal">
- Nie możemy ciebie obciążać naszymi sprawami… </div>
<div class="MsoNormal">
- Ale to mój siostrzeniec, przecież mogę się nim zająć,
prawda? Odpocznijcie sobie. Namówmy Rosemary na wyjście z tobą do restauracji,
albo kina. Niech odetchnie chociaż psychicznie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Myślę, że to dobry
pomysł. Naprawdę chcesz tu wrócić? Całe to otoczenie nie będzie ci za bardzo
przypominać o twoim byłym mężu?</div>
<div class="MsoNormal">
- Izzy… tobie jednemu powiem prawdę, ale proszę zachowaj to
dla siebie. Nie rozwiodłam się z Duffem – wyznała. Chłopak zdziwił się, chodź
to raczej delikatnie powiedziane. Wszyscy spodziewali się, że relacje tej
dwójki dawno odstają od normy, tymczasem Karen zrezygnowała z rozwodu? – Od
pewnego czasu kontaktujmy się ze sobą i dobrze dogadujemy. Oboje chcemy
spróbować. Nie mamy już nic do stracenia, a rozwieść możemy się w każdej
chwili.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Karen? – Duffa sparaliżowało, gdy spotkał swoją żonę na
ulicy. Miała być przecież w Nowym Jorku.</div>
<div class="MsoNormal">
- Hej – cmoknęła go w policzek z ulgą korzystając z okazji i
odstawiając ciężkie siatki na chodnik.</div>
<div class="MsoNormal">
- Co ty tutaj robisz? Szykujesz się na nuklearne piekło? –
wskazał na jej zapasy. Musiała zakupić pare niezbędnych rzeczy, których w nowym
mieszaniu niestety nie posiadała. Bez pytania zgarnął jej zakupy do swojego
auta.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kupiłeś nowy wóz? – zapytała.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kiedyś trzeba było, nie? Mów gdzie mam cię zawieść </div>
<div class="MsoNormal">
- Po prawdzie nie znam jeszcze dokładnie tych wszystkich
numerków. St Virginia Boulevard. Pokażę ci.</div>
<div class="MsoNormal">
(…)</div>
<div class="MsoNormal">
- Gdzie ci to wnieść? – zapytał.</div>
<div class="MsoNormal">
- Do kuchni – poszła za nim – Postaw na blacie – stała
bardzo blisko Duffa. Ocierała się o jego plecy i czuła zapach męskich perfum.
To nie jej wina, że pomieszczenie było tak wąskie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kar, możesz… - obrócił się twarzą do niej i utonął w jej błękitnych
oczach. Chciał, żeby odsunęła się od niego. Przytłaczała go. Jej zapach wbijał mu się w nozdrza. Gdyby mógł od razu pocałowałby jej wargi. Stała jak
zahipnotyzowana. Gdy głośno westchnęła, nabierając porcji świeżego powietrze,
mężczyzna nie wytrzymał i rzucił się na nią, całując ją z ogromną pasją i
namiętnością; inaczej, niż kiedyś. Czuła niemalże wylewające się z niego
uczucia. Odwzajemniała każdą jego pieszczotę. Jeszcze nigdy nie czuła takiego
pożądania. <i>Wszystko, tylko niech nie
przerywa</i>, pomyślała. Jednak jemu taki pomysł nawet nie zakiełkował w
głowie. Był przeszczęśliwy. Pozbawił Karen koszulki i pieścił z nabożną czcią
jej ciało. Przenieśli się na pokrytą remontową folią kanapę. Nie przeszkadzał
im ani jej szelest, ani to, że przyklejała się do ich spoconej skóry. Teraz już
oboje nie mieli na sobie ubrań. Ciemniejsze, niż zwykle spojrzenie dziewczyny
przekonało Duffa, że podoba jej się to, co robi i nie będzie później miała do
niego pretensji. Pisnęła, gdy poczuła go głęboko w sobie. Nie myślała teraz o
konsekwencjach i poczuciu winy. Zbyt mocno go pragnęła. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Parę obudziła, jakże subtelnie zapuszczona z samochodu
stojącego pod wieżowcem, <a href="http://www.youtube.com/watch?v=RGhJFulX0w0" target="_blank">piosenka</a>.</div>
<div class="MsoNormal">
- Słyszysz, jaki nam romantyczny klimat sąsiad stworzył? –
parsknęła śmiechem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Trochę się spóźnił. Wcześniej byłoby naprawdę gorąco. –
zachichotał McKagan, przez co leżąca na
nim poruszała się w rytmie skurczy jego brzucha.</div>
<div class="MsoNormal">
- A nie było? – uniosła się na łokciach.</div>
<div class="MsoNormal">
- Doskonale wiesz, że tak. Jedna z najlepszych nocy w moim
życiu. Szkoda, że nie mogę się do tego przyzwyczajać – pomimo szerokiego
uśmiechu, w orzechowych oczach pojawił się smutek</div>
<div class="MsoNormal">
- Czy fakt, że pozwoliłam ci się ze sobą przespać i co
więcej, mi sprawiło to równie wielką przyjemność, jest mało wymowny? Daję ci
drugą szansę, Duff – odpowiedziała poważnie – Tylko nie pozwól na to, żebym
żałowała – położyła się na wolnej poduszce.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ale… - zatkało go – Naprawdę? – nie mógł w to uwierzyć. Z
wrażenia usiadł na łóżku. Już dawno stracił nadzieję na to, że kiedykolwiek
mogliby być razem, nie tylko jako przyjaciele, ale w końcu jako mąż i żona.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak – uwiesiła się na jego karku – Nie będę ukrywać, że kiedy zjawiłeś się po odwyku
u mnie w domu, taki radosny i pełen życia, wcale mnie to nie ruszyło, bo to nie prawda! Nie mam zamiaru torturować nas
obojga – wyznała. Duff siedział prosto nie odzywając się ani słowem. Karen
zakryła się rantem kołdry i usiadła naprzeciwko niego. Dopiero teraz
zrozumiała, dlaczego nie usłyszała od kilku minut jakiejkolwiek odpowiedzi. Po
szorstkim policzku chłopaka spływała jedna, pojedyncza, ale jakże czysta i
niewinna łza. </div>
<div class="MsoNormal">
- Heeeeej – przytuliła go do siebie - Co robisz? Chcesz zburzyć stereotyp, który mówi, że chłopaki nie płaczą?</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie wierzyłem… nawet przestałem marzyć, a tymczasem sama…
Rany, nawet nie wiesz, jaki jestem szczęśliwy! – niespodziewanie wpił się w jej
usta. Trafiła na "chybił trafił" główną wygraną. Wtedy, w Vegas, poślubiła Duffa,
natomiast po wszystkich zawirowaniach, w jej łóżku wylądował Michael, zupełnie
inny mężczyzna.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Paula? No hej, gdzie ty do cholery jesteś? Wracamy z Axlem
do domu, a zamiast ciebie i Slasha zastaliśmy tylko jeden wielki syf. Co wyście
wyprawiali pod naszą nieobecność?</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak się składa, że aktualnie jestem w Hiszpanii.</div>
<div class="MsoNormal">
- Gdzie do cholery? – wrzasnęła – Aaaa taki żarcik, spoko.
Teraz na poważnie, gdzie jesteś? Mam ci tyle do opowiedzenia…</div>
<div class="MsoNormal">
- Mówię całkiem poważnie. Wróciłam do Europy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jak to wróciłaś?! Co tu się stało?</div>
<div class="MsoNormal">
- Zerwałam ze Slashem i poprosiłam o przeniesienie do
oddziału w Europie, w którym mają wolne stanowisko. Tyle. </div>
<div class="MsoNormal">
- Powoli… Czemu z nim zerwałaś i dlaczego nie mogłaś zostać
tutaj?</div>
<div class="MsoNormal">
- Zerwałam z nim, bo chciał, żebym była jego prywatną dziwką
na każde wezwanie, a kiedy odmówiłam poszedł do burdelu. Miałam tego dość,
rozumiesz? Pieprzonego Los Angeles, Hudsona, rozrywkowego stylu życia i
wiecznego oglądania pijanych mord jego kumpli. Oprócz ciebie nie mam tam
nikogo, więc co mnie miało zatrzymać? Zabrałam te same trzy walizki, z którymi
przyjechałam i koniec. </div>
<div class="MsoNormal">
- Zostawić was kurwa na chwilę samych to koniec świata
rozpętacie. </div>
<div class="MsoNormal">
- Dobra, skończ! Wszystko dobrze u ciebie? Jak się mają
sprawy a Axl’em? – dopytywała.</div>
<div class="MsoNormal">
- Yyyy… jakie sprawy? – przecież Paulina nie mogła wiedzieć o
tym, że są razem. Agata dopiero miała ją o tym poinformować.</div>
<div class="MsoNormal">
- Przecież widać, że macie się ku sobie! No dawaj, co tam
się wydarzyło.</div>
<div class="MsoNormal">
- No… jesteśmy ze sobą – Ruda usłyszała pisk po drugiej
stronie słuchawki.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nareszcie! Przyznam ci się, byłam przekonana, że Axl
prędzej do ciebie wystartuje, ale on tylko wciąż się czaił i czaił, a nie robił
niczego konkretnego. Dopiero te wakacje…</div>
<div class="MsoNormal">
- Było cudownie! – zbankrutowałaby gdyby chciała opowiedzieć Paulinie wszystko przez telefon wszystko.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wyślij mi odbitki zdjęć, co? Prooooooszę </div>
<div class="MsoNormal">
- No dobra, ale na niektórych zachowujemy się jak
dziesięcioletnie dzieci.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tym bardziej chcę je zobaczyć!</div>
<div class="MsoNormal">
- Dobra, muszę kończyć. Axl stoi nade mną z grobową
miną, bo wiszę na telefonie, a on też ma kilka spraw do załatwienia.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ok., całusy!</div>
<div class="MsoNormal">
- Paula! – zawołała – Mam nadzieję, że wiesz, co robisz –
rzuciła i odwiesiła słuchawkę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wcale nie miałem na myśli tego, że tak długo rozmawiasz –
objął ją w talii Rose – Chciałem tylko wydusić z ciebie, gdzie jest pieprzony Slash!</div>
<div class="MsoNormal">
- Obawiam się, że od Pauliny się tego nie dowiemy: rozstali
się, a ona jest teraz w Hiszpanii.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ja pierdolę – wywrócił oczami – Te dramaty miłosne –
udawał, że go to obchodzi – Już słyszę te rozpaczliwe solówki…</div>
<br />
<div class="MsoNormal">
- Oj, przestań. Niech Slash gra takie solówki, jakie mu się
podoba! Jeżeli właduje w nie trochę emocji będą brzmieć chyba jeszcze lepiej
panie specjalisto od przepełnionych uczuciami tekstów? </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- - - </div>
<div class="MsoNormal">
Czekam na moją/waszą niespodziankę i doczekać się nie mogę :/ Cóż...</div>
<div class="MsoNormal">
Chciałabym zaprosić na mojego Twittera, na którym jestem prawie 24h/dobę: @Ninde01</div>
Paulinahttp://www.blogger.com/profile/17540154108234843047noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-8733436154126900442.post-1485585406627372582013-07-18T21:32:00.000+02:002013-07-18T21:32:00.394+02:00Rozdział 63.<div class="MsoNormal">
Niewyspane i zmęczone małżeństwo państwa Isbell dogorywało na rozgrzebanym łóżku. Jacob porządnie dał im w kość. Zarówno Rosemary, jak i Izzy nie przespali praktycznie żadnej nocy od kiedy ich potomek jest z nimi w domu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Sami tego chcieliśmy – jęknęła Rose, przykrywając się kocem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jest 16 powinniśmy wstać, nie sądzisz? – rzucił rozespany Jeff.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie. Nikt nie będzie mi mówił, kiedy mam spać. Nie od dziś. Liczy się każda wolna chwila – Stradlin przytulił się do pleców swojej żony, kładąc swobodnie rękę na jej talii. Subtelnie wyplątała się z jego objęć.</div>
<div class="MsoNormal">
- Coś się stało? Podniósł się na łokciu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nic, po prostu musiałam się przekręcić – skłamała, jednak facet nie dał za wygraną i przyciągnął ją do siebie – Proszę cię, Jeff weź rękę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Boli cię? – zaniepokoił się.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie o to chodzi – usiadła na krawędzi łóżka.</div>
<div class="MsoNormal">
- W takim razie o co?</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie chcę, żebyś widział, a nawet czuł, jak wyglądam. Czuję się, jak inkubator z mlekiem, nic więcej. Jestem paskudna – rozpłakała się. Za żadne skarby nie spodziewał się takiej reakcji z jej strony. Tymczasem w wiklinowej kołysce zakwilił ich syn</div>
<div class="MsoNormal">
- Ja pójdę – zerwał się nerwowo z materaca. Sprawnie wziął ramiona swoje dziecko i zaczął bujać nim w tę i powrotem – Śpij, śpij - szeptał nerwowo</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak nie – pociągnęła nosem Rosemary i wyciągnęła ręce w stronę malucha. Westchnęła głęboko, by uspokoić się jeszcze bardziej – Kochanie zobacz, jak mamusia i tatuś są zmęczeni. Naprawdę bardzo chcemy pospać. Nakarmię cię teraz, a ty słodko zamkniesz oczka, tak? – rozpięła luźną bluzkę – Jeff, możesz wyjść? – zapytała spokojnie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Czemu? – zdziwił się.</div>
<br />
<div class="MsoNormal">
- Po prostu wyjdź!- uniosła się, co bardzo go zaskoczyło. Jeszcze dwa dni temu wszystko było w porządku.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Bujawki!!! – wrzasnęła tak, że słyszała ją połowa ulicy.
Bez zastanowienia pobiegła w stronę placu zabaw urządzonego w stylu
dżungli. Usiadła na wielką drewnianą bujawkę i zaczęła kołysać się mocno w
przód i tył, śmiejąc się ile sił. </div>
<div class="MsoNormal">
- Chodź tu – syknął dziwiąc się takiemu zachowaniu Rudej.</div>
<div class="MsoNormal">
- Przeeestań i chodź do mnie! – krzyknęła uradowana. Ta
szczera radość bijąca z jej oczu sprawiła, że uśmiechnął się bezwiednie i
zrobił dwa kroki na przód, gryząc się z samym sobą, czy poddać się niewinnej
zabawie. To nie było przecież w jego
stylu. Kiedy Agata zeskoczyła w locie z huśtawki, podbiegła do okrągłej
karuzeli.</div>
<div class="MsoNormal">
- Pokręć mnie! – zawołała.</div>
<div class="MsoNormal">
- No dobra – niechętnie powlókł się w stronę dziewczyny i…
wciągnęło go! Usiadł obok niej i zaczął kręcić ich coraz mocniej.</div>
<div class="MsoNormal">
- Uhuuuu! – piszczała – Szybciej! – w końcu obojgu zaczęło
zbierać się na wymioty – Dość – śmiała się opierając głowę o jego ramię.</div>
<div class="MsoNormal">
- Co to było... – kręcił z niedowierzaniem głową – Co ty ze mną
robisz?</div>
<div class="MsoNormal">
- Poznaję prawdziwe oblicze Axl’a – cmoknęła go w policzek.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Karen dotarła do sądu kilka minut po McKaganie. Kiedy
kroczyła po korytarzu, uderzając głośno o posadzkę swoimi 9 cm szpilkami, płeć
męska pracująca w budynku nie była w stanie oderwać od niej wzroku. Oprócz
piekielnie wysokich szpilek, ubrała również przyzwoitą czarną sukienkę. Co z
tego, że nie miała dekoltu skoro kiecka w doskonały sposób uwydatniała jej
długie, zgrabne nogi.</div>
<div class="MsoNormal">
- Cześć, ślicznie wyglądasz – przywitał się z nią Duff. </div>
<div class="MsoNormal">
- Ty również – mężczyzna pofarbował spore odrosty i
przywdział garnitur. Pierwszy raz widziała go w takim stroju i niesamowicie jej
się podobał. Chwilę później usłyszeli po
raz kolejny w swoim życiu głos kobiety wzywającej ich na salę rozpraw. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Czy zarówno oskarżyciel, jak i pozwany zgłaszają jakieś
uwagi przed naradą i głoszeniem wyroku? – nastała cisza, podczas której cały
świat stanął dla Karen w miejscu. Widziała znudzone spojrzenie sędziego, czuła
spokojne oblicze siedzącego obok niej adwokata. Widziała totalnie przybitą
twarz siedzącego naprzeciwko Duffa i jego prawnika, który składał już wszystkie
papiery do swojej teczki. Jego zadanie było już skończone. Widziała powolny
zamach ręki sędzi, który pewnie trzymał w swojej dłoni drewniany młotek.
Jeszcze sekunda… jej ułamek...</div>
<div class="MsoNormal">
- Sprzeciw! – krzyknęła, energicznie podrywając się z
miejsca. McKagan nie zdążył nawet zareagować, gdy dziewczyna wykrzyczała ze
swojego miejsca:</div>
<div class="MsoNormal">
– Nie chcę tego
rozwodu! – po czym zgarnęła z ławki drobną kopertówkę i wybiegła z sali, nie
zwracając uwagi na wołanie sędziego, jej adwokata i Duffa. Na dworzu mocno się
ściemniło mimo, że była dopiero godzina 14. Padał obficie deszcz, ale ona nie
zamierzała spędzić w tym budynku ani chwili dłużej. Postąpiła głupio i
nierozważnie ,ale podświadomie czuła, że godząc się na rozwód popełniłaby
ogromny błąd. </div>
<div class="MsoNormal">
- Karen! – w ślad za dziewczyną, przez ogromne ciężkie
drzwi, wybiegł basista – Zaczekaj! – krzyczał. Łzy, które pojawiły się na
policzkach jego żony dobrze zamaskował deszcz. Przystanęła i obróciła się
w jego kierunku:</div>
<div class="MsoNormal">
- Czy to oznacza, że…? – zaczął.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie wiem, Duff – przerwała mu w połowie zdania –
Potrzebuję trochę czasu… Odezwę się – ścisnęła grzbiet nosa, przecierając przy
okazji oczy i powodując, że starannie wykonany makijaż potwornie się rozmazał –
Zadzwonię – rzuciła i pobiegła w stronę przejeżdżającej taksówki. Na widok
przemoczonej dziewczyny kierowca od razu zatrzymał auto i pojechał pod wskazany
adres hotelu. Nie chciała mieszać do tego wszystkiego Rosemary. Ona ma teraz wystarczająco
zajętą głowę ważniejszymi sprawami.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<u>5 dni później<o:p></o:p></u></div>
<div class="MsoNormal">
<u><br /></u></div>
<div class="MsoNormal">
Błąkała się po mniej, lub bardziej obleganych ulicach Los
Angeles. Było dość chłodno i zdecydowanie zbyt deszczowo, jak na tę cześć
Stanów. Nieświadomie chodziła w kółko, mijając kilkakrotnie dom, w którym
mieszkał mąż dziewczyny. Kiedy mijała wieżowiec po raz czwarty zdecydowała się pod
wpływem chwili wjechać windą na górę. Zawahała się zanim nacisnęła na dzwonek.
Jeden sygnał. Drugi… Najwyraźniej nie ma go w mieszkaniu. Może to nawet lepiej.
Zdążyła wycofać się do połowy korytarza, kiedy usłyszała zgrzyt zamka. Obróciła
się przez ramię i zobaczyła zaspanego McKagana z włosami sterczącymi we
wszystkie strony świata. Po raz pierwszy także miał na twarzy ciemny zarost.
Jeśli miała być szczera, trochę go postarzał. </div>
<div class="MsoNormal">
- Karen? – zdziwił się i momentalnie wyprostował.</div>
<div class="MsoNormal">
- Hej, mogę wejść? – zapytała nieśmiało.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jasne – przepuścił ją w drzwiach. W domu, o dziwo, panował
porządek. Na pewno wyglądało tu o niebo lepiej, od jej ostatniej wizyty. </div>
<div class="MsoNormal">
- Chciałam porozmawiać i wyjaśnić – zaczęła.</div>
<div class="MsoNormal">
- Chcesz powiedzieć, że zrobiłaś to pod wpływem chwili? Że
to jednak pomyłka? –<i> Za dużo myślisz,
Duff.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie, sądzę, że to był dobry wybór, którego mam nadzieję,
nie będę żałować.</div>
<div class="MsoNormal">
- Chcesz spróbować? –
jego oczy rozszerzyły się. Nie potrzebował już kawy. Ta wiadomość sprawiła, że
jego serce przyspieszyło do 200 uderzeń na minutę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie obiecujmy sobie za dużo – ostudziła jego zapał.</div>
<div class="MsoNormal">
- A więc tylko przyjaciele?</div>
<div class="MsoNormal">
- Za dużo kombinujesz. Gdybym tylko miała pewność co czuję…
inaczej, gdybym tylko miała gwarancję, że nie wykorzystasz tego, co do ciebie
czuję.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie ufasz mi? – to było pytanie retoryczne, na które
jednak Karen postarała się odpowiedzieć.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie do końca… Dziwisz mi się? Nie chcę roztrząsać na nowo
tego, jak mnie potraktowałeś, ale przyznaj, że to trudne. Chciałabym
powiedzieć, że gdzieś tam głęboko w środku nadal darzę cię uczuciem i to wcale nie przyjacielskim. Nie
wiem, jak cała ta sytuacja się rozwinie, ale chcę spróbować – podsumowała.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dziękuję – uśmiechnął się szeroko i przysunął się do niej,
mocno przytulając. Nie chciał jej do siebie zrazić. Bardzo powoli, czekając na
jej przyzwolenie, pocałował ją w kącik ust… miękkie wargi rozchyliły się
poddane delikatnej pieszczocie przez jego usta. <i>To tylko pocałunek</i>, pomyślała. Pozwoliła na to, by mężczyzna
opuścił ciepłą dłoń z łopatek na mocno wciętą talię. Sama szczepiła swoje palce
na jego karku. W przypływie emocji nagryzł lekko jej wargę. Karen nawet tego
nie poczuła. Nie mógł się opanować. Był przekonany, że już nigdy nie będzie
mógł trzymać ją w ramionach w TEN bezpośredni sposób. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Krótkie wakacje Agaty i Axl'a dobiegały już końca. Zostało im spędzić ostatni wieczór w tym pięknym miejscu. Niestety pogoda pokrzyżowała ich plany siedzenia na plaży i dobrej zabawy na dyskotece pod gołym niebem. Siedzieli na balkonie, który przykrywał solidny daszek i popijali wino, rozmawiając i podziwiając piękny spektakl, który odbywał się na horyzoncie: błyskawice bezdźwięcznie uderzały w ocean. </div>
<div class="MsoNormal">
- Chodź do środka, zrobiło się chłodno - Axl stanął naprzeciwko Agaty, podając jej dłoń.</div>
<div class="MsoNormal">
- Och powinnam być zaszczycona taką postawą. Mam zaliczyć dzisiejszy wieczór do randki? - zapytała z błądzącym po jej ustach uśmiechem.</div>
<div class="MsoNormal">
- A twoim zdaniem już się skończył? Ja dodałbym do niego jeszcze jedno wydarzenie... - zbliżył się do jej ust i namiętnie pocałował. Zostawili na zewnątrz butelkę i kieliszki wchodząc w pośpiechu do środka. Axl położył Rudą na łóżku i zaczął rozbierać, pieszcząc jej ciało na dziesiątki różnych sposobów.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kocham cię - wyszeptał jej czule do ucha, gdy opadł zasapany na nagie ciało Agaty.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ja ciebie też - odgarnęła jego, nawet w tym momencie, idealnie ułożony włosy, by móc zobaczyć zielone, kipiące namiętnością oczy - Bardzo mocno.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***</div>
<div class="MsoNormal">
Mam nadzieję, że kiedy będę publikować tu kolejny rozdział (przypuszczalnie w następny piątek), będę mogła czymś się wam pochwalić :P Na razie nie chcę zapeszać, bo znając cudowną Pocztę Polską, różne rzeczy mogą się wydarzyć ;)</div>
Paulinahttp://www.blogger.com/profile/17540154108234843047noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-8733436154126900442.post-17818279640253096132013-07-12T16:26:00.001+02:002013-07-12T16:26:07.926+02:00Rozdział 62<div class="MsoNormal">
- Poznałem kogoś – wyznał Agacie, gdy oboje siedzieli na
plaży oglądając zachód słońca. Nie zdawał sobie sprawy z tego, jak zabolały ją
te słowa. Ukrywała, że Axl jest dla niej dobrym przyjacielem, mając gdzieś głęboko
w podświadomości zakodowane znacznie mocniejsze uczucia.</div>
<div class="MsoNormal">
- Fajnie – skomentowała.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jak mam powiedzieć, że ją kocham? – wypalił nagle,
zaskakując Rudą.</div>
<div class="MsoNormal">
- Po prostu to zrób – rzuciła lekceważąco.</div>
<div class="MsoNormal">
- A mogę spróbować na tobie?
- pomimo niechęci, dziewczyna postanowiła zachować twarz.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jasne – odpowiedziała przygnębiona, co tylko upewniło go w
tym, że znalazł dobry sposób na okazanie jej uczuć.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kocham cię – mówiąc to, z wielką pasją w głosie, patrzył jej prosto w oczy</div>
<div class="MsoNormal">
- Świetnie, a teraz wracaj do LA i jej to powiedz! –
irytacja wzięła górę. Wstała i ze łzami w oczach zaczęła szybko się od niego
oddalać.</div>
<div class="MsoNormal">
- Właśnie powiedziałem! – wrzasnął – Agata! – zerwał się z
miejsca i podbiegł, łapiąc ją za chłodne ramiona.</div>
<div class="MsoNormal">
- Co?! – warknęła przez łzy – Zadowolony? Cieszysz się, że
robię z siebie idiotkę? Tak czuję coś do ciebie, a teraz daj mi odejść! –
próbowała wyrwać się z jego silnego uścisku. Chłopak jednak nie dał za wygraną
i przytulił ją mocno do siebie, unieruchamiając wątłe nadgarstki Agaty.</div>
<div class="MsoNormal">
- Przez cały czas miałem wyłącznie CIEBIE na myśli! Po
prostu się zgrywałem, bo nie wiedziałem, jak w prost powiedzieć ci, że jesteś
najważniejszą kobietą w moim życiu. Nie myślałem, że tak zareagujesz – wyjaśnił
spokojnie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ty pieprzony dupku! – zaczęła go obkładać pięściami – Jak
mogłeś! Wiesz, jak się czułam?! – rozpłakała się jeszcze mocniej. W akcie
desperacji, Axl zbliżył się gwałtownie do jej ust i mocno pocałował, odbierając
dziewczynie dech.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Przepraszam – mruknął pod nosem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Co proszę? – rzuciła lekceważąco przeglądając zdjęcia prac
młodych artystów na kolejną wystawę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Powiedziałem, że
przepraszam – powtórzył.</div>
<div class="MsoNormal">
- Fajnie, a teraz możesz sobie pójść. Przeszkadzasz mi w
pracy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Paulina, nie traktuj mnie tak! – warknął, wyrywając jej z
rąk fotografie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Po pierwsze NIGDY, PRZENIDGY nie niszcz niczego, co
związane jest z moją pracą – warknęła - Po drugie mam powody, żeby się tak w
stosunku do ciebie zachowywać. Pomyślmy, dlaczego… – udała zamysł.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jestem dupkiem – szepnął.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jesteś – przyznała
mu rację – I co w związku z tym? Mam rzucić się w twoje ramiona i powiedzieć:
”Przyznałeś się do błędu, jesteś wspaniały, kocham cię”?!</div>
<div class="MsoNormal">
- Znam cię i wiem, że tak nie zrobisz, chodź może nawet
chciałbym to zobaczyć – mruknął.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jeżeli to wszystko, co masz mi do powiedzenia to możesz
już spadać – machnęła ręką w stronę drzwi.</div>
<div class="MsoNormal">
- Daj mi drugą szansę – zapatrzył się w jej oczy. Prawie uległa temu słodkiemu, szczenięcemu spojrzeniu czekoladowych tęczówek.</div>
<div class="MsoNormal">
- Daruj sobie – traciła powoli opanowane – Powiedziałeś mi
prosto w oczy, że idziesz pieprzyć się z dziwką. Wiesz, jak się czułam?! Oczywiście gówno cię to obchodzi. I słusznie, bo od tej chwili już nie powinno.
Daj sobie spokój! – wrzasnęła i zostawiła swoją pracę, wychodząc do kuchni i
zapalając papierosa. Jeden po drugim. Gdyby tylko mogła zobaczyć Slasha.
Siedział w salonie, robiąc dokładnie to samo, co ona. Nawet nie wiedzieli, jak
bardzo są do siebie podobni.</div>
<div class="MsoNormal">
-Zadowolony z siebie? – mruczał pod nosem – Miałeś cudowną dziewczynę i w zajebiście głupi sposób ją straciłeś.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Duff z niecierpliwością rozsadzającą każdy kawałek jego
ciała czekał, aż minie cholerne 5 tygodni do zakończenia terapii odwykowej.
Kiedy nadszedł ten oczekiwany dzień, już od rana chodził w tę i z powrotem po
swoim pokoju. Wreszcie otrzymał jakiś mało ważny kwitek oznaczający zakończenie
tego całego syfu i nie wiele myśląc zabrał wszystkie torby wychodząc poza
teren ośrodka pierwszy raz od dwóch miesięcy. Świeże powietrze pachnie tu
znacznie bardziej, a wszystko dookoła wydaje się byś żywsze. Stanął na przystanku czekając na autobus do
cywilizacji. Następnie czekał go godzinny lot i mógł zobaczyć osobę, za którą
stęsknił się najbardziej w życiu. Nawet jeśli już nie była jego. Teraz jechał
na spotkanie ze swoją przyjaciółką, a za
trzy dni byłą żoną. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Dzisiaj trochę przedłużyło jej się w pracy. Musiała na
dodatek zrobić zakupy i pojechać na pocztę. Była wykończona. Zaparkowała
samochód na podjeździe i obładowana siatkami potoczyła się w stronę drzwi
wejściowych, wyglądając jak jedna ze wschodnioeuropejskich kobiet
sprzedających na targach. Na progu napotkała jednak niespodziankę. Z wrażenia
opuściła reklamówki i potłukła przez to wszystkie jajka. Obok trzech napakowanych toreb kucał Duff objęty z zimna ramionami. </div>
<div class="MsoNormal">
- Duffy! – pisnęła przytulając się do chłopaka i powodując,
że podskoczył ze strachu, lecz po sekundzie zreflektował się i odwzajemnił gest.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ja tu zostaję gwałtownie wyrwany ze snu, patrzę z której
strony mnie napadają, a tu takie chucherko próbuje zgnieść mi żebra. Cześć
Karen – cmoknął ją w policzek.</div>
<div class="MsoNormal">
- Czemu nie zadzwoniłeś, że przyjeżdżasz. Musiałeś się tu
nieźle naczekać, jesteś przemarznięty. Chodź – zaprowadziła mężczyznę do domu i
usadziła na krześle w kuchni robiąc dla obojga gorącej herbaty z cytryną –
Cieszę się, że już jesteś – oparła się o blat naprzeciwko McKagana</div>
<div class="MsoNormal">
- Oj ,bo śmiem myśleć, że się za mną stęskniłaś – uśmiechnął
się w ten uwielbiany przez nią sposób.</div>
<div class="MsoNormal">
- A jeśli powiem, że tak – słodki i niewinny flirt. </div>
<div class="MsoNormal">
- To zrobiłbym coś głupiego i cię pocałował – nadal kąciki
jego ust unosiły się w górę. Dziewczyna wiedziała, że jeśli nie zastanowi się
dwa razy nad tym, co mu teraz odpowie, cała sytuacja może obrócić się w dwie
skrajne strony.</div>
<div class="MsoNormal">
- Och Duffy, Duffy – pokręciła głową. Postanowiła wybrnąć z
tego śmiechem, nie krzywdząc przy tym żadnego z nich.</div>
<div class="MsoNormal">
- Hej – do domu wrócił Jared – Co tu robi twój były mąż? – zapytał z podejrzanym błyskiem
nienawiści w oczach.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wrócił właśnie z odwyku. Prześpi się u nas, a jutro
wylecimy do LA – wyjaśniła.</div>
<div class="MsoNormal">
- I dlatego tak się do siebie uśmiechacie? Zastanów się
Karen nad tym, co robisz – rzucił, zabierając z lodówki piwo.</div>
<div class="MsoNormal">
- O co ci chodzi Jay? – nigdy tak się do niej nie odzywał.</div>
<div class="MsoNormal">
- Pamiętaj o Kevinie – spojrzał jej głęboko w oczy, jak
gdyby chciał przekazać dziewczynie jakąś ważną wiadomość, o której nie mógł
powiedzieć na głos – Najlepiej jak najszybciej się rozwiedź! – wyszedł,
zostawiając parę samą.</div>
<div class="MsoNormal">
- Chyba lepiej będzie, jeśli prześpię się w hotelu – wstał z
miejsca i skierował się do wyjścia – dziewczyna westchnęła zrezygnowana –
Jeszcze sobie jutro pogadamy w samolocie – uśmiechnął się blado.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Mimo zmęczenia, przez całą noc nie zmrużyła oka. Wpatrywała
się w biały sufit na którym rysowały się cienie przejeżdżających pod domem samochodów.
Zerwała się z łóżka kiedy tylko w okna zaświeciło chłodne słońce
październikowego poranka. Wzięła długi, gorący prysznic. Umyła i dokładnie
wysuszyła włosy. Poskładała na nowo zapakowane do walizki ubrania, po czym
zeszła na dół i zrobiła sobie porządne śniadanie. Każda kanapka była z czymś
zupełnie innym i równie smacznym. Wszystko po to, by czas do godziny 7.30
zleciał jej najszybciej, ja kto możliwe.
Nareszcie mogła zbierać się na lotnisko. Nie pożegnała się z Jaredem,
który strasznie ją wczoraj zdenerwował. Zaparkowała przed terminalem i wolnym
krokiem udała się na odprawę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Cześć – zadarła głowę do góry dostrzegając obok siebie
wysokiego, jak wieża McKagana.</div>
<div class="MsoNormal">
- Hej – uśmiechnęła się.</div>
<div class="MsoNormal">
- Marnie wyglądasz – powiedział szczerze. Nawet najlepszy
makijaż nie był w stanie zakryć sińców pod jej oczami.</div>
<div class="MsoNormal">
- No wiesz co?! Ja tutaj liczyłam na jakieś komplementy –
udała obrażoną.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ej – szturchnął ją w ramię – No ej, przestań się dąsać –
objął ją w talii.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dobra, dobra bo mnie tutaj za chwilę swoim urokiem
osobistym powalisz – Oboje poddali się odprawie i już po chwili siedzieli w
wygodnych fotelach samolotu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Spróbuj się zdrzemnąć </div>
<div class="MsoNormal">
- Nie dam rady. Za dużo myślę – wyznała szczerze.</div>
<div class="MsoNormal">
- Możesz mi się zwierzyć, przecież wiesz…</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie tym razem – odpowiedziała – Nie zrozum mnie źle –
poprawiła się na siedzeniu – Mam do ciebie zaufanie</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie musisz się tłumaczyć – udał, że go to nie ruszyło.
Samolot startował, a potem kołysał się
lekko. Karen nawet nie zdała sobie sprawy z tego, kiedy zasnęła. Leżała
nieświadomie głową na ramieniu McKagana. Mężczyzna przekręcił swoją tak, by
jego usta znajdowały się blisko jej czoła. Cmoknął ją raz ,delikatnie, a potem
kolejny. Zdążyła się przebudzić, jednak nie otwierała oczu. Znów miała powtórkę
z rozrywki. Chłopak zaczął mruczeć coś pod nosem. Wytężyła słuch:</div>
<div class="MsoNormal">
- … I pomyśleć, że jeszcze tylko przez 24h godziny jesteś
panią McKagan. Cholera jasna, spieprzyłeś sprawę i musisz ponieść bolesne dla
twojego tyłka konsekwencje – westchnął – Tak bardzo chciałbym dostać od ciebie
drugą szansę. Nie wiem, jak powiem ci jutro
prosto w oczy, że zgadzam się na rozwód. Będę kłamać – głaskał ją po
policzku. Postanowiła, że nie będzie już więcej udawać, że śpi. Otworzyła lekko
oczy i zderzyła się z jego orzechowym spojrzeniem. Spłoszył się chcąc zabrać
dłoń z jej twarzy, jednakże dziewczyna przycisnęła ją mocniej i uśmiechnęła się
lekko.</div>
<div class="MsoNormal">
- Słyszałaś? – zapytał nieśmiało.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak – przytaknęła – Mogłeś mi to powiedzieć prosto w oczy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Co by to zmieniło? – prychnął – Teraz nie mogę liczyć na
nic więcej niż przyjaźń i wiesz co? Doskonale cię rozumiem. </div>
<br />
<div class="MsoNormal">
- Duffy – objęła jego twarz i cmoknęła szybko w usta. Nie
zdążył zareagować – To wszystko jest strasznie skomplikowane. Najlepiej będzie
dla nas jeśli dokończymy to, co zostało rozpoczęte. Taka jest kolej rzeczy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wiem, nie chcę cię dłużej krzywdzić. Jeśli rozwód jest tym, czego pragniesz, to ci go dam -<i> Nie masz pojęcia, czego tak naprawdę chcę, Duff. Sama jeszcze tego nie wiem...</i>, krzyczała wewnątrz siebie.</div>
Paulinahttp://www.blogger.com/profile/17540154108234843047noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-8733436154126900442.post-35620748347622541612013-07-05T18:18:00.001+02:002013-07-05T18:18:06.251+02:00Rozdział 61<div class="MsoNormal">
- Czemu on tak płacze?! – pytał zszokowany i zaskoczony
Stradlin, położnej, która czuwała nad tym by mył swoje dziecko w prawidłowy
sposób.</div>
<div class="MsoNormal">
- Niektóre dzieci tak mają, że nie przepadają za kąpielą –
odpowiedziała z anielskim spokojem – Proszę kontynuować, inaczej malec się
przeziębi</div>
<div class="MsoNormal">
- Naprawdę nie da się jakoś zmniejszyć tego płaczu. Niech
tylko pani posłucha jak on kwili – wtrąciła się Rosemary.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wszystko jest w porządku. Na pewno nie robią państwo mu
teraz krzywdy. Będzie płakać jeszcze bardziej, czując, że kąpiąc go boi się pan
bardziej, niż on.</div>
<div class="MsoNormal">
- No dobrze, a jeśli kiedyś się zakrztusi? Co ja będę miał
wtedy zrobić? – panikował</div>
<div class="MsoNormal">
- A co się robi, jeśli dorosła osoba zakrztusi się
jedzeniem?</div>
<div class="MsoNormal">
- Stosuje jakiś dziwne chwyt? – strzelał.</div>
<div class="MsoNormal">
- Po prostu uderza się w plecy. Niemowlakowi też tak można zrobić, tylko…
delikatniej panie Isbell</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<o:p><br /></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
„Proszę zapiąć pasy i nie chodzić po pokładzie samolotu w
trakcie startowania. Życzymy miłego lotu” takimi tradycyjnymi słowami
przywitała Agatę, Axla oraz setkę innych pasażerów stewardesa. </div>
<div class="MsoNormal">
- Będziesz spała? – zapytał z ciekawości</div>
<div class="MsoNormal">
- Raczej nie. Lubię oglądać świat z góry, słuchając przy tym
Kiss – pomachała rudzielcowi przed oczami walkmanem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ja chyba obejrzę Ojca Chrzestnego, akurat go puścili na
pokładzie – liczył na to, że dziewczyna będzie chciałą oglądać film razem z nim</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<o:p><br /></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie pozwalaj sobie tak Rudzielcu – zadała mu kuksańca w
bok.</div>
<div class="MsoNormal">
- Oj przestań. Nie masz ochoty powygrzewać się na słońcu? Na
pewno tego chcesz, tylko udajesz, że masz mnie i moją propozycję w dupie –
rzucił odważnie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Powinnam się dwa razy zastanowić, czy chcę mieć CIEBIE w
dupie – zabrzmiało to dość dwuznacznie, lecz wcale to im nie przeszkadzało.
Zarówno Agata, jak i Axl przyzwyczaili się do drobnych erotycznych pstryczków
słownych z drugiej strony. Niestety jedno uważało docinki drugiego za żarty. Przyjaciele nie
potrafili przyznać się do tego, że coś zaczyna się między nimi dziać. Owe „coś”
w wypadku Axla było nieco mocniejszym uczuciem, niż u Agaty, ale to tylko
kwestia czasu.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<o:p><br /></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Slash wparował do domu, pijany w sztok, zahaczając nogą o
stojący w korytarzu stolik. Kopnął w niego z całej siły, a ten nie dając już
rady kolejnej próbie wytrzymałości, roztrzaskał się na części pierwsze.
Zatoczył się w stronę schodów i wciągnął (z dużą pomocą poręczy) na górę.
Otworzył drzwi sypialni i omiotał ją wzrokiem szukając swojej dziewczyny. Miał
na nią ochotę. Nie liczyło się dla
niego, że jest 2 w nocy a na musi jutro wcześnie wstać do pracy. Ściągnął buty
i zaczął się rozbierać wchodząc pod kołdrę.
Wcisnął palce pod materiał jej koronkowej bielizny. By obudzić Paulinę
nie potrzebne było nic więcej. </div>
<div class="MsoNormal">
- Zostaw, chcę spać! – zakryła głowę poduszką, przewracając
się na drugi bok.</div>
<div class="MsoNormal">
- A ja chcę cię pieprzyć! – położył się na nią,
przygniatając drobne ciało czerwonowłosej do materaca.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie dociera do ciebie, że NIE CHCĘ! – warknęła z trudem
zrzucając cuchnącego wódą i papierosami gitarzystę na jego połowę łóżka – Nie
jestem pierwszą lepszą dziwką, którą możesz pierdolić kiedy tylko przyjdzie ci
na to ochota! Jak ci coś nie pasuje to idź do burdelu!</div>
<div class="MsoNormal">
- Żebyś wiedziała kurwa, że pójdę. Zobacz, już idę! –
naciągnął spodnie i kowbojki.</div>
<div class="MsoNormal">
- Proszę bardzo, tylko nie wpadnij pod auto bo nie będzie
chciało mi się oglądać twoich zwłok – rzuciła, powtórnie kładąc się do łóżka.
Nie zasnęła jednak tak, jak to planowała, tylko rozmyślała nad znaczenie swoich
słów. Nie myślała tak naprawdę. Nie chciała, żeby pieprzył dziwki z Sunset. Nie
chciała, żeby coś mu się chciało</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<o:p><br /></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Łamał się. Było mu bardzo ciężko. Nie tak łatwo wyrwać się z
silnych ramion uzależnienia od narkotyków i alkoholu jednocześnie! Zwijał się z
fizycznego i psychicznego bólu. Miał ochotę umrzeć. Nie tak, jak chciał tego
wtedy w wannie. Tamten czyn wydawał się głupi i śmieszny. Czuł, ja jego ciało
rozpada się na milion kawałków, a mózg myli fakty z majakami. Lekarz pocieszał
go, że taka męczarnia potrwa jeszcze góra 4 dni. Dla niego być może to tylko 4
dni, ale leżąc tutaj, każda godzina wydaje się być najgorszym miesiącem jego
życia. </div>
<div class="MsoNormal">
- Kurwa ja tego nie wytrzymam! – wrzasnął przeciągle. </div>
<div class="MsoNormal">
- Od razu widać, że
to pański pierwszy odwyk – lekceważące spojrzenie lekarza doprowadzało go do
szewskiej pasji, której najzwyczajniej w świecie nie miał siły okazać. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Czy rozmawiam z panią Karen McKagan? – dziewczyna była w
pracy i nie za bardzo mogła rozmawiać</div>
<div class="MsoNormal">
- Zależy o co chodzi? – odpowiedziała zniecierpliwiona.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dzwonię w sprawie pani męża Duffa. Czy nadal nie chce pani ze mną rozmawiać? –
chyłkiem wymknęła się do łazienki, zamykając się w kabinie od środka.</div>
<div class="MsoNormal">
- Proszę kontynuować </div>
<div class="MsoNormal">
- Pan McKagan jest strasznie słaby psychicznie. Nie wiem,
czy jest to jego stałe zachowanie, ale nie jest w stanie przezwyciężyć
psychicznego bólu jaki nim targa podczas odstawiania nałogu. Nie je. Nie mamy
prawa wsadzić mu do nosa sondy, ponieważ jest on przynajmniej teoretycznie
jasno myślącą osobą. Czy w przyszłości zdarzały się takie sytuacje, kiedy
mężczyzna odcinał się od reszty świata – w jej głowie od razu pojawił się obraz
bladej, twarzy Duffa pod powierzchnią lodowatej wody z mocno zaciśniętymi
oczami. </div>
<div class="MsoNormal">
- Nie… Nigdy tak się nie zachowywał – skłamała – Czy
mogłabyś jakoś pomóc? Może rozmowa przez telefon…?</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie, to wbrew standardowemu traktowaniu pacjentów ośrodka
– kategoryczni zaprzeczył.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ale Duff nie zachowuje się standardowo. Proszę, jeśli jest
pan jego lekarzem i zależy panu na jego zdrowiu, niech pa mi go pan do telefonu
– zażądał.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dobrze… pod warunkiem, że rozmowa będzie odbywała się w
trybie głośnomówiącym</div>
<div class="MsoNormal">
- Niby co ja mogę takiego powiedzieć? Nie przekażę mu
przecież przez kabel woreczka z heroiną – prychnęła.</div>
<div class="MsoNormal">
- Procedury – odpowiedział krótko. Słyszała w tle
stukot medycznego obuwia o twardą,
pokrytą zapewne białymi kafelkami posadzce. Docierał do niej także trzask
zamykanych kolejno drzwi – Proszę, można rozmawiać –odezwał się służbowo. Czuła
się głupio wiedząc, że ktoś obcy będzie przysłuchiwać się jej prywatnej
rozmowie, bądź co bądź z jej mężem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Duff, jesteś tam? – byłą nieco onieśmielona.</div>
<div class="MsoNormal">
- Karen? – odchrząknął, starając się by jego głos zabrzmiał
bardziej zdrowo. Nawet osoba, która nigdy z nim nie rozmawiała mogła
stwierdzić, że coś z nim nie tak.</div>
<div class="MsoNormal">
- Heeej – zabrzmiała bardziej pewniej.</div>
<div class="MsoNormal">
- Co u ciebie? Dostałaś moją wiadomość</div>
<div class="MsoNormal">
- Znacznie lepiej, niż miałeś okazję widzieć mnie ostatnio.
Dostałam list. Duff – odezwała się po chwili – Ja chcę mieć z tobą kontakt.
Chcę, żebyśmy zobaczyli się kiedy już stamtąd wyjdziesz. Musisz dać radę,
słyszysz? Ja w ciebie wierzę! – w jej oczach zebrały łzy, Dobrze, że nie mógł
tego zobaczyć.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jasne, ja… czasami po prostu nie mam już siły – to dość
lekkie i powierzchowne określenie tego, co czuje.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wiem, Duff, wiem – szepnęła – Wiedz tylko, że ja tu czekam
– dopiero po sekundzie dotarło do niej, jak te słowa mogły zabrzmieć, więc nie
chcąc drążyć dalej tego tematu po prostu się rozłączyła. Myślała, że ta rozmowa
przyjdzie jej o wiele łatwiej i nie będzie jej tyle kosztowac. Myliła się.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Agata z Axl’em stali na krawędzi, która rozdzierała
rozpościerający się przed nimi ocean. Oboje trzymali dłoniach kartki, ze starannie zapisanym
życzeniem, które według jednej z lokalnych legend powinno się spełnić</div>
<div class="MsoNormal">
- Na raz – zarządził
Axl – Dwa – głęboki oddech – Trzy! – oboje wypuścili zgniecione kawałki papieru
patrząc, jak lądują w mroku wody. </div>
<div class="MsoNormal">
- Co tam napisałaś? – uśmiechnął się pod nosem</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie mogę ci powiedzieć, bo się nie spełni – uniosła dumnie
głowę, jakby właśnie odkryła jedną z najważniejszych zasad według której
funkcjonuje świat – Ale jeśli chcesz możesz zdradzić mi swoje życzenie</div>
<div class="MsoNormal">
- Ooo nie! Skoro mówisz, że wtedy się nie spełni, to nie ma
mowy! Wracamy do hotelu powylegiwać się w basenie.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<o:p><br /></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie chlap! Zobacz, jestem całą nagrzana słońcem. Lodowate
krople wody naprawdę nie są przyjemne – przymrużyła oczy mrożąc chłopaka srogim
spojrzeniem zza jego ciemnych okularów. </div>
<div class="MsoNormal">
- Nie bądź taka delikatna i wskakuj do wody. Nie chcę, żebyś
przypominała murzyna </div>
<div class="MsoNormal">
- Masz coś do murzynów? – warknęła, jakby właśnie ugodził w
jej czuły punkt. </div>
<div class="MsoNormal">
- Niee, po prostu w ciemnej karnacji nie byłoby ci do
twarzy. No chooooooodź tu! – chlapnął n nią po raz kolejny.</div>
<div class="MsoNormal">
- Uduszę cię Rose pod tą wodą. Masz to, jak w banku! –
zwinnie wskoczyła do basenu. Na początku woda wydawała się być przerażająco
lodowata, z każdą sekundą wydawała się jednak coraz przyjemniejsza.</div>
<div class="MsoNormal">
- No i co mi zrobisz? </div>
<div class="MsoNormal">
- Niech się zastanowię, powyrywam wszystkie rude kudły –
udała zamysł filozofa.</div>
<div class="MsoNormal">
- Super śmieszne. Potrafisz spieprzyć każdą fajną chwilę –
na serio poczuł się urażony.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak, jak ty – parsknęła z wyższością i usiadła na krawędzi
basenu – No nie złość się na mnie. Jak chcesz możesz nazwać mnie złośliwą rudą
małpą - zawołała</div>
<div class="MsoNormal">
- Złośliwa, wredna, piękna ruda małpa – wysyczał</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<o:p><br /></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Nareszcie! – odetchnęła domowym zapachem, w którym unosiła
się woń bzu. Wchodząc do salonu zobaczyła piękny widok. Nieskazitelna biel,
dominująca w tym pomieszczeniu, została spotęgowana przez kilka olbrzymich
wazonów z cudownie pachnącym lilakiem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Chciałem was jakoś przywitać – uśmiechnął się skromnie, za
co dostał ogromnego całusa w policzek.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jest cudownie. Zostaw te torby. Nie musisz ich przecież
cały czas dźwigać. Zaniesiemy Jake’a na górę, a potem po nie wrócimy – obróciła
się przez ramię w jego stronę z olśniewającym uśmiechem, trzymając zawiniątko z
ich synem. Dopiero przy wypisie podjęli decyzję co, do imienia dla dziecka.
Postawili na coś prostego, by nie gryzło się tak z przestarzałym, według
Stradlina, Jeffrey’em. A więc Jacob Jeffrey Isbell. Brzmi wystarczająco dumnie
by oboje rodziców mogli być zadowoleni z
wyboru. Rosemary włożyła dziecko do przygotowanego wcześniej łóżeczka, które stało
na razie w ich sypialni. Nie chcieli dekorować pokoju, kiedy ciąża Rossie była
zagrożona, natomiast potem ze względu na to, że dziewczyna przypominała
bardziej słonia odłożyli to na później. Pewnie przez pierwsze 3-4 miesiące
będzie spać u nich. </div>
<div class="MsoNormal">
- Połóż się i zdrzemnij, póki możesz – puścił do żony oczko.</div>
<div class="MsoNormal">
- Mam nadzieję, że dzisiaj Ne urządzi nam takiego koncertu,
jak wczoraj. </div>
<div class="MsoNormal">
- Najwyżej zagram coś na gitarze podpiętej do pieca i
zobaczymy, że zrobi się mu głupio</div>
<br />
<div class="MsoNormal">
- Kiepski pomysł, Isbell… Kiepski pomysł</div>
Paulinahttp://www.blogger.com/profile/17540154108234843047noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-8733436154126900442.post-21768127747641247822013-06-28T15:28:00.000+02:002013-06-28T15:28:02.793+02:00Rozdział 60.Masz i jaraj się niecałkowicie anonimowy anonimie :D<br />
Okrągły 60. rozdział dedykuję właśnie wspomnianej wyżej pani, która swoją drogą najpierw wygrała, a później przegrała dzisiaj ze mną zakład :P<br />
<br />
<div class="MsoNormal">
- Tak, bardzo dobrze – pochwaliła ją położna – Teraz już
sobie pani poradzi. Tak jak mówiłam, kiedy maluch przestanie jeść, tata bierze
go na ręce, kładzie na ramieniu, podkładając pieluchę, poklepuje delikatnie po
pleckach do momentu kiedy mu się odbije – omiotła całe pomieszczenie,
sprawdzając, czy wszystko jest na swoim miejscu i zostawiła młodych rodziców
samych.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ślicznie wyglądacie, wiesz? – przyglądał się swojej żonie, trzymającej na nagich piersiach ich jednodniowe dziecko. Myśląc o tym momencie
kilka miesięcy temu, gdy dopiero dowiedział się, że Rosemary jest w ciąży, był
przekonany, że ten widok będzie go krępował. Teraz wiedział, że nie ma w tym
niczego, co mogłoby powodować zawstydzenie, czy nieśmiałość. </div>
<div class="MsoNormal">
- Ktoś już wie, że urodziłam?</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie na razie jeszcze do nikogo nie dzwoniłem – musnął
gładką, jak aksamit skórę noworodka.</div>
<div class="MsoNormal">
- To dobrze. W pierwszej kolejności muszę zadzwonić do Karen
i Marii</div>
<div class="MsoNormal">
- Karen ma pewne… problemy osobiste – Rosemary oderwała
wzrok od swojego dziecka i skierowała go na Izzy'iego </div>
<div class="MsoNormal">
- Jeff, jakie znowu problemy? O czym mi nie powiedziałeś? –
jej ton był bardzo podejrzliwy. </div>
<div class="MsoNormal">
- Myślę, że sama wszystko ci powie. Zobacz, - zmienił temat
– Już nie je. Wezmę go, co? Masz pomysł na imię?</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie zwódź mnie do cholery, a na ustalenie imienia mamy
jeszcze czas. Weź go, a ja zadzwonię do
swojej siostry – zabrzmiało to naprawdę bardzo walecznie. Ktoś obcy nie miałby
wątpliwości, że Karen jest jej jedyną, młodszą siostrą. Rosemary była gotowa o
nią walczyć. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Karen, ale o czym ty mówisz?!Jak to Kevin zaginął?
Przecież byłaś u mnie, rozmawiałaś, byłaś szczęśliwa… - Rosemary nie mogła
uwierzyć w nieszczęście, jakie spotkało jej siostrę – A teraz on nie żyje? (…)
Nie płacz, proszę (…) Przyjedź do mnie. Wśród bliskich poczujesz się dwa razy lepiej
(…) Jak to Duff był u ciebie? Czego on chciał? (…) Po prostu rozmawialiście?
(…) Jakoś nie mogę uwierzyć w jego szczere intencje (…) Dzwonię do ciebie, bo
chcę powiedzieć, że urodziłam (…) Tak, zdrowy chłopiec. Dobrze, że mi o
wszystkim powiedziałaś, bo Jeff nie potrafił jakoś przekazać mi tego, że
dzwoniłaś (…) Dobrze, obiecuję, że nie będę się na niego gniewać. Skoro tak
chciałaś… ale naprawdę nie musieliście przede mną tego ukrywać.</div>
<div class="MsoNormal">
<o:p> </o:p>- Lepiej się do mnie nie odzywaj i daj poskładać myśli – wskazała palcem na siedzącego na fotelu Izzy'iego, który nabrał powietrza, by coś powiedzieć – Nie wiem, jak damy mu na imię, ale na drugie ma być Jeffrey – jej poważna mina lekko złagodniała.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jeffrey? – jęknął</div>
<div class="MsoNormal">
- Miałeś się nie odzywać! – upomniała męża</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Czas leczy rany. Takie popularne wśród ludzi powiedzenie nie
sprawdza się w przypadku Karen. Czas może jedynie sprawić, że zamiast
piekących, krwawych ran pojawią się duże blizny, które na zawsze odznaczać się
będą od śnieżnobiałej skóry. Dziewczyna nie przesiaduje już całymi dniami w
domu patrząc się w jeden idiotyczny punkt. Chodzi na zakupy, a nawet przyjęła
zlecenie na prowadzenie małego cotygodniowego programu o rodzinach poległych
amerykańskich żołnierzy. Być może drażliwy dla Karen temat mógł okazać się
czymś, co pozwoli jej na zapomnienie chociaż na moment o tym, co ją spotkało.
Przez minione dwa tygodnie naprawdę zżyła się z bratem Kevina. Również jego
dziewczyna wykazała się niesamowitym wsparciem dla niej i swojego chłopaka. Wiadomość
o przyjściu na świat jej pierwszego siostrzeńca była na tyle radosna, że Karen była
w stanie wyjść za zakupy i posprzątać dom bez wielogodzinnego zmuszania się to
tego. Sprawiło jej to nawet małą
przyjemność. Jakie to dziwne, że z
jednej strony mamy śmierć i możemy stracić osoby, które kochamy. Z drugiej
natomiast czeka na nas życie. Niespodziewanie w
kręgu osób, które kochamy pojawia się ktoś nowy i szala natury zostaje
wyrównana. </div>
<div class="MsoNormal">
- Karen przyszedł do ciebie list – dopiero co wróciła z
pracy. Nie zdążyła nawet odetchnąć domowym powietrzem, a Jared już coś do niej
mówi. Strasznie tego nie lubiła. Kiedy wraca z zakupów, albo z biura jej
obowiązkiem i nawykiem jest branie krótkiego odświeżającego prysznica i
przebranie się w wygodnie dresy i starą koszulkę. Dopiero wtedy mogła rozmawiać
i cokolwiek robić. </div>
<div class="MsoNormal">
- Serio powinnam się stąd wynieść, dopóki wszyscy nie
przyzwyczaili się do tego adresu -
zawołała.</div>
<div class="MsoNormal">
- Doskonale wiesz, co ja o tym myślę. Jesteś dziewczyną
mojego brata i masz prawo tu mieszkać, jak długo chcesz – odpowiedział z lekką
rutyną. Już po raz setny powtarzała, że nie powinna siedzieć mu na głowie.
Osobiście chłopakowi było to bardziej niż obojętne. Nie przeszkadzała, była
miła, czasem nawet coś ugotowała i przede wszystkim sprzątała. Nie musiał także
całymi dniami rozmawiać wyłącznie sam ze sobą. Widział w tym same plusy – Od
kogo? – zapytał z czystej ciekawości. Karen zerknęła na kopertę i sprawnie
skłamała, że to wiadomość od jej znajomej ze studiów. Nie mogła przecież
przyznać się do tego, że pisze do niej teoretycznie jej były mąż. Sama nie przestraszyła,
and nie zdziwiła się, widząc wiadomość od niego. Rozstali się przecież w dość ciekawych
okolicznościach. Zaraz po tym, gdy Duff mniej, lub bardziej świadomie zaczął ją
całować, a ona ten gest odwzajemniła spłoszył się i na jej prośbę wyszedł. Pognała
na górę, zamknęła się w pokoju i otworzyła list</div>
<div class="MsoNormal">
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Karen,<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Chciałbym cię
przeprosić za moje zachowanie sama wiesz kiedy… Nie powinienem sobie pozwalać na całowanie cię. Rozwodzimy się i obowiązują nas pewne zasady, prawda?
Wykorzystałem twoją chwilę słabości i czuję się z tym podle. Muszę jednak
przyznać, że otrzymywane ze wszystkich stron porządne kopniaki w tyłek
zmotywowały mnie do tego, by coś w sobie zmienić. Od tygodnia jestem na odwyku.
Zasady są sztywne: z nikim nie można się kontaktować, ale dzięki małemu
przekupieniu sprzątaczki udało mi się wysłać ten list. Przepraszam jeszcze raz
i mam nadzieję, że nadal będziesz chciała utrzymywać ze mną kontakt.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Duff<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal">
Zaniemówiła. Nie chodziło nawet o to, że McKagan przyznał
się do błędu i przeprosił. Największym szokiem dla Karen była wiadomość, że
poszedł do kliniki odwykowej. Chce się leczyć. Chce wrócić do normalności. W
głowie Karen zabłysła mała iskierka nadziei, że być może będzie miała okazję
stanąć twarzą w twarz z prawdziwym Duffem.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Wyruszamy w trasę -
ogłosił pewnego pięknego słonecznego poranka Axl.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jak ty sobie to wyobrażasz?! – oburzył się Slash. Poza
nim i Gilbim na spotkaniu w wytwórni nie było nikogo.</div>
<div class="MsoNormal">
- Normalnie – spojrzał na niego, jak na debila – Pakujesz
swoje zabaweczki i wsiadasz do samolotu</div>
<div class="MsoNormal">
- Jesteś naprawdę baaardzo zabawny, Axl. Po za Duffem na
odwyku, naćpanym do granic możliwości Stevenem i zakochanym w swojej cudownej
rodzince Izzym, bez którego na trasę się nie ruszę, faktycznie nic nie stoi na
przeszkodzie </div>
<div class="MsoNormal">
- Duff może przerwać odwyk, a Stradin niech zabiera
Rosemary, a nawet Małego. Perkusistę możemy znaleźć sobie nowego – odpowiedział
śmiało.</div>
<div class="MsoNormal">
- Chyba żartujesz?! Ostrzegam cię, jeśli wyrzucisz Popcorna
z zespołu, ja również odchodzę! – wykrzyczał wściekły i wyszedł z niewielkiej
Sali konferencyjnej, trzaskając drzwiami.</div>
<div class="MsoNormal">
- Chodź – warknął na Pauliną siedzącą z Agatą w barze na
parterze budynku – Wychodzimy!</div>
<div class="MsoNormal">
- Już po zebraniu? Axl zwykle…</div>
<br />
<div class="MsoNormal">
- Nie wymawiaj przy mnie tego imienia! – szarpnął ją za
rękę, zmuszając do truchtu za sobą.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Czemu Slash jak zwykle musi wszystko tak komplikować. W ostatnim czasie facet denerwuje Axla coraz bardziej. Zaczyna przypominać wstrętny, ropiejący wrzód na tyłku. Wszyscy mają jakieś pieprzone sprawy i tylko Rudy zawsze musi się dostosować. A może jego sprawą jest ten zespół - zasranym obowiązkiem pilnowanie wszystkiego z nim związanego? Ich również to dotyczy, ale najwyraźniej o tym zapomnieli. Wyszedł z opuszczonego kilka minut temu przez resztę ludzi pomieszczenia i zderzył się na schodach z Agatą.</div>
<div class="MsoNormal">
- O co chodziło Slashowi? - zapytała. Każdej innej kobiecie wykrzyczałby, że ma się zamknąć, bo go denerwuje. Na szczęście Agata była jedynym człowiekiem na tej planecie (może oprócz Izziego), z którym Axl potrafił się dogadać. Widział empatię w jej oczach. Szczere współczucie za każdym razem, gdy czuł się źle, a nie ludzką ciekawość połączoną ze złośliwością.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie wiem. Znowu nie zgadza się na trasę. Nie chce koncertów, to nie. Łaski bez! Jedziemy na wakacje, Aga! - objął dziewczynę ramieniem.</div>
Paulinahttp://www.blogger.com/profile/17540154108234843047noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-8733436154126900442.post-90721796712693574572013-06-23T11:58:00.001+02:002013-06-23T11:58:20.216+02:00Rozdział 59<div class="MsoNormal">
W zasadzie rozdział powinien nazywać się 59 cześć 1, ale nie będę komplikować. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Agata naprawdę przejęła się tym, co powiedział jej o Duffie
Axl. Chciał się zabić… Słowa krążyły po jej rudej głowie. Nie chciała przyjąć
ich do wiadomości.</div>
<div class="MsoNormal">
- Rozchmurz się. Nie mówiłem ci tego po to, żebyś siedziała
teraz struta. Już wszystko w porządku – pogłaskał ją po ramieniu dostrzegając
pod stolikiem do kawy ciężki zeszyt A4, z którego wystawało kilka rysunków – To
twoje? – bez pytania sięgnął po brulion
pełen szkiców, niedokończonych postaci z mangi i projektów ubrań.</div>
<div class="MsoNormal">
- Zostaw to – jęknęła niechętnie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ale one są dobre! Zobacz na przykład ten – wskazał na swoją karykaturę – Skóra
ściągnięta ze mnie. Uderzające podobieństwo!
- skrzywiła się – Mówię prawdą – położył rękę na piersi, przysięgając.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nawet jeśli są… poprawne. Co mi po takim talencie? Mogę co
najwyżej oprowadzać znudzonych turystów, albo zmuszonych do przyjścia do galerii
z klasą, nastolatków. </div>
<div class="MsoNormal">
- A śpiewanie? Mógłbym powiedzieć to samo. Aga, jeśli nie
zaryzykujesz i dobrze nie ulokujesz swojego talentu, jest on zbędny. Nie chowaj
go przed światem - pogłaskał ją po
policzku.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dobra, dobra oddaj mi moje rysunki – rzuciła się w stronę
chłopaka chcąc wyrwać mu z rąk swój szkicownik.</div>
<div class="MsoNormal">
- A podarujesz mi ten ze swoim autografem? Potem zamówimy
pizzę, hę? – użył słodkiego magicznego spojrzenia, dzięki któremu udało mu się ubłagać dziewczynę.</div>
<div class="MsoNormal">
- No dobra… ale ma być z podwójnym serem i kukurydzą –
dodała, włączając telewizor i układając się wygodnie na kanapie, kładąc nogi na jego udach.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Kiedy ostatnim razem coś jadłaś? – zapytał zmartwiony.
Karen wyglądała bardzo blado.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wczoraj piłam kawę – zamyśliła się na chwilę</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak nie można</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie praw mi morałów, sam nie jesteś lepszy – wiedziała, że
tymi słowami sprawiła mu przykrość, ale może w końcu nareszcie się od niej
odczepi.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wiem – westchnął – Ale choćbym był ostatnią osobą, która
ma prawo się o ciebie troszczyć, będę to robić. Chodź – złapał ją za rękę,
zmuszając do tego, by wstała spod koca w salonie. Powiedz mi, co masz w
lodówce? </div>
<div class="MsoNormal">
- Pewnie zepsutą szynkę, spleśniały ser, słoik ogórków i
masło orzechowe</div>
<div class="MsoNormal">
- Ok, to nie było to,
co chciałem usłyszeć. Mam pomysł, ubierz się i idziemy na miasto</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie mam ochoty…</div>
<div class="MsoNormal">
- Dalej, rusz się – zachęcił ją.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie rozumiesz, że nie chcę do cholery?! – warknęła,
wyrywając dłoń z jego uścisku. Usiadła na kafelki i zaniosła się płaczem. Duff,
jak to mężczyzna, nie za bardzo wiedział, co ma zrobić – Przepraszam – szepnął.
Przytulił ją, a potem delikatnie pocałował w policzek, kącik ust, aż w końcu
dotarło jej zmoczonych przez łzy warg. Zastygła na moment, by po chwili
zacząć oddawać pocałunek, bardzo lekko i nieśmiało. Otrząsnęła się, kiedy obok domy przejeżdżała karetka. Oderwała
się od chłopaka.</div>
<div class="MsoNormal">
- Przepraszam, nie powinienem… - spojrzał na nią
przepraszająco – Chyba już pójdę. Mam nadzieję, że się nie…</div>
<div class="MsoNormal">
- Idź, proszę idź – przerwała, płacząc z bezsilności. Czegoś takiego jej serce nie przeżywało jeszcze nigdy w życiu. Odczuwała stratę, opuszczenie, ból, rozpacz, gniew i tlące się gdzieś pod pokładami zwęglonego serca uczucia, których nie chciała rozniecać. Wiedziała, że gdyby tylko chciała miłość mogłaby ją uratować. Bała się jednak zakochać ponownie właśnie w Nim. Nie odbudowała jeszcze zaufania do Duffa na tyle, by móc uwierzyć w to, że nie skrzywdzi jej ponownie. Nie przestała jeszcze kochać Kevina, którego miała już nigdy nie zobaczyć. Była w najgorszej sytuacji z możliwych.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Co chcesz na śniadanie? – zawołała z kuchni Rose. Miała
dość leżenia i wykorzystywania Izziego. Ostatnimi dniami strasznie ją nosiło. Robiła pranie, sprzątała. Mogła przenosić góry.</div>
<div class="MsoNormal">
- To samo, co dla ciebie – krzyknął z góry. Pokręciła głową
z rezygnacją i nachyliła się do lodówki, sięgając z dolnej półki karton mleka. Chciał ją odciążyć w każdy możliwy sposób. Prawdopodobnie zjadłby nawet znienawidzone płatki śniadaniowe z rodzynkami, byle tylko nie dodawać jej pracy, która była dla niej przyjemnością. Poczuła mocny ucisk na dole brzucha. Przytknęła dłoń do tego miejsca i oparła
się o blat. Odetchnęła głęboko i przymknęła oczy, czując narastający ból.
Odczekała jeszcze moment, nie chcąc siać paniki, jednak ból zamiast odchodzić,
zwiększał się.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jeff! – pisnęła – Jeff chodź tu! – skuliła się jeszcze
bardziej. Usłyszała, jak jej mąż zbiega ze schodów biorąc co trzeci stopień.</div>
<div class="MsoNormal">
- Rossie, co się dzieje? – momentalnie znalazł się przy niej
i obejmował ją w pasie - Mówiłem do jasnej cholery, żebyś odpoczywała!</div>
<div class="MsoNormal">
- Chyba się zaczęło. Zawieź mnie do szpitala. Termin jest dopiero za dwa tygodnie… Czemu mam skurcze tak wcześnie? – zaczynała panikować.
Stradlin zachował zimną krew do czasu, gdy w szpitalu okazało się, że Rosemary ma
mieć cesarskie cięcie</div>
<div class="MsoNormal">
- Coś jest nie tak?! Dlaczego o niczym nie nie
informujecie?! – warknął.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jeff… ciii – pani Isbell leżała akurat na badaniu KTG i
odpoczywała pomiędzy skurczami – Nic złego się nie dzieje. Już na samym
początku lekarz wykluczył w moim przypadku poród naturalny ze względy na tak
poważny uraz miednicy trzy lata temu – wziął kilka głębokich oddechów w
momencie, kiedy Rose ponownie zaczęła zwijać się z bólu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Czemu nic mi nie powiedziałaś wcześniej? – trzymał ją
mocno za rękę.</div>
<div class="MsoNormal">
- To tak strasznie boli, Jeff… - skuliła się bardziej.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dobrze pani Isbell – zawołał lekarz, wchodząc do Sali, w
której leżała – Nie ma na co czekać. Strasznie niecierpliwy ten wasz maluch –
tu zaszczycił spojrzeniem również ojca dziecka – Pani Holmes, proszę
przygotować pacjentkę do cesarskiego cięcia – spojrzał na pielęgniarkę. Kobieta
mimo uśmiechniętej i zatroskanej twarzy wydawała się Rossie i Izziemu wredna i
wrogo na nich patrząca.</div>
<div class="MsoNormal">
- Pan musi wyjść -
zwróciła się do gitarzysty.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie ma mowy! Chcę być przy mojej żonie! – zaparł się</div>
<div class="MsoNormal">
- Mógłby pan być przy porodzie siłami natury, ale nie przy
cesarskim cięciu. Do tego potrzebne jest specjalne zezwolenie, którego nie
zdążymy już załatwić. Proszę mi nie utrudniać pracy – oburzony wyszedł z sali
słysząc za ciężkimi drzwiami kolejny tłumiony pisk Rosemary.</div>
<div class="MsoNormal">
Nie rozumiała po co te wszystkie rurki i surowe warunki.
Cała atmosfera zaczęła ją przerażać.</div>
<div class="MsoNormal">
- Proszę się zrelaksować i zacząć odliczać od 10 w dół –
leniwe odliczanie zamieniło się w błogą ciszę przerywaną wyłącznie służbowymi
komendami lekarzy i pikaniem szpitalnej aparatury.</div>
<div class="MsoNormal">
Stradlin krążył po błękitnym korytarzu kliniki od dobrej
godziny, coraz bardziej przekonany, że coś poszło nie tak. Gdy po 83 minutach z
Sali wyszedł lekarz, naprawdę porządnie się przestraszył.</div>
<div class="MsoNormal">
- Chciałbym pogratulować panu ślicznego, zdrowego syna. Pana
żona zostanie przewieziona na salę pooperacyjną, z której, jeśli wszystko
pójdzie dobrze, zostanie przeniesiona po 24h. Będzie mógł ją pan zobaczyć za
pół godziny, tymczasem zapraszam za mną – mężczyzna prowadził półprzytomnego
Jeffa w zawiłych, śnieżnobiałych przedsionkach Sali operacyjnej, pokazując mu
Jego syna… Jego syn… jak to brzmi! W
ramiona Izziego wciśnięto małe, granatowe zawiniątko, z którego wystawała mała,
jasna główka przyozdobiona w kilka czarnych włosków. Spał. Tak przynajmniej
można było wywnioskować z jego anielskiego wyrazu twarzy i zamkniętych oczu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jest cudowny i taki drobny… Czy fakt, że urodził się przed
terminem nie jest dla niego groźny?</div>
<div class="MsoNormal">
- Wykonaliśmy wszystkie procedury i pański syn otrzymał 9/10
punktów w skali Apgar </div>
<div class="MsoNormal">
- Czy mogę go trzymać na rękach, siedząc w sali mojej żony?
– zapytał nieśmiało. Bał się, że samo przebywanie w niewskazanym dla malucha pomieszczeni
może zrobić mu krzywdę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak, tylko proszę oddać go położnym by mogły go wykąpać,
przebrać i powtórnie zbadać. W momencie, kiedy zostanie pan wpuszczony na salę,
przywieziemy dziecko. Kiedy zezwolono mu wejść na salę, gdzie
leżała Rosemary, naszedł go dziwny strach. Miał wrażenie, jakby za drzwiami
czekało na niego coś złego, jednak całe jego obawy minęły, gdy zobaczył ją śpiącą wśród trzech wielkich puszystych poduszek.</div>
<div class="MsoNormal">
- Mój skarb – szepnął, całując ją w policzek. Do sali przyszła ta sama
pielęgniarka, która przygotowywała Rose do operacji przywożąc małe łóżeczko z
ich dzieckiem. Ostatecznie nie wybrali jednak imienia. Rosemary tak często
zmieniała zdanie, że sam nie wiedział, co powinien podyktować
pielęgniarce. Zostawił tę sprawę na później. Kobieta zostawiła ich samych.
Isbell bardzo bał się, wziąć syna na
ręce, jednak ochota przytulenia go i
ucałowania w czoło byłą o wiele większa, niż strach przed tym, że zrobi coś
źle. </div>
<div class="MsoNormal">
- Podtrzymaj główkę – wymruczała niewyraźnie Rossie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Hej skarbie. Mamy zdrowego syna, wiesz? Pięknego syna! –
poprawił i tak nienagannie ułożone włoski malucha.</div>
<div class="MsoNormal">
- Pokaż mi go – podciągnęła się na poduszkach, krzywiąc się
z bólu – Ale mi się w głowie kręci</div>
<div class="MsoNormal">
- Może lepiej się położysz? – zaproponował.</div>
<div class="MsoNormal">
- Przestań. Pokaż mamie jej idealnego skarba – ułożyła go
wygodne pomiędzy piersiami – Ale podobny do ciebie – zachichotała</div>
<div class="MsoNormal">
- Ja tam widzę wyłącznie twoje cechy – był święcie poważny</div>
<div class="MsoNormal">
- Zobacz układ lekko nakreślonych brwi, kolor włosów,
podbródek, usta… - wymieniała</div>
<div class="MsoNormal">
- To wszystko może się zmienić. Jeszcze okaże się, że wda
się w ciebie i będzie zielonookim jasnym rudzielcem</div>
<div class="MsoNormal">
- Eee uważaj sobie. Masz szczęście, że trzymam go w
ramionach i nie mam ochoty się z tobą wykłócać – wytknęła w jego stronę język</div>
<div class="MsoNormal">
- To co? – w ich rozmowę wtrąciła się położna – Karminy? –
uśmiechnęła się słodko. Jeff parsknął śmiechem
widząc minę Rosemary, która bała się zrobić ze swoim synem cokolwiek oprócz
tulenia.</div>
<br />
<div class="MsoNormal">
- Zobaczymy, jak będzie panu do śmiechu, gdy będzie pan myć
jutro swojego potomka – tym razem damska cześć zaśmiała się donośnie. Dla
państwa Stradlinów kolejne miesiące będą wiecznym eksperymentowaniem, ale tak
już jest, gdy zostaje się rodzicem po raz pierwszy.</div>
Paulinahttp://www.blogger.com/profile/17540154108234843047noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-8733436154126900442.post-26163879016309418202013-06-21T17:04:00.000+02:002013-06-21T17:04:01.002+02:00One Shot - Ostatnia Deska Ratunku Dzisiaj publikuję wam mojego pierwszego (przynajmniej na tym blogu) one shot'a. Z powodu tego, że nocuję dzisiaj w szkole postanowiłam nie zabierać się za kolejny rozdział, żeby go nie zepsuć. Musi być dokładnie taki, jak sobie go wymarzyłam.<br />
Dzięki za 80.000 wyświetleń :P<br />
Jak tam wyniki egzaminów klasy III?<br />
***<br />
<div class="MsoNormal">
Mrożona kawa w ulubionym barze, miesięcznik gitarowy, w
którym ostatnio zredagowała gościnnie kilka artykułów i nudna droga do pracy,
przebijając się przez godzinne korki.</div>
<div class="MsoNormal">
- Sophie – zawołała jej współpracownica - Szef chciał się z tobą widzieć – spojrzała na
szatynkę wymownie. No tak, w tym miesiącu kończyła się jej umowa o dzieło z
Rolling Stone. </div>
<div class="MsoNormal">
- Witam panią. Proszę usiąść – mężczyzna zajął swoje miejsce
spoglądając leniwie na widok za oknem. Z wysokiego wieżowca można było zobaczyć
prawie całe miasto, jak na dłoni – Mam nadzieję, że domyśla się pani, w jakim
celu ją tutaj wezwałem – przytaknęła – Dobrze. Na wstępie chciałem powiedzieć,
że jest pani bardzo rzetelną i dobrą dziennikarką, jednak nie mamy tutaj
nieskończonej ilości miejsc pracy. W związku z tym mam dla pani propozycję. Od
dobrych dwudziestu lat, nie udało się przeprowadzić z nim wywiadu wideo,
pomijając oczywiście drobne zdawkowe pisaniny do kilku lokalnych dzienników.
Jeśli uda się pani przeprowadzić wywiad z Izzym Stradlinem gwarantuję nie
tylko stałą umowę o pracę, ale także podwyżkę – wsłuchiwała się w słowa szefa z
uwagą. Czy on żartował? To była raczej mission impossible, niż coś, na co
wystarczy tylko „nakłonić” muzyka. Z drugiej strony koszty utrzymania w Nowym
Jorku wciąż rosną i rosną. Gdyby straciła pracę...</div>
<div class="MsoNormal">
- Dobrze – rzuciła ze słyszanym w jej głosie zacięciem –
Będzie pan miał ten wywiad!</div>
<div class="MsoNormal">
- I to mi się podoba. Przez ten czas nie musi pani
przychodzić do redakcji w stałych godzinach, może pracować w domu, terenie, jak
pani pasuje. Liczy się efekt.</div>
<div class="MsoNormal">
- Zrozumiałam. Dziękuję za szansę – <i>Już po mnie</i>, pomyślała.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Podejście nr I</div>
<div class="MsoNormal">
- Pan Izzy Stradlin? – zapytała, przełykając wielką gulę w
gardle.</div>
<div class="MsoNormal">
- To zależy – spodziewała się, że ton jego głosu będzie
nieco milszy. To jeszcze bardziej zniechęciło ją do jakichkolwiek prób
przekonywania go. </div>
<div class="MsoNormal">
- Nazywam się Sophie Jordan i dzwonię z magazynu Rolling
Stone. Czy byłaby możliwość zadania
panu kilku pytań – usłyszała sygnał przerwania rozmowy. Super. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Podejście nr II</div>
<div class="MsoNormal">
„Nazywam się Sophie
Jourdan i jestem dziennikarzem w magazynie Rolling Stone (…)” </div>
<div class="MsoNormal">
- Coś kiepsko widzę tego maila – wybełkotała, ale nacisnęła
„Send”. Przez najbliższy tydzień nie otrzymała odpowiedzi.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Podejście nr III </div>
<div class="MsoNormal">
Zapakowała jedzenie, ładowarkę do telefonu i laptopa. Dwie
pary szpilek oraz lokówkę. Ruszyła w drogę, a celem jej trasy było małe,
zarośnięte i zabite dechami miasteczko Lafayette, w którym dupki z
zatwardziałym ego, tacy jak były gitarzysta rytmiczny GN’R, siedzieli na swoich czterech literach i
palili fajkę na werandzie. Tak to przynajmniej widziała. Kiedy zaparkowała pod
jego domem, wysiadła z auta. Jej nowe szpilki od Valentina zapadły się w
podmokłym, nieutwardzonym gruncie. Nie dość, że jest tu z przymusu to jeszcze
wokół panuje taki syf. Wyszukała w zarośniętej bramie magicznego guziczka z
napisem ‘dzwonek’ i odczekał, kiedy właściciel przyjdzie jej otworzyć. Nie
minęła nawet minuta, a dziennikarka stanęła oko w oko ze swoim celem</div>
<div class="MsoNormal">
- Słucham? – wyglądał nadzwyczaj łagodnie. Inaczej, niż wydawał się
brzmieć przez telefon.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nazywam się Sophie Jourdan i nie odpuszczę sobie tego
wywiadu, ponieważ nie chcę wylecieć z pracy – facet zmarszczył brwi, by po
chwili stłumić lekki śmiech</div>
<div class="MsoNormal">
- Właśnie widzę, że jest pani w stanie dużo poświęcić –
wskazał na jej czerwone buty – Pewnie drogie były, co? – zachichotał jeszcze
głośniej – W takim razie chętnie zobaczę, ile jest pani w stanie wytrzymać –
wycofał się i zamknął ciężką, drewnianą bramę. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Stała w szoku. Centralnie gość urządził sobie z niej
maskotkę, która będzie sterczeć pod jego domem. Wtedy pomyślała sobie, że
choćby miała zapuścić korzenie pod tą jego „posiadłością” to nie wycofa się.
Już za daleko udało jej się dojść. Wsiadła do auta i zjadła ostatnią bułkę. Przydałyby
się małe zakupy. W pobliskim sklepie zaopatrzyła się więc w jedzenie, tanie
sandały z kiczowatym kolorowym oczkiem i jakąś letnią pastelową sukienkę.
Wynajęła pokój w motelu tylko o to, by mieć dostęp do łazienki. Dwie godziny później zaparkowała pod domem gitarzysty. Pięć godzin później usłyszała
skrzypnięcie bramy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kiedy zniknęła pani na dwie godzinki, byłem przekonany, że
miała pani słomiany zapał, ale widzę, że faktycznie chcesz zadać mi kilka pytań, Sophie. W takim razie zapraszam – wskazał w stronę domu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kolejny żart? Nie mam już ochoty na robienie z siebie
pośmiewiska. Wystarczy, że w tych ubraniach wyglądam, jak wieśniaczka –
zrezygnowała nawet z ułożenie fryzury i makijażu. Nie miało to przecież żadnego
sensu.</div>
<div class="MsoNormal">
- W takim razie do twarzy ci z tym byciem wieśniaczką – czy
to miał być komplement? </div>
<div class="MsoNormal">
Zamknęła swoje auto i dała się prowadzić gitarzyście przez
te wszystkie zarośla, aż do momentu, kiedy krzaki inne chwasty przestały ją
otaczać, a naprzeciwko niej pojawił się ogromny równio przystrzyżony trawnik i
duży, całkiem ładny dom.</div>
<div class="MsoNormal">
- Usiądź na werandzie, rozłóż to, co musisz, a ja zaraz
wracam – chwilę później pojawił się z dwiema ogromnymi szklankami zimnego picia.
Tak dobrej lemoniady jeszcze nigdy w
życiu nie piła.</div>
<div class="MsoNormal">
- Uroki bycia wieśniakiem – skomentował – Czasami można
sobie coś zasadzić.</div>
<div class="MsoNormal">
- Będzie mi to pan wypominać do końca naszej rozmowy? </div>
<div class="MsoNormal">
- Po pierwsze, jeśli musisz już ze mną rozmawiać to mów mi
po imieniu: Izzy – wystawił w jej kierunku dłoń</div>
<div class="MsoNormal">
- Sophie – ucisnęła ją stanowczo – A po drugie?</div>
<div class="MsoNormal">
- Zastanowię się – posłał jej śliczny szeroki uśmiech.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ustalmy na początku pytania, rzeczy ect. o które nie mogę
pytać...</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie chcę odpowiadać na pytania z mojego prywatnego życia,
pytania o rozpad GN’R i o konflikcie Slash-Axl. Co do reszty masz całkowicie wolną rękę.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
„Co skłoniło ciebie do podjęcia decyzji na temat wydawania
albumów w serwisie iTunes? Czy była jakaś różnica, która ostatecznie zaważyła?</div>
<div class="MsoNormal">
„Czy na nowym albumie, który promuje singiel Baby-Rann,
znajdziemy również chłopaków z <br />The JuJu Hounds?”</div>
<div class="MsoNormal">
„Jaka była przyczyna twojej nieobecności na Rock N’ Roll Hall Of Fame?”</div>
<div class="MsoNormal">
(…)</div>
<div class="MsoNormal">
- Wielkie dzięki – rzuciła już poza kamerą.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie ma za co. Rób
tylko z tego jakiś użytek – kolejny uśmiech – Wiesz, a może… Chciałabyś jutro
zobaczyć nas grających w studio?</div>
<div class="MsoNormal">
- Serio? – wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia – Rany, dziękuję</div>
<div class="MsoNormal">
O dziwo Stradlin nie wyrzucił z domu dziewczyny. Długo rozmawiali, a potem zrobił nawet prowizoryczną kolację z nieco przesoloną
sałatką. Tak, jak powiedział Izzy, z samego rana pojawiła się w jego
przydomowym studio. Trzeba przyznać, było bardzo dobrze wyposażone.</div>
<div class="MsoNormal">
- Chłopaki chciałbym wam przedstawić…</div>
<div class="MsoNormal">
- Panią Wścibską Prześladowczyni? – zażartował perkusista,
jednak po minie Stradlina widać było, że ów żart wcale nie przypadł mu do
gustu.</div>
<div class="MsoNormal">
- We własnej osobie – uśmiechnęła się miło – Tym razem
prześladowczyni jest tu wyłącznie prywatnie. Nie spodziewaj się więc żadnego
zamieszania w związku z tak wielką gwiazdą, jak ty… Phil, a może Adam… Alan?
Wybacz, że wypadło mi z głowy – uśmiechnęła się jeszcze szerzej, słysząc za
plecami chichot ex Gunsa.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dobra, chcesz usłyszeć nas na żywo? – zatarł ręce z
uciechy i chwycił za gitarę. Nie rozumiała skąd taka nagłą zmiana w jego
zachowaniu. Jeszcze dzień wcześniej nie
chciał się zgodzić nawet na wywiad. Zagrali wspólnie singiel i kawałek nowego
niedokończonego jeszcze utworu. </div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div class="MsoNormal">
Cztery godziny i butelkę whisky później Sophie
ledwo trzymała się na nogach. Nie mogła winić za to swojej głowy, tylko
panujący upał, który sprawiał, że każda dawka alkoholu wydawała się dwa razy
większa.</div>
<div class="MsoNormal">
- Chodź się położyć – całkowicie trzeźwy Stradlin, złapał
dziewczynę w cienkiej talii i poprowadził na górę. Nie potrafiła złapać
równowagi toteż wsparła się na jego ramieniu – Sophie – szepnął jej do ucha –
Musisz puścić moją koszulkę, żeby się położyć – udało mu się powstrzymać śmiech
– Sophie – złapał ją za podbródek i kazał na siebie spojrzeć. Dopiero teraz,
kiedy zostawiła na jednym ze wzmacniaczy swoje grube, czarne okulary dostrzegł
jej oczy. Takiej intensywnej zieleni jeszcze nigdy w życiu nie widział, a miał
okazję patrzeć w oczy setkom kobiet. Obłędna zieleń i srebrne odblaski. Zatonął
w jej spojrzeniu. Do kompletu brakowało jeszcze tylko tego, by mógł posmakować
jej ust. Może tutaj również czeka go niespodzianka? Przybliżył się do twarzy
dziewczyny. Nie musiał czekać na reakcję z jej strony. Alkohol, który krążył w
żyłach dziewczyny, sprawił, że nie wiele myśląc zaczęła namiętnie go całować.
Jakie było zaskoczenie muzyka, kiedy nie miała nic przeciwko jego dłoniom na
plecach i pośladkach. Naprawdę nie planował tego, by znaleźli się w łóżku,
jednak wyszło nieco inaczej…</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
- Co ja zrobiłam – złapała się za głowę, która pękała z
powodu silnego bólu. Obudziła się niecałą minutę temu i od razu dotarł do niej
zapach perfum… męskich perfum. Spojrzała w lewo i dostrzegła śpiącego Izziego
Stradlina. Dla pewności zajrzała jeszcze pod kołdrę i stwierdziła, że jest
naga. Być może wydawało się to nieprawdopodobne, ale spała z byłym członkiem
Guns N’ Roses. Miała z nim przeprowadzić wyłącznie krótki wywiad. Super. Nie
myśląc wiele ubrała się w stroje ciuchy i wymknęła się do auta i zostawiła całą
tę przygodę tylko pomiędzy nią, a Stradlinem, z każdym kolejnym przemierzonym kilometrem, daleko za sobą. </div>
Paulinahttp://www.blogger.com/profile/17540154108234843047noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-8733436154126900442.post-5025100922255494392013-06-14T14:58:00.001+02:002013-06-14T14:58:18.310+02:00Rozdział 58<div class="MsoNormal">
- Duff – szeptała mu do ucha – Nie wiem, co się stało…
dlaczego chciałeś To zrobić, ale pamiętaj o tym, że zawsze możesz poprosić mnie
o pomoc, lub wsparcie. Bez względu na to, czy będziemy przyjaciółmi, czy
największymi wrogami, zawsze ci pomogę – trzymała chłopaka, prawie jeszcze raz
tak dużego, jak ona. Zamiast dorosłego mężczyzny, czuła się jakby, kołysała
dziecko.</div>
<div class="MsoNormal">
- To ja powinienem to powiedzieć – jęknął – Tak bardzo cię
skrzywdziłem… To ja powinienem teraz starać się odwdzięczyć, a nie dodawać ci
problemów</div>
<div class="MsoNormal">
- No właśnie,<i> Duffy</i>
– ostatnie szepnęła niemalże niedosłyszalnie – Dlatego nigdy więcej nie
urządzaj sobie takich kąpieli, dobra? – uniosła jego mokrą głowę. Przydługawe,
zaniedbane włosy przykleiły się do czoła chłopaka – Obiecujesz?! – powiedziała
bardziej stanowczo. Spuścił wzrok, ale mruknął cicho coś w sylu: „Obiecuję” –
Połóż się, zrobię ci coś ciepłego do picia.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie wiem, czy cokolwiek tu znajdziesz – zawstydził się
jeszcze bardziej</div>
<div class="MsoNormal">
- W takim razie coś zamówimy – nadal markotny chłopak, leżał
teraz tępo patrząc w biały sufit – Duff, mi też nieco się pokomplikowało. Mój
chłopak… - westchnęła. Pierwszy raz nazwała tak Kevina w obecności basisty – Zaginął. Nie daje znaku życie. Nie
wiem, gdzie jest, czy ktoś go porwał, a może wyjechał z własnej woli… Nie mam
pojęcia. Przepraszam, że ci o tym mówię, ale mam dość udawania, że wszystko po
mnie spływa. Jestem silna, ale bez przesady… - wyznała to, co leżało jej na sercu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jestem pewien, że się odnajdzie – wysilił się, by to
zdanie zabrzmiało nieco bardziej prawdziwie</div>
<div class="MsoNormal">
- Dzięki – odpowiedziała cicho i sięgnęła po telefon,
zamawiając dużą pizzę oraz dwie kawy
espresso. Chłopak naprawdę nie miał w domu niczego do jedzenia oprócz alkoholu.
Po jedzeniu włączyła telewizor, rozmawiając z Duffem na neutrale tematy,
jak wakacje, czy pogoda. W końcu dostrzegła, że zasnął. Nie chciała iść w jego
ślady, ale materac, na którym leżała był zdecydowanie za wygodny.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Tak bardzo żałuję, że cię skrzywdziłem. Gdybym porządnie
się zastanowił nad tym, co czuję, bylibyśmy teraz szczęśliwi, nie popełniłbym
tylu głupich błędów. Eh Karen… Czasami tęsknię za tobą. Nie tylko, jako za
kobietą, ale po prostu za przyjacielem, który dobrze mnie zna… Szkoda, że nie
mogę powiedzieć ci tego prosto w twarz – westchnął.. Gdyby tylko wiedział, że
dziewczyna obudziła się parę minut temu i nie chcąc wyplątywać swoich chudych
nóg z pomiędzy długich i ciężkich łydek chłopaka, leżała tak z zamkniętymi
oczami i słuchała tego, co mruczał cicho pod nosem, głaszcząc jej przedramię wskazującym
palcem, najdelikatniej, jak się dało. Czuła na sobie jego wzrok. Za wszelką
cenę starała się nie pokazać tego, że już nie śpi. Dlaczego nie mógł odezwać
się do niej w ten sposób wprost? Zrobił jej dużo złego, ale wystarczyło
pogadać, wyjaśnić… Minął jednak rok i dużo od tego czasu się pozmieniało.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Jeff, jak myślisz, jacy będziemy za dziesięć lat? –
Rosemary leżała w ich wielkim łóżku. Stradlin bawił się jej długimi
rozjaśnionymi niedawno włosami. Przez ciążę urosły przynajmniej dwadzieścia cm
i teraz sięgały Rose do pasa.</div>
<div class="MsoNormal">
- Szczęśliwi? To chyba najważniejsze – odpowiedział po
chwili namysłu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Zobacz – podciągnęła się na łokciach – Od kiedy się
spotkaliśmy minęły 4 lata. Tyle się wydarzyło. Zdążyłam cię znienawidzić i
zakochać się na nowo dwa razy mocniej. Mamy dom, jesteśmy małżeństwem, niedługo
urodzi się nasze dziecko… - podsumowała.</div>
<div class="MsoNormal">
- Czemu naszło cię na takie przemyślenia? Powinienem się
bać?</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie – odpowiedziała
z uśmiechem – Po prostu życie lubi nas zaskakiwać – cmoknęła go w
policzek. Oboje usłyszeli telefon. Kulka zawyła głośno. Nie cierpiała tego
dźwięku.</div>
<div class="MsoNormal">
- Leż, zaraz wrócę – Stradlin zwlekł się leniwie z łóżka i
wyszedł na korytarz, potykając się o zabawkę ich psa. Przeklął cicho pod nosem
i odebrał</div>
<div class="MsoNormal">
- Słucham? – rozmasowywał mały palec od lewej stopy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Izzy? W zasadzie dobrze, że to ty odebrałeś – po drugiej
stronie słuchawki stała Karen. Komuś musiała powiedzieć, żeby miał McKagana na
oku.</div>
<div class="MsoNormal">
- Cześć co u ciebie? Ach tak, pewnie przyjechałaś na
rozprawę. Już po wszystkim?</div>
<div class="MsoNormal">
- No właśnie nie do końca. Proszę was wszystkich: Gunsów,
Rossie, żebyście od czasu do czas zerknęli na Duffa. Nie wiem, zajrzeli do
niego na piwo, czy coś w tym stylu. Jest teraz w kiepskim nastroju i raczej nie
będzie przychodzić na próby.</div>
<div class="MsoNormal">
- Woooow… czekaj. Jeszcze raz i jaśniej. Sąd dał wam rozwód
i dlatego on jest taki załamany? </div>
<div class="MsoNormal">
- Nie. Rozprawa się nie odbyła. Duff na nią nie przyjechał,
dlatego użyłam kluczy, które wyciągnęłam kiedyś tam od Rossie i weszłam do jego
mieszkania – przerwała na chwilę – Kurwa, Izzy on chciał się zabić, rozumiesz?
Leżał w tej cholernej wannie i nie oddychał. Gdybym tylko stała na światłach, albo go olała – pociągnęła
nosem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jest w szpitalu, czy jak? – Stradlin nie ogarniał
sytuacji.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie, jest już ok., ale proszę was wszystkich… Ja
nie mogę zostać w LA, dlatego wy musicie o niego zadbać. Obiecasz mi to?</div>
<div class="MsoNormal">
- Jasne… Karen, wiesz dlaczego chciał to zrobić?</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie i nie wyciągajcie tego od niego na siłę. Muszę lecieć,
bo ucieknie mi samolot powrotny. Pozdrów Rosemary, ale jeśli możesz nie mów jej
wszystkiego. Wiesz, w każdym momencie może to zadziałać na jej niekorzyść.
Chyba nie chcesz zostać tatuśkiem trzy tygodnie przed terminem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nawet tak nie mów… Pozdrowię, ją… I postaram się nie mówić
za dużo. Pa</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Hej – Axl oparł się nonszalancko o framugę drzwi z szerokim uśmiechem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Skąd znasz mój adres? – o dziwo nie zabrzmiało to
oskarżycielsko. Ot pytanie z czystej ciekawości</div>
<div class="MsoNormal">
- Masz wspaniałą przyjaciółkę, która oczywiście dla twojego
dobra, zdradziła mi lokalizację miejsca, w którym sobie beztrosko pomieszkujesz</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie, żebym miała o to do niej jakieś pretensje – poprawiła
zwięźle upięte włosy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dasz się gdzieś wyciągnąć? </div>
<div class="MsoNormal">
- Nie licz na to, że po 8 godzinach biegania po galeriach sztuki w pracy będę
miała ochotę szaleć w klubie, ale możesz próbować - skrzyżowała ręce na piersi.</div>
<div class="MsoNormal">
- Hm… Może zacznijmy od tego, że wpuścisz mnie do środka –
posłała mu słodki uśmiech i przepuściła w drzwiach. Rozłożył się wygodnie na
kanapie</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie jesteś u siebie, więc staraj się zachować jakieś
pozory dobrego wychowania – zażartowała. Oczywiście, że był dobrze ułożony, a
takie zachowanie tylko bardziej jej się w nim podobało. </div>
<div class="MsoNormal">
- W takim razie przeprowadź się do mnie i wtedy oboje
będziemy mogli czuć się swobodnie – puścił jej oczko.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jasne, jasne. Będę mieszkała w domu, gdzie Duff
przesiaduje po kilka godzin dziennie… Chyba podziękuję za taką propozycję</div>
<div class="MsoNormal">
- To ty nic nie wiesz? – patrzył jej w oczy, jakby chciał
zmierzyć, ile jest w stanie znieść tego, co ma jej do powiedzenia – Mckagan
chciał się zabić – zerkał na dziewczynę, której szeroki uśmiech i rozbłyszczone
oczy zaczęły gasnąć. Informacja niesamowicie ją zaskoczyła. – Nic mu się nie stało. W ostatniej chwili
znalazła go Karen – dokończył, a Agacie spadł milowy kamień z serca. Zapadła
chwila ciszy, którą przerwała ruda</div>
<div class="MsoNormal">
- Wiesz może dlaczego…</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie – nie dał jej dokończyć, domyślając się, co ma na
myśli – Nikomu nie powiedział, czemu chciał popełnić samobójstwo. Nawet z nim
nie rozmawiałem szczerze mówiąc. Zadzwoniła do mnie Karen i powiedziała, żebyśmy wszyscy dali mu teraz
chwilę spokoju. </div>
<div class="MsoNormal">
- Nie wiem, co mam o tym myśleć. Może
to moja wina? W końcu go zostawiłam…</div>
<div class="MsoNormal">
- To nie ten typ faceta. Duff nie załamie się dlatego, że
zostawiła go dziewczyna. Obawiam się, że wiem, w czym jest problem – zamilkł na
moment, skupiając na sobie jej uwagę – W Karen.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Usiłuje mi pan inteligentnie powiedzieć, że jednak coś
wiadomo na temat zaginięcia mojego partnera? (…) Aha, czyli zważywszy na to, że
nie wiązały nas bliższe relacje, nie mogę być informowana o wynikach śledztwa?
Dobrze, w takim razie przyjedzie do państwa jego brat (…) Już nie dzisiaj?
Jutro również nie może nas pan przyjąć? (…) W czwartek? Dobrze, pojawimy się na
komisariacie w czwartek – Karen zdawała
sobie sprawę z tego, że w czwartek czeka ją kolejna rozprawa. Jutro rano
powinna wsiadać do samolotu. Nie mogła jednak pozwolić sobie ta to, by
zmarnować szansę na jakiekolwiek wieści o Kevinie kiedy policja nareszcie dała
jej ku temu szansę. Nic się nie stanie, jeśli tym razem rozprawa zostanie
przełożona z jej powodu. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Chodziła wzdłuż wyłożonego boazerią korytarza, czekając na
brata jej chłopaka. Twarde podeszwy trampek stukały o dębowe panele z każdym
kolejnym krokiem dziewczyny. Nagle ciszę przerwały otwierające się z hukiem
drzwi. Wysoki mężczyzna, tak niesamowicie podobny do swojego brata, wszedł do
domu, rzucając na stolik klucze, które ześlizgnęły się z blatu i głośno upadły
na podłogę</div>
<div class="MsoNormal">
- Czego się dowiedziałeś? – naskoczyła na niego od
razu, nie dając mu nabrać oddechu.
Widziała łzy w oczach młodego chłopaka, co dało jej do myślenia, że nie ma dla
niej dobrych wiadomości.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie żyje, rozumiesz… Starają się wcisnąć mi, że mój brat
umarł – złapał się za głowę – Przecież to niemożliwe, prawda? Kevin nie dałby
się tak łatwo podejść… - Karen nie słuchała już, co chłopak ma jej do
powiedzenia. Kevin nie żyje? Usiadła na schodach prowadzących na górę i ukryła
twarz w dłoniach – Wierzysz w to? – oburzyła się młodsza kopia jej chłopaka –
Nie możesz im wierzyć! – warknął, łapiąc ją mocno za ramiona – Przecież wiesz,
że nie pozwoliłby tak łatwo wyprowadzić siebie z domu i wciągnąć do samochodu.
Jest żołnierzem do cholery! </div>
<div class="MsoNormal">
- Jared to jest policja, a nie dziesięcioletni chłopcy
bawiący się w detektywów. Muszą wiedzieć, co mówią, jeśli przekazują tak
tragiczne informacje. Na pewno mają jakieś dowody…</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak kupkę spalonych prochów?! – krzyczał </div>
<div class="MsoNormal">
- Co? – zawiesiła się na wdechu, nie będąc w stanie zrobić
czegokolwiek innego.</div>
<div class="MsoNormal">
- Podobno znaleźli
jakieś zwęglone ciało przy granicy ze stanem Arizona. Sprawdzili DNA i wszystko
się zgadza… - nareszcie zamilkł. </div>
<div class="MsoNormal">
- To niemożliwe – szepnęła. Wstała ze stopni i skierowała
się do jej i Kevina pokoju. Stanęła, opierając się o solidną komodę i spojrzała na swoje odbicie w dużym lustrze. Wściekła zepchnęła wszystko z blatu i zaczęła
po kolei wyrzucać wszystkie rzeczy z szuflad: gazety, dokumenty, papiery,
ulotki, ubrania i zdjęcia. Przez przypadek w ręce wpadł jej czarny album jej
faceta ze zdjęciami z wojska. Dziwne, pomyślała. Doskonale wiedziała, jak
wygląda umundurowanie amerykańskich żołnierzy. Strój, w jakim pozował do zdjęć Kevin, nie wyglądał na
odpowiedni dla przeciętnego amerykańskiego żołnierza. </div>
<div class="MsoNormal">
- Ciekawe, czego jeszcze się o tobie dowiem – dopiero po
tych słowach dotarło do niej, co tak naprawdę się stało. Kevin nie żyje… - brzmienie
tych słów w głowie dziewczyny wywołało wybuch płaczu, którego by się po sobie
nigdy w życiu nie spodziewała.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Duff? Co ty tu... – jęknęła, otwierając drzwi cztery dni po otrzymaniu
tragicznej wiadomości o śmierci Kevina. Nawet nie zainteresowała się, gdzie teraz
może być Jared. Cały ten czas siedziała zamknięta w pokoju.</div>
<div class="MsoNormal">
- Karen? Co ci się stało? - Zapytał widząc w jakim stanie jest dziewczyna.</div>
<div class="MsoNormal">
- Co tu robisz? – zlekceważyła jego pytanie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Powiedz mi, o co chodzi? – chwycił ją delikatnie za
nadgarstki. Unikała jego wzroku.</div>
<div class="MsoNormal">
- Znaleźli ciało, które zidentyfikowano, jako ciało Kevina –
po jej policzku spłynęła wolno pojedyncza łza. Nie miała już siły na nie
wiadomo jaki szloch.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak mi przykro… -
spojrzał na nią współczująco.</div>
<div class="MsoNormal">
- Powiedz mi Duff, czemu ja mam zawsze takiego cholernego
pecha? – zaczęła – Najpierw mama, potem ty, głupia wpadka, cholerne studium,
szkoła życia w Afganistanie... wszystko zaczęło się układać. Było tak dobrze i
znowu się zjebało – kucnęła przy ścianie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ale masz także wspaniałą siostrę, super pracę, na mnie też
możesz liczyć. Wiem, że brzmi to absurdalnie, zwłaszcza po ostatniej akcji, ale
tak naprawdę jest.</div>
<br />
<div class="MsoNormal">
- Wierzę ci… - pozwoliła mu się lekko przytulić.</div>
Paulinahttp://www.blogger.com/profile/17540154108234843047noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-8733436154126900442.post-26616733231980518902013-06-07T15:38:00.003+02:002013-06-07T15:38:59.592+02:00Rozdział 57<div class="MsoNormal">
- Chciałabym zgłosić zaginięcie – Karen siedziała na
nowojorskim komisariacie już od pół godziny poniewierana pomiędzy jednym
dyżurnym, a drugim. Nikt nie chciał udzielić jej konkretnych informacji. Nikt
nie chciał przyjąć jej zgłoszenia.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ale czy pan nie rozumie, że zaginął człowiek?! – podniosła
głos</div>
<div class="MsoNormal">
- Proszę się uspokoić, bo będę zmuszony panią stąd wyrzucić.
Powtarzam jeszcze raz: nie ma potrzeby
zgłaszać zaginięcia, skoro pani partner jest dorosły. Mógł wyjechać na wakacje,
albo na…</div>
<div class="MsoNormal">
- Chyba sam pan nie wierzy we własne słowa </div>
<div class="MsoNormal">
- Powiedziałem tylko to, co uważam i co jest słuszne. Proszę
wrócić do nas za tydzień, albo dwa. Jeśli do tego czasu nie otrzyma pani żadnej
wiadomości od pana Granda, wtedy możemy EWENTUALNIE sporządzić krótką notatkę policyjną – nie
pasowało jej to. Mężczyzna wyraźnie kręcił. Swojego czasu czytała na temat
ucieczek i zaginięć, kiedy bała się, że opieka społeczna ‘odpowiednio’ się nią
zajmie po śmierci matki. Nic nie było zgodne z tym, co przed chwilą usłyszała.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Paulaaaaa? – Slash potarł chłodnym nosem jej szyję – Co
byś powiedziała na to, gdybyśmy tak zamieszkali razem? – zapytał nie patrząc
jej w oczy</div>
<div class="MsoNormal">
- Głupku, przecież my mieszkamy razem – zachichotała,
opierając się o jego klatkę piersiową.</div>
<div class="MsoNormal">
- No tak, ale ja myślałem bardziej o jakimś mieszkanku.
Wiesz… tylko ty i ja. Byłoby fajnie</div>
<div class="MsoNormal">
- Mówisz serio? Chciałbyś? – puściła mu zalotny uśmieszek</div>
<div class="MsoNormal">
- Nop a czemu nie. Mam już szczerze dość porannych fochów
Axla, dziwnych organizowanych na siłę imprez i kłótni. Chce w końcu mieszkać u
siebie i mieć pewność, że jeśli rano kupię sobie kilka bułek na śniadanie, to
wieczorem znajdę resztę, a nie tylko okruszki.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Agata ocknęła się widząc na zegarze, że dochodzi godzina 6
rano. Axl spał słodko skulony obok jej nóg. Uważając na to, by nie obudzić
wokalisty, wstała i przykryła go kocem, widząc na jego odkrytych ramionach
gęsią skórkę. Uśmiechnęła się. Przez sen przypominał bardziej małego chłopca,
niż groźnego, charyzmatycznego front mana. Zaskakiwał ją na każdym kroku.
Wymknęła się cicho z pokoju. Wychodząc z domu spotkała, siedzącego na schodach
z paczką papierosów, McKagana</div>
<div class="MsoNormal">
- To koniec, prawda? – odezwał się cicho</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak – rzuciła oschle</div>
<div class="MsoNormal">
- Dobrze robisz, Aga. Lepiej dla ciebie, żebyś mnie
zostawiła. Najwięcej na tym zyskasz – nie spodziewała się po nim takich słów.</div>
<div class="MsoNormal">
- To pięść Axla tak na ciebie podziałała? </div>
<div class="MsoNormal">
- Powiedzmy – zaciągnął się papierosem, wypuszczając po
chwili z ust chmurę dymu – Po prostu coś zrozumiałem. Niszczę życie każdej
kobiecie z którą jestem - Nawet gdyby chciała zaprzeczyć, chłopa miał rację i nie było sensu go okłamywać</div>
<div class="MsoNormal">
- Zmień się Duff, jeśli chcesz mieć z kim przesiadywać na werandzie w wieku 70 lat o ile do tego czasu wóda, papierosy i dragi cię nie wykończą - zakończyła ich krótką rozmowę pozostawiając za sobą słodki zapach jej owocowych perfum.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Od zniknięcia Kevina minęły trzy tygodnie. Karen denerwowała
się stojąc przed salą sądową. Rozwód i zaginięcie jej przyjaciela doprowadziły
do tego, że schudła dobre 7 kg. Czarna sukienka, którą kupiła sobie dwa
miesiące temu, była teraz znacznie za duża. Przysiadła na ławce, czekając na
przybycie Duffa, jego adwokata i sędziego. </div>
<div class="MsoNormal">
- Cześć – wysoki blondyn wyrósł przed nią. Nie wyglądał tak
źle, jak mogłaby się tego spodziewać, jednak jego twarz i włosy dokładnie
ukazywały to, że dużo pije. Spięła się
nieznacznie, ale w końcu doszła do wniosku, że chłopak nie może zrobić niczego
na korytarzu sądu, więc odpowiedziała, krótkim: ”Hej”.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ładnie wyglądasz – odezwał się, siadając na drugim końcu
ławki.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dziękuję – matko, jakie to było sztuczne. Z lekkim
westchnięciem wstała, chcąc się przejść, ale złapał ją delikatnie za dłoń.</div>
<div class="MsoNormal">
- Przepraszam za to co za chwilę powiem – odparł patrząc
prosto w jej oczy.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Czemu ty mi to robisz?! – wrzasnęła, kiedy rozprawa
skończyła się, a sędzia wyznaczył termin kolejnej. Duff nie zgodził się na
rozwód. </div>
<div class="MsoNormal">
- Przepraszam</div>
<div class="MsoNormal">
- Mam w dupie twoje przeprosiny! Wyobraź sobie, że zewsząd
sypią się na mnie inne problemy! – krzyczała – Wiesz… – zmieniła ton na nie co
delikatniejszy – …Miałam złudną nadzieję, że chociaż ty nie będziesz sprawiał
mi nowych, ale jak widać, myliłam się –
mówiąc to patrzyła mu prosto w oczy, widząc … skruchę i wyrzuty sumienia? Ten
człowiek w ogóle posiada coś takiego, jak sumienie? Mały głosik podpowiadający
temu dupkowi, co jest złe, a co dobre? Najwyraźniej jego sumienie jest pijane
24h na dobę. Obrzuciła go pogardliwym spojrzeniem i skierowała się do wyjścia.
Nie było sensu wyjeżdżać z LA, skoro za tydzień miała się odbyć ponowna
rozprawa. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Przyszli państwo Isbell stali pośrodku niewielkiej sali USC
w LA. Dziewczyna z zaawansowanej ciąży, czuła się jak wieloryb nie mogąc ukryć
wielkiego według niej brzucha pod cienkim materiałem przewiewnej sukienki. Pan
młody ubrany tradycyjnie, po Gunsowemu w kowbojki, skórzane spodnie, luźną
białą koszulę i kapelusz uśmiechał się do lekko zakłopotanej panny młodej.
Mięli do wyboru zaprosić wszystkich i urządzić wielką imprezę, albo nie
zapraszać nikogo i wziąć tylko Axl’a z Karen na świadków. Wybrali tę drugą
opcję</div>
<div class="MsoNormal">
- Ja Rosemary Constance Dunpol ślubuję tobie Jeffey’u
miłość, wierność i uczciwość małżeńską (…) – miała łzy w oczach. Tak długo, jak
traktowała tę ceremonię za zbędną, tak długo będzie żałować swojej głupoty.
Właśnie teraz, stojąc w tym miejscu zrozumiała, że mogłaby poświęcić za niego
życie. Nawet teraz. Dokładnie w tym momencie. W tym samym momencie Izzy myślał
w podobny sposób, niż jego ukochana. </div>
<div class="MsoNormal">
- Ja Jeffrey Dean
Isbell ślubuję tobie Rosemary miłość, wierność i uczciwość małżeńską (…) –
uśmiechał się widząc spływające po jej policzkach łzy. </div>
<div class="MsoNormal">
- Może pan pocałować pannę młodą – usłyszał w końcu i wpił
się słodko w jej wargi. Axl spojrzał zakłopotany na Karen, a ta tylko wzruszyła
ramionami, lekko się uśmiechając. Po wszystkim całą czwórka, a właściwie
piątka, jeśli liczyć by tego małego człowieczka, który za niespełna miesiąc
pojawi się na tym świecie, wybrała się na obiad do restauracji, a następnie
rozeszła się do domów. Karen postanowiła, że przeprowadzi się do hotelu, dla
wygody nowożeńców. Mimo sprzeciwu swojej siostry zabrała szybko walizkę i
pojechała do centrum, by zakwaterować się we wcześniej wynajętym pokoju.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Jeff – jęknęła, kiedy chłopak przybliżył się do niej w
sypialni i zaczął muskać ustami jej rozgrzaną na szyi skórę – Może jednak
przełożymy naszą noc poślubną? – zawahała się.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dlaczego? – nadal nie tracił chęci i szeptał jej miłe słówka na ucho.</div>
<div class="MsoNormal">
- Zobacz, jak ja wyglądam. Jaką masz przyjemność z tego, że
kochasz się z wielorybem? – westchnęła zrezygnowana i pociągnęła ramiączko
sukienki na jego właściwe miejsce.</div>
<div class="MsoNormal">
- Pomyślmy… bo ten wieloryb podnieca mnie bardziej, niż
stado nastoletnich, napalonych i rozebranych lasek? Rose… - obrócił ją do siebie
przodem – Od kilku godzin jesteś moją
piękną żoną i nawet jeśli będziesz miała 60 lat, zmarszczki na twarzy,
rozstępy i inne takie, to nie przestanę cię pożądać, nie przestanę cię kochać.
Zrozum to w końcu i nie przejmuj się wszystkim na zapas – cmoknął ją w
usta. Dziewczyna przedłużyła pocałunek, a młoda para wylądowała na łóżku. </div>
<div class="MsoNormal">
- Kocham cię. Nadal nie mogę uwierzyć w szczęście, jakie mi
się trafiło. Nigdy cię nie puszczę. Przysięga małżeńska działa w dwie strony. Ty
również należysz do mnie. Jesteś moim mężem. Pamiętaj o tym – uśmiechnęła się
słodko i zajęła się zdejmowaniem jego koszuli.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
7 dni minęło błyskawicznie szybko. Zanim zdążyła się
obejrzeć, znów stała na sądowym korytarzu, tym razem w czarnych spodniach,
szpilkach i granatowej marynarce.</div>
<div class="MsoNormal">
- Sprawa numer 23564 pani Karen McKagan z domu Dunlop
przeciwko panu Michaelowi McKagan o rozwód – na korytarzu rozbrzmiał typowy dla
tutejszego miejsca komunikat</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div style="border-bottom: dotted windowtext 3.0pt; border: none; mso-element: para-border-div; padding: 0cm 0cm 1.0pt 0cm;">
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted windowtext 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
Znowu wszystko się zjebało. Powinien być teraz na rozprawie rozwodowej,
ale nie był w stanie się tam pojawić. Coś, jakaś cholerna głupia więź, nie
pozwała mu na to. Najchętniej odłożył by to na bliżej nieokreślony termin. Nie
chciał jej krzywdzić. Nie po raz kolejny. Wziął zimny prysznic i wypił do
połowy pełną butelkę wódki. Od razu zakołatało mu się w głowie. Spojrzał w kierunku śnieżnobiałej wanny i zatoczył
się w jej kierunku, otwierając kran i zatykając kratkę leżącym na krawędzi
korkiem. Po chwili zaczął się rozbierać. Zdjął koszulkę i… stwierdził, że to i
tak nie ma sensu. Wszedł do lodowatej wody, krzywiąc się. Ułożył się wygodnie,
po czym zsunął się na samo dno, zanurzając głowę w przejrzystej cieczy i
czekając, aż zabraknie mu oddechu.</div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted windowtext 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Cholera jasna, czemu on mi to
robi?! – rzuciła w powietrze, wychodząc zdenerwowana z Sali sądowej.</div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted windowtext 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Proszę się uspokoić. Właśnie o to mężowi chodzi. Chce
panią sprowokować</div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted windowtext 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- No i mu się to niechybnie udało! – podniosła głowę,
wychodząc z mniejszego korytarza w ten główny, aż w końcu wydostała się z
budynku i wsiadła do samochodu kierując się do mieszkania Duffa. Adres znała od
Rosemary, która załatwiła jej także klucze od byłej McKagana – Agaty. Karen chciała
kilka dni temu zabrać kilka swoich rzeczy, ale w końcu zniechęciła ją myśl
konfrontacji z teoretycznie byłym mężem. Stanęła przed drzwiami mieszkania na 4
piętrze apartamentowca. Oczywiście najpierw zapukała kilkakrotnie, ale nikt jej
nie odpowiedział, mimo, że słyszała głośny telewizor. W końcu włożyła klucze do
zamka i weszła do środka. Panował tu bałagan, ale nie tak tragiczny, jak
ostatnio w willi Axla i Slasha. Tworzyły go głównie butelki i ubrania chłopaka.
Weszła głębiej i rozejrzała się dookoła. Nigdzie go nie widziała, ale ciepły
czajnik i niedopita kawa świadczyła o tym, że musi gdzieś tu być. Zajrzała do sypialni, ale zastała tu tylko
rozgrzebane łóżko. Ostatnie pomieszczenie; łazienka. Może nie powinna tam
wchodzić? Ostatecznie jednak uchyliła drzwi szerzej i krzyknęła głośno:</div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted windowtext 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Jasna Cholera! – podbiegła do wanny, szarpiąc go mocno za
ramiona. Był cholernie ciężki, a mokre ubrania sprawiały, że podniesienie chłopaka
było niemożliwe. Wyciągnęła go na powierzchnię, opierając jego ciało o krótszy
bok wanny i wypuszczając wodę. Zaczęła klepać go po plecach, przytrzymując za
lodowaty tors – Kurwa, ocknij się! – uderzyła mocniej i znów. W końcu wypluł
nagromadzoną w płucach wodę, nabierając głęboko powietrza. Nie myślała o tym,
co robi, tylko przytuliła mocno do siebie jego głowę, mocząc sobie cały przód spodni
i marynarki.</div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted windowtext 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Co ty chciałeś zrobić!? – wrzasnęła przez łzy. Cały się
trząsł – Musisz stąd wyjść i zdjąć te mokre ciuchy – pociągnęła nosem i pomogła
mu wstać.</div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted windowtext 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Po co to zrobiłaś? Czemu mnie uratowałaś? – pytał nieprzytomnie,
nadal tkwiąc w swoim świecie.</div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted windowtext 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Jak to, po co, kurwa?! Jesteś dla mnie ważny. Może nie
żywię do ciebie zbyt pozytywnych uczuć,
ale ciągle… - przerwała, ponaglając go do wyjścia z łazienki. Nie mogła patrzeć
na tę cholerną wannę i myśleć o tym, że gdyby spóźniła się chociaż o dwie
minuty. Mogła przecież stać na światłach, albo napić się kawy, na którą tak strasznie
miała ochotę. Kazała mu się rozebrać. W tym momencie, ani Duffowi, ani Karen na
myśl nie przychodziły żadne skojarzenia. Po prostu basista musiał pozbyć się
mokrych lodowatych ubrań. Dziewczyna usadziła go na łóżku i przykryła mocno
lekko zabrudzoną kołdrą. W pewnym momencie, gdy oboje milczeli już od jakiegoś
czasu, chłopak po prostu się rozpłakał, dając upust tym wszystkim złym,
negatywnym i źle działającym na jego umysł emocjom. Karen przyglądała się
chwilę jego reakcji, po czym zawahała się lekko, ale przytuliła chłopaka lekko
go kołysząc. Minęła jej cała złość i flustracja spowodowana nie tylko tym, że
Duff nie pojawił się na rozprawie, ale także jego wcześniejszymi zachowaniami.
Każdy ma prawo do błędów, najważniejsze jest to by
żałować i więcej ich nie popełniać. </div>
</div>
Paulinahttp://www.blogger.com/profile/17540154108234843047noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-8733436154126900442.post-71474207412270546832013-05-31T18:35:00.004+02:002013-05-31T18:35:41.677+02:00Rozdział 56<div class="MsoNormal">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=dbB-mICjkQM" target="_blank">Coś, co </a><a href="http://www.youtube.com/watch?v=dbB-mICjkQM" target="_blank">pomagało mi pisać</a>. Może nie koniecznie pasuje do rozdziału, co nie zmienia faktu, że jest to świetny kawałek ;)</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie spodziewałam się, że łącznie ze Skidami będzie nas aż tylu.
Zrobiło się naprawdę tłoczno – wykrzyczała Rosemary w stronę ucha Jeffa.
Inaczej po prostu nie dało się rozmawiać.</div>
<div class="MsoNormal">
- Może lepszym pomysłem byłoby pójście do Roxy, albo Rainbow..
Nie wiem… Nie wydaje mi się, żeby cała ta impreza spełniła swoje zadanie. Zobacz – zwrócił się do narzeczonej - Już od
samego początku nie potrafimy usiąść razem na kanapach, wypić po kolejce wódki
i po prostu pogadać – ot takie rozmyślania Stradlina przerwało pojawienie się
Agaty. Oboje zdążyli zauważyć, że chwilę temu przechodziła obok nich, tym razem
przebiegła, jak rakieta, szturchając w pośpiechu ramię Izziego</div>
<div class="MsoNormal">
- Aga? – zawołała Rosemary.</div>
<div class="MsoNormal">
- Zaczekaj! – krzyknęła Paulina, zszokowana zasłaniając
usta.</div>
<div class="MsoNormal">
- Co się stało?
-zapytał Jeff</div>
<div class="MsoNormal">
- Spójrz – czerwono włosa wskazała coś ogrodzie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ja pierdolę – gitarzysta machnął ręką – Wszystko się
chrzani. Dobrze, że odszedłem stąd w odpowiednim momencie i chociaż moje życie
jest normalne. Rosemary, lepiej się stąd zmywajmy. Na pewno jesteś zmęczona –
chłopak objął ją w talii i pocałował w czoło. W drzwiach minęli się z Axlem,
obejmującym zapłakaną Agatę.</div>
<div class="MsoNormal">
***</div>
<div class="MsoNormal">
- Pieprzony chuju! – zawołała Paulina w momencie ciszy
pomiędzy dwoma kolejnymi utworami, zwracając na siebie uwagę wszystkich
przybyłych – Teraz możesz się pierdolić. Agata zobaczyła już to, co powinna! –
dodała, obracając się na pięcie i idąc na górę do pokoju jej i Slasha. Mulat w
ogóle nie pojawił się na dole. Jednoczył się za to mentalnie z balującymi na dole
przyjaciółmi, popijając wódkę. Dziewczyna bez słowa zabrała mu butelkę i upiła
kilka łyków</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie poznaję cię – zaśmiał się gardłowo.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wiesz co? – rzuciła retorycznie – Kochaj mnie! – usiadła
na jego kolanach, wtulając się mocnie w jego szyję.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ale co się stało? – uśmiech nadal nie schodził z jego
twarzy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Czy po alkoholu zawsze musisz tak dużo gadać? – wpiła się
w jego usta, chcąc nacieszyć się tym, że go ma. Była pewna, że mimo jego stylu
życia i nałogów jest jej wierny oraz pała do niej mocnym uczuciem. Właśnie za
to bezgranicznie go kochała</div>
<div class="MsoNormal">
***</div>
<div class="MsoNormal">
- Ciii… Chodź ze mną
– objął ją ramieniem i zaczął prowadzić w stronę domu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie! – zaparła się – Nie chcę!</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie idziemy na imprezę, Aga. Zabiorę cię, gdzieś, gdzie
będziesz miała ciszę i spokój – ścisnął ją jeszcze mocniej i szybko przemknął z
dziewczyną na górę, zamykają za sobą szczelnie drzwi swojego pokoju i
przekręcając klucz w zamku. Całe pomieszczenie było wyciszone. W ogóle nie było
słychać imprezy, która rozkręcała się pod nimi. Stała na środku, jak nieporadna
sierota, nie zbyt wiedząc co ze sobą zrobić. Axl czuł, że jest mu bardzo
przykro. Polubił ją, w dodatku była śliczna i miała temperament. Imponowała mu
charakterem. </div>
<div class="MsoNormal">
- Usiądź sobie – zgarnął z łóżka brudne ubrania.</div>
<div class="MsoNormal">
- Axl, ja nie powinnam tu…</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie przesadzaj. Nie mogłem pozwolić ci odejść w takim
stanie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Pieprzony dupek – syknęła – Podobno zależało mu na tym, żebym
tu przyszła… Jeśli miałam zobaczyła go w towarzystwie innej laski mógł mi to
powiedzieć przez telefon - westchnęła. Rudzielec
miał ochotę objąć dziewczynę ramieniem, jednak się przed tym powstrzymał.</div>
<div class="MsoNormal">
- Lubisz Pink Floyd? – zapytał ni stąd, ni zowąd.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak – zdziwiła ją zmiana tematu, ale była jej na rękę. Chłopak
podszedł do adapteru i włączył winyla The Wall. Dopiero teraz rozejrzała się po
jego pokoju. Na ścianach wisiało kilka oprawionych w wąskie, czarne ramki
plakatów: Aerosmith, The Beatles, Pink Floyd i The Rolling Stones. Pod oknem
stał szeroki regał – miejsce kolekcji analogowych płyt Rose’a. Łóżko ogromne, ze złotymi dodatkami
zajmowało cały środek pomieszczenia. </div>
<div class="MsoNormal">
- Możesz wybrać coś innego… - zasugerował.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie, ta jest świetna. Ostatnio kupiłam wersję deluxe</div>
<div class="MsoNormal">
- Szukałem jej w Tokio, ale ostatecznie wyszedłem ze sklepu
z Creedence Clearwater Revival i The Animals. Mam wiele płyt z różnych zakątków
świata</div>
<div class="MsoNormal">
- Moja skromna kolekcja, jest niczym przy twojej – neutralna
rozmowa najwyraźniej im służyła. Oboje zaczęli poruszać najróżniejsze tematy:
przez podróże do ulubionych dań, programów telewizyjnych i sławnych osób, które
stwarzają pozory bycia innymi osobami, niż w rzeczywistości </div>
<div class="MsoNormal">
- Ja również myślałam, że jesteś taki, jak się o tobie mówi
– rzuciła odważnie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Zależy co usłyszałaś</div>
<div class="MsoNormal">
- Sądziłam, że jesteś wrednym, samolubnym, impulsywnym, złym
facetem – odpowiedziała – Ale bardzo pozytywnie mnie rozczarowałeś – dodała.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kiedyś trzeba wydorośleć i zacząć zachowywać się normalnie
– usłyszeli pukanie do drzwi. Axl przekręci klucz w zamku i stanął przed
pijanym Duffem</div>
<div class="MsoNormal">
- Gdzie ona jest?! -
warknął – Muszę z nią porozmawiać!</div>
<div class="MsoNormal">
- Niczego nie musisz – odpowiedział Rudy i próbował wypchnąć
go z pokoju – blondyn rzucił krótkie ‘spierdalaj’ i zamachnął się mocno, lecz
na tyle niezdarnie, że zdążył porządnie oberwać od wokalisty, który natychmiast
po tym, gdy ten runął na ziemię, zamknął drzwi.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kurwa – syknął rozmasowując dłoń.</div>
<div class="MsoNormal">
- Pieprzony gnój – warknęła, przykładając do jego dłoni
szklankę z whisky i lodem, którą zrobił sobie niedawno Axl</div>
<div class="MsoNormal">
- Świetny pomysł – kąciki jego ust uniosły się delikatnie w
górę. Agata oparła się na chwilę o ramę łóżka po czym odpłynęła</div>
<div class="MsoNormal">
- Słuchaj chciałabyś może… - zaczął, przerywając.
Spostrzegł, że dziewczyna zasnęła. Ułożył ją wygodnie w swoim łóżku i przykrył
kocem. Rozczulał go ten widok. Pierwszy raz miał ochotę zaopiekować się laską,
a nie tylko wyobracać ją na wszystkie strony.</div>
<div class="MsoNormal">
***</div>
<div class="MsoNormal">
- Hej – Kevin odebrał ją z lotniska. Przytulił dziewczynę na
powitanie, zachowując przy tym lekki dystans, co nieco ją zastanowiło.</div>
<div class="MsoNormal">
- Coś się stało? – zapytała. Miał ochotę odpowiedzieć:” Tak
Karen, wszystko!!!”, ale nie mógł tego zrobić. Nie mógł jej w to wtajemniczyć.
Chciał ją chronić. Na nikim bardziej mu nie zależało. Gdyby tylko została
w Los Angeles nieco dłużej. Pieprzone
przeciwności losu!</div>
<div class="MsoNormal">
- Nic, skarbie. Jestem po prostu zmęczony. Wiesz, mój
organizm odreagowuje stres – kolejny fałszywy pocałunek. Nie dała się na to
nabrać, więc już w domu chłopak postawił na drastyczniejsze środki. Skończyło
się na tym, że wylądowali w łóżku i zasnęli o 3 nad ranem. Ocknął się już po pół godzinie. Ze stresu nie
mógł spać. Patrzył na spokojny wyraz twarzy dziewczyny, zastanawiając się, jak mocno
ją skrzywdzi. Oby tylko była mu to w stanie wybaczyć, kiedy wróci. Właśnie, na tym
polegał kolejny problem. On nie wiedział kiedy i czy w ogóle wróci. </div>
<div class="MsoNormal">
- Przepraszam – szepnął niedosłyszalnie, wtulając się
jeszcze na moment w jej ramie, po czym wyszedł z łóżka i szybko naciągnął
spodnie. Zszedł na dół i wyszedł, nie zabierając ani jednej swojej rzeczy. </div>
<div class="MsoNormal">
***</div>
<div class="MsoNormal">
Karen przeciągnęła się leniwie, pozwalając swoim kościom
cicho strzelić w stawach. Czuła się wypoczęta. Nawet wątpliwości co do zachowania
Kevina minęły w momencie, kiedy wylądowali w sypialni. Był cholernie czuły. Wiedziała,
że jest przy nim bezpieczna, a chłopak jest w stanie zapewnić jej szczęście.
Sądziła, że pewnie jest na dole, dlatego ubrała jego koszulę, która była dla
niej znacznie za duża i skierowała się w stronę kuchni. Radio cicho męczyło
Smells Like Teen Spirit, jednak czajnik był zimny, a w szafce brakowało
pieczywa. Może poszedł do sklepu? Wróciła na górę, wzięła prysznic i przebrała
się w swoje ubrania. W salonie po raz kolejny przywitała ją cisza. Podejrzana
cisza. </div>
<div class="MsoNormal">
Odczekała z telefonem do jego brata jeszcze kilka godzin,
ale nic się nie zmieniło, dlatego wybrała numer, zapisany na kalendarzu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Halo – ktoś po drugiej stronie słuchawki, rzucił zaspanym
głosem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jared? – upewniła się. Pierwszy raz z nim rozmawiała.</div>
<div class="MsoNormal">
- Taa, a z kim mam przyjemność?</div>
<div class="MsoNormal">
- Karen… Karen McKagan</div>
<div class="MsoNormal">
- Ach tak… dziewczyna mojego brata</div>
<div class="MsoNormal">
- Właśnie. Słuchaj, dzwonię do ciebie, bo mam pytanie. Nie
wiesz może, czy Kevin miał dzisiaj jakieś szkolenie? Coś w tym stylu?</div>
<div class="MsoNormal">
- Z tego, co mi wiadomo, wziął tygodniowy urlop –
odpowiedział szybko – Coś nie tak? – dodał, gdy nie usłyszał od niej żadnej
odpowiedzi.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie, po prostu… Dzisiaj obudziłam się, a jego nie było już
w domu. Z tego, co zdążyłam się zorientować, nie zabrał żadnych rzeczy. Nawet
koszula leżała w tym samym miejscu, w którym zostawił ją wieczorem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dziwne… Naprawdę nie zostawił ci kartki, listu? To do
niego niepodobne – westchnął – Daj mi znać, jak wszystko będzie już ok, dobrze?
– chciała się już rozłączyć, ale odezwał się w ostatniej chwili – Aha!
Próbowałaś do niego dzwonić?</div>
<br />
<div class="MsoNormal">
- A jak myślisz? Zostawił telefon na komodzie. Nawet radio
włączył. Coś mi tu nie pasuje – podsumowała i pożegnała się krótko, po czym
zakończyła rozmowę.</div>
Paulinahttp://www.blogger.com/profile/17540154108234843047noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-8733436154126900442.post-58178562566347295612013-05-24T15:58:00.002+02:002013-05-24T16:00:50.018+02:00Rozdział 55<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true"
DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="267">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri","sans-serif";
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
- Możesz mi powiedzieć, co Steven robi<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>w twoim aucie? – Izzy udawał, że jest
spokojny, ale nie spodobał mu się widok, drzemiącego perkusisty w samochodzie
jego narzeczonej.</div>
<div class="MsoNormal">
- Śpi. Zgarnęłam go z ulicy. Był w opłakanym stanie. Nie
mogłam go tam zostawić – wyjaśniła, kładąc się do łóżka.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dobrze, już dobrze. Mam nadzieję, że rano zmyje się do
domu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Axl go wyrzucił – odpowiedziała cicho.</div>
<div class="MsoNormal">
- Co? Ale jak… - przysiadł obok niej.</div>
<div class="MsoNormal">
- Cuchniesz knajpą – rzuciła zniesmaczona, przewracając się
na boku.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jakimś cudem zamiast w studio wylądowaliśmy w barze –
zaśmiał się pod nosem.</div>
<div class="MsoNormal">
- I bardzo dobrze! – przyznała szczerze – Tylko idź teraz
wziąć prysznic, ok? – podniósł ręce w obronnym geście, ściągając koszulkę i
wchodząc do łazienki. Chyba częściej będzie nakłaniać<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Jeffa do spotykania się z kumplami w barach,
skoro ma potem oglądać go tak rozpromienionego. Kwadrans później chłopak kładł
się obok niej w samej bieliźnie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wiesz co? – zapytała retorycznie – Co byś powiedział na
to, gdybyśmy w najbliższym czasie odwiedzili Urząd Stanu Cywilnego?</div>
<div class="MsoNormal">
- W celu? – wymruczał nieprzytomnie. Zaczynał już
przysypiać.</div>
<div class="MsoNormal">
- W celu podpisania kilku papierków, żebym mogła nosić twoje
nazwisko i być nazywana twoją żoną </div>
<div class="MsoNormal">
- Co?- ziewnął przeciągle</div>
<div class="MsoNormal">
- Chcę wziąć ślub cywilny – oświadczyła jaśniej.</div>
<div class="MsoNormal">
- Z kim?! – poderwał się z miejsca, uderzając w wezgłowie
łóżka.</div>
<div class="MsoNormal">
- Z Robertem Plantem – zażartowała – Z tobą idioto!</div>
<div class="MsoNormal">
- Przecież nie chciałaś… - spojrzał na nią rozbłyszczonymi
oczami.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak, nie chciałam i nadal nie chcę wyglądać w sukni
ślubnej, jak piłka, ale pragnę zostać twoją żoną, a ceremonia w USC nie wiąże
się z niczym wielkim. Kilka dokumentów, jakaś porządniejsza sukienka i
zostaniemy małżeństwem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kocham cię! – wpił się w jej usta. Odsunęła się od niego
lekko.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ale najpierw będę musiała porozmawiać <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>z Axlem – oznajmiła.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie mieszaj się w to, proszę – ucałował jej ramię.</div>
<div class="MsoNormal">
- To nasz przyjaciel, Jeff. Jakikolwiek by nie był, musimy
mu pomóc…</div>
<div class="MsoNormal">
- Wiem o tym – westchnął – Dobrze, pojedziemy i spróbujemy…</div>
<div class="MsoNormal">
- Chcę zrobić to sama. Nie potrzebujemy kolejnej awantury –
wiedziała, że na każde drażniące uszy słowo, które będzie wypowiadać Axl, Izzy
będzie reagował docinkami i w rezultacie może wywiązać się między nimi
sprzeczka. Są przyjaciółmi od wielu lat i właśnie dlatego, w obawia, że mogą mówić
sobie prawdę prosto w oczy, nie chciała, by Jeff był obecny przy ich rozmowie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Rossie, to mój nieobliczalny przyjaciel… </div>
<div class="MsoNormal">
- Pamiętam o tym – odpowiedziała krótko.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie puszczę cię samej, zapomnij o tym! – ostrzegł.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie możesz mi tego zabronić</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie dyskutuj na ten temat, proszę. Jesteś w ciąży, a to
wystarczający powód na to, bym mógł się o ciebie bać – oświadczył, kładąc się
na lewym boku.</div>
<div class="MsoNormal">
- Świetnie, najlepiej uciąć temat, prawda? – syknęła, robiąc
to samo, co Stradlin. Udawała, że śpi. Chłopak zresztą też. Jego oddech
unormował się dopiero po przeszło godzinie. Odsunęła kołdrę na bok i wstała,
schodząc do kuchni. Usiadła na zimnym blacie i nalała sobie szklankę wody.
Zauważyła siedzącego na schodach tarasu Stevena. Najwyraźniej już się ocknął.
Ubrała wiszącą na wieszaku bluzę gitarzysty i wyszła na zewnątrz.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jak się masz, Steven? – zapytała w nocnej ciszy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Rosemary, jak ja się tutaj dostałem? – był lekko
zdezorientowany.</div>
<div class="MsoNormal">
- Przywiozłam cię tutaj. Powiedz mi, dlaczego siedziałeś w
takim stanie na ulicy? Co się z tobą dzieje?</div>
<div class="MsoNormal">
- Straciłem kontrolę. Nie jestem już sobą. Axl wywalił mnie
z domu i bardzo dobrze. Jestem ćpunem rozumiesz? Najgorsze jest to, że nie mam
ochoty tego zmieniać. Tak jest mi dobrze</div>
<div class="MsoNormal">
- Steve… przestań tak mówić. Postaram się pogadać z Axlem –
chwila ciszy – Zastanawiałeś się przez chwilę nad tym, by zgłosić się na odwyk?</div>
<div class="MsoNormal">
- Po co? – Nie chciała się do tego przyznać, ale jego
odpowiedź bardzo ją zabolała. Był w końcu jej przyjacielem. </div>
<div class="MsoNormal">
- Chodź do środka, może zacznie padać. Chyba nie chcesz się
przeziębić – po wejściu do kuchni, Rosemary zapaliła światło. Oboje przymrużyli
przyzwyczajone do ciemności oczy – Chcesz coś do jedzenia? Pewnie jesteś
głodny…</div>
<div class="MsoNormal">
- Jest druga w nocy. Nie będziesz teraz hałasować – spojrzał
na nią tak rozbrajająco ciepło, że jej serc wypełniło morze żaru. Uwielbiała
tego chłopaka. Miała przy nim syndrom opiekuna. Chciała opiekować się nim, jak
własnym młodszym bratem, którego nigdy nie miała.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jeff i tak nie usłyszy niczego na górze. Na co masz
ochotę? – spędzili dobre pół godziny na robieniu naleśników. Ktoś z zewnątrz mógłby
pomyśleć, że zwariowali, gotując późno w nocy, ale sprawiło im to ogromną
frajdę. </div>
<div class="MsoNormal">
- Steven, ja dotrzymam słowa i jutro pojadę do Axla</div>
<div class="MsoNormal">
- No co ty! Coś sobie znajdę</div>
<div class="MsoNormal">
- Jasne… a potem znowu spotkamy się po pół roku przerwy. Nie
ma mowy! </div>
<div class="MsoNormal">
- Wszystko się rozwaliło – zaczął – Nie widzicie tego? Guns
N‘ Roses już nie ma. Slash żyje własnym życiem, Axl wprowadza jakieś głupie zasady
i szuka muzyków, do zagrania symfonicznego utworu, całym światem Izziego jesteś
ty, a Duff niszczy życie tej… jak ona ma na imię? Agacie – chodź to cholernie bolesne
to jednak, prawda. Zespół rozpadał się na ich oczach, a oni nie potrafili tego
dostrzec. </div>
<div class="MsoNormal">
- Przepraszam… jestem już trochę zmęczona – pociągnęła nosem</div>
<div class="MsoNormal">
- To ja przepraszam, za to co powiedziałem, ale Rosemary,
doskonale wiesz, jak sprawy się mają</div>
<div class="MsoNormal">
- Wiem i właśnie dlatego dobija mnie powaga tej sytuacji. </div>
<div class="MsoNormal">
*** </div>
<div class="MsoNormal">
Pomimo oślego uporu Rosemary, Izzy zawiózł ją pod dom Axla i
Slasha. Jeff użył starych kluczy i wpuścił dziewczynę do środka.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ale syf – rzucił odkrywczo. Nieświeży zapach,
pozalewanych, brudnych mebli i wszechobecne śmieci można było by porównać do
stanu, w jakim teraz znajduje się zespół.</div>
<div class="MsoNormal">
- Axl?– zawołał Stradlin – Slash? – po chwil słychać było
ciche kroki na drewnianych schodach.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jezu, jaki bałagan! – zawołała Paulina.</div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć, Paula – przywitała się Rose – Są? – wskazała na
górę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ta. Slash za chwilę przyjdzie, ale co do Rudego i Duffa to
nie byłabym taka pewna.</div>
<div class="MsoNormal">
- Duffa? A co ten tu robi?</div>
<div class="MsoNormal">
- Agata się z nim pokłóciła. W sumie, wcale się jej nie
dziwię</div>
<div class="MsoNormal">
- O siema! – zawołał Mulat, który stanął przed nimi w samej
bieliźnie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Możesz mi wyjaśnić, co się tu dzieje do jasnej cholery? –
Izzy podniósł nie co głos – Rossie znajduje Adlera na ulicy, tu wszystko jest
upieprzone od wódy i starego jedzenia</div>
<div class="MsoNormal">
- Słuchaj, ja mam to w dupie. Chcę wynająć jakieś
mieszkanie, byle tylko tu nie mieszkać – odpowiedział</div>
<div class="MsoNormal">
- A zespół? Nie widzisz tego co się z wami dzieje? –
odezwała się Rosemary – Czy naprawdę tylko Steven potrafi dostrzec, że nie ma
już Gunsów? Jest Axl, Slash, Duff, Izzy i Steven! Jeżeli naprawdę zależy wam na
tym, co zrobiliście przez lata, powinniście usiąść razem i porozmawiać, jak
ludzie, a nie warczeć na siebie, jak zwierzęta.</div>
<div class="MsoNormal">
- Slash, idź po Axla – zawołała<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Paulina – Chcesz coś do picia, Rosemary?
Wydaje mi się, że trochę to potrwa</div>
<div class="MsoNormal">
- Kurwa, Stary nie, to nie! – wrzasnął Slash, trzaskając
drzwiami od sypialni Axla</div>
<div class="MsoNormal">
- Pojeb powiedział, że mam spierdalać. Sami sobie z nim
gadajcie! – warknął zdenerwowany.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kurwa – syknął Izzy i poszedł na górę. O dziwo przez
najbliższe pół godziny panowała niezmącona cisza. Nikt się do siebie nie
odzywał, co jeszcze bardziej skreślało nadzieje Rosemary na pojednanie
przyjaciół. Stadlin zszedł w końcu z góry i stanął przed nimi, ciężko
wzdychając</div>
<div style="border-bottom: dotted windowtext 3.0pt; border: none; mso-element: para-border-div; padding: 0cm 0cm 1.0pt 0cm;">
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted windowtext 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Wieczorem będzie impreza.
Macie przyjść wszyscy: Steven, Duff, ty Slash, ja i Axl z dziewczynami, oraz
Skidzi. Ma być tak, jak za dawnych czasów, chociaż przez chwilę, jasne? – wszyscy
cicho przytaknęli. Jeżeli cokolwiek miało im pomóc, to tylko ta impreza.<br />
*** </div>
</div>
<div class="MsoNormal">
- Wypadałoby zaprosić Agatę – rzuciła Paulina, malując się
przed lustrem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Pewnie nie będzie chciała przyjść – odpowiedział,
wciągając na nogi kowbojki. Tak dawno ich nie nosił.</div>
<div class="MsoNormal">
- Pogadam z nią – zapewniła Mulata. Zeszła na dół i wybrała
numer przyjaciółki. Kwadrans zajęło jej przekonanie Rudej o tym, że Duffowi
zależy na tym, by dzisiaj przyszła</div>
<div style="border-bottom: dotted windowtext 3.0pt; border: none; mso-element: para-border-div; padding: 0cm 0cm 1.0pt 0cm;">
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted windowtext 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- W takim razie, dlaczego to nie
on ze mną rozmawia? – zapytała.<br />
*** </div>
</div>
Willa Guns N’ Roses znów tętniła życiem. Głośna muzyka i dom
pełen ludzi sprawiał, że odczuwało się wrażenie przesunięcia w czasie. Axl
otworzył drzwi kolejnemu gościowi. Agata uśmiechnęła się niepewnie, wchodząc do
przepełnionego dymem i zapachem alkoholu budynku.
<br />
<div class="MsoNormal">
- Cześć – rzuciła. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Rose musiał przyznać, że wyglądała obłędnie w
czarnej mini, mocnym podkreślającym jej szaro-niebieskie oczy makijażu i
wysokich szpilkach. Szukała wzrokiem farbowanej, blond czupryny, ale nigdzie Go
nie widziała.</div>
<div class="MsoNormal">
- Hej, Paula. Gdzie Duff? – zapytała przyjaciółkę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kręcił się gdzieś w ogrodzie – zawołała z tłumu,
przekrzykując muzykę. Za radą czerwonowłosej stanęła na tarasie i zobaczyła
bardzo przykry widok. Oparta o drzewo dziwka, z którą czasami widywała Rachela
ze Skid Row, całowała i obmacywała uśmiechniętego i pijanego Duffa. Nie
odezwała się ani słowem, tylko obróciła się na pięcie, zderzając się ze współczującym
wzrokiem Axla. Powstrzymała gromadzące się w oczach łzy i wybiegła przez parter
domu, przed posesję.</div>
<div class="MsoNormal">
- Aga, zaczekaj! – zawołał za nią ktoś, kogo by się nie spodziewała.
Spojrzała na niego przez ramię, czując spływające po policzkach mokre smugi</div>
<div class="MsoNormal">
- Co?! – warknęła – Macie dla mnie jeszcze jedną
niespodziankę?! – Rose zbliżył się do niej, łapiąc jej trzęsące się dłonie.</div>
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">- <i>Don't Cry</i> – szepnął jej do ucha i przytulił mocno,
jakby chciał ochronić dziewczynę przed całym złem tego świata, swoim własnym
ciałem.</span>Paulinahttp://www.blogger.com/profile/17540154108234843047noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-8733436154126900442.post-69270887349589951632013-05-19T11:07:00.002+02:002013-05-19T11:16:48.197+02:00Rozdział 54<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true"
DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="267">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri","sans-serif";
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> Co wy na to, gdybym publikowała przez jakiś krótki czas (parę części) takiego one-shota na fanpage'u (<a href="https://www.facebook.com/pages/Nightrain-To-Sunset-Strip/473047156078077" target="_blank">KLIK</a>)? Miałoby to jakiś sens?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;">Możecie posłuchać sobie tego kawałka podczas czytania: <a href="http://www.youtube.com/watch?v=d2GCp8vs168" target="_blank">KLIK</a> Bardzo fajny sposób na to, by pozbyć się braku pomysłów i chęci ;)</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Duff? Co ty…?
Piłeś?! – Agata szarpnęła go za ramię, próbując zwrócić jego uwagę. Źrenice
chłopaka były lekko rozszerzone, a wokół niego unosił się zapach wódki.</div>
<div class="MsoNormal">
- A nawet jeśli to co cię to kurwa obchodzi?! – warknął,
wyrywając się z jej uścisku.</div>
<div class="MsoNormal">
- Przestań mnie tak traktować! – krzyknęła – Gdzie Slash?
Dokąd poszła Paulina?</div>
<div class="MsoNormal">
- A czy to schronisko dla ludzi ze złamanymi
serduszkami?<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- zawołał pieszczotliwie –
Nie wydaje mi się. Zacznij się w końcu interesować tym, czym powinnaś –
przyciągnął ją do siebie, wciskając swoje lepkie, brudne dłonie pod materiału
jej dolnej bielizny.</div>
<div class="MsoNormal">
- Zostaw mnie – syknęła – Puszczaj! – wyrwała się, z impetem
opierając<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>o przeciwległą ścianą –
Przegiąłeś – warknęła, biegnąc do sypialni i pakując najważniejsze rzeczy. Zdążyła
jeszcze zabrać kilka kosmetyków i wyszła z mieszania. Nie chciała mieć z nim
nic wspólnego. Skierowała się na przedmieścia miasta do swojej koleżanki z
pracy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Elisa, mogę u ciebie przenocować? – wysoką, śniadą
dziewczynę z pięknymi, długimi lekko pofalowanymi czarnymi włosami poznała
pierwszego dnia pracy w galerii sztuki współczesnej. Z kilkudziesięciu wrednych
przestarzałych, albo pustych dziewczyn, ona była ostoją spokoju i przede
wszystkim bardzo inteligentną i wesołą osobą.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jasne – zaprosiła rudą do środka – Co się stało, Aga?</div>
<div class="MsoNormal">
- Duff – rzuciła niechętnie</div>
<div class="MsoNormal">
- Znowu? Ile można dawać się tak wykorzystywać? <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- jęknęła, siadając obok swojego gościa na
kanapie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wiesz ta sytuacja… Mam niezłe deja vu. Dzisiaj przyszła do
mnie Paulina. Też pokłóciła się ze swoim chłopakiem, tyle, że teraz pewnie
godzą się u siebie w łóżku, a ja nawet na to nie mam ochoty. Najchętniej w
ogóle<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>bym<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>go nie oglądała. Mam serdecznie dość
wszystkich basistów, muzyków i rockmanów! – ukryła twarz w dłoniach.<br />
- Daj sobie trochę czasu, jemu zresztą też. Niech wytrzeźwieje. Może wtedy
dopuści do głosu zdrowy rozsądek.</div>
<div class="MsoNormal">
- Eli, on ostatnio w ogóle nie jest trzeźwy. Boję się o
niego, a przede wszystkim o siebie. Wiesz, że leżąc w tym korytarzu chciał mnie
przelecieć?! Naprawdę zaczynam obawiać się jego reakcji – wyznała.</div>
<div class="MsoNormal">
- Agata? – zapytała po chwili ciszy Elisa – Nie rozważałaś
tego, by się z nim rozstać?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Karen, przepraszam cię za Duffa, on…</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie kłam tylko dlatego, żebym poczuła się lepiej.
Doskonale wiem, że chciał by było mi źle. Ok. Może troszkę mu się udało,
ale to ja nadal jestem tym, kto rozdaje karty. Złożyłam już pozew. Duff
powinien otrzymać go, kiedy ja będę daleko stąd – Rosemary uśmiechała się w
duchu, słysząc to, co mówi jej siostra…. Jej malutka siostrzyczka, była teraz
silną psychicznie i pewną siebie kobietą, aż trudno w to uwierzyć – Czemu tak mi
się przyglądasz?</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak jakoś… zamyśliłam się. Opowiedz mi o tym twoim…</div>
<div class="MsoNormal">
- Kevinie? – pisnęła trochę za głośno dając siostrze do
zrozumienia, że naprawdę jej na nim zależy – Poznałam go w Afganistanie, ale to
już wiesz. Jest żołnierzem, ale to również zdążyłam ci powiedzieć.
Podkochiwałam się w nim od pewnego czasu. Wiesz… byliśmy bliskimi przyjaciółmi.
Kiedy już wiedzieliśmy, że wracamy do Stanów, pojechał na ostatni patrol, a
jego pancerniak wjechał na minę pułapkę. Myślałam, że umrę czekając na jakieś
wiadomości. Nigdy w życiu tak się o nikogo nie bałam. Kiedy wrócił…. Miałam
gdzieś to, że jesteśmy „tylko” przyjaciółmi po prostu rzuciłam się na niego i
wyznałam, co czuję. Jak się okazało on również tłumił w sobie podobne emocje.</div>
<div class="MsoNormal">
- Historia, jak z jakiegoś pięknego romansu</div>
<div class="MsoNormal">
- Wiem, a najśmieszniejsze jest to, że teoretycznie jestem
mężatką, prawda? – zachichotała – Jak to brzmi: Mężatka wdaje się w romans z
przystojnym żołnierzem – obje wybuchły śmiechem. Do sióstr przysiadł się Izzy</div>
<div class="MsoNormal">
- Chciałbym ożenić się w twoją siostrą…</div>
<div class="MsoNormal">
- Rozumiem, że pytasz mnie o zgodę – zażartowała z jeszcze
szerszym uśmiechem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ta… Chodzi o to, że Rose nie chce się zgodzić na żadną
ceremonię przed narodzinami Małego. Może gdybym był alkoholikiem na skraju
załamania nerwowego z przystawioną do skroni lufą pistoletu, wtedy
powiedziałaby, że godzi się na wszystko</div>
<div class="MsoNormal">
- Bardzo śmieszne – zmierzwiła jego ciemne włosy</div>
<div class="MsoNormal">
- A oni cały czas tak samo zakochani… -<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>westchnęła Karen – Uważajcie, bo wasze życie
zmieni się w nudną, sielankową telenowelę.</div>
<div class="MsoNormal">
- A masz co do seriali? – podniosła głos Rossie – Ostatnio
zaczęłam nawet oglądać kilka… Taki nowy leci<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>w TV Moda na Sukces, czy jakoś tak…</div>
<div class="MsoNormal">
-<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Błagam cię, tysiąc
odcinków o tych samych osobach i ich problemach?</div>
<div class="MsoNormal">
- Jak dla mnie może być nawet pięć tysięcy</div>
<div class="MsoNormal">
- Kiedy przyjedziesz znowu? – zapytał Jeff.</div>
<div class="MsoNormal">
- Postaram się za jakieś dwa-trzy miesiące żeby zobaczyć
mojego małego siostrzeńca – cały czas chichotała.</div>
<div class="MsoNormal">
- Bardzo śmieszne… wcale nie takiego małego. Ten wielki
brzuch zaczyna mnie przeważać. Niedługo zacznę toczyć się, jak piłka</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie przesadzaj, masz szerokie biodra i dzięki temu nie
masz przed sobą ogromnej piłki, tylko<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>słodki, okrągły brzuszek</div>
<div class="MsoNormal">
- Nareszcie ktoś ma takie samo zdanie, jak ja – wtrącił się
Stradlin – Rose, muszę już uciekać do studia. Dzisiaj w nocy rejestrujemy
gitary – cmoknął narzeczoną w policzek – Pa, Karen – uściskał dziewczynę mocno –
Trzymaj się w tym Nowym Jorku – zgarnął z<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>kanapy kurtkę i wyszedł.</div>
<div class="MsoNormal">
- Rose, o co chodzi z tym ślubem? Nie chcesz wyjść za
Izziego? – zapytała siostrę proso z mostu..</div>
<div class="MsoNormal">
- Chcę – odpowiedziała szybko – Tylko nie teraz… Zobacz, jak
ja wyglądam. Po za tym nie czuję się na siłach, żeby tańczyć do rana na weselu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Rosemary, przecież jemu nie chodzi o tę całą ceremonię,
tylko o fakt, że będziesz tylko jego. Nie widzisz, jak bardzo mu na tym zależy?
Zawsze to laska musi nakłaniać faceta do zaobrączkowania, a twój bardzo tego
chce. Nie stawiaj oporów. Idźcie do urzędu, złóżcie przysięgę, wymieńcie się
obrączkami, podpiszcie kilka papierków i to wszystko</div>
<div class="MsoNormal">
- No nie wiem, Karen… Obiecuję ci, że nad tym pomyślę, ale
nie rozmawiajmy już o tym, ok? – młodsza z sióstr przytaknęła.</div>
<div class="MsoNormal">
- W zasadzie powinnam już jechać na lotnisko… </div>
<div class="MsoNormal">
- To może ja cię odwiozę? I tak muszę jeszcze zrobić zakupy,
wjechać na pocztę po przesyłkę dla Jeffa i kupić nową płytę Nirvany In Utero –
wyjaśniła</div>
<div class="MsoNormal">
- Myślałam, że przestałaś ich słuchać.</div>
<div class="MsoNormal">
- To, że nie przypominam już ponurej, długowłosej
szesnastolatki, nie oznacza, że przestałam wielbić ten zespół – uśmiechnęła się
tryumfalnie, odgarniając kilka niesfornych kosmyków, które wypadały jej zza ucha
i przysłaniały oczy.</div>
<div class="MsoNormal">
Wsiadły do auta i pół godziny później były już pod terminalem</div>
<div class="MsoNormal">
- Będę za tobą tęsknić – przytuliła Karen, Rose.</div>
<div class="MsoNormal">
- Może niedługo się zobaczymy – uśmiechnęła się tajemniczo druga:
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">”Szybciej, niż myślisz siostra!”,</i>
pomyślała.</div>
<div class="MsoNormal">
Wracając z lotniska, Rosemary odebrała paczkę z kilkoma
płytami zawierającymi wstępne próbki materiału na solową płytę Stradlina oraz
kupiła CD Nirvany. Włączyła muzykę już w aucie. Nie lubiła być rozpraszana podczas
pierwszego przesłuchu nowych kawałków, ale tych nie mogła się doczekać. Nigdy
nie zwracała uwagi na siedzących w bramach żuli, meneli, ćpunów i alkoholików,
ale dzisiaj coś kazało jej zerknąć w prawo. Pod obskurnym, obdrapanym i
rozpadającym się budynkiem siedział doskonale jej znany roześmiany blondyn. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Steven!</i><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Jak dawno go nie widziała! Będzie chyba coś z pół roku, ale gdzie
podział się jego uśmiech, rozpromienione oczy i zabawny tapir na głowie, dzięki
któremu dostał od chłopaków przezwisko „Popcorn”. Zatrzymała auto i wysiadła z
niego, podchodząc do Adlera.</div>
<div class="MsoNormal">
- Steven? – nachyliła się nad nim. Wcale nie był pijany, tak
jak mogła się tego spodziewać. Wydawać by się mogło, że w jego żyłach są
jeszcze resztki zażytego kilka godzin temu narkotyku. Zaczynało się już
ściemniać. Nie miała zamiaru go tu zostawić – Proszę, wsiądź ze mną do
samochodu?</div>
<div class="MsoNormal">
- Rosemary? – dopiero teraz zauważył, kto nad nim stoi.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak, cześć stary. Chodź ze mną, pojedziemy do mnie. Nie
będziesz przecież siedział tu na ulicy…</div>
<div class="MsoNormal">
- Rudy wywalił mnie z chałupy – wymamrotał.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ja to wywalił? Tak po prostu? Wstań! – złapała go za rękę.
Chłopak posłusznie zwlókł się z chodnika i usiadł w fotelu koło kierowcy.
Dziewczyna przyciszyła muzykę i ruszyła. Chciała z nim porozmawiać, dowiedzieć
się, co się z nim stało, ale perkusista najzwyczajniej<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>świecie zasnął. Będąc już na miejscu,
przykryła go wyjętym z bagażnika kocem i zostawiła w samochodzie zaparkowanym
na tyłach domu. </div>
Paulinahttp://www.blogger.com/profile/17540154108234843047noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-8733436154126900442.post-31894931602691815382013-05-11T09:46:00.001+02:002013-05-11T09:46:06.464+02:00Rozdział 53<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true"
DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="267">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri","sans-serif";
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;}
</style>
<![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<o:shapedefaults v:ext="edit" spidmax="1026"/>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<o:shapelayout v:ext="edit">
<o:idmap v:ext="edit" data="1"/>
</o:shapelayout></xml><![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
-Chciałabym się rozwieść – Karen siedziała w ekskluzywnej
kancelarii adwokackiej, ubrana stosownie do okoliczności w czarną spódniczkę,
malinową koszulę oraz wysokie szpilki..</div>
<div class="MsoNormal">
- Dobrze – mężczyzna w ciemnym garniturze zaszczycił dziewczynę swoim spojrzeniem - Rozwód z orzeczeniem o winie,
za porozumieniem stron? Z wnioskiem o podział majątku, lub zrzeczeniu się praw
do wszelkich nieruchomości i pieniędzy?</div>
<div class="MsoNormal">
- Z orzeczeniem o winie – odpowiedziała natychmiastowo – I
zrzeczeniem się praw do wszelkich nieruchomości oraz kosztowności – dodała po
chwili namysłu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Doskonale. W takim razie będę zmuszony zadać pani parę
pytań. Niektóre mogą być niewygodne i bardzo osobiste, ale proszę pamiętać, że
robię tylko to, co jest niezbędne do rozpoczęcia procedury i wygrania procesu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dobrze, proszę pytać – rozsiadła się wygodnie w fotelu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Co skłoniło panią do podjęcia takiej decyzji?</div>
<div class="MsoNormal">
- Mąż oszukał mnie. Ożenił się ze mną wyłącznie dlatego, by
zaspokoić swoje uczucia, którymi faktycznie darzył moją siostrę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Czy minęło dużo czasu od kiedy państwo spali ze sobą –
zmarszczyła czoło – Rutynowe pytanie – dodał.</div>
<div class="MsoNormal">
- Rok</div>
<div class="MsoNormal">
- Doskonale i jeszcze jedno, czy podczas tego czasu związała
się pani z kimś innym, wpadła w tarapaty, problemy finansowe itd.?</div>
<div class="MsoNormal">
- Kończyłam szkołę średnią, zaczęłam uczęszczać na studia i
wyjechałam do Afganistanu w roli korespondenta wojennego – tu zamilkła na
chwilę – Gdzie poznałam mojego aktualnego partnera</div>
<div class="MsoNormal">
- Hm… To nie co komplikuje sprawę, ale nie uniemożliwia jej
wygrania. Odezwę się do pani w najbliższym czasie i będę powiadamiać na bieżąco
o przebiegu procedur<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- oboje wstali i
uścisnęli sobie dłonie</div>
<div class="MsoNormal">
- Dziękuję – szepnęła z wyraźną ulgą w głosie. Wychodząc z
kancelarii, przeszła przez ulicę i zamknęła się w budce telefonicznej, dzwoniąc
do Kevina. Obiecała, że odezwie się, jak tylko będzie mieć to za sobą.</div>
<div class="MsoNormal">
- Hej, Kevin – uśmiechnęła się pod nosem na samą myśl, że z
nim rozmawia.</div>
<div class="MsoNormal">
- Cześć, Karen. Opowiadaj jak poszło. Wszystko dobrze?
Martwiłem się tu o ciebie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak, udało się załatwić papiery rozwodowe i spotkać z
siostrą. Wieczorem wsiadam w samolot i 6h później jestem u ciebie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie zostajesz na dłużej? Myślałem, że będziesz chciała
dłużej pobyć ze znajomymi i Rosemary</div>
<div class="MsoNormal">
- Wiesz, od kiedy przyjechałam do LA, czuję, że już tu nie
należę. Minęło zbyt dużo czasu, by ogarniać ile rzeczy zdążyło się pozmieniać.
Choćby Rose… wiesz, że za 3 miesiące będę ciocią? Wolę wrócić do domu, niż
starać się tu zaaklimatyzować.</div>
<div class="MsoNormal">
- Do domu, czyli do mnie? – lubiłam, kiedy łapał mnie za
słówka. Nie robił tego ze złośliwości, tylko z czystej sympatii.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak, więc siedź cierpliwie na tyłki i czekaj – gdyby mogła,
w tym momencie wytknęłaby do niego język.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak jest! </div>
<div class="MsoNormal">
- Do zobaczenia – posłała wirtualnego buziaka</div>
<div class="MsoNormal">
- Widziałem! – zażartował - Pa</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Dzwonek. Agata przetarła zaspane oczy, dotykając wolnego
miejsca w jej i Duffa łóżku. Nie wrócił na noc. Miała tego dość. Czuła, że
jeszcze chwila, jeden mały pretekst, kolejna kłótnia i odejdzie. Nie wytrzyma
takiego traktowania. Bezszelestnie poszła otworzyć drzwi. Nie chciała obudzić
Pauliny, która dopiero dwie godziny temu zasnęła wykończona płaczem i poczuciem
winy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jest u was Paula? – zapytał stojący w drzwiach przystojny Mulat. Prawdopodobnie najlepszy gitarzysta współcześnie narodzonych zespołów,
posiadający niesamowicie mocną głowę i kilkadziesiąt drogich gitar.</div>
<div class="MsoNormal">
- Niee… – przeciągnęła</div>
<div class="MsoNormal">
- Przecież dobrze wiem, że kłamiesz. Nie ma jej w klubach i
barach do których zwykle chodzimy i u Izziego. Z nikim oprócz ciebie i
Stradlinów nie utrzymuje kontaktu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Gdybyś pozwolił mi dokończyć powiedziałabym, że nie ma jej
tu dla ciebie – zaakcentowała jasno ostatnie słowo.</div>
<div class="MsoNormal">
- Pozwól mi z nią porozmawiać – odsłonił spod bujnej
czupryny czekoladowe, wyrażające żal, oczy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dopiero się uspokoiła i przysnęła. Jutro musi iść do
pracy. Proszę nie mąć jej w głowie. Swoją drogą – zaczęła swój wywód<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Zdajesz sobie sprawę z tego, jak ona ci
zaufała? Mogła przecież zatrzymać tę tajemnicę do grobu. Nikt nie dowiedziałby
się o tym, że za aresztowaniem Izziego stoi Karl, który chce najzwyczajniej
w<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>świecie zrobić jej na złość i skłonić
ją do tego, by wróciła z nim do Paryża w roli dziwki, bo tak można to łagodnie
rzecz ujmując<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>nazwać! Nie bronię jej
dlatego, że jest moją przyjaciółką. Mogę obiektywnie, jak sprawy się mają.
Przyjmij to do wiadomości, bądź nie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie wiedziałem, że…<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>- zerkał na nią, nie mogąc znieść stanowczego<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>oskarżycielskiego spojrzenia Agaty.</div>
<div class="MsoNormal">
- A dałeś jej dojść do słowa? – Mulat nie odpowiedział – No
właśnie. Dlatego nie dziw się, że ona nie chce cie widzieć</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie chce, ale… Proszę, daj mi poczekać do rana. Muszę z
nią porozmawiać – w sekundzie gitarzysta przełączył się z trybu zbitego z tropu
psa, na opcję walki. Widziała w jego tęczówkach opór i samozaparcie.
Westchnęła.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dobrze, Slash, ale proszę nie budź jej, a gdy otworzy oczy
nie zasypuj żałosnymi przeprosinami – rzuciła, po czym zostawiła parę sama i
poszła spać. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
O czwartej nad ranem w domu rozległ się duży hałas. Ktoś z
całej siły kopnął w drzwi, otwierając je na oścież. Mężczyzna zatoczył się,
uderzając ciężką ręką o ścianę korytarza. </div>
<div class="MsoNormal">
- Co do chuja – rzucił pod nosem Mulat i skierował się w
stronę źródła dźwięku – Duff?! Kurwa co ty odpierdalasz po nocach?! Człowieku,
przecież ledwo stoisz – chciał pomóc kumplowi dostać się do najbliższego
fotela, ale blondyn zamachną się i z całej siły uderzył Slasha w twarz</div>
<div class="MsoNormal">
- Przychodzisz do mojej dziewczyny, kiedy mnie nie ma? Już
ja wiem, jak głośno musicie się wtedy pierdolić – zamachnął się po raz kolejny,
ale gitarzysta otrząsnął się z już z przebiegających mu przed oczami mroczków
i obezwładnił go.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kurwa, o czym ty mówisz?! Przyszedłem tu do Pauliny –
wrzasnął. Nie zauważył, że dziewczyna od kilku sekund stoi w drzwiach i przygląda
się całej tej scence – Ogarnij się, bo pobudzisz dziewczyny. Coś ty z sobą
zrobił? – puścił basistę, a ten runął na podłogę. Slash miał ochotę wyjść stąd
i już nie wrócić. Chwycił za rękaw kurtki, który po drugiej stronie trzymała czerwono
włosa – Paulina? – szepnął.</div>
<div class="MsoNormal">
- Chodź na spacer – złapała go za rękę i pociągnęła w stronę
wyjścia. W myślach dziękował jej za to. Nie zniósł by siedzenia w mieszkaniu
basisty.</div>
<div class="MsoNormal">
Minęli pierwsze trawniki i uliczki, idąc w głąb tętniącego życiem miasta:</div>
<div class="MsoNormal">
- Posłuchaj, ja chciałem cię przeprosić za to, jak się
zachowałem. Powinienem pomyśleć o tym, jak ty to wszystko odbierasz, a nie
skupiać się na sobie.</div>
<div class="MsoNormal">
-<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Ja uważam inaczej.
Nie byłoby sensu, żebyśmy rozmawiali ze sobą, gdybyś nie przemyślał tej
sytuacji. Miałbyś przytakiwać na coś, z czym kompletnie się nie zgadzasz?</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie chcę, żeby to się tak skończyło. Nie chcę, żebyśmy się
kłócili. Proszę, idź na policję i powiedz im o wszystkim. Niech gość zgnije w
pierdlu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Mogę stracić doktorat, Slash. To dla mnie za dużo znaczy…
- wyznała.</div>
<div class="MsoNormal">
- Zrobisz sobie jeszcze dwa kolejne. Proszę wyjaśnij tę
chorą sytuację tak, żeby koleś przestał cię zastraszać, szantażować i krzywdzić
– o nic więcej nie proszę – rzucił, wyprzedzając ją o kilka kroków.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dobrze, ale obiecaj mi, że nie będziesz na mnie patrzył
przez pryzmat tych wydarzeń. Przyrzeknij, że nie będziesz uważać mnie za dziwkę,
której niedokończone sprawy ciągną się za nią do teraz – spojrzała na niego ze
łzami w oczach.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nigdy tak o tobie nie myślałem, Paula – objął jej twarz w
dłoniach – Jak możesz tak myśleć?! – Byłem zły na ciebie, bo ukrywałaś przede mną
swoje problemy. Wiesz, jak kurewsko źle się wtedy poczułem? Jak gówno nie warte
poinformowania o tym, że pewnego pięknego dnia jego<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>dziewczyna może zniknąć bez słowa wyjaśnienia
– nieznacznie podniósł głos. </div>
<div class="MsoNormal">
- Przepraszam – szepnęła – Nie chciałam cię skrzywdzić.
Chciałam<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>cię przed tym wszystkim
uchronić.</div>
Paulinahttp://www.blogger.com/profile/17540154108234843047noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-8733436154126900442.post-12568903298487654092013-05-04T10:48:00.001+02:002013-05-04T10:48:18.226+02:00Rozdział 52<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true"
DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="267">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri","sans-serif";
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;}
</style>
<![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<o:shapedefaults v:ext="edit" spidmax="1026"/>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<o:shapelayout v:ext="edit">
<o:idmap v:ext="edit" data="1"/>
</o:shapelayout></xml><![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
- Cześć Aga. Mogę się u was zatrzymać na trochę? – Paulina
stała pod<span style="mso-spacerun: yes;"> d</span>rzwiami dużego mieszkania
Duffa i jej przyjaciółki.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jasne tylko… A zresztą nieważne. Wchodź, kochana – W
oczach czarnowłosej pojawiły się łzy – Ej, co się stało?</div>
<div class="MsoNormal">
- Powiedziałam Slashowi – otarła pojedynczą, spływającą po
jej policzku. Nigdy nie płakała przy ludziach. To jej żelazna zasada.</div>
<div class="MsoNormal">
- Zareagował nie tak, ja się tego spodziewałaś?</div>
<div class="MsoNormal">
- Właściwie zachował się dokładnie tak, jak przewidziałam.Wkurwił się i
wyszedł. Zresztą… wcale się mu nie dziwię.
</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie mów tak… Daj mu chwilkę. Musi ochłonąć, a potem na
pewno będzie chciał, żebyś wróciła.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tylko, że ja nie jestem już tego taka pewna</div>
<div class="MsoNormal">
- Co ty opowiadasz… - westchnęła Agata.</div>
<div class="MsoNormal">
- Podważyłam jego zaufanie. Nie doceniłam tego, jakim jest
wspaniałym facetem.</div>
<div class="MsoNormal">
- To on ci tak powiedział prawda? – Paulina zmarszczyła
czoło, próbując się domyśleć o czym mówi jej przyjaciółka – To są jego słowa.
Ty w życiu byś tak nie powiedziała. „… jakim jest wspaniałym facetem” –
zacytowała naśladując ton głosu Pauliny - Litości.</div>
<div class="MsoNormal">
- Zmieńmy temat, proszę. Co u ciebie i Duffa?</div>
<div class="MsoNormal">
- Duff pojechał do Izziego. Chciał obgadać z nim kilka
ważnych spraw. Obaj kombinują stworzyć coś solowego</div>
<div class="MsoNormal">
- Do rzeczy, do rzeczy...</div>
<div class="MsoNormal">
- Chyba coś do niego dotarło po ostatnim ,ale w sumie
nawet<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>mnie nie przeprosił, bo stwierdził,
że „Po prostu taki jest”.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wiesz o tym, że to też nie jest fair, prawda?</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak, ale zrozum Paula, ja go kocham i nie chcę, by taka
błahostka zaważyła na całym naszym związku.<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Za bardzo mi na tym wszystkim zależy.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Kulka? Ale ty wyrosłaś! – Karen przytuliła golden
retrievera, który już nie przypominał małej piszczącej kupy kłaków.</div>
<div class="MsoNormal">
- No wyrosło jej się trochę </div>
<div class="MsoNormal">
- Opowiadaj, co mnie ominęło – Karen zatarła ręce w uciesze,
czekając na jakieś ciekawe ploteczki. Rose zaczęła mówić siostrze o wszystkim z coraz mniejszym
uśmiechem na twarzy. Przy ostatnim pozwoliła
sobie na wybuch płaczu ulgi, który tamowała w sobie od kilku tygodni.</div>
<div class="MsoNormal">
- Karen, ta potwornie się o niego bałam. Robiłam wszystko,
naprawdę uwierz mi, wszystko, by mógł wrócić do domu, a całą sprawę załatwił
ostatecznie facet, którego Jeff widział pierwszy raz w życiu. </div>
<div class="MsoNormal">
- Niczego z tego nie rozumiem... – Karen przytuliła mocno do
siebie Rose.</div>
<div class="MsoNormal">
- No ja też nie – wychlipała. Całej sytuacji z tarasu
przyglądał się Izzy. Każda pojedyncza łza jego narzeczonej rozrywała mu serce.
W całym domu rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Stradlin bez słowa poszedł je otworzyć</div>
<div class="MsoNormal">
- Duff? – ściszył głos – To chyba nie jest najlepszy moment…</div>
<div class="MsoNormal">
- Stary, przestań. Mieliśmy przecież w najbliższych dniach
obgadać ten nowy projekt – McKagan wszedł do środka, zerkając od razu na
kanapę. Nie spodziewał się jej tu spotkać. Wyglądała<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>jakoś tak inaczej… Musiał przyznać, że go
oczarowała. Wydoroślała (tak, jak inne części jej ciała).</div>
<div class="MsoNormal">
- Przecież nie dawałaś znaku życia… - szepnął.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wolałbyś żebym umarła, prawda? Jakimś cudem w Afganistanie
żadna kula mnie nie dosięgła. </div>
<div class="MsoNormal">
- Nie.. W jakim Afganistanie?! – zbulwersował się</div>
<div class="MsoNormal">
-<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>A co cię to
obchodzi?!</div>
<div class="MsoNormal">
- Jesteś moją żoną! – krzyczał. Ani Rosemary, ani Izzy nie
śmieli się wtrącić.</div>
<div class="MsoNormal">
- Przypomniało się jaśnie panu? Nie martw się, już nie
długo. Za chwilę jadę do urzędu właśnie w tej sprawie. Potrzebuję mieć czystą
kartę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Zdradzasz mnie?! – nie wiedziała, jak ugodziło to w jego
chore, przerośnięte ego.</div>
<div class="MsoNormal">
- A ty? Nie powiesz mi chyba, że ta cała Agata tylko u
ciebie sprząta – zaśmiała się - Tak, Rosemary o wszystkim mi opowiedziała.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie byłaś taka…</div>
<div class="MsoNormal">
- Life is brutal, honey – rzuciła, wstając z kanapy – Będę
się już zbierać. Nie chcę popsuć sobie tak pięknego dnia. Zajrzę<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>do was jeszcze wieczorem, przed powrotem do
NY</div>
<div class="MsoNormal">
- Mieszkasz w Nowym Jorku? Z kim?! – warknął.</div>
<div class="MsoNormal">
- Powtórzę znowu, tym razem dobitniej, gówno cię to
obchodzi. Od dzisiaj w moim imieniu będzie kontaktować się z tobą wyłącznie
adwokat. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Wyszła przed dom, zamykając
szczelnie drzwi i głęboko zaciągając świeżego powietrza. Dała radę. Nie złamała
się i pokazała McKaganowi, że ma swoją wartość.</div>
<div class="MsoNormal">
Tymczasem wewnątrz willi:</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Duff przesadziłeś!
– przerwał ciszę Izzy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Przecież ona sama mnie sprowokowała. Wszystkie laski są
takie same. Najpierw Agata, teraz Karen.</div>
<div class="MsoNormal">
- Pokłóciłeś się z Agatą? – zapytała Rosemary – Bardzo
dobrze. Może w końcu zostaniesz sam, jak palec i zrozumiesz, co robisz nie tak
– warknęła i bez słowa poszła na piętro. Musiała odpocząć. Przecież nie wolno jej
się denerwować.</div>
<div class="MsoNormal">
- Przegiąłeś stary. Naprawdę doświadczenia z przeszłości nic
cię nie nauczyły?</div>
<div class="MsoNormal">
- Izzy, jeszcze ty? Po prostu jestem zazdrosny, a ona póki
co jest jeszcze moją żoną</div>
<div class="MsoNormal">
- Jeśli ona miałaby żyć w czasie waszej separacji sama, ciebie
również powinno to dotyczyć.</div>
<div class="MsoNormal">
- Przestać do cholery, Stradlin! – warknął – Nie przyszedłem
rozmawiać tu o swoim prywatnym życiu.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Nie chcę tylko,
żebyś skrzywdził kolejną dziewczynę. Niech zgadnę, nie podoba jej się, że wciąż
czepiasz jej się o kusy strój, uśmiech, który od czasu do czasu póści do
przypadkowego chłopaka, albo o to, że ma kiepski dzień i nie ma ochoty się z tobą
pieprzyć – blondyn zamachnął się, ale ciemnowłosy chłopak, zwinnie uniknął
kontaktu z jego pięścią – Trafiłem w samo setno, co? – zaśmiał się gardłowo.</div>
<div class="MsoNormal">
- A ty co taki idealny partner?! „Zrobię ci herbatkę,
kochanie”, „Przynieść ci kocyk?”. Straszna ciota się z ciebie zrobiła.</div>
<div class="MsoNormal">
- Rosemary mnie kocha, a jeśli to oznacza bycie ciota, to
ja mogę nią być do końca życia.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Naprawdę
jesteś tak głupi i nie widzisz, że ranisz każdą kobietę, którą spotykasz na
swojej drodze? Nawet Rosemary, która podobno kiedyś tam była dla ciebie ważna –
Farbowany blondyn zastanowił się chwilę nad tym co powiedział jego przyjaciel.
Być może miał rację? Szybko jednak odgonił od siebie tę myśl i wyszedł z domu,
trzaskając ciężkimi, dębowymi drzwiami. </div>
Paulinahttp://www.blogger.com/profile/17540154108234843047noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-8733436154126900442.post-42019880412840276442013-04-26T12:56:00.002+02:002013-04-27T18:00:45.872+02:00Rozdział 51<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true"
DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="267">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri","sans-serif";
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
Dziękuję za 66 666 wyświetleń przy 66 obserwatorach. Szatańsko ;)</div>
<div class="MsoNormal">
Zrezygnowałam z informowania o nowych rozdziałach na poszczególnych blogach, skoro większość z was, lajknęła fan page'a na Facebooku. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***</div>
<div class="MsoNormal">
Siedziała w samolocie do Stanów ze swoim najbliższym
przyjacielem. Był on pierwszą osobą w jej życiu, którą mogła właśnie tak
nazywać. </div>
<div class="MsoNormal">
- Oczy ci się kleją – przez oślepiające ją promienie słońca,
spojrzała na szeroki uśmiech na jego twarzy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Zabawne. Myślisz, że jestem w stanie zasnąć? Denerwuję
się, jak cholera. Wracam do życia, które odsunęłam od siebie na ostatnie trzy
miesiące i było mi z tym bardzo dobrze. Kevin, doskonale wiesz, że muszę złożyć
papiery rozwodowe. Nie mam ochoty widzieć na sali sądowej mojego męża.</div>
<div class="MsoNormal">
- Opowiesz mi kiedyś o nim trochę więcej, niż tylko to, że
był zakochany w twojej siostrze?</div>
<div class="MsoNormal">
- Jest muzykiem. Rock n’ Roll’owcem. Potrafi być słodki i
romantyczny, ale przy tym wybuchowy i agresywny.</div>
<div class="MsoNormal">
- Rozumiem, nie musisz mówić więcej, jeśli nie chcesz –
znowu ten spokojny, szczery uśmiech od którego robiło jej się cieplej na sercu <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>– Może chcesz się o mnie oprzeć i przymknąć
oczy? Taaak, wiem – zreflektował się -<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Nie masz ochoty spać… - parodiował jej ton głosu. Zrezygnowana
przewróciła oczami i ułożyła się wygodnie, przytykając swoją skroń do jego barku.
Niespodziewanie objął ją ramieniem, i cmoknął w czoło.</div>
<div class="MsoNormal">
(…)</div>
<div class="MsoNormal">
- Karen…<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- szeptał
jej do ucha. Wylądowali właśnie na nowojorskim lotnisku. Mimo tego, że
przyzwyczaił się do życia w Afganistanie, czuł, że teraz jest w domu.
Rozpoznawał go po zachmurzonym niebie. Widział go w wysokich, przeszklonych
wieżowcach i zabetonowanych ulicach. </div>
<div class="MsoNormal">
- Hę? – ocknęła się, przecierając zaspane oczy i rozmazując
przez przypadek delikatnie wytuszowane rzęsy. Włożył mnóstwo siły w to, by nie
wybuchnąć śmiechem.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Pokaż mi się –
chwycił ją za podbródek i wyczyścił cienie wokół jej oczu – Jesteśmy już na
miejscu - nadal nie pozwolił odsunąć jej twarzy i wpatrywał się w jej
zielonkawe tęczówki. Uwielbiał je. Były bardzo głębokie i tajemnicze.</div>
<div class="MsoNormal">
- Przestań – powiedziała nieśmiało nieudolnie maskując to,
że się zarumieniła.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jak długo zostajesz w Nowym Jorku? – zapytał.</div>
<div class="MsoNormal">
- W zasadzie chciałbym polecieć do LA. Muszę spotkać się z
moją siostrą. Wiem, od mojej<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>współlokatorki, że wysyłała mi masę listów. Kupiłam bilet na jutro rano.
Teraz muszę tylko wynająć jakiś pokój hotelowy…</div>
<div class="MsoNormal">
- Chyba żartujesz! Jaki pokój?! Przenocujesz u mnie –
chciała zaprotestować – Nie ma innej opcji, Karen! – złapał ją w pasie. </div>
<div class="MsoNormal">
Wysiedli z taksówki pod wąskim, białym, jednopiętrowym domem
z niebieskim dachem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Z góry uprzedzam, że nie wiem, jak bardzo mój brat
zaniedbał ten dom – otworzył kluczem każdy z zamków, wpuszczając ją pierwszą do
środka. Wbrew obawom Kevina, panował tu względny porządek.</div>
<div class="MsoNormal">
- Pewnie chcesz się odświeżyć. Obok schodów jest łazienka</div>
<div class="MsoNormal">
- Mieszkasz tylko z Bratem?</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak, czasami wpada tu też jego dziewczyna. Teraz jest w
pracy, więc nie musisz się krępować – znowu ten szczery wyszczerz.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ja powinnam sobie pójść… Wynajmę sobie jakiś pokój…
naprawdę </div>
<div class="MsoNormal">
- O co chodzi, Karen? – chwycił ją troskliwie za ramiona –
Powiedziałem coś nie tak.</div>
<div class="MsoNormal">
- Po prostu, za bardzo się przed tobą uwywnętrzniłam. Wtedy
w Afganistanie, kiedy wróciłeś z patrolu… Nie powinnam cię całować – chciała
wyjść, ale chłopak stanowczo wpił się w jej usta</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie pozwolę ci odejść, słyszysz? – całowali się coraz
zachłanniej, w końcu zaczęli rozpinać swoje koszule. Umięśniony chłopak
popchnął ją na kanapę, wsadzają kolano pomiędzy jej uda i obcałowując dekolt.
Było jej tak cholernie dobrze. Kevin był niesamowicie czuły. Oboje robili to z
miłości i pożądania. Ktoś zadzwonił do drzwi</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie przerywaj, proszę – jęknęła.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie mam zamiaru – całował ją jeszcze mocniej, próbując
stłumić wszystkie jej gardłowe jęki. Gość zrezygnowany odszedł od drzwi, a
Karen wygięła się<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>łuk, czując
przyjemność ,jakiej jeszcze nigdy nie doświadczyła. Chłopak przesunął się pod
nią, by mogła położyć się na jego torsie.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Przetarła <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>o spodnie
spocone ze zdenerwowania dłonie, naciskając dzwonek do drzwi. Usłyszała ciche
kroki. Zobaczyła w drzwiach uśmiechniętego Izziego. Po chwili na jego twarzy
pojawiło się zdziwienie</div>
<div class="MsoNormal">
- Karen? Co ty tu robisz?</div>
<div class="MsoNormal">
- Zadaję sobie to samo pytanie – szepnęła tak, by tego nie
usłyszał - Jest Rossie? – Boże, jaka ta rozmowa jest sztuczna.</div>
<div class="MsoNormal">
- Taak, wejdź i zaczekaj na nią w salonie – zdenerwowana
dziewczyna usiadła w salonie. Słyszała na górze ciche głosy, a następnie kroki
na marmurowych schodach. Obróciła się w stronę źródła dźwięku.</div>
<div class="MsoNormal">
- Karen? – wyszeptała z nie dowierzaniem Rosemary, gładząc
się po ukrytym pod błękitną bluzą, mocno zaokrąglonym brzuchu</div>
<div class="MsoNormal">
- Jesteś w ciąży? – pisnęła radośnie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Taaak, ale gdzie ty… Czemu się nie odzywałaś! Martwiłam
się o ciebie – przytuliła się z utęsknieniem do siostry.</div>
<div class="MsoNormal">
- Byłam korespondentem wojennym na misji</div>
<div class="MsoNormal">
- Co?! – Rosemary wytrzeszczyła oczy z przerażenia.</div>
<div class="MsoNormal">
- No byłam w Afganistanie – poprawiła się.</div>
<div class="MsoNormal">
- Oszalałaś?! Jesteś cała? – przyjrzała jej się dokładnie</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak i przede wszystkim nareszcie szczęśliwa. Przyjechałam
do Los Angeles po pierwsze po to, by cię odwiedzić i zobaczyć, jak się masz,
ale widzę, że wyśmienicie, oraz złożyć papiery w sądzie. Chcę się rozwieść z
Duffem. </div>
<div class="MsoNormal">
- Chcesz się rozwieść, bo nie masz ochoty mieć z nim
czegokolwiek wspólnego, czy masz może inny powód ? – poruszyła zabawnie brwiami.</div>
<div class="MsoNormal">
- No mam inny powód – zaczerwieniła się – Podczas pobytu w
Azji zaprzyjaźniłam się ze wspaniałym człowiekiem</div>
<div class="MsoNormal">
- Błagam, tylko nie muzułmanin! – krzyknęła Rose.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jaki muzułmanin – zachichotała – Uspokój się. Ma na imię
Kevin i mieszka w Nowym Jorku – dodała nieśmiało.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę! – pisnęła przyszłą pani
Isbell, znów tuląc się do swojej siostry.</div>
<div class="MsoNormal">
- A teraz odpowiedz mi, co skłoniło cię do tego wyjazdu?</div>
<div class="MsoNormal">
- Mój wykładowca mi to zaproponował. Przeniósł mnie od razu
na 3 rok i tak jakoś wyszło. W każdym razie nie martw się, bo nie mam zamiaru
tam wracać. Zmieńmy temat. Chłopiec, czy dziewczynka? – wskazała na okrągły
brzuszek Rossie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Chłopak – odezwał się Izzy. Siedział na tarasie paląc
papierosa i przysłuchując się rozmowie sióstr. Jego zdaniem Karen niesamowicie
wydoroślała. Nie była już tą nastolatką, która kręciła<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>się wokół Duffa. Samym strojem przypominała
poważną dwudziesto-paroletnią kobietę, nie wspominając o sposobie mówienia i
gestach. Dobrze, że to wszystko tak się skończyło, pomyślał.</div>
<div class="MsoNormal">
- Gratuluję – Karen podbiegła do przyszłego szwagra i mocno
go uściskała. Zauważyła, że chłopak nieznacznie schudł, ale o to postanowiła
zapytać Rose, kiedy będą ze sobą sam na sam.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Slash! – zawołała Paulina. Chłopak wrócił właśnie z próby,
na której tradycyjnie już nie pojawił się Axl – Muszę ci coś powiedzieć.</div>
<div class="MsoNormal">
- Hm… - po chwili wyszedł z łazienki w mokrych włosach.
Żaden sposób nie był dobry na rozpoczęcie tej rozmowy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Karl stoi za aresztowaniem Izziego – wyznała. Mulat
odłożył na komodę płytę, którą przed chwilą wziął do ręki.</div>
<div class="MsoNormal">
- Słucham? – spojrzał na nią dziwnym wzrokiem, z którego nie
potrafiła wyczytać, co tak naprawdę o tym myśli.</div>
<div class="MsoNormal">
- Szukał sposobu, by się do mnie dobrać. Nie chciałam ci o tym
mówić, ale cała sprawa zaszła już za daleko. Spotkałam się z nim dwa dni temu.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Chcesz mi
powiedzieć, że spotkałaś się<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>z nim za
moimi plecami?! – zirytował się.</div>
<div class="MsoNormal">
- To nie tak…</div>
<div class="MsoNormal">
- A jak?!</div>
<div class="MsoNormal">
- Sądzę, że powinnam wyjechać na jakiś czas. Nie chcę, żeby
stała ci się krzywda.</div>
<div class="MsoNormal">
- Boisz się o mnie, tak? Gdybyś naprawdę mnie kochała,
chciałabyś cały czas być ze mną, żebyśmy razem się z tym uporali, ale ty chcesz
po prostu uciec – nabrał powietrza - <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Pomyśleć, że pokazałem ci swoją prawdziwą
stronę – rzucił z nutką żalu w głosie - <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Powinienem być dla ciebie tak samo nie czułym
chujem, jak dla dziwek, z którymi spotykałem się przed tobą! – szybkim ruchem
zabrał z łóżka portfel i wyszedł trzaskając drzwiami</div>
<div class="MsoNormal">
-Brawo, Paulina – szepnęła pod nosem – Zajebiście to
załatwiłaś! – poczuła na policzkach łzy złości i całkowitej niemocy. Siedziała
w pustym pokoju, który Slash opuścił przy akompaniamencie głośnego trzasku
drzwi. Nie dziwiła mu się. To była całkowicie jej wina. Wszystko było jej winą.
Zrezygnowana upadła na kolana, wyciągając spod łóżka, które jeszcze bardzie
przypominało jej o cudownych chwilach z Mulatem, walizkę i zaczęła pakować swoje
rzeczy. Nie mogła tu zostać. Pieprzone wyrzuty sumienia, nie dawały jej
spokoju. Chłopak miał rację, nie potrafiła dostrzec tego, jak dobrym jest
człowiekiem. Teraz jest już za późno. </div>
Paulinahttp://www.blogger.com/profile/17540154108234843047noreply@blogger.com25tag:blogger.com,1999:blog-8733436154126900442.post-10605227451398228842013-04-19T14:27:00.000+02:002013-04-19T14:27:00.689+02:00Rozdział 50<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true"
DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="267">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri","sans-serif";
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;}
</style>
<![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<o:shapedefaults v:ext="edit" spidmax="2049"/>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<o:shapelayout v:ext="edit">
<o:idmap v:ext="edit" data="1"/>
</o:shapelayout></xml><![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
Kevin wszedł do namiotu kompanii i rzucił kamizelkę
kuloodporną na swoje metalowe łóżko.</div>
<div class="MsoNormal">
- Coś się stało – stwierdziła. Wiedziała, że tego
opanowanego chłopaka byle co nie potrafi wyprowadzić z równowagi.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wycofują mnie – syknął – Wracam do pieprzonego Nowego
Jorku! Dowódca wywiesił listę, na której znajdują się nowo narodzeni
korespondenci wojenni, wszystkie łamagi i ci którzy będą „bardzie przydatni” w
Stanach<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- dziewczyna posmutniała. Uzależniła się od
adrenaliny. Może się to wydawać się to co najmniej dziwne, ale od paru miesięcy
to Afganistan był dla niej światem, w którym potrafiła przeżyć. Nie chciała
wracać do Ameryki. Nie chciała stawiać czoła temu, co tam na nią czekało.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kiedy wracamy? – zapytała, przerywając ciszą, którą
zakłócał tylko dźwięk lądującego gdzieś w oddali helikoptera.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ty nie wracasz, Karen – spojrzał na nią smutno. Jak to
„nie wraca”? Była przecież młoda i początkująca. Na pewno jej nazwisk
figurowało na liście. Żołnierz widząc jej minę, dodał – Jakaś telewizja chce
nawiązać z tobą współpracę – wyjaśnił.</div>
<div class="MsoNormal">
- Czemu ja nic o tym nie wiem?! – oburzyła się.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie było cię na porannym apelu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wróciłam godzinę później z nocnego patrolu.</div>
<div class="MsoNormal">
- Zgłoś się do wozu transmisyjnego CNN – O Rany! CNN?! Nie
mogła w to uwierzyć. Jeśli to prawda, spełni się jej marzenie! Zerwała się z
podłogi, na której dotychczas siedziała</div>
<div class="MsoNormal">
- Zaraz… – zawołała – Ale ty wracasz… - szepnęła. Kevin był
jej przyjacielem. Trzy miesiące starczyły na to, by stali się sobie bardzo
bliscy. Dzięki niemu potrafiła otrząsnąć się z traumy, kiedy jej współtowarzysz,
zginął siedząc zaledwie pół metra od niej. </div>
<div class="MsoNormal">
- Boję się o ciebie – powiedział, jak by sam do siebie, lecz
na tyle głośno, że doskonale to usłyszała.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie masz powodu…</div>
<div class="MsoNormal">
- Karen! Zostajesz tutaj – wskazał ręką na ogromne wejście
przez które widać było kolczaste druty i kilka opancerzonych samochodów – W
samym środku wojny. Jak mam się nie bać, tysiące mil od ciebie?! <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Nie będę miał nad niczym kontroli… Nie będę
mógł cię osłonić przed strzałem – ostatnie słowa wypowiedział z wyraźnym<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>bólem wymalowany na jego twarzy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Kevin… - w jej oczach wezbrały łzy. Martwił się o nią.
Pierwszy raz w życiu widziała, by jakiemuś mężczyźnie naprawdę zależało na tym, żeby nic jej się nie stało.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie chcę zerwać z tobą kontaktu, a wiem, że tak się
stanie, jeśli stąd wyjadę. Będę tęsknić za naszymi nocnymi rozmowami, wspólnymi
patrolami, grą w rozbieranego pokera… - uśmiechnął się smutno.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ja też nie chcę stracić z tobą kontaktu.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>New Jersey nie jest tak daleko od NY</div>
<div class="MsoNormal">
- Będziemy mieli okazję się spotkać, jeśli stąd wrócisz, a
jeśli nie? Jeśli coś ci się stanie? Tyle razy udało ci się uniknąć śmierci.
Kiedyś wyczerpiesz zapas swojego szczęścia…</div>
<div class="MsoNormal">
- Dziękuję za szczerość, panie realisto – udała obrażoną –
Dobrze wiesz, jakie to dla mnie ważne…</div>
<div class="MsoNormal">
- Ważniejsze od życia? – zapytał. Nie odpowiedziała –
Rozumiem –<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>złapał za broń – Mam jeszcze
jeden partol – rzucił, wychodząc na lejący się z nieba żar.</div>
<div class="MsoNormal">
- Uważaj na siebie – szepnęła, ocierając pojedynczą łzę.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- Dzień dobry – przywitała się z człowiekiem odpowiedzialnym
za jej dalszą karierę</div>
<div class="MsoNormal">
- Witam panią Karen. Lepiej późno, niż wcale. Dzisiaj o
19:05 ma pani pierwsze wejście na wizji. Będziesz mieć około 10 mln widzów. Nie
schrzań tego – zawołał, zawzięcie coś notując. Przełknęła ślinę. To, co chciała
powiedzieć kłóciło się całkowicie z jej rozumem i dumą</div>
<div class="MsoNormal">
- Ja chciałam tylko oznajmić, że nie przyjmuję tej
propozycji<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- odezwała się nieśmiało.
Mężczyzna, z początku w ogóle nie zrozumiał tego, co do niego powiedziała.
Zdawać by się mogło, że nie<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>zauważył jej
dalszej obecności. Po chwili podniósł wzrok zza grubych, lekko przyciemnianych
szkieł i zmierzył ją dokładnie, aż poczuła lekkie ciarki. Zaczęły jej
się pocić ręce.</div>
<div class="MsoNormal">
- Słucham?! – oburzył się – Pani wie, co powiedziała? Może
to ten upał… O 19:00 widzimy się na placu głównym.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie! – powiedziała stanowczo – Wracam do domu!</div>
<div class="MsoNormal">
- Czy TY<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>podkreślił –
Wiesz, komu odmawiasz i jakie to będzie miało skutki dla twojej karierki?!</div>
<div class="MsoNormal">
- Mało mnie to interesuje. Nie chcę wrócić do Stanów w
trumnie – dodałam i wyszłam, trzaskając ciężkimi, metalowymi drzwiami.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Pakowałam swoje rzeczy. Nie było tego dużo. W zasadzie
zajęło mi to góra 20 minut. Wojsko uczy organizacji. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Rozmawiała z dowódcą, informując go o tym, że
do listy najbliższego samolotu należy napisać jej nazwisko, kiedy w bazie
rozległ się alarm. Znała go zbyt dobrze. Czasami dzwonił w nocy, rzadziej w
dzień. Patrol potrzebuje wsparcia. Aktualnie w terenie są trzy jednostki, które
mogłyby pomóc swoim kolegom. Dzięki temu, że znajdowała się obok
najważniejszego człowieka w tej bazie, zbyt szybko dowiedziała się o tym, co i
komu się stało. Samochód pancerny Kevina wjechał na minę. Może nie była zbyt
duża, ale dwóch z pięciu członków załogi miała poważne obrażenia. Bała się.
Chyba nawet dowódca to zauważył, bo położył na jej ramieniu dłoń, starając się
dodać nie co otuchy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Będzie dobrze – powiedział bezdźwięcznie.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Czas. Oczekiwanie na coś.<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Denerwujemy się przed ważnym egzaminem i najlepiej chcielibyśmy mieć go
za sobą. Możemy także nie móc doczekać się czegoś dobrego, np. Urodzin.
Najgorsze jest jednak oczekiwanie na tę złą wiadomość, która ma nadejść lada
chwila. Teraz rozumiała Kevina. Wiedziała, co czuł, wyobrażając sobie, że
mogłoby jej się coś stać. Usłyszała, że na teren bazy wjechało kilka samochodów
terenowych. Zerwała się z krzesła, biegnąc w stronę źródła dźwięku. Nosze.
Sanitariusze właśnie zabrali do szpitala polowego, jednego z poszkodowanych.
Drugi wychodzi z auta o własnych siłach, wspierając się o ramię kierowcy.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Otworzyły się boczne drzwi trzeciego auta.
Ujrzała czarnowłosego chłopaka, który niedawno wygolił sobie oba boki głowy,
związując resztę dłuższych włosów w kitkę. Oprócz kilku zadrapań na brudnej i
pokrytej kropelkami potu twarzy, był cały. Biegła w jego stronę. Nie zwracała
uwagi na kamienie, które wpadały jej do trampek. Przywarła do niego z całej
siły</div>
<div class="MsoNormal">
- Też się cieszę, że cię widzę – szepnął jej do ucha,
całując ją we włosy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nigdzie cię już nie puszczę, słyszysz?! – krzyczała przez
łzy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Uuuu nasza kochana Karen się o ciebie boi!!! – zawołał
Stanley i Gerard, pozostali członkowie patrolu.</div>
<div class="MsoNormal">
- To takie zabawne? Mogliście zginąć! – rzuciła oburzona.</div>
<div class="MsoNormal">
- Skąd takie czarno widzenie, wieczna optymistko – nie
zwracała na nich uwagi.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nasza rozmowa… - kontynuowała, patrząc mu w oczy – Ten
wypadek… Kevin, ja rezygnuję i wracam z tobą.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
Uniósł ją w górę i pocałował. Pierwszy raz miała okazję
muskać jego wargi. Były takie ciepłe… Nagrzane azjatyckim słońcem. Oprócz tego,
że Kevin był tu od 9 miesięcy, urodził się w Tokio, a jego matka jest rodowitą
Japonką, która wraz z jego ojcem, przeniosła się do stanów. Dopiero teraz,
dzięki ich szczerej rozmowie i wypadkowi uzmysłowiła sobie, że tak naprawdę
jest uzależniona wyłącznie od niego. To on trzyma ją przy życiu, jest jej
tlenem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dziękuję, Karen – spojrzał jej głęboko w załzawione oczy –
Kocham cię…</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
Nie potrafiła znieść tego, jak Duff<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>ją osaczał. Zaciskał pieści na każdego, kto
spróbował choćby spojrzeć w jej kierunku. Nie pomagały prośby typu:” Duffy,
uspokój się, pamiętaj, że kocham tylko ciebie”. Miała tego serdecznie dość.
Zamiast rozerwać się na koncercie jednego z ulubionych zespołów, czuła irytację
i kumulującą się w niej złość.</div>
<div class="MsoNormal">
- Przestań! – warknęła, gdy poprawił jej dekolt.</div>
<div class="MsoNormal">
- Chcę, żebyś wyglądała porządnie! – syknął.</div>
<div class="MsoNormal">
- A twoim zdaniem, jak jestem ubrana? Może powinnam sobie
uszyć habit?!</div>
<div class="MsoNormal">
- Przeginasz! Naprawdę mało ci brakuje, by wyglądać, jak
panny z Sunset Strip</div>
<div class="MsoNormal">
- Słucham?! – krzyknęła swoim wysokim głosem – Przesadziłeś! –
wyrwała się z jego ramion i zanurkowała w gęstym tłumie. Początkowo chciała
tylko od niego uciec i zacząć się bawić, ale jej dobry humor, już dawno poszedł
się jebać. Odszukała wzrokiem najbliższe wyjście i wsiadła do stojącej przed klubem
taksówki, każąc się zawieść do jej najlepszej przyjaciółki.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Zapukała kilkakrotnie, mając nadzieję, że Slash z Pauliną
nie wyszli bawić się gdzieś w ten sobotni wieczór. Miała szczęście. Drzwi
otworzyła jej Paula.</div>
<div class="MsoNormal">
- Hej<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- uśmiechnęła
się – Co się stało? – zapytała, widząc jej wyraz twarzy. Znała Rudą na wylot</div>
<div class="MsoNormal">
(…)</div>
<div class="MsoNormal">
- No i wtedy przesadził! Inteligentnie nazwał mnie dziwką!</div>
<div class="MsoNormal">
- Aga… Jestem pewna, że nie miał tego na myśli</div>
<div class="MsoNormal">
- On jest zazdrosny, CHOROBLIWIE zazdrosny!!! Nie potrafię
już tego znieść. </div>
<div class="MsoNormal">
- Próbowałaś z nim rozmawiać? – zapytała. Chciałaby mieć
tylko takie problemy, jak ona i Duff.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jasne, że tak. Nie raz. Nie przyjmuje do wiadomości
tego, że jest źle – Agatę zastanowiło to, że jej przyjaciółka tak długo nie się
nie odzywa. Spojrzała w jej stronę i zauważyła łzy w tych pełnych, zielonych
oczach – Ej… Skarbie… Co się dzieje?</div>
<div class="MsoNormal">
- Karl wrócił – Ruda spojrzała na swoją przyjaciółkę
zszokowana – To on stoi za aresztowaniem Izziego. Zastrasza mnie. Boję się, że
może zrobić coś Saulowi.</div>
<div class="MsoNormal">
- Właśnie, a Slash o tym wszystkim wie?</div>
<div class="MsoNormal">
- No coś ty! Nie może się dowiedzieć!</div>
<div class="MsoNormal">
- Paulina, czy ty jesteś niepoważna?! On musi o tym wiedzieć.
O wszystkim mu jutro powiesz, jasne? To jedyne wyjście, by Karl dał ci spokój.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dobrze, Aga… Dobrze – szeptała, przez łzy.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Uniósł ją w górę i pocałował. Pierwszy raz miała okazję
muskać jego wargi. Były takie ciepłe… Nagrzane azjatyckim słońcem. Oprócz tego,
że Kevin był tu od 9 miesięcy, urodził się w Tokio, a jego matka jest rodowitą
Japonką, która wraz z jego ojcem, przeniosła się do stanów. Dopiero teraz,
dzięki ich szczerej rozmowie i wypadkowi uzmysłowiła sobie, że tak naprawdę
jest uzależniona wyłącznie od niego. To on trzyma ją przy życiu, jest jej
tlenem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Dziękuję, Karen – spojrzał jej głęboko w załzawione oczy –
Kocham cię…</div>
Paulinahttp://www.blogger.com/profile/17540154108234843047noreply@blogger.com17